niedziela, 30 stycznia 2011

[48] Antoine de Saint- Exupéry „Mały Książę”


                                                              Wyd. Muza
Styczeń 2006, 96 str.
Ocena: 9/10 Niecodzienna

„Jedynie sercem można wszystko poznać jasno. To co najważniejsze skrywa się przed wzrokiem” – te dwa zdania zapadły w mej pamięci po przeczytaniu mojej ostatniej lektury i myślę, że nie zapomnę ich do końca życia. Ja wielu z Was zapewne zauważyło powyższy cytat pochodzi z kultowej powieści „Mały Książę”. Jej autor- Antoine de Saint-Exupery to jeden z najbardziej znanych francuskich pisarzy opowieści dla dzieci. Pan Antonie był nie tylko pisarzem czy poetą, ale również francuskim lotnikiem. Doświadczenia pilota podczas wieloletniej pracy wywarły bezpośredni wpływ na jego twórczość literacką. Do najbardziej charakterystycznych dzieł Francuza możemy zaliczyć: Pocztę na Południe, Nocny lot, Ziemie, planetę ludzi, Pilota wojennego, Małego Księcia i Twierdzę. Jego najbardziej znana powieść Pt. „Mały Książę” , którą chcę zrecenzować, została wydana w Polsce w 69 różnych wydań z 33. różnymi okładkami. Tę wspaniałą bajkę wydało również wiele innych państw, dlatego łącznie możemy naliczyć 244 książki w 103 różnych językach i dialektach z całego świata (najnowsza w języku tajskim).
Ta znakomita książka, napisana w 1943 roku, opowiada o chłopcu, który żyjąc samotnie na swojej małej planecie opiekuje się swoją różą. Mimo codziennych rozmów ze swoim pupilem czuje niedosyt i postanawia wyruszyć w podróż na poszukiwania przyjaciela. Chłopiec odkrywa nowe planety, poznaje różnych ludzi i wartości, które starają się wystrzegać inni. Dociera również na ziemię, gdzie uświadamia sobie co tak naprawdę jest dla niego najważniejsze. Powieść pokazuje nam, że nie zawsze jest tak jak myślimy, że trzeba coś najpierw stracić żeby to docenić.
Utwór Antoine de Saint-Exupery to pozycja, do której, mimo dorastania, powracamy przez całe życie w poszukiwaniu przednich wartości życiowych takich jak: miłość, wierność czy przyjaźń. Autor ukazuje nam w swej powieści przykładem małego chłopca, potrzebę jaką ma każdy z nas- posiadanie przyjaciela. To mu możemy się zwierzyć gdy coś nas gnębi, to on pomaga nam kiedy jest trudno. Nasz powiernik również cieszy się razem z nami z naszych sukcesów, dopinguje nas w ważnych chwilach naszego życia. Oczywistością jest więc to, że on oczekuje tego samego od nas. A często nie doceniamy naszego przyjaciela, raniąc go słowami lub czynem, będąc zazdrosnym o to, że mu się coś udało, a nam nie; ciesząc się z jego niepowodzeń. Jednak czym było by życie bez naszego kompana?  Więc pamiętajmy i doceniajmy to co mamy, bo, tak jak mówił Ralph Waldo Emmerson : „Przyjaciel - ktoś, przed kim można głośno myśleć.”
Kolejną ważną rzeczą, którą Antoine de Saint-Exupery porusza w swojej książce jest to, że wielu ludzi ocenia innych po wyglądzie czy grubości portfela. Według mnie jeśli chcemy kogoś tak naprawdę poznać, to nie powinniśmy starać zawrzeć się znajomość tylko z tym kto dobrze wygląda czy ma dużo pieniędzy. Powinniśmy poznać wnętrze człowieka, to jaki jest dla innych, jakim ma charakter itp. Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że znamy tą osobę ;) Kiedyś byłam na kolonii, z dziewczyną, która zwracała uwagę na „okładkę” danej osoby. Omijała szare myszki, które często wyglądały nijako. Dlatego nawet nie zamieniła słowa z Piotrkiem – ubogim chłopakiem, a zabiegała o względy Konrada- pewnego siebie jedynaka. Owej dziewczynie udało się zdobyć serce Kondzia. Ja za to, wraz z moją koleżanką Darią zaprzyjaźniłam się z Piotrkiem, który mieszkał w tym samym bloku co Daria. Jak się okazało po kilku dniach, Konrad zdradzał dziewczynę, która oceniała wszystkich po okładce, a niewidoczny Piotrek do dziś jest moim przyjacielem. Teraz nasuwa się jedna zasada, według, której i my powinniśmy postępować – Nie oceniaj ksiązki po okładce !
Każde dzieło literackie buduje fabuła jak i bohaterowie, o którym chciałabym wspomnieć słowo. Myślę, że każdy, kto czytał powieść Antoinego de Saint-Exuperyego polubił Małego Księcia – tytułowego bohatera, który przewija się przez całą powieść. Kolejną szczególną kreacją jest Pilot, o którym niezbyt wiele dowiadujemy się w ciągu trwania akcji. Moją ulubioną postacią jest zaś Lis, który daje mam wskazówki życiowe z prawie każdym swoim słowem. Należy również wspomnieć o tym, że język, którym posługuje się autor jest prosty i zrozumiały dla czytelnika. Książkę czyta się szybko i sprawnie ,i choć czytanie zajmuje jedno popołudnie, pozycja ta na długo pozostaje w sercu. Dzieło to jest niepowtarzalne. Ale czy jest moment najbardziej intrygujący, moment kulminacyjny? Wydajne mi się, że nie ma po wszystko w książce dociągnięte jest na ostatni guzik. Według mnie „Mały Książę” będzie miał zainteresowanie przez cały czas i z pewnością kolejne pokolenia nie przejdą obok niego obojętnie.       
Jedyną rzeczą, która nie przypadła mi do gustu jest to, że przygody „Małego Księcia” mogliśmy przeżywać tak krótko. Myślę, że ta wartościowa lektura, którą niektórzy z mojej klasy uważali za nieco dziecinną pokaże czytelnikowi, że nie warto budować swojego życia na niedoścignionych ideałach piękna, ale skupić się na tym co każdy z nas ma w środku. Starajmy się patrzeć wnętrzem i dawać innym zaglądać w nasze serce.
Podsumowując, stwierdzam, że „Mały Książę” to kolejna fantastyczna książka, która uczy nas jak żyć. Pan Antoine de Saint-Exupery w swej prostej opowiastce stara się przekazać nam największe prawdy życiowe. Tak jak możemy przeczytać w wypowiedzi jednej z internautek : „Piękno osoby poznawaj z zamkniętymi oczami. wtedy zobaczysz jakie piękno tak naprawdę nosi w środku...” tak też starał się nam powiedzieć swoją pozycją Pan Antonie. Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że mimo osądu moich rówieśników książka nie jest dziecinna, ale jest dla każdego, bo przecież „Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi.”.
 

środa, 26 stycznia 2011

To już Roczek ;P

Kochani, aż dech mi zapiera, gdy myślę, że to już rok ! Szczerze powiedziawszy, mimo swojej wytrwałości w walce do końca, nie byłam pewna czy zdołam prowadzić bloga literackiego z recenzjami należycie i w miare systematycznie . Jednak jak widać udało się – nadal tu jestem ;D Ale to dziecko, nie jest tylko moją zasługą. Z tego miejsca chciałbym ogromnie podziękować Ecie – to ona namówiła mnie do założenia bloga na Onecie ;) Jak to moja siostra wczoraj stwierdziła ja jestem matką, a Eta – ojcem ;P Moją wytrwałość zawdzięczam również Wam drodzy czytelnicy ;) To wasze opinie motywują mnie do dalszych działań. Mam nadzieję, że mimo wielu kłód pod nogami, jakie mogą się w przyszłości pojawić, będę prowadzić mojego bloga jak najdłużej ;D 


czwartek, 20 stycznia 2011

[47] William Wharton „Wieści”

Wyd. Zysk i S-ka,
Poznań 1995, 251 stron
Ocena: 9/10 Niecodzienna

Na mojej drodze , wyłącznie dzięki wyzwaniu Znalezione pod choinką stanął William Wharton, kolejny wspaniały twórca literatury współczesnej. Autor nie tworzył pod swoim nazwiskiem, lecz pod pseudonimem. Książki tegoż pisarza – powieści obyczajowo- psychologiczne - różnią się od wielu innych, gdyż ich bohaterem jest alter ego pisarza, czyli druga tożsamością, druga osobowość wewnątrz tej samej osoby. W swoich powieściach Wharton przekazywał filozofię życiową – według niego powinniśmy wykorzystać każdą chwilę do ostatniej kropli. Co do dorobku literackiego autora, to jedna z jego najsłynniejszych powieści – „Ptasiek” została zekranizowana i równie entuzjastycznie przyjęta przez odbiorców jak sama książka. Pisarza należy także kojarzyć z książką „Tato” czy „W księżycową jasną noc” . Mimo nieprzychylności krytyków autor jest bardzo lubiany w Polsce a jego powieści zawsze były na listach bestsellerów.
            Popularna powieść Whartona, jaką są „Wieśći” opowiada o kilku dniach w czasie Świąt Bożego Narodzenia, które Will i Loretta z synem Benem spędzają, jak co roku, w starym młynie pięknie położonym w dolinie Morvandeon we Francji.  Na święta przyjeżdża również dawno nie widziana trójka najstarszych dzieci. Za pomocą gałązek ostrokrzewu, choinki i bożonarodzeniowych pierników Will próbuje wyczarować magiczną atmosferę Świąt, jednak w sercu wciąż czuje niepokój. Nie jest pewien czy znów odnajdzie przy stole tą samą, co rokrocznie radość mimo, że jego małżeństwo przechodzi kryzys. Whorton ukazuje w książce problemy rodzinne, które mogłyby dotyczyć każdego z nas.       
            Po przeczytaniu pozycji nie mogłam ochłonąć, gdyż autor naprawdę postarał się, Ukazał nam rodzinę, która utożsamiała każdego z nas i pokazał, że nawet w najpiękniejszy dzień roku, jakim są Święta Bożego Narodzenia, mogą trapić nas zmartwienia dnia codziennego. Właśnie to najbardziej mnie poruszyło. Wharton nie ukazuje nam nierzeczywistych stworzeń, czy tworów ludzkiej wyobraźni. Czarno na białym „tacy jak my” pozwalają nam z chęcią chwycić za książkę. Rzeczywiści bohaterowie, tworzący świat przedstawiony pomagają nam z prędkością światła przejść przez lekturę.
            Kolejną rzeczą, jaką ujął mnie autor jest motyw zdrady, który pojawia się w powieści. Will i Loretta mogliby wydawać się idealnym małżeństwem – są ze sobą od 30 lat. Dla mnie niemożliwością wydawała się zdrada po tak długim czasie bycia razem. Jednak w każdym związku następuje kryzys, co nie oznacza, że to koniec wielkiej miłości i trzeba od siebie odejść. Zdrada to próba. Tak jak możemy przeczytać w wypowiedzi internautki : „ Czasem zdrada coś kończy…rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostanie na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć (…) ” zawsze jednak musimy pamiętać o tym, że wystarczy wybaczyć i dać szansę drugiej osobie. Wiem, że jestem jeszcze młoda, nie doświadczyłam nigdy zdrady i niektórzy mogą się nie zgadzać z moimi powyższymi rozważaniami.  Mimo to myślę, że jeśli się kogoś naprawdę kocha, jeśli się mu przyrzeka słowami przysięgi małżeńskiej : „ ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.”  Powinno się też umieć komuś wybaczyć. Z pewnością nie jest to łatwe, gdyż osoba ta, zdradzając nas ogromnie rani. Wspomnienie to pozostaje na wiele lat. Jednak myślę, że nie równa się ono z w tymi wszystkim dobrymi chwilami, które przeżyło się razem. Choć jestem za wybaczaniem niewierności ( oczywiście jeśli to nie powtarza się notorycznie) muszę przyznać, że nie wiem jak postąpiłabym w takowej sytuacji. Ale miejmy nadzieję, że nie będę musiała się borykać z takimi problemami ;)   
            Powieść, która przekazuje nam wiele wartościowych rzeczy, pisana jest prostym i lekkim językiem, dlatego książkę czyta się szybko i z uśmiechem na ustach. Wharton szczególnie ujął mnie podział rozdziałów ( z pewnością nie zdradzę wam co i jak – musicie zobaczyć to sami ;D ). Oczywistością jest to, że mam również swój ulubiony rozdział. Jest nim część powieści, w której nie mówi tylko narrator, ale wszyscy bohaterowie opisują swoje przeżycia związane z wydarzeniami mającymi miejsce w ich życiu.  Myślę, że autor chciałam nam pokazać w ten sposób, że każdy odbiera inaczej sytuacje, które mają miejsce w naszym żywocie. Myślę, że tym samym uświadomił nas, że częste nieporozumienia zawdzięczamy różnemu rozumieniu prawdy przez każdego człowieka. Pisarz ukazuje nam przez swoje dzieło jedną wielu filozofii życiowych.
            Wiele miejsca w mojej recenzji poświęciłam moim odczucia ogólnym na temat owej pozycji, jednak należy jeszcze wspomnieć o fenomenalnych bohaterach, którzy wzajemnie się dopełniają.  Najbardziej moją uwagę skupiła Loretta i Will, którzy mimo iż byli małżeństwem, diametralnie się różnili. Loretta- pozornie spokojna nauczycielka, a zarazem wesoła i pełna życiowego spokoju kobieta. Will – niepoprawny filozof, myśliciel, z którym niewiele osób wytrzymałoby. Szczególnie podziwiam Lorettę, która, mimo specyficznego zachowania swojego męża, wytrzymuje z nich już od 30 lat. Will zdobył zaś moje uznanie swoją zimną krwią w podbramkowych sytuacjach. Bardzo polubiłam też Bena, choć początkowo wydawał mi się nadętym, zadumanym w swoich sprawach nastolatkiem.  
            Podsumowując stwierdzam, że William Wharton wykonał kawał dobrej roboty pisząc ową książkę.  Powieść mogę polecić każdemu, kto chce uciec od własnych problemów, odpocząć. Będzie idealna, aby rozważyć to i owo, jak również zrelaksować się po ciężkich dniach minionego tygodnia. Więc tak jak mówił Zafon : „Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.”  tak długo również będzie istnieć pamięć o danym autorze i jego dziele, dopóki my będziemy o nim pamiętać. Dlatego nie zapomnijmy o Whartonie i jego niezwykłych powieściach….

wtorek, 18 stycznia 2011

Rusza kolejny powiatowy konkurs czytelniczy ;)

Już od początku roku szkolnego wyczekiwałam tego dnia, w którym nasza szkolna bibliotekarka powie: MAM LISTĘ ! I nareszcie się doczekałam ;) Myślę, że tegoroczny konkurs, podobnie jak poprzedni, umożliwi mi poznanie wspaniałych pisarzy i niebywałych książek, które będę mogła polecić każdemu z Was. Z uśmiechem na ustach spoglądam na spis lektur o tematyce podróżniczej. Sami zobaczcie jakie pozycje będę mogła przeczytać:

XII POWIATOWY KONKURS CZYTELNICZY „MÓL KSIĄŻKOWY”
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE

LISTA LEKTUR

1.                  Jostein Gaarder „Przepowiednia Dżokera”
2.                  Alfred Szklarski „Przygody Tomka na Czarnym Lądzie”
3.                  Adam Bahdaj „Podroż za jeden uśmiech”
4.                  Paulo Coelho „Alchemik”
5.                  Juliusz Verne „W 80 dni dookoła świata”
6.                  Beata Pawlikowska „Blondynka w Tybecie”
7.                  Ewa Nowak „Krzywe 10“
8.                  Joanna Chmielewka „Większy kawałek świata”
9.                  Kornelia Funke „Król złodziei”
10.              Herbert George Wells „Wehikuł czasu”
11.              Bolesław Leśmian „Przygody Sindbada żeglarza”
12.              Stephen Clarke „Merde! Rok w Paryżu”
13.              Anna Onichimowska „Hera moja miłość”


A teraz pytanie do Was. Czy czytaliście, którąś z wyżej wymienionych książek? A może, któraś jest w waszych planach? Z chęcią dowiem się co nieco o opinii innych czytelników na temat wyżej wymienionych publikacji ;)
Chciałabym Was również ogromnie przeprosić, że od tygodnia nie możecie przeczytać żadnej mojej recenzji. Obiecuję to jeszcze przed weekendem zmienić, bo jak mniemam jutro kończy się nawał kartkówek, sprawdzianów i prac dodatkowych związanych z wystawianie ocen śródrocznych. Już od dziś wyczekuję etapu szkolnego ( kwietnia – początek maja) mając nadzieję, że uda zakwalifikować mi się do etapu powiatowego, na którym będzie miało miejsce spotkanie autorskie z polskim pisarzem . Z kim? To jest niespodzianka również dla mnie, dlatego też tym bardziej postaram się dostać do II etapu ;D

EDIT:

Wiele osób, w komentarzach pod tymże postem pytało mnie o zasady wyżej opisanego konkursu. Postanowiłam więc zaspokoić Waszą ciekawość. Rywalizacja ta, polega na tym, że w terminie styczeń- połowa kwietnia czytasz wyżej wymienione książki. Następnie mają miejsce w poszczególnych szkołach powiatu eliminacje szkolne ( szczegółowy test w formie pytań otwartych). Do etapu powiatowego z każdej szkoły kwalifikują się trzy osoby, które uzyskały największą liczbę punktów w swojej szkole. Pod koniec maja ma miejsce konkurs powiatowy, na którym wyłaniani są najlepsi ;)

czwartek, 6 stycznia 2011

[46] Anna Andrew „Kroniki Niebios”

Wyd. BUNT,
10 Grudzień 2010, 354 str.
Ocena: 10/10 Perełka

            Anna Andrew to ambitna i pełna wiary we własną powinność pisarka, która w marcu skończy zaledwie 19 lat. „Kroniki Niebios” to jej pierwsze dzieło, które wydała pod własnym wydawnictwie BUNT, mimo wielu przeciwności losu, jakie napotkała na swojej drodze. Nie mogąc nawiązać współpracy z wydawnictwami z braku kontaktów i pieniędzy, wzięła udział w projekcie unijnym wspierającym młodych przedsiębiorców "Gotowi na przyszłość" i została jego laureatką. Dzięki temu udało jej się założyć wydawnictwo BUNT i wydać tą powieść w formie e-booka.
Debiut Poznanianki Anny Andrew opowiada o Julienie- chłopcu, który wiedzie wygodne życie i mimo, iż jest otoczony luksusem oraz bogactwem nie wyróżnia się z tłumu rówieśników. Samotny i znudzony życiem zostaje zaproszony do grona uczniów elitarnej szkoły St. Maria, dzięki której jego życie ulega drastycznej zmianie. Choć od zawsze pragnął przełomu w swoim żywocie, nadal jest coś co go trapi- tęsknota za bratem, którego ślady odnajdzie razem z serią niefortunnych zdarzeń w swojej nowej szkole. Pozna niezwykłych ludzi – Wygnanych – to oni pomogą mu w jego misji powierzonej przez Stwórcę. Jak zakończą się jego przygody w pierwszej części powieści ( i mam nadzieję, że nie ostatniej) ? Czy Julien sprosta wyzwaniu, nie raniąc przy tym swoich przyjaciół?  Tego wam nie zdradzę ;P Musicie sami przeczytać tą niezwykłą książkę, o której możecie dowiedzieć się więcej na stronie poświęconej powieści – TU ;)
            Pewien czas temu zostałam poproszona przez Autorkę, o zrecenzowanie jej pozycji. Byłam zaskoczona tą propozycją, a zarazem dumna z tego, że ktoś docenił moją pisaninę i z uśmiechem na ustach zgodziłam się. Książka jest fantastyczna ! Pani Ania w swoim dziele, które można zaliczyć do fantastyki pokazuje nam dwa światy, dwa oblicza prawdy. Swoim utworem chce nam powiedzieć, że nie zawsze coś tak jak wygląda, to takie jest. Jak przystało na dzieło reprezentujące fantasty łączy w sobie świat realny i świat fantastyczny. Niebo i ziemia. Zło i dobro. Ludzie i Anioły. I Stwórca. Te wszystkie skrajności, młoda uczennica Technikum Łączności łączy w zaskakujący i niebagatelny sposób.
            Powieść pisana lekkim językiem pozwala czytelnikowi zagłębić się w tajniki angelologii ,a zarazem przedstawia magię i powinność Niebios. Choć styl Autorki jest dynamiczny, a dobro i zło ciągle przybiera różne oblicza, książkę czyta się bardzo szybko. Z każdą stroną człowiek coraz bardziej nie może odejść od niej. Chęć zaspokojenia ciekawości, co wydarzy się w kolejnym rozdziale jest tak ogromna, iż czytanie przerywa się tylko na jedzenie, naukę czy sen. Fascynujące ilustracje wykonane przez Nanase, rysowane kreską japońskiego mange i anime, rozbudzają wyobraźnię czytelnika na tyle, że w głowie rodzi się obraz każdego z opisywanych wydarzeń. 33 niezwykłe obrazki pokazują nam kolejne oblicze prawdy i bohaterów. Mam oczywiście swoje ulubione ilustracje – obie zamieściłam razem z recenzją. Pierwszy- dziewczyna z wyciągniętą ręką wydaje się zwykłym człowiekiem. Jednak mnie ujęły w tym obrazku dwa spadające pióra – symbol jej niezwykłości, anielskości. Uważam, że Nanase chciała pokazać, poprzez tą ilustracje, nie tylko jeden z kolejnych rozdziałów, jedną z postaci, ale ukazać piękno jakie drzemie w każdym z nas. Moja interpretacja jest taka, że każdy człowiek jest nas swój sposób wyjątkowy, a jego niezwykłość może być zewnętrznie niezauważalna. Drugi- pokazuje zaś trzy oblicza prawdy, trzy oblicza czegoś, co jest dla nas ważne. Myślę, że z kolei ta ilustracja pokazuje nam, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu, nie ma tylko jednego następstwa.
W książce nie ma momentu kulminacyjnego, nie ma jednej rzeczy, która wywarła na mnie największe wrażenie. Nie ma, bo wszystko w tej książce jest niezwykłe- każdy incydent, każde wydarzenie, równie zainteresuje każdego, kto lubi fantasty, anime, mangę. Moim zdaniem, książkę wyróżnia z milionów innych pozycji fantastycznych ciekawie zatytułowane rozdziały i zmiany osoby przewodzącej ( osoby mówiącej, osoby, która opisuje swoje emocje), które, choć pozornie mogłyby wydawać się przeciwieństwem dobrze zbudowanej akcji, idealnie wchodzą w części fabuły, w których czytelnik oczekuje rozwiązania wydarzeń, a tu ku jego zaskoczeniu pojawiają się równie ciekawe  zdarzenia. 

 Kolejną rzeczą, równie mnie intrygującą, o której chciałabym wspomnieć są postacie. Niby zwyczajni bohaterowie, jednak w rzeczywistości figury o zupełnie sprzecznych charakterach idealnie się dopełniające. Julien – chłopak o niezwykle wyjątkowej urodzie- początkowo wydawał mi się jednych z „tych” chłopców z pism dla nastolatek. Jednak z czasem polubiłam go – razem z poznaniem Wygnanych stał się osobą silniejszą w swoich czynach, a także rozumowaniu. Zyskał sobie u mnie tym punkty i pozwolił zapomnieć o złym pierwszym wrażeniu. Bardzo polubiłam też Aniel – impulsywna i buntowniczą dziewczynę, która nie była taka zła na jaką wyglądała. Strażniczka Bezkresnej Pustyni wiedziała co to przyjaźń, solidarność i miłość. Choć nie zawsze postępowała tak jak powinna, nie zawsze też dokonywała dobrych wyborów, zawsze potrafiła naprawić swoje przewinienia. Nie zawsze robiła to jednak sama- pomagał jej Uriel. Ten opiekuńczy Wygnany również mi zaimponował. Był takim ojcem wszystkich bohaterów przewijających się w tej wielowątkowej powieści. Zawsze opiekuńczy i stateczny, potrafił przezwyciężyć nawet najgorsze chwile.
            Powieść Anny Andrew to pozycja idealna nie tylko dla młodzieży, ale również dla wytrawnych smakoszy fantasty. Szczerze polecam ;) Podsumowując stwierdzam również, że książka „Kronik Niebios” jest kolejnym wspaniałym debiutem polskiej, a na dodatek młodej pisarki. Myślę, że jej premiera, która miała miejsce 10 grudnia 2010 roku świetnie podsumowała miniony rok i z lekkością wprowadziła nas w nową dekadę. Pani Ania to kolejna zdolna Wielkopolanka i dzięki niej, jak również wielu innym działaczom, pisarza i naukowca pochodzącym z Wielkopolski, jestem dumna, że mogę mieszkać w tym województwie ;)