Pierwszy
miesiąc wakacji właśnie za nami. Dla mnie było to już ponad
drugi wakacyjnej „laby”, jednak w lipcu naprawdę czuć było
zewsząd ogarniającą wolność, nie tak jak w czerwcu. Minione
trzydzieści jeden dni minęło mi pod znakiem remontów, gotowania,
krótszych oraz dłuższych podróży samochodem i oczywiście
czytania. Kurzu i sprzątania doświadczę jeszcze w sierpniu, ale w
ciszy czterech pustych ścian (właściwie to nie czterech...)
przyjemnie się czyta :) Prawdziwie odpocząć udało mi się dopiero
podczas niemal tygodniowej wizyty Ety, by potem wrócić do domowej
rutyny.
Moje
lipcowe czytanie zaczęło się dość gwałtownie – pierwszą
pozycję ukończyłam kiedy lipiec dopiero świtał. Oczarowana
książką Chamberlain zarezerwowałam sobie oczywiście kolejna
pozycję, którą już wczoraj zaczęłam czytać. Jeszcze większy
zachwyt czekał mnie podczas lektury powieści Pani Rudnickiej
„Natalii 5”. Była niesamowita – koniecznie muszę w
najbliższym czasie „wyposażyć” swoje półki o jej książki
;) Z najnowszą publikacją Pani Jodełki "ARS Dragonia" było trochę trudniej, ale
w końcu odnalazłam w niej fragment, który porwał mnie niczym
silny wiatr i w kilka godzin znalazłam się na ostatnich stronach.
Na koniec miesiąca zaserwowałam sobie jeszcze emocjonalną opowieść
autorstwa Katarzyny Meres. Od początku czułam, że „nasza”
Kasia pisze niesamowicie i nie przeliczyłam się. Mam nadzieję, że
teraz podołam napisaniu o tej motywującej prostotą książeczce :)
W ostatnich lipcowych godzinach zaczęłam też książkę Krzyśka i
już wspomnianej na początku amerykańskiej pisarki. Obie pewnie nie
zagrzeją długo miejsca przed moim nosem, gdyż strony topnieją w
mgnieniu oka ;)
Na
początku poprzedniego miesiąca miałam pokazać Wam co będę
czytać, jednak wpadłam na genialny pomysł, który wymagał
cierpliwego oczekiwania z mojej strony. Wkrótce zobaczycie efekt
„weny twórczej” przy fotografowaniu tego, co było moją lekturą w lipcu i
będzie w sierpniu. Co znajdzie się w wakacyjnym stosie?
Zerkam obok na książki ułożone na biurku i bystry okiem
dostrzegam tam takie publikacje jak „Wymarzony Czas” Magdaleny
Kordel i „Bliżej, dalej” Marty A. Trzeciak – dwóch autorek, z
których prozą miałam już do czynienia i mam ogromną ochotę na
ponowne spotkanie. Chyba najbardziej cieszy spojrzenie nowa książka
„Czarne skrzydła” Sue Monk Kidd, autorki rewelacyjnej powieści
„Sekretne życie pszczół”, którą otrzymałam na dwa miesiące
przed premierą :) W sierpniu będę pracować, jednak postaram się
by nie zabrakło Wam recenzji do czytania, w końcu zebrało się
ich aż cztery w kolejce do publikacji :) W poniedziałek pierwsza.
Zgadnijcie jakiej książki! Pomoże Wam w tym aktualna lista
przeczytanych. Powodzenia! ;D
Koniecznie sięgnij po wcześniejsze pozycje Rudnickiej bo warto.
OdpowiedzUsuńCzekam na twoje opinie :)
Ja też chciałabym po nią sięgnąć :)
Usuńzachęciłaś mnie do przeczytania Natalii 5, a za Chamberlain właśnie się zabieram :)
OdpowiedzUsuńChamberlain muszę koniecznie wypożyczyć z biblioteki, bo wszyscy czytają, tylko nie ja. Mnie ostatnio natchnęło na Bahdaja i Makuszyńskiego, więc ciągle coś podczytuję tych panów. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam kolejną książkę Chamberlain i najchętniej wydałabym z siebie okrzyk: " Jędrzeju, warto!" ;) Głos pewnie nie dotrze aż tak daleko, więc piszę :D
Usuń