piątek, 26 listopada 2010

[41] Małgorzata Musierowicz „Nutria i Nerwus”


Wyd. Akapit-Press
Październik 2007, 160 str. 
Ocena: 8/10 Bardzo Dobra

O czym:          
                                                                                       
Natalia Borejko, zwana przez rodzinę Nutrią, zrywa ostatecznie swój związek z Tuniem i w towarzystwie dwóch siostrzenic, Laury i Róży, udaje się na wakacje. W czasie podróży "dopada" Natalię Filip (czyli Nerwus) - brat nieszczęsnego Tunia. Obie siostrzenice, ze znanym wszystkim wdziękiem i humorem, przyjmują towarzystwo Filipa Bratka. Nutria zaś nie może znieść ekscentrycznych zachowań Nerwusa i pragnie szybko go "zgubić". Z czasem jednak przekonuje się do towarzystwa Filipa Bratka i zaczyna darzyć jego osobę coraz głębszą sympatią. W dodatku jej nieoczekiwana zmiana uczuć spotyka się z wzajemnością drugiej strony...

Moje zdanie:

„Jerzycjada” to seria, w której zakochałam się od pierwszej części. Przez dość długi czas niestety nie miałam możliwości przeczytania dalszych tomów. Jednak, gdy odnalazłam „Nutrię i Nerwusa”, na którą polowałam od dobrego pół roku, niemożliwością było to, żebym jej nie wypożyczyła. Więc od razu po powrocie do domu z biblioteki zaczęłam czytać i od nowa mogłam przeżywać przygody tych fantastycznych mieszkańców ul. Roosevelta… Piękna, mądra i nie pozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie... Jak każda z książek Pani Musierowicz ma ona swoją ukrytą magię, moc. Jest to historia Natalii Borejko, zwanej Nutrią. Dziewczyna, za namową Gaby wyjeżdża nad morze z jej córkami- Pyzą i Różą. Pełne werwy i radości ruszają w podróż nie wiedząc, że za nimi będzie podążać pewien młodzieniec. Tu cała historia się zaczyna… Upał, przejrzałe truskawki i pełnia księżyca to wystarczające warunki do tego, by zmienić swoje życie. Albo po prostu od niego na chwilę uciec, nie poddając się pozornie naturalnej kolei rzeczy. Małgorzata Musierowicz po mistrzowsku opisuje przygody Natalii Borejko i jej dwóch siostrzenic w wakacyjnej podróży przez Polskę, w jaką się wspólnie wybierają w towarzystwie czerwcowego, nieznośnego, skwierczącego upału oraz tajemniczego muzyka, pana Filipka. Barwne opisu krajobrazów i humorystyczny opis ucieczki przed Nerwusem rozbawią każdego czytelnika. Autorka świetnie zbudowała fabułę i wybrała miejsca, w których rozgrywa się akcja. I choć nie był to już malowniczy Poznań, równie wspaniale czytało się tą powieść. Bohaterowie także niezwykle interesująco dobrani. Muszę przyznać, że choć Filip Bartek początkowo wzbudził we mnie odrazę ( zachowywał się niezbyt dojrzale, a na dodatek ten incydent z kajdankami) polubiłam tego niezwykle zdolnego chłopaka. Co do pozostałych bohaterów Natalia, którą lubiłam z pierwszych części, straciła u mnie „punkty” tak gwałtownie i niedelikatnie zrywając z Antonim. Oczywiście należy tu także wspomnieć o dwóch, niezwykle ruchliwych i nieco gadatliwych siostrach – Róży i Pulpeji. Dziewczynki po raz kolejny rozbawiły mnie swoimi niezwykłymi kłótniami typu: „ Za pozwoleniem, moja droga – leniwie odezwała się Laura, która najwyraźniej miała z całej sceny mnóstwo uciechy. – Nie musisz być taka ofiarna, pan Filipek jest bardzo miły.” lub „ Zauważyłaś, ciociu – powiedziała Pyza w zadumie, ściskając rękę Natalii – że są ludzie, którym ciągle musimy wybaczać, a oni nam wcale nie muszą?” . Śmiałam się do rozpuku czytając tę ich niezwykle inteligentną konwersację. Czy współczesne rodzeństwo potrafiłoby się kłócić używając tak wyszukanych zwrotów?? Książka, która jest pisana lekkim językiem, nie pozwala się obejść czytelnikowi bez uśmiechu na ustach. Pani Musierowicz stworzyła kolejny fenomen ! Cytując Hezjoda : „Największym skarbem człowieka jest powściągliwy język, a największa przyjemność to posługiwanie się nim z umiarem.” muszę przyznać, że autorka z pewnością stosowała słowa z umiarem i tak powstał ten niezwykły skarb. Do teraz śmieje się na myśl o scenie gotowania Gazpacho przez 3 z 4 sióstr Borejko. Uwaga, jeśli ktokolwiek zgłodniałby podczas czytania tej części Jeżycjady, proszę w żadnym wypadku nie sięgać po parówki! W zamian polecam zupę gazpacho, może przyniesie komuś szczęście! Największą radość jednak sprawiło mi to, że mogłam się dowiedzieć co się stało z moimi ulubionymi bohaterami. Szczerze powiedziawszy Pani Musierowicz nie zawiodła mnie kierując tak a nie inaczej dalsze losy bohaterów w tej części. Z niecierpliwością będę czekać, aż będzie sposobność przeczytania kolejnej części i podzielenie się z wami wrażeniami ;)

Ulubione cytaty :

" Ludzie zamykają się przed innymi ludźmi. Jakby nie rozumieli, że bez tych innych nie da się żyć po ludzku. Drugi człowiek jest nam potrzebny! – właśnie dlatego, że jest inny. 'Im bardziej inny, tym bardziej ciekawy'. A tymczasem ta inność właśnie najbardziej dziś ludzi odpycha i straszy"

„Nie lekceważ tego, co widzisz w nocy. W nocy widać lepiej i ostrzej, bo dzień człowieka rozprasza.”

PRZEPIS NA ZAUPĘ GAZPACHO:
"...To będzie kochająca, magiczna zupa z płodów Matki-Ziemi. Zupa gazpacho o mocy eliksiru.
- Miłosnego? - dopytywała Pulpecja.
- Oczywiście! - rzekła Ida głosem potężnym.
- A! To dołóżmy więcej cebuli.
- Szczypiorek! Dużą garść szczypiorku.
- Ziółek zielonych. Trzy źdźbła.
- Proszę: bazylia, estragon, lubczyk.
- Dwie łyżki oliwy. Z oliwek!
- Trochę winnego octu.
- Pieprzu i soli. Do woli.
- Zmiksować.
- Wszystko?
- Nie, trochę jarzynek odłóż, potem się wrzuci i one będą tak chrupały przyjemnie.
(...) Teraz połączymy wszystkie składniki - powiedziała Ida tajemniczym półgłosem.(...) Gabrysia wsypała tam jeszcze resztę pokrajanych jarzyn, po czym przykryła salaterkę talerzem.
- Koniec. Abrakadabra. Tyle czarów na dziś.”
------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani ! Teraz specjalna informacja dla Was- moich wiernych czytelników.
Jutro jest już 27.11.10, a więc ruszam do Poznania na rejonowy etap Wojewódzkiego Konkursu Języka Niemieckiego. Przede mną trudny dzień, więc proszę trzymajcie za mnie kciuki, aby jak najlepiej mi poszło  ;)
Jutrzejsza sobota rozpoczyna też najtrudniejszy tydzień końcówki listopada i początku grudnia. Jest to ostatni tydzień przygotowań do Konkursu Języka Polskiego i wycieczki do Warszawy. Mimo to, nie mogę się już doczekać i obiecuję, że podzielę się z wami wrażeniami „ gdy już będzie po wszystkim” ;)

poniedziałek, 22 listopada 2010

[40] Ewa Nowak „Krzywe 10”


                                                            Wyd. Egmont Polska ,
Marzec 2009, 222 str. 
Ocena: 9/10 Niecodzienna
O czym:                                                             

Krzywe 10 to trzecia powieść Ewy Nowak. Tym razem autorka zabiera nas na Mazury, właśnie do Krzywego, gdzie grupa nastolatków spędza wakacje. Ta mądra i pogodna książka pozwala podpatrzeć, jak współczesna młodzież radzi sobie z miłością, prawdą, przyjaciółmi oraz własnymi rodzicami. Bohaterowie powieści znani są czytelnikom z poprzednich książek Ewy Nowak: Wszystko, tylko nie mięta oraz Diupa. Wielu z nich jest oczarowanych atmosferą tych książek. Wszyscy moglibyśmy sobie życzyć, aby jak najwięcej polskich rodzin funkcjonowało w sposób przedstawiony przez Autorkę.

Moje zdanie:

 Życie. Każdy z nas ma je inne, ale wszyscy borykamy się z problemami. Także bohaterowie kolejnej powieści Ewy Nowak – „Krzywe 10” – walczą z „kłodami”, które lądują pod ich nogami. "Krzywe 10" nie ma jednego czy dwóch głównych bohaterów, gdyż wszystkie postacie są równie ważne. Książka opowiada o grupce przyjaciół - nastolatków, którzy wspólnie spędzają wakacje w domu letniskowym jednego z kolegów - Witka. Jednym z bohaterów jest Hadrian - chłopak niezwykle przystojny, cieszący się ogromnym powodzeniem u płci przeciwnej, mógłby wydawać się po prostu kimś, który o kłopotach nie ma pojęcia. Jednak także on trudzi się w życiu ze swoją apodyktyczną matką, która pragnie tylko sławy syna. Dominika -młodsza siostra Magdy z powieści "Wszystko, tylko nie mięta" boryka się zaś z problemami „ natury”. Jest zakochana w niewłaściwej osobie. Wśród osób, które spędzają wakacje w Krzywem jest również Alicja, dziewczyna niezwykle urokliwa, jednak posiadająca zmyślonego chłopaka. Kolejną równie ważną postacią jest Witek, który zaprosił wszystkich do domku letniskowego do Krzywego małej miejscowości położonej na Mazurach. Jego rodzice chcą się rozwodzić. Michał- najlepszy przyjaciel Witka podkochuje się w dziewczynie, której codziennie zostawia na parapecie prezenty. No i wreszcie niezwykły Sylwek- "chłopek - roztropek" jak sam siebie nazywa, ale tak naprawdę ogromny intelektualista i pewny siebie młodzieniec, który najbardziej mnie urzekł. Z pewnością książka ta mogłaby wydawać się typową powieścią młodzieżową dla uczniów podstawówki. Ja jednak nie mogę się z tym zgodzić. Pani Nowak porusza tu ogromnie ważny temat jakim jest adopcja. Opiekunowie nastolatków, ciotka i wuj jednego z bohaterów, przeżywają poważny problem, nie mogą mieć własnego potomka, choć bardzo go pragną. Pewnego dnia przy ich domu letniskowym zaczyna się bawić mały chłopiec. Piotruś Niepłoszek, wychowanek domu dziecka, który przylega do ich zranionych serc, potrzebujących miłości małej istoty. Choć sam nie jest może tak niewinny, jak by się wydawało, budzi w nich uśpione dotąd instynkty macierzyńskie. Książka pokazuje jak trudną decyzją jest adoptowanie dziecka, znalezienie z nim wspólnego języka oraz wpojenie mu podstawowych wartości życiowych, zmiana agresywnych zachowań i nauczenie go wyrażania pozytywnych emocji. Do końca życia nie zapomnę jak Ewa- pani psycholog – tłumaczyła małemu Piotrusiowi co jest ważniejsze : jego przyjemność z tego, że np. zniszczy mrowisko czy strach jaki ogarnia w tej chwili mrówki. Bardzo spodobało mi się jak Ewa pomogła mu rozwiązać ten problem. Kazała mu chłopcu zamknąć oczy i wziąć na swoje dwie dłonie ciężar tych obu sytuacji i ZWAŻYĆ JE. Nie mogłam się nadziwić jej metodom, więc sama tego spróbowałam gdy miałam do podjęcia trudną decyzję. I muszę przyznać, że skutkuje. Podświadomość człowieka nie daje za wygraną i wyważa to co dobre. To było coś niezwykłego ! Było kilka sytuacji, które utkwiły mi w pamięci, jednak oprócz powyższej chciałabym przytoczyć jeszcze jedną. Donia postanawia się wdrapać na drzewo, na ambonkę myśliwską i przemyśleć wszystko. Jest to dla niej niezwykle trudne , gdyż boi się wysokości. Jednak gdy już znajduje się do góry coś chodzi po jej ręce. To szerszeń! Donia jest przerażona. Wierny pies biegnie po Michała, który przybiegł  i bez wahania wchodzi na ambonkę. Gdy jest już na górze widzi ją otoczoną przez stado szerszeni, postanawia ją uratować, narażając się samemu na ogromne niebezpieczeństwo. Ostatecznie trafia potem do szpitala, ale oboje z Donią zdają sobie wtedy sprawę z ogromu ich miłości. Sądzę, że niewielu moich rówieśników byłoby zdolnych do takiego poświęcenia. A Michał, poza tym, że jest niezwykle opiekuńczy, potrafi zachować się honorowo, ratuję Donię z opresji. Czyż nie jest to chłopak idealny? Tylko dlaczego Dominikę początkowo zaćmiła uroda Hadriana i raniła Michała.? Szczerze stwierdzam, że książka porusza wiele ważnych w życiu człowieka kwestii: miłość, przyjaźń, odpowiedzialność, umiejętność rozmowy z innymi, rodzina, macierzyństwo, intelektualizm, prawdomówność….. Dużo by tu wymieniać.  Powieść jest pisana lekkim językiem, dlatego czyta ja ją się szybko. Jednak mimo tego, że lektura trwa krótko uśmiech nie znika z twoich ust ani na chwilę. Teksty Witka z pewnością rozłożą każdego na łopatki. Ja także bardzo często nie mogłam powstrzymać śmiechu, czytając co oni tam śmiesznego wyprawiali, a siostra patrzyła na mnie dość dziwnie. Podsumowując chciałabym zacytować Coelhego, który mówił : „W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.” . Michał walczył do końca o Donię  i pomimo wszystko nie poddawał się. Bierzmy z niego przykład i dążmy do swoich celów, po swoje pragnienia nieustannie. A specjalnie dla was jeszcze kilka zdjęć malowniczego Krzywego, które znalazłam na TEJ stronie ;)

Ulubione cytaty :

"Oszukiwanie samego siebie to jedno z najbardziej wyrafinowanych kłamstw."

Podobno kiedy człowiek się z czymś już całkowicie pogodzi i niczego od losu już się nie spodziewa, to wtedy to, o czym marzył dostaje.

 


Pięknie, czyż nie??

niedziela, 14 listopada 2010

Rozwiązanie konkursu –LOSOWANIE !

Na samym początku należy zaznaczyć iż jest to pierwszy konkurs na moim blogu, tym niemniej moja radość była ogromna gdy rozcinałam listę wszystkich, którzy zgłosili się do konkursu. Tych osób było aż 24 ! Ciszę się, że oprócz moich stałych „gości” pojawili się także inni.

Losowanie rozpoczęłam wypisując nicki wszystkich uczestników, a następnie rozcinając je na pojedyncze części ;) Pozostało tylko wrzucić je do kryształowej miski i można losować ;D


...następnie wspólnie z "maszyną losującą" – moją młodszą siostrą Karolą zabrałyśmy się do losowania.


Chwilę później okazało się, że zdobywcą NAGRODY zostaje...



Ogromnie gratuluję zwycięzcy ;) I proszę o przesłanie mi na maila (meme@poczta.onet.eu) danych potrzebnych do wysłania książek. ;D A pozostałych zapraszam na kolejne losowania ;)

sobota, 13 listopada 2010

[39] Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”


                                                              Wyd. Nasza Księgarnia
Warszawa 1999, 240 str.
Ocena 10/10 Perełka

O czym:                                                             

Opowieść o Bohaterach Szarych Szeregów - Rudym, Alku, Zośce, zilustrowana ponad osiemdziesięcioma zdjęciami ze wszystkich epok Ich życia - od gniazda rodzinnego, poprzez czas harcerstwa, miłości, walki, po dni ostatnie! Po raz pierwszy pełny tekst, bez skreśleń cenzury PRL. Wydanie wzbogacone zdjęciami młodzieży z drużyn i szkół noszących imiona Janka Bytnara - Rudego, Alka Dawidowskiego, Tadeusza Zawadzkiego - Zośki, Aleksandra Kamińskiego - Kamyka. Opowieść o działalności konspiracyjnej grupy przyjaciół z "Szarych Szeregów", dla których przyjaźń, wierność, obowiązek, Ojczyzna były autentyczną, a nie tylko deklarowaną wartością.

Moje zdanie:

„Opowieść o wspaniałych ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ.” – Z pewnością zgadzam się ze słowami autora mojej lektury „Kamieni na szaniec”, która nie uleci z mojej pamięci do końca życia. W tych kilku słowach, którymi autor kończy książkę można ją opisać. Choć te słowa znaczą dosłownie wszystko, sądzę ,że można jeszcze więcej o nich powiedzieć. Od zawsze uwielbiałam czytać książki o II WŚ, więc niemniej moja radość była ogromna, gdy na początku roku szkolnego dowiedziałam się, iż ta wspaniała powieść będzie moją lekturą i to już w listopadzie! Radością więc przystąpiłam do czytania. Jest ona fantastyczna ! To książka o honorze, miłości, walce, zwycięstwie i radości, a zarazem o smutku, trwodze, przegranej i śmierci. Aleksander Kamiński ukazuje losy Polaków walczących nie tylko z hitlerowcami, ale także z przestraszonym narodem, który podporządkowuje się najeźdźcy. Losy młodych Polaków ukazujące ich odwagę, prawdziwe znaczenie słowa przyjaźń i patriotyzm ukazane zostały w sposób zapierający dech w piersiach.  Dzisiejszej młodzieży ( istnieją oczywiście wyjątki) nie interesują lektury, a zwłaszcza lektury o II WŚ. Bo co w tym takiego niezwykłego? Jedni drugich pozabijali i żyje się dalej – mogą tak myśleć niektórzy z moich rówieśników. Jednak robią wielki błąd nie czytając tej książki. Historia Zośki, Alka czy Rudego to historia naszych babć czy dziadków, a więc także nasza. Ci nastoletni wówczas chłopcy podejmowali decyzje, które niejednokrotnie groziły utratą życia, a jednak wykonywali swoje zadania z odwagą i uśmiechem na ustach. To historia najprawdziwszego patriotyzmu i poświęcenia. To historia, która pozwala być dumnym zawsze wtedy, kiedy pomyślimy o naszej Ojczyźnie. Nie możemy więc zapomnieć o tych, dzięki, którym możemy teraz żyć w wolnej Polsce. Składam ogromny hołd uznania Panu Kamińskiemu za tak świetnie wykreowane postaci. Choć bohaterowie mogliby się wydawać zupełnie inni -  Rudy drobny i pomysłowy, Alek szczupły i skromny, a Zośka chłopak o dziewczęcej urodzie wyróżniający się stoickim spokojem, razem ci chłopcy łączą się w całość i czytelnik jest zakłopotany, gdy zabraknie choć jednej części dopełniającej całość. W 100% mogę stwierdzić, że bohaterowie budzą ciepłe uczucia. Trudno jest nam rozstać się z nimi. Książkę chciałoby się czytać i nie przestawać, zachwycać się ich bohaterskimi postawami nie szczędząc łez nad ich trudnym życiem. Choć zawiera ona dużo opisów, a znacznie mniej dialogów, z pewnością mogę przysiąc, że nawet czytelnicy rządni emocji nie zawiodą się. W tej wspaniałej powieści przeplatają się najróżniejsze sytuacje, uczucia, osoby i zdarzenia. Wątkiem, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, jest recytacja przez Rudego na łożu śmierci „Testamentu” Słowackiego. Utwór ten nie obszedł się bez mojego zachwalania i zachwytu, więc proszę przeczytajcie sobie go ;) Muszę przyznać, że jednak największą radość podczas omawiania tej lektury sprawia mi to, że jedna z moich koleżanek, mimo uprzedzenia do harcerzy postanowiła już w czasie omawiania lektury przeczytać tę książkę. Z uśmiechem na ustach myślę o tym jak obydwie rozmawiałyśmy kilka dni temu o tym wspaniałym patriotyzmie bohaterów. Moja koleżanka jest dowodem na to, że lektura Kamińskiego jest dla wszystkich. Nie ważne czym się interesujesz, czy lubisz czytać o II WŚ, czy masz może takie uprzedzenia jak ona – z pewnością książka nie zawiedzie Cię, a wręcz przeciwnie zachwyci. Czytając tę książkę płakała, zdając sobie sprawę, że dzięki właśnie takim ludziom jak Alek, Rudy i Zośka, my możemy żyć w wolnym kraju, na który i tak dość często narzekamy. Ale oni nie ponieśli śmierci bez przyczyny. Oni dali nam przykład jak pięknie żyć, z którego czerpiemy wzór. Nie znaczy to, że tak jak oni będziemy walczyć w Wawrze czy działać w Małym Sabotaży, my musimy kontynuować wszystko dobre co oni chcieli pielęgnować. Musimy uczyć się, czytać wartościowe książki, pomagać innym i wierzyć, że te wspaniałe osoby, tak jak mówi Pani Iza Tomala w wywiadzie dla Polskiej Gazety Wrocławskiej – moje aniołki są szczęśliwe w niebie i kiedy ich tam spotkamy będą mogli nam powiedzieć „ Jesteśmy z Ciebie dumni !”  

Ulubione cytaty :

"Istotą każdego cierpienia jest to, że pożąda śmierci jak łaskawej i dobrej wybawicielki."

"Życie byłoby nędzne i zawstydzające - mówił Rudy - gdybyśmy skupiali się tylko na przygotowaniu do zadań jutra, a nie brali udziału w walce już dziś."

„Walka trwa. Trzeba przerwać te opowieść. Opowieść o wspaniałych ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ.”

”Tak oto bezgraniczna wiara młodości: wiara w siebie samych, wiara w naród, wiara w słuszność polskiej sprawy i w najwyższą sprawiedliwość – kazała tym młodym ludziom traktować całą otaczającą ich rzeczywistość jako coś bardzo nierealnego i przejściowego”.

„ Drugorzędni też nie zaszkodzą (…) bo coś mi się zdaje, że orłów w Polsce było zawsze sporo, mrówek- znacznie mniej.”

„Zapanowała cisza. Czarny Jaś starając się opanować głos, mówił Testament. Rudy trzymał w dłoni rękę Zośki i szeptem powtórzył sinymi wargami jedną ze zwrotek:

Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
……………………………………….
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec...”

niedziela, 7 listopada 2010

[38] Małgorzata Budzyńska „Ala Makota. Maksymalnie ja 1” + KONKURS


                                                   Wyd. ZNAK
Kraków 2010, 276 str.
Ocena: 8/10 Bardzo dobra

O czym:

Książka jest kontynuacją poprzednich powieść Autorki o Ali Makocie. Mamy wreszcie polską, wydawać by się mogło, zwyczajną dziewczynkę, która w lekki, zabawny sposób opisuje swój świat – rodzinę (w tym dwóch starszych braci), szkołę z nauczycielami i nieznośnymi kolegami, przyjaźnie i pierwsze uczucia. Ala uwielbia wszelkiego rodzaju złote myśli, które wprowadza do swojego „dziennika". Te krótkie aforyzmy stanowią dodatkową atrakcję obu książek, są i zabawne, i mądre, i zachęcają do refleksji.

Moje zdanie:

Powieść młodzieżowa. Mogłaby się wydawać dla mnie nieco niestosowna, bo choć jestem nastolatką wolę czytać inne książki, a z tego rodzaju literatury czytam jedynie lektury wyłącznie wybranych autorów. Mimo to „Ala Makota. Maksymalnie ja 1” wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Bardzo stresowałam się jej lekturom i tym czy ona mi się spodoba, bo w końcu miała być to ocena w 100% subiektywna. Książkę przeczytałam bardzo szybko, bo zajęło mi to niecałe 2 dni. Muszę przyznać, że forma w jakiej Pani Małgorzata napisała swoją powieść ogromnie mnie zainteresowała. Pamiętnik, który prowadzi główna bohaterka ukazuje nam jej najskrytsze wyznania i emocje jakie przeżywa Ala podczas różnych wydarzeń. Rozterki, trudne wybory i zaskakujące przygody dziewczyny czyta się z uśmiechem na ustach.  Do końca życia nie zapomnę akcji z budyniem czy kłótni z Gniewkiem. Kolejną rzeczą, za którą chciałabym pochwalić autorkę są wspaniałe postacie. Mogę się założyć, że co 3 nastolatka ma braci, z którymi się kłóci. Choć ja jestem nietypowa, bo mam dwie młodsze siostry ( 13-latka i 7-latka) to sytuacja Ali jest mi bardzo bliska. Także miewam spory z siostrą ( zwłaszcza z tą starszą), ale jak każde rodzeństwo zawsze potrafimy się wspierać i często ze sobą rozmawiamy na różne tematy. Także Ala starała się być dla Jacka wsparciem w trudnych chwilach ( problemy ze zdaniem do następnej klasy). Choć zmartwienia mojej siostry różnią się od kłopotów Jacka to chętnie pomagamy sobie wzajemnie. Poza Alą i Jackiem, których bardzo polubiłam jest jeszcze Robert. On także mimo swoich bogatych wypowiedzi „ yyyyyyyy…..” i „ eeeeeeeee………” wydawał się być rozsądną osobą. Zawsze gdy znajdował się w trudnej sytuacji umiał z niej wybrną nie tylko zachowaniem, ale także słowem. Mamę, czyli Halinę też polubiłam, choć wydawać by się mogła podobna do matki każdego z nas. Sprząta, gotuje, pierze i uwielbia długie rozmowy telefoniczne. Czy nie przypomina to wam waszej  mamy? Znalazły się jednak także postaci, które nie przypadły mi do gustu. Nie sposób było dla mnie polubić „ ciocię” Grażynę. Wydawała mi się ona być osobą nie szczerą. Niezbyt przepadałam też za tatą Ali. Choć był przedstawiony jako człowiek mądry i stateczny ( pracował na uniwersytecie) wydawał mi się mężczyzną, który żyje w swoim świecie i czasem się wynurza. Muszę przyznać, że styl w jakim autorka pisze jest lekki i „zjadły” w czytaniu. Stara się, aby wypowiedzi bohaterów były naturalne i pisane „życiowym” językiem. Przyznaję więc jej ogromną pochwałę, bo udało się to jej  idealnie. Książka, aż napawa czytelnika radością życia i optymizmem. Choć już tak bardzo zachwalam książkę nie nadszedł jeszcze moment kulminacyjny mojego zachwytu. Mianowicie rzeczą, która wywarła na mnie największe wrażenie były przeróżne cytaty wplatane w fabułę. Zaczynając od znanych nam wszystkim słów Sienkiewicza, aż po Konopnicka, a nawet najzwyczajniejsze słowa uczniów, którymi mogłabym się zachwycać nieustannie. Podsumowując stwierdzam, że z pewnością postaram się przeczytać kolejną część, bo jak się możecie spodziewać moja ciekawość co do dalszych losów Ali nie zostanie zaspokojona do czasu, kiedy tego nie zrobię. Kończąc muszę stwierdzić, że : "Uśmiech jest najprawdziwszym, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy.", a po tej lekturze was uśmiech z pewnością będzie szczery ;)

Ulubione cytaty :

„ – A jak myślicie, co się z nimi stało?
- Jak to co…- spokojnie odpowiedział Albert.- Pewnie wszystkie zginęły w ciągu następnych 5 lat. Przecież była wojna!
- Serio?- zdziwił się Jacek- Co za wojna?
- Druga. Druga woja światowa. (…)
- Skąd wiesz? Skąd wiesz, kedy była wojna?
- Nie wiem- Albert wzruszył ramionami- może ze szkoły?! Prawdopodobnie wszystkie zginęły… (…)”

UWAGA KONKURS ;)

Już bym zapomniała wam powiedzieć, że mam do oddania „w dobre ręce”  1 egzemplarz tejże książki - „Ala Makota. Maksymalnie ja 1” . A zadanie dla was jest proste. Wystarczy, że w komentarzu  wyrazicie chęć nabycia jej. Na zgłoszenia czekam do kolejnej niedzieli ( 14 listopada) do godziny 1500. Około godziny 1600 odbędzie się losowanie i ogłoszę szczęśliwca ;D Serdecznie zapraszam do udziału .