Październik 2007, 160 str.
Ocena: 8/10 Bardzo Dobra
O czym:
Natalia Borejko, zwana przez rodzinę Nutrią, zrywa ostatecznie swój związek z Tuniem i w towarzystwie dwóch siostrzenic, Laury i Róży, udaje się na wakacje. W czasie podróży "dopada" Natalię Filip (czyli Nerwus) - brat nieszczęsnego Tunia. Obie siostrzenice, ze znanym wszystkim wdziękiem i humorem, przyjmują towarzystwo Filipa Bratka. Nutria zaś nie może znieść ekscentrycznych zachowań Nerwusa i pragnie szybko go "zgubić". Z czasem jednak przekonuje się do towarzystwa Filipa Bratka i zaczyna darzyć jego osobę coraz głębszą sympatią. W dodatku jej nieoczekiwana zmiana uczuć spotyka się z wzajemnością drugiej strony...
Moje zdanie:
„Jerzycjada” to seria, w której zakochałam się od pierwszej części. Przez dość długi czas niestety nie miałam możliwości przeczytania dalszych tomów. Jednak, gdy odnalazłam „Nutrię i Nerwusa”, na którą polowałam od dobrego pół roku, niemożliwością było to, żebym jej nie wypożyczyła. Więc od razu po powrocie do domu z biblioteki zaczęłam czytać i od nowa mogłam przeżywać przygody tych fantastycznych mieszkańców ul. Roosevelta… Piękna, mądra i nie pozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie... Jak każda z książek Pani Musierowicz ma ona swoją ukrytą magię, moc. Jest to historia Natalii Borejko, zwanej Nutrią. Dziewczyna, za namową Gaby wyjeżdża nad morze z jej córkami- Pyzą i Różą. Pełne werwy i radości ruszają w podróż nie wiedząc, że za nimi będzie podążać pewien młodzieniec. Tu cała historia się zaczyna… Upał, przejrzałe truskawki i pełnia księżyca to wystarczające warunki do tego, by zmienić swoje życie. Albo po prostu od niego na chwilę uciec, nie poddając się pozornie naturalnej kolei rzeczy. Małgorzata Musierowicz po mistrzowsku opisuje przygody Natalii Borejko i jej dwóch siostrzenic w wakacyjnej podróży przez Polskę, w jaką się wspólnie wybierają w towarzystwie czerwcowego, nieznośnego, skwierczącego upału oraz tajemniczego muzyka, pana Filipka. Barwne opisu krajobrazów i humorystyczny opis ucieczki przed Nerwusem rozbawią każdego czytelnika. Autorka świetnie zbudowała fabułę i wybrała miejsca, w których rozgrywa się akcja. I choć nie był to już malowniczy Poznań, równie wspaniale czytało się tą powieść. Bohaterowie także niezwykle interesująco dobrani. Muszę przyznać, że choć Filip Bartek początkowo wzbudził we mnie odrazę ( zachowywał się niezbyt dojrzale, a na dodatek ten incydent z kajdankami) polubiłam tego niezwykle zdolnego chłopaka. Co do pozostałych bohaterów Natalia, którą lubiłam z pierwszych części, straciła u mnie „punkty” tak gwałtownie i niedelikatnie zrywając z Antonim. Oczywiście należy tu także wspomnieć o dwóch, niezwykle ruchliwych i nieco gadatliwych siostrach – Róży i Pulpeji. Dziewczynki po raz kolejny rozbawiły mnie swoimi niezwykłymi kłótniami typu: „ Za pozwoleniem, moja droga – leniwie odezwała się Laura, która najwyraźniej miała z całej sceny mnóstwo uciechy. – Nie musisz być taka ofiarna, pan Filipek jest bardzo miły.” lub „ Zauważyłaś, ciociu – powiedziała Pyza w zadumie, ściskając rękę Natalii – że są ludzie, którym ciągle musimy wybaczać, a oni nam wcale nie muszą?” . Śmiałam się do rozpuku czytając tę ich niezwykle inteligentną konwersację. Czy współczesne rodzeństwo potrafiłoby się kłócić używając tak wyszukanych zwrotów?? Książka, która jest pisana lekkim językiem, nie pozwala się obejść czytelnikowi bez uśmiechu na ustach. Pani Musierowicz stworzyła kolejny fenomen ! Cytując Hezjoda : „Największym skarbem człowieka jest powściągliwy język, a największa przyjemność to posługiwanie się nim z umiarem.” muszę przyznać, że autorka z pewnością stosowała słowa z umiarem i tak powstał ten niezwykły skarb. Do teraz śmieje się na myśl o scenie gotowania Gazpacho przez 3 z 4 sióstr Borejko. Uwaga, jeśli ktokolwiek zgłodniałby podczas czytania tej części Jeżycjady, proszę w żadnym wypadku nie sięgać po parówki! W zamian polecam zupę gazpacho, może przyniesie komuś szczęście! Największą radość jednak sprawiło mi to, że mogłam się dowiedzieć co się stało z moimi ulubionymi bohaterami. Szczerze powiedziawszy Pani Musierowicz nie zawiodła mnie kierując tak a nie inaczej dalsze losy bohaterów w tej części. Z niecierpliwością będę czekać, aż będzie sposobność przeczytania kolejnej części i podzielenie się z wami wrażeniami ;)
Ulubione cytaty :
" Ludzie zamykają się przed innymi ludźmi. Jakby nie rozumieli, że bez tych innych nie da się żyć po ludzku. Drugi człowiek jest nam potrzebny! – właśnie dlatego, że jest inny. 'Im bardziej inny, tym bardziej ciekawy'. A tymczasem ta inność właśnie najbardziej dziś ludzi odpycha i straszy"
„Nie lekceważ tego, co widzisz w nocy. W nocy widać lepiej i ostrzej, bo dzień człowieka rozprasza.”
PRZEPIS NA ZAUPĘ GAZPACHO:
"...To będzie kochająca, magiczna zupa z płodów Matki-Ziemi. Zupa gazpacho o mocy eliksiru.
- Miłosnego? - dopytywała Pulpecja.
- Oczywiście! - rzekła Ida głosem potężnym.
- A! To dołóżmy więcej cebuli.
- Szczypiorek! Dużą garść szczypiorku.
- Ziółek zielonych. Trzy źdźbła.
- Proszę: bazylia, estragon, lubczyk.
- Dwie łyżki oliwy. Z oliwek!
- Trochę winnego octu.
- Pieprzu i soli. Do woli.
- Zmiksować.
- Wszystko?
- Nie, trochę jarzynek odłóż, potem się wrzuci i one będą tak chrupały przyjemnie.
(...) Teraz połączymy wszystkie składniki - powiedziała Ida tajemniczym półgłosem.(...) Gabrysia wsypała tam jeszcze resztę pokrajanych jarzyn, po czym przykryła salaterkę talerzem.
- Koniec. Abrakadabra. Tyle czarów na dziś.”
- Miłosnego? - dopytywała Pulpecja.
- Oczywiście! - rzekła Ida głosem potężnym.
- A! To dołóżmy więcej cebuli.
- Szczypiorek! Dużą garść szczypiorku.
- Ziółek zielonych. Trzy źdźbła.
- Proszę: bazylia, estragon, lubczyk.
- Dwie łyżki oliwy. Z oliwek!
- Trochę winnego octu.
- Pieprzu i soli. Do woli.
- Zmiksować.
- Wszystko?
- Nie, trochę jarzynek odłóż, potem się wrzuci i one będą tak chrupały przyjemnie.
(...) Teraz połączymy wszystkie składniki - powiedziała Ida tajemniczym półgłosem.(...) Gabrysia wsypała tam jeszcze resztę pokrajanych jarzyn, po czym przykryła salaterkę talerzem.
- Koniec. Abrakadabra. Tyle czarów na dziś.”
------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ! Teraz specjalna informacja dla Was- moich wiernych czytelników.
Jutro jest już 27.11.10, a więc ruszam do Poznania na rejonowy etap Wojewódzkiego Konkursu Języka Niemieckiego. Przede mną trudny dzień, więc proszę trzymajcie za mnie kciuki, aby jak najlepiej mi poszło ;)
Jutrzejsza sobota rozpoczyna też najtrudniejszy tydzień końcówki listopada i początku grudnia. Jest to ostatni tydzień przygotowań do Konkursu Języka Polskiego i wycieczki do Warszawy. Mimo to, nie mogę się już doczekać i obiecuję, że podzielę się z wami wrażeniami „ gdy już będzie po wszystkim” ;)