Gdynia
2014, 104 str.
Ocena:
8/10 Bardzo dobra
Miłość,
która rozgrywa się niczym utwór grany na fortepianie między
dwojgiem ludzi jest tematem zawsze popularnym i pożądanym. Każdy z
nas kogoś kochał, kocha, będzie kochał. Nie można rzec –
potrzebuje miłości teraz i już, ona przychodzi sama. W najmniej
oczekiwanym momencie, jak stara się przekonywać mnie wielu. Uczucie
to, niezależnie od wieku, stanu społecznego czy materialnego jest
jednak czymś, o co koniecznie trzeba walczyć, jeśli tak podpowiada
nam serce, a nie wyłącznie rozsądek. Bo w miłości najważniejsze jest serce.
„Nie
wiesz, co masz, dopóki tego nie stracisz.”*
Katarzyna
Meres to debiutująca z Novae Res pisarka i blogerka. Wielu z
czytelników blogosfery znana jest ze Świata Kasiencjusza, gdzie
dziewczyna publikuje swoje recenzje, zdjęcia i nierzadko inne,
ciekawe przemyślenia. Kiedy tylko spojrzymy na pełen szczerości
uśmiech, możemy w Kasi upatrywać nie tylko niezwykle sympatycznej
osoby, ale i kobiety żądnej romantycznej miłości i spełnionych
marzeń. To, co jest kwintesencją jej osoby w moim odczuciu, gdy
spoglądam na jej bloga, zostało Nam – Czytelnikom zaserwowane w
jakże emocjonalnej, choć niezwykle krótkiej publikacji pt.
„Dźwięki wspomnień”.
„Pokaż
jej piękne życie. I przekaż wszystko, co wiesz. Nikt nie zrobiłby
tego lepiej od Ciebie.”*
Niejeden
z ludzi stąpających po ziemi, po polskich, jak i zagranicznych
gruntach, pisze pamiętnik. Także bohaterki opowiadań młodej
pisarki zamykają swoją opowieść w intymnym i bardzo dojrzałym
dzienniku. Mimo, że nie piszą wierszem, sprawiają, że słowa
wręcz płyną stronami zwartego, ale niesamowicie poetyckiego
tekstu. Mają swoje problemy, smutki, ciężary. Są kobietami
takimi, jak my wszystkie – potrzebującymi miłości i ciepła.
Autorka doprowadza do głosu także mężczyznę, pokazując jak te
dwie istoty, zewnętrznie inne, są do siebie podobne.
Od
kilku lat sama próbuję swoich sił w pisaniu. Dotychczas moje trzy
opowiadania pojawiły się w zbiorach wydawanych razem z Panią
Magdaleną Kordel. Od wielu miesiącu marzę o tym, by skończyć
opowieść, która będzie w pełni napisana tylko i wyłącznie
przeze mnie. Za każdym razem, gdy odkrywam, że ktoś ze znajomych
blogerów osiągną tak wielki sukces, jakim jest wydanie pierwszej
powieści, patrzę z podziwem i wielką radością licząc, że po
jednej, pojawią się kolejne. Moja radość nie znała granic, kiedy
dowiedziałam się o „Dźwiękach wspomnień”. Czułam, że
w końcu przyjdzie czas, kiedy na zawsze zagoszczą na mojej półce.
Książka Kasi i ciasto mojej siostry - idealne połączenie :) |
„Nie zapomniałam o Tobie. Ciągle pamiętam Twój głos i Twoje ciepłe dłonie, Dziecko nie zapomina takich rzeczy.”*
Początek
rysował się niezobowiązująco. Wszystko zaczęło się dość
gwałtownie i kiedy zostałam wciągnięta w opowieść nie minęło
zbyt wiele czasu, aż dotarłam do jej końca. Niezbyt lubię takie
krótkie formy – wydaje mi się zawsze, że nie wszystkie wątki
zostają do końca wyczerpane. W przypadku „Dźwięków wspomnień”
okazało się jednak, że można w pełni zagospodarować rozrysowane
przez siebie wątki, sprawiając, że historia nie straci na wartości
w oczach czytelnika przez swoje niewielką objętość.
„Dla
obcych osób to wyda się zwykłymi słowami, czymś prostym do
napisania, ale miłości nie da się opisać słowami, tak samo jak
bólu, żalu i tęsknoty. Wbrew pozorom to ciężkie zadanie.”*
Opowiadania,
które spisała dla swoich czytelników, przesycone są mnogością
wielu emocji – radości, czasem bezsilności i złości, nadziei...
Przede wszystkim na stronach publikacji odnaleźć możemy
kwintesencje uczucia – bezinteresowność miłości została w
pełni świadomie i niesamowicie przystępnie ukazana. Młoda pisarka
uzmysławia swoim czytelnikom, jak ogromną wartość niesie ze sobą
coś, co darujemy drugiemu człowiekowi bez żadnych oczekiwań. Nie
chcemy nieziemskich wyznać i zaskakujących czynów. Kasia pokazuje
w ten sposób najprawdziwszą prawdę – ludzie nie potrzebują
wielkich gestów, a wręcz przeciwnie – zwykłego ludzkiego
zainteresowania i ciepła wypływającego wprost z serca.
Wiersz „Dźwięki wspomnień” znajdujący się pomiędzy dwoma opowiadaniami to zbiór najpiękniejszych słów. W tym krótkim tekście ogromnie widać nie tylko dojrzałość Kasi, ale i pełną emocjonalność jej duszy oraz siłę z jaką potrafi kochać drugiego człowieka. Czytałam go kilka razy, za każdym wzruszając się tak samo, a może nawet bardziej. O miłości trudno pisać, a ten wiersz nadaje sensu zarówno zdaniom wypowiedzianym przed jego pojawieniem się, jak i tym, które będziemy czytać zaraz za nim.
„Kto
raz prawdziwie dotknie twojego serca, zostanie w nim już na
zawsze.”*
W
każdym z tekstów autorstwa Katarzyny Meres spotkamy się z licznymi
porównaniami. Zabieg ten ma na celu nieco zmaterializować uczucie i
stanowi próbę jego opisania. Niektóre z środków stylistycznych,
jakie używała pisarka zdecydowanie dziwią i dopiero po chwili
widzimy jaśniej, o co tak naprawdę chodziło. Szczególnie spodobał
mi się jeden fragment, który odnosił się do pór roku.
Zafascynowała mnie tym niecodziennym stwierdzeniem, dodając jeszcze
więcej piękna uczuciu rozgrywającemu się między dwoma osobami.
Bardziej malinowo i więcej książki :) |
Druga
z historii, która opisuje już miłość dojrzalszą, wydawała mi
się słabszym punktem „Dźwięków wspomnień”. Muszę przyznać,
że kiedy zaczynałam czytać pierwsze linijki opisów stworzonych kobiety, która trochę przeżyła, nadal żyło we mnie te młodzieńcze,
pierwsze i jakże gwałtowne uczucie, które okazało się
silniejsze, niż śmierć. W szereg wspomnień płci pięknej
wczytałam się w pełni dopiero po kilkunastu stronach, starając
się wczuć w emocje, jakie towarzyszyły bohaterce. Muszę przyznać,
że momentami jej entuzjazm i radość związana z uczuciem,
kojarzyła mi się ze zdaniami wypowiadanymi przez moją szczęśliwie
zakochaną przyjaciółkę. Dodawało to unikalnego realizmu i
znacznie przekonywało do tej przesyconej na wskroś intensywnością
uczucia.
„Każdy
potrzebuje pięknej melodii, kiedy noc jest długa, bo nie ma
gwarancji, że życie jest proste i potrzeba nadziei, choć trochę
nadziei.”*
Zaraz
za niecodziennymi opowiadaniami odnalazłam „Hymn o miłości”
zwieńczający idealnie całą publikację. Umieszczenie mojego
ulubionego tekstu było świetnym posunięciem. Nie mówię tutaj
tylko o tym, że z chęcią wczytuję się w ten tekst za każdym
razem z równie wielkim uśmiechem na ustach. Teksty napisane piórem Meres zawierały każde z zdań fragmentu Biblii ujęte prozaicznie
przez młodą pisarkę. Dzięki jego umieszczeniu książka okazała
się jedną całością, a nie jedynie dwoma opowiadaniami o podobnej
tematyce.
Kasia,
która niejednokrotnie ciepło spogląda z uśmiechem na twarzy ze
zdjęć umieszczanych na jej blogu jest moją małą iskierką
nadziei, moim promykiem na lepszy dzień. Ta młoda pisarka swoją,
jakże prostą, ale niezwykle wymowną opowieścią pokazała jak
wiele można powiedzieć, w niewielu słowach. Nie próbowała na
siłę rozciągnąć dwóch historii znajdujących się w „Dźwiękach
wspomnień”. Każde słowo było u Niej doskonale wyważone i
wpasowane w całość. Z całego serca polecam i oczekuję
kolejnej jej książki :)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Novae Res, za co serdecznie dziękuję ;)
*Cytaty pochodzą z książki "Dźwięki wspomnień" kolejno ze stron: 39, 24, 46, 54, 86, 82, 95
Bardzo interesująca książka i przepiękna okładka.Z chęcią zakupię do swojej własnej biblioteczki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała. Czułam się wspaniale po lekturze, chociaż opowiadania były w pewnym sensie smutne.
OdpowiedzUsuńOjej, wczytałam się w Twoją recenzję i muszę powiedzieć, że z równym zainteresowaniem przeczytałabym książkę !
OdpowiedzUsuńMmmm... ciasto wygląda przepysznie! Chociaż ja bym pewnie zjadła całe jeszcze przed tym, jak otworzę książkę. ;) Co do książki, to jednak ja podziękuję, bo nie jestem przekonana, a i to nie jets mój ulubiony gatunek. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Siostra chciała narobić czytelnikom bloga apetytu na maliny ;P
UsuńKsiążkę czytałam i całkiem miło wspominam.
OdpowiedzUsuńAle apetyczny tort! Narobiłaś mi ochoty :)
Miło ją opisujesz i ciekawie. Kto wie, może nawet sięgnę. A to ciasto - mniam!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Z chęcią bym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i to prawda, z prozy Kasi czuć ciepło. Jestem ciekawa jej kolejnego dzieła :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, a książki jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć. "Dziękuję" to za mało, żeby opisać moje wzruszenie podczas czytania tej recenzji... Napisałaś piękną recenzję, która idealnie oddaje całość książki. Dziękuję Ci za to. Cieszę się, że Ci się podobała. Moje serduszko się bardzo raduje :)
OdpowiedzUsuńKasiu, nie mogłam się doczekać Twojego głosu tutaj. Bardzo się cieszę, że spodobała się Tobie moja recenzja, ba - nawet wzruszyła ;) To ogromna radość dla mnie :)
UsuńAle fajnie, że ci się spodobało! :) Znam Kasię, często zaglądam na jej bloga i baardzo cieszą mnie jej sukcesy. A po cytatach widzę, że "dźwięki" znalazły się w tytule nie bez powodu, bo niektóre zdania są niezwykle melodyjne. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie - język jest jak melodia, którą czytelnik poznaje z wielką przyjemnością objawiającą się niekiedy szerokim uśmiechem na ustach, a czasem łzami w kącikach oczu :)
UsuńCzytałam, bardzo fajna książka :)
OdpowiedzUsuń