piątek, 31 grudnia 2010

Podsumowanie roku 2010 ;)


Jak szybko zleciał ten 2010 rok… W sumie zostało jeszcze kilka godzin i wszyscy dopiero przygotowują się by rozpocząć odliczanie, mimo to chciałabym podsumować ten niezwykły rok. Niezwykły? A dlaczego? Dlatego, bo w tym roku – dokładnie 26 lutego -  za namową jednej z moich najlepszych przyjaciółek- Ety - założyłam blog na Onecie.  Ogromnie jej za to dziękuję, bo nie byłoby mnie tu, gdyby nie ona. Muszę przyznać, że Onet sprawował się bardzo dobrze do czasu. Kiedy zaczęły się problemy ze wstawianiem postów, a blogspot tak kusił swoim szablonami, rozłożeniem poszczególnych rzeczy, przeniosłam się ;) ( 16.06.2010). Choć na blogspocie jestem już prawie pół roku, nadal odkrywam jego udogodnienia z wielką radością ;D  Patrząc na statystyki z niedowierzaniem muszę przyznać, że moją stronę odwiedziło 7 631,a 582 osoby pozostawiły tutaj swój ślad. Za to też ogromnie wam dziękuję moi drodzy Czytelnicy. Blog, blogiem, ale tu także ważne są książki. W tym roku przeczytałam ich 62 ( w tym kilka e-booków). Pozycje przeze mnie przeczytane możecie znaleźć w podstronie „Przeczytane 2010” . Jestem z tego wyniku ogromnie zadowolona, jednak liczę, że w przyszłym roku będzie więcej. Zrecenzowanych publikacji jest jednak mniej – 45 lektur - ale obiecuję zrecenzować także resztę ;P  Co do książek wygranych, zakupionych i otrzymanych będzie ich ok. 12 – to dobry wynik. W ciągu tych 6 miesięcy wiele się wydarzyło.  Nawiązałam współpracę z Panią Anną Andrew – autorką książki pt. „Kroniki Niebios” którą niedługo zrecenzuję na moim blogu.  Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się nawiązać nowe kontakty i utrzymać pierwszą współpracę ;) Przystąpiłam również do dwóch wyzwań czytelniczych : Znalezione pod choinką i Możesz więcej. Postanowiłam również z Nowym Rokiem przystąpić do nowego wyzwania. Jakiego? Jeszcze nie wiem, ale kiedy się zdecyduję powiadomię Was ;)  Co do postanowień noworocznych są one takie:

1.      Przeczytać więcej książek, niż w roku 2011
2.      Nawiązać nowe współprace
3.      Przystąpić do nowego wyzwania
4.      Dostać się do wybranego liceum i skończyć gimnazjum z 
jak najlepszymi wynikami
5.      Osiągnąć coś wyjątkowego
6.      Przestać odkładać wszystko na później.

To chyba wszystkie postanowienia, chyba, że wymyślę jeszcze coś do wieczora ;P To już chyba wszystko o czym chciałam wspomnieć … Życzę więc Wam Szczęśliwego Nowego Roku 2011, by wszystkie wasze marzenia, pragnienia i cele stały się rzeczywistością i aby ten nadchodzący rok był lepszy od roku 2010, który pozostawimy za sobą ;D 


wtorek, 28 grudnia 2010

[45] Charles Dickens „Opowieść wigilijna”

Wyd. Zielona Sowa,
Listopad 2004, 64 str. 
Ocena: 9/10 Niecodzienna

O czym:

Jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających opowieści o magii Świąt Bożego Narodzenia. W Wigilię, kiedy cały Londyn raduje się obchodzonymi Świętami, jeden tylko zgryźliwy i gburowaty samotnik, Ebenezer Scrooge, nie poddaje się wigilijnej atmosferze. Jest jednak ktoś, kto nie spodziewanie go odwiedza i ma mu do przekazania pewną niezwykłą, świąteczną wiadomość...



Moje zdanie:

Karol Dickens to jeden z najznakomitszych XIX- wiecznych powieściopisarzy, uznawany za najwybitniejszego przedstawiciela powieści społeczno-obyczajowej w Anglii w drugiej połowie XIX wieku. Swoją sławę zawdzięcza nie tylko cyklowi opowieści wigilijnych, ale również niezwykłej powieści Oliver Twist czy Przygody Olivera Twista..  Dickens - człowiek o niezwykłej wrażliwości na ludzką krzywdę – utrwalił w swoich utworach niewyłącznie niesprawiedliwość i krzywdę społeczną, ale także ckliwe historie pełne atmosfery baśniowości i liryzmu. Londyn kochał go, a gdy zmarł cały kraj pogrążył się w żałobie. Kolęda prozą, czyli Opowieść wigilijna o duchu to opowiadanie, które autor wzorem kolęd, podzielił na pięć „strofek” mających zastąpić tradycyjne rozdziały. Z tą wspaniałą historią epoki wiktoriańskiej zapoznałam się w tegoroczną Wigilię nie po raz pierwszy- była to moja lektura w I klasie gimnazjum. Książka ta opowiada o starym i skąpym Ebenezerze Scrooge'u, którego w przeddzień Bożego Narodzenia odwiedzają cztery duchy:  duch Jakuba Marleya, Duch świąt przeszłych, Duch Tegorocznego Bożego Narodzenia i Duch Świąt przyszłych. To one pomagają zrozumieć staruszkowi jakim wielkim błędem było jego dotychczasowe życie.  Teraz z pewnością wielu z Was zastanawia się co stanie się z głównym bohaterem? Czy zejdzie na dobrą drogę i zmieni swoje życie? Jeśli chcecie znaleźć odpowiedzi na te pytania przeczytajcie książkę -  nie chcę wszystkiego zdradzać i psuć wam niespodzianki ;)  Powieść tego angielskiego twórcy pokazuje nam jak ważne jest życie człowieka, Boże Narodzenie i ludzie, którzy nas otaczają. Tutaj wręcz idealne wydają się słowa Gabriel García Márqueza : „Nie biegnij za szybko przez życie bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy” . Nasz główny bohater szedł przez życie za szybko mijając to co najważniejsze. Zapominał o podstawowych wartościach takich jak: miłość, radość, szczęście, uczynność i uprzejmość. Odtrącił nawet swojego siostrzeńca. Ale ten nieugięcie kochał go miłością bezwarunkową. Czy my także potrafilibyśmy tak kochać? Język, którym posługuje się Dickens jest prosty i zrozumiały dla czytelnika ( nie jest nasycony archaizmami). Sprawia to, że czytelnik wręcz „płynie” po słowach, wersach i stronach powieści. Autor z niezwykłą łatwością wprowadza nowe postaci i przechodzi do nowych wątków. Niezwykle barwnie i jasno opisuje zaistniałe wydarzenia, które pobudzają wyobraźnię czytelnika.  Najbardziej intrygujące w powieści Dickensa są dla mnie trzy duchy – Duch Świąt Przeszłych, Teraźniejszych i Przyszłych. Te drogowskazy na drodze Scroogea pokazują nam, co w życiu jest najważniejsze i jak należy postępować, by nasze życie zostało uwieńczone laurem zwycięzcy. Dzięki tym charakterystycznym bohaterom, w książce, realizm przeplata się z fantastyką -  nadaje to utworowi oryginalność i wyróżnia z wielu powieści o magii Bożego Narodzenia. W tym utworze mam także swoje ulubione wątki- są nim: Wigilia u Cratchitów i odwiedziny Scrooge'a z Duchem Świąt Przyszłych na giełdzie tuż po swojej śmierci. Pierwszy z nich, zdobył moje uznanie, gdyż pokazuje ona obraz wzorcowej rodziny – mimo, iż są biedni kochają siebie jak nikogo na świecie. W moim domu również, do wieczerzy zasiada cała rodzina uprzednio przygotowawszy razem posiłek. Staramy się, by w ten niezwykły wieczór panowała przyjazna, świąteczna atmosfera, chociaż tak jak w każdej familii na co dzień dochodzi do konfliktów . Druga scena należy do lubianych przeze mnie, ponieważ sama jestem ciekawa, co sądziliby o mnie inni, co mówiliby o mnie, gdybym nie była już wśród nich. Wiem, że gdyby były to złe rzeczy, pewnie byłoby mi przykro, jednak moja nieposkromiona ciekawość nie zna granic. W książce najbardziej ujęło mnie to, że Dickens odnosi się do natury ludzkiej bardzo optymistycznie. Według niego w każdym z nas drzemie dobro, które trzeba tylko wydobyć. Autor pokazuje nam również, że nikt nie jest zły bez przyczyny i że nigdy nie jest za późno na poprawę.  Z ręką na sercu polecam „Opowieść wigilijną” nie tylko tym, którzy kochają Boże Narodzenie, ale także ludziom, którzy nie mogą znaleźć swojego miejsca w życiu, są zagubieni. Ta książka pomoże wam zrehabilitować się. Na koniec stwierdzam, że powieść tego angielskiego powieściopisarza można posumować następującym cytatem : „Człowiek w życiu błądzi, ale możliwa jest poprawa . W kondycję człowieka wpisany jest upadek, ale ważne jest aby człowiek umiał przyznać się do błędu i ponownie się podnieść .”

Ulubione cytaty :

„ Kto nie wie, że najgłębszy nawet żal nie okupi jednej zmarnowanej w życiu sposobności czynienia dobra. A takim właśnie człowiekiem byłem ja.”

„  - Wesołych świąt. Też mi pomysł! Jakie masz prawo być wesołym? Jakie masz do tego podstawy? Taki biedak!
- A jaki ty masz powód, żeby być ponurym, wuju? Ty, bogacz? ”

„ Za życia odstraszał od siebie ludzi po to, abyśmy się mogli obłowić na nim po jego śmierci.” 
-------------------------------
Fragment tej recenzję znajdziecie również na stronie WYZWANIA, w którym biorę udział ;)

piątek, 24 grudnia 2010

„Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy”*

*  Ten cytat pochodzi z utworu Czerwonych Gitar „ Jest taki dzień” - To moja ulubiona piosenka świąteczna.

A więc :
Dziś Świąteczny czas
Dzwony biją w las
Mały karpik się uśmiecha
Wnet na pierwszą gwiazdę czeka
Uszka dziś się przysłuchują
Jak kolędę podśpiewują
Barszczyk pięknie jest czerwony
Zaś jak zwykle zawstydzony
Zdrowych Ciepłych i Pogodnych
Życzę wszystkim Świąt Radosnych

 Po prostu :

Wesołych Świąt
Merry Christmas
Frohe Weihnachten
Калядамі
Весела Коледа
Veselé Vánoce
Häid jõule
Καλά Χριστούγεννα
Feliz Navidad
Priecīgus Ziemassvētkus
Feliz Natal
С Рождеством
God Jul 
Buon Natale

środa, 22 grudnia 2010

[44] Ginette Bureau „Miłość silniejsza niż wszystko. Mona” + Stosik

                                                Wyd. Klub Dla Ciebie,
Listopad 2005, 222 str.
Ocena: 9/10 Niecodzienna

O czym:

Mona ma cztery i pół roku. Jest bardzo żywotna i wesoła, ani chwili nie potrafi usiedzieć w miejscu jej mama mówi o niej "Pełnia życia". Obserwując ją, nikt by nie przypuścił, że wkrótce życie Mony znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie... Ginette Bureau opowiada wstrząsającą historię swojej córki i całej rodziny. Rodzice dziewczynki, a także jej starszy brat Francis, przejdą samych siebie, by pomóc Monie zwyciężyć śmiertelną chorobę - białaczkę. W pierwszym tomie tej historii o nadzwyczajnej miłości autorka, matka Mony, dzieli się z nami niezwykłą lekcją nadziei, jaką dało jej życie

Moje zdanie:

Na mojej drodze pojawiła się kolejna fantastyczna książka, którą chciałabym dla Was zrecenzować ;) Powieść trafiła w moje ręce nie bez powodu – była to lektura konkursowa. Muszę przyznać, że nie łatwo było mi ją zdobyć. Gdy okazało się, że nie ma jej w miejscowej bibliotece zaczęłam poszukiwania w Internecie. Jednak i te desperackie kroki okazały się bezskuteczne. Gdy już zamierzałam się poddać okazało się, że moja przyjaciółka Eta posiada tę książkę. Dzięki niej właśnie udało mi się przeczytać te wzruszające opowiadanie matki dziewczynki chorej na białaczkę. Choć musiałam włożyć tyle starań w jej zdobycie, podeszłam do lektury z ogromnym dystansem. Nie miałam ochoty na trudną powieść o śmierci, tragedii rodzinnej, rozpaczy… Jednak gdy zaczęłam czytać język autorki i lekkość słowa nie pozwoliły mi oddalić się od książki.  Historia zaczyna się niezwykle niepozornie – przykładna szczęśliwa rodzina niedługo będzie przeprowadzać się do nowego mieszkania. Jednak na ich drodze pojawia się nieoczekiwana „kłoda” – choroba. Białaczka. Niby wszyscy wiedzą jaka jest to choroba, ale nigdy się z nią nie spotkali, a to bardzo trudne żyć ze świadomością, że twój bliski może w każdej chwili umrzeć. Białaczka to niedobór czerwonych krwinek w krwi człowieka. Białaczka jest więc nowotworem, czyli niekontrolowany przez organizm podział komórek organizmu. Ludzie uważają nowotwór za pewną śmierć. Może dlatego ta książka wydaje się tak trudna? Ale dlaczego autorka dobiera słowa tak swobodnie, mimo iż sama brała udział w tych wydarzeniach??  Pani Buremu poprzez swoją książkę przekazuje nam wiele emocji, czytelnik z pewnością sam będzie przeżywał wraz z rodziną mony te wydarzenia. Pisarka pokazuje nam w swojej książce też to co najważniejsze – „Nadzieja zawsze umiera ostatnia” . Pozwolę sobie w tym momencie zacytować, może nieco mniej znane, ale znamienne słowa, według, których podążała Ginette : „Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie.”. Dla matki Mony również żadem dzień, kiedy choroba nie dawała o sobie znać był takim światełkiem tunelu, gwiazdą  na ciemnym nocnym niebie codzienności. Kolejną wartością, której posiadaniem mogła pochwalić się główna bohaterka jest odwaga. Odwaga, ale co to znaczy?? Jest postawa człowieka, która charakteryzuje się brakiem strachu lub umiejętność przezwyciężania go. A jaka była odwaga Ginette ?? Ta kobieta wyróżniała się niezwykła wytrwałością na to co działo się wokół niej, mimo iż początkowo zupełnie gubiła się wśród tych wszystkich straszliwych wiadomości. Muszę przyznać, że książka jest wartościową powieścią nie tylko pod względem rewelacyjnej fabuły, ale także zawdzięcza to niebanalnym bohaterom.  Ojciec dziewczynki, choć początkowo wydaje mi się słabą postacią, w moich oczach  w czasie trwania akcji ulega rehabilitacji. Mona – chora dziewczynka, tytułowa bohaterka, osoba o silnej osobowości, nigdy nie poddająca się . Ginette – bohaterka, która najbardziej mnie ujęła, o której mogłabym napisać obszerny opis i jeszcze byłoby mało.  Książka zmusza nas do zastanowienia nad własnym życiem, nad tym czym ono jest dla nas i czy żyjemy właściwie. Wiele z nas powiedziało by to samo co Halina Poświatowska w „ Opowieść dla przyjaciela” : „ Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że przez krótką chwilę zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady.”. Starajmy się więc żyć z wiarą, nadzieją i odwagą, a na pewno zwyciężymy przeszkody. Książkę ogromnie polecam i muszę przyznać, że nie mogę się doczekać, kiedy chwycę za kolejną część ;)

Ulubione cytaty :

"Nauczyłam się wierzyć w niewiarygodne, każdy dzień przyjmować niczym dar i cieszyć się teraźniejszością... I w ten sposób nasze codzienne życie uległo cudownej przemianie."

„ Trzeba być szaleńcem, aby myśleć, że jutro będzie lepsze, podczas gdy wiadomo, że się starzejemy i na końcu drogi czeka nas śmierć. Trzeba być szaleńcem, aby myśleć, że życie jest piękne, gdy jest ono jedynie walką między dobrem a złem, chorobą a zdrowiem, nienawiścią a miłością..”

„ Gdy słucham rozsądku i nauki, chcę krzyczeć, gdy słucham miłości w sercu, chcę mieć nadzieję..”

------------------------------

Ale to jeszcze nie koniec dzisiejszego postu ;) Mam zaszczyt ogłosić, że autorem pięćsetnego komentarza jest……. LOTTA Ogromnie gratuluję zwycięzcy ;) Proszę więc dzisiejszego szczęśliwca o przesłanie mi na maila (meme@poczta.onet.eu) danych potrzebnych do wysłania książki. Cieszę, że mój blog zyskuje coraz to więcej czytelników.


Kolejną rzeczą, którą chciałabym zaprezentować jest stosik świąteczno- noworoczno- styczniowy ;)


I tak poczynając od dołu:

Jodi Picoult "Świadectwo prawdy" - W oborze na farmie amiszów w Pensylwanii znaleziono zwłoki noworodka. Lokalna społeczność jest w szoku – w wyniku dochodzenia policyjnego o odebranie dziecku życia zostaje oskarżona jego domniemana matka, osiemnastoletnia Katie Fisher, niezamężna dziewczyna z rodziny amiszów.
Książkę tę wypożyczyłam na pierwsze, ale jakże długo wyczekiwane spotkanie z Picoult. Miałam jeszcze inne pozycje do wyboru, ale ta najbardziej zwróciła moją uwagę ;)

Haruki Murakami " Na południe od granicy, na zachód od słońca" - Hajime od lat pielęgnuje w sobie wspomnienie Shimamoto, pierwszej ukochanej z okresu dzieciństwa, i porównuje do niej każdą napotkaną dziewczynę. Kiedy już jako dorosły mężczyzna spełniony w życiu osobistym i zawodowym przypadkowo spotyka Shimamoto, okazuje się, że dawna fascynacja przetrwała. Hajime decyduje się porzucić swą rodzinę i wykorzystać szansę daną mu przez los... – kolejne pierwsze spotkanie, równie wyczekiwane ;)

Małgorzata Musierowicz "Imieniny" - Akcja powieści rozpoczyna się w dniu świętego Walentego, kiedy to Borejkowie świętują nieco spóźnione imieniny dwóch Grzegorzy, męża i syna Gabrysi, kończy się zaś w dniu imienin Róży Pyziakówny, na których jednak solenizantka nie pojawia się, zajęta bez reszty swoim bujnym życiem uczuciowym. Pomiędzy tymi dwiema datami czytelnik jest świadkiem uroczystości na cześć kilku innych osób, wśród których szczególnie wyróżnia się sposób świętowania imienin przez Gabrielę. Kolejna część Jeżycjady, która z pewnością mnie zachwyci ;)

Nicholas Sparks " Anioł stróż" - Julie zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Wraz z listem pożegnalnym od męża, w który Jim obiecuje jej, że będzie jej aniołem stróżem, otrzymuje nieoczekiwany prezent - niemieckiego doga. Mijają cztery samotne lata. Julie stopniowo dojrzewa do nowej miłości. O względy dziewczyny zabiega przystojny i pewny siebie Richard, w którym Julie dostrzega pokrewną duszę - pomimo, że ukochany pies go nie akceptuje. Wielką przyjaźnią darzy natomiast Mike`a - najlepszego przyjaciela zmarłego męża. Gdy w zachowaniu jednego z mężczyzn Julie odkrywa coś niepokojącego i daje mu kosza jej życie zamienia się w koszmar...
Równie upragniona książka Sparksa ;)

William Wharton " Wieści" - Pełna ciepła książka, opowiadająca po trosze o każdym z nas. Rodzice przygotowują się do spędzenia świąt Bożego Narodzenia ze swymi dawno nie widzianymi dziećmi. Czy uda się po wielu latach wskrzesić magiczną atmosferę i znaleźć spokój przy wigilijnym stole? Pierwsza pozycja do wyzwania świątecznego ;)
 
Mariusz Byliński „Historia Nie-skończona”  - Historia Nie-skończona to fascynująca opowieść o Kolekcjonerze, będącym zarazem Łowcą Słów, który otwiera przed czytelnikiem szkatułkę z językowymi Sekretami, gdzie słowa nabierają semantycznej świeżości. Choćby mobbing. Ścieżki umysłu Łowcy Słów prowadzą nas wprost do Mobi Dicka Hermana Melville’a. Wraz z Kolekcjonerem odkurzamy wspomnienia z dzieciństwa, przemieszane z wątkami autobiograficznymi. Historia Nie-skończona to przede wszystkim magia wędrówki w poszukiwaniu Nieskończoności. Czym jest owa Nieskończoność? Czy chodzi tu o pojemność słów, o ich nieskończone kombinacje? Czy może o pojemność literackiego dzieła, które zawiera w sobie entą ilość interpretacji? Nie-skończona jest też rzeczywistość, która nas otacza. Łowcy Słów udaje się odkryć jej pełne, może i zaskakujące znaczenie. O tym opowiada jego Historia… Nagroda u Leny173 ;) (teraz czytam)
 

czwartek, 16 grudnia 2010

[43] Cecelia Ahern „P.S. Kocham Cię !” + Niespodzianka


                                                        Wyd. Świat Książki,
Styczeń 2008, 456 str.
Ocena: 10/10 Perełka

O czym:

Bezpretensjonalna, lekka i pełna humoru powieść obyczajowa na temat ważny i - poważny. Jak znów pokochać życie, gdy w wieku trzydziestu lat traci się najlepszego męża i przyjaciela? Przed takim problemem staje Holly, młoda wdowa. Pomaga jej... zmarły mąż Gerry, który zostawił jej plik listów do otwierania co miesiąc przez rok, aby wypełnić pustkę i sprawić, by Holly znów mogła być szczęśliwa. Z niekonwencjonalnego, optymistycznego "love story", napisanego przez dwudziestojednoletnią córkę premiera Irlandii, powstał już film z Hilary Swank i Gerardem Butlerem - premiera w styczniu.

Moje zdanie:

„P.S. Kocham Cię” to pozycja, na którą polowałam od dawna. Jednak cały czas brakowało czasu żeby za nią chwycić. Ale nareszcie nastąpił przełom. Kiedy dowiedziałam się, że książka należy do lektur konkursowych byłam w siódmym niebie. Jednak na mojej drodze zrodził się kolejny problem- brak książki w bibliotece. Mimo to wszystkie przeciwności udało się pokonać i już jestem po przeczytaniu książki. Muszę przyznać, że to pełna humoru powieść obyczajowa na temat ważny i – poważny. Jak znów pokochać życie, gdy w wieku trzydziestu lat traci się najlepszego męża i przyjaciela? Choć nigdy nie straciłam nikogo tak bliskiego rozumiem jak mogła się czuć Holly po stracie męża, który był dla niej całym światem. Znałam kiedyś pewną kobietę, która ogromnie cieszyła się, że wkrótce ma przyjść na świat jej córeczka. Wszystko w jej życiu wychodziło na prostą – małżeństwem ze swoim mężem byli już od ponad roku i w końcu budowa ich domu dobiegała końca. Ale ich życie przewróciło się do góry nogami. Ich- to chyba źle powiedziane – owa kobieta miała komplikacje po porodzie i zapadła w śpiączkę. Po tygodniu od narodzin dziecka zmarła. I jak musiał czuć się jej mąż? Na świat przyszła osoba, której od dawna oczekiwał i którą kochał jeszcze przed narodzinami . Druga osoba, którą kochał na zawsze odeszła…. I jak tu teraz powstać z tego upadku i żyć dalej??  Holly borykała się z podobnym problemem. Mimo, iż nie mieli z Gerrym dzieci z pewnością czuła się podobnie. Zła na świat, że odebrano jej go, kiedy wszystko zmierzało na dobrą drogę- mieli dom, pracę, kochali się….  Dziewczyna ma jednak pomocnika. Pomaga jej… zmarły mąż, Gerry, który zostawił jej plik listów, do otwierania co miesiąc przez rok ( a właściwie 10 miesięcy) , aby wypełnić pustkę i sprawić, by Holly znów mogła być szczęśliwa. Czy można być szczęśliwą po śmierci ukochanego? To wydaje się absurdalne. Jak można cieszyć się, kiedy obok Ciebie nie ma osoby, którą kochałeś najbardziej pod słońcem?? Książka ta mogłaby uchodzić zważając na tytuł za typowe romansidło. Ale jest wręcz przeciwnie – autorka pokazuje nam, że Ci, których kochamy, kiedyś odejdą, ale nie zostawią nas samych. Pozostanie nie tylko pamięć o wszystkich dobrych chwilach jakie spędziło się z ta osobą, ale także wiara w to, że te osoby chcą dla nas jak najlepiej, wiara w to, że to nie jest pożegnanie na zawsze, że kiedyś gdy usiądziemy nad ich grobem, gdzieś do góry uśmiechnie się ktoś myśląc, że wykorzystaliśmy jego wskazówki. I nie chodzi mi tu o listy, takie jak pisał Gerry do Holly, ale o ludzi stawianych nam na drodze. Jednak teraz nasuwa się kolejne pytanie : Czy, wsparta opieką swego Anioła oraz gromadką rodziny i przyjaciół, będzie gotowa stawić czoło nowej rzeczywistości? Czy znów będzie śmiać się, śpiewać i tańczyć? Nie chodzi przecież o to by zaraz tańczyć czy ponownie wyjść za mąż. Te aniołki, które są na górze i czekają na spotkanie z nami chcą, żebyśmy na nowo zaczęli żyć – pracować, spotykać się z przyjaciółmi i cieszyć się, gdy rano za oknem zobaczymy jak pięknie świeci słońce ;) Holly udaje się przezwyciężyć smutek i wkroczyć na nowe ścieżki. Jak już wcześniej wspomniałam wydawać by się mogło, że oto powstaje kolejna obyczajowa książka o miłości. Ale uwaga, oto następuje pierwsze zdziwienie, książka nie jest typowa jak na ten rodzaj literacki. Tematem jest oczywiście miłość, lecz w innym wydaniu. Jest to miłość która pozostaje w naszym sercu, troska o tą drugą osobę. Miłość po śmierci najbliższej nam osoby. I Holly dzięki trosce męża który postanowił się nią opiekować po śmierci jest zachwycająca. Miłość ujęta w nieco inny sposób niż zazwyczaj w książkach., pokazuje nam ile warci są Ci, których kochamy. Myślę, że tutaj idealne były by słowa Antoine'a de Saint-Exupéry'ego: „ Doznanie przyjaźni daje nam wielkie zadowolenie, nawet jeśli pisana Ci śmierć”. Holly doświadczyła w życiu tego co najlepsze i męża wspominała z uśmiechem na ustach. Ta opowieść, chwilami melancholijna, a czasami bardzo śmieszna - uświadamia, że życie toczy się dalej, choć czasami dzieje się źle. Jeśli właśnie coś takiego jest Twoim udziałem, sięgnij po tę książkę, uśmiechniesz się, chociaż może przez łzy. Jeśli jesteś szczęśliwy, ta książka uświadomi Ci, jak wielką wartość mają otaczający Cię ludzie, przyjaciele, rodzina... Mimo, że istnieje wiele powieści o podobnej tematyce ta jest inna. Książka Ahern, jest na wskroś współczesna, nie jest też wyłącznie zapisem bólu, ale próby wyjścia z niego. Wrażliwości tego, który umiera, i który wie, że pozostawi po sobie smutek i niezdolną do żadnego ruchu kobietę. Ukochaną. Na zawsze, ale też tą, która musi żyć. "PS. Kocham Cię" to opowieść o smutku, która daje jednak nadzieję. Nadzieję na to, że miłość nie przemija nawet wtedy, gdy ukochana osoba odchodzi, ale też miłość kolejna czeka za progiem, jeżeli tylko pozwolimy jej się do nas przyłączyć. Książka jest wzruszająca, temat śmierci ukochanej osoby zawsze mnie porusza. Napisana została jednak w zupełnie odmienny sposób niż inne książki o żałobie. Spodobało mi się, że nie jest to kolejne rozczulanie się nad sobą, ale próba ruszenia do przodu za pomocą listów pozostawionych przez nie żyjącego męża. Holly jest bardzo trudno, nie może się ogarnąć, ale jednocześnie stawia czoło klasycznemu stereotypowi, że żałoba ma trwać całe życie. Wolą jej męża, było, żeby jak najszybciej ruszyć dalej: „Zachowaj w pamięci nasze cudowne wspomnienia, ale proszę, nie bój się tworzyć nowych”. Postarajmy się więc myśleć tak jak Holly i nie bać się zacząć czegoś od nowa, bo nigdy nie wiesz co czeka się na kocu tej wyboistej drogi, którą będziesz musiał przejść ;)

Ulubione cytaty :

„ Wszak otrzymała cudowny dar: życie. Czasami jest ono w okrutny sposób odbierane zbyt szybko, ale liczyło się to, co się z nim uczyniło, a nie jak długo trwało.”

„ Niektórzy ludzie spędzają życie na szukaniu i nigdy nie odnajdują swych bratnich dusz. Nigdy. Ty i ja znaleźliśmy, tak się jedynie złożyło, że przebywaliśmy z nimi krócej, niżbyśmy pragnęli. To smutne, ale takie jest życie. (…)  Spotkanie kogoś, kogo pokocha się z wzajemnością, jest wspaniałym uczuciem. Ale spotkanie bratniej duszy jest uczuciem chyba jeszcze wspanialszym. Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy tobie zawsze, bez względu na wszystko. Podobno nic nie trwa wiecznie, ale ja mocno wierzę w to, że czasami miłość trwa nawet wtedy, kiedy ukochana osoba odejdzie.”

"Nie bój się ponownie zakochać. Otwórz swe serce i podążaj tam, dokąd Cię ono wiedzie... i pamiętaj, fruń do księżyca...
P.S. Zawsze będę Cię Kochał..."

----------------------------------------------------------

Na wielu blogach nagradzana zostaje osoba, która zamieści na stronie okrągły komentarz.  Ja także czuwam na ten dzień. Ostatnio zauważyłam, że jestem coraz bliższa temu niezwykłemu momentowi i postanowiłam nagrodzić osobę, która pozostawi na moim blogu 500- setny komentarz. A oto nagroda z motywem świątecznym ;) Jest jeszcze przewidziana drobna niespodzianka, której nie możecie tu zobaczyć ;)


PS: Już zapomniałabym wspomnieć o konkursie j. polskiego. Już kilka osób dopytywało się jak mi poszło. Konkurs nie był nawet taki trudny, ale nie udało mi się przejść. Miała 36/50 punktów, a od 40 punktów przechodziło się do kolejnego etapu. Do teraz nie mogę sobie wybaczyć tych nieszczęsnych 4 punktów. Ale cóż, przede mną jeszcze kilka konkursów i może tam coś wskóram ;)


niedziela, 12 grudnia 2010

Rozwiązanie konkursu nr 2 – LOSOWANIE !


Drugi konkurs, który wypadł równie niespodziewanie jak pierwszy był dla mnie jeszcze większą radością. Choć lista osób, które zgłosiły się do konkursu nie była wielka – 9 osób – niezwykłą frajdę sprawiło mojej siostrze losowanie. Początkowo miałam ochotę zmienić formę losowania na wybranie przez Karolę liczby, jednak pozostałam przy ostatniej wersji.

Po raz kolejny losowanie rozpoczęłam wypisując nicki wszystkich uczestników, a następnie rozcinając je na pojedyncze części ;) Pozostało tylko wrzucić je do kryształowej miski i można losować ;D


...następnie wspólnie z "maszyną losującą" – znów moją młodszą siostrą Karolą zabrałyśmy się do losowania.


Chwilę później okazało się, że kolejnym SZCZĘŚLIWCEM jest…
…. 



Ogromnie gratuluję zwycięzcy ;) Jaką radość sprawia mi dzielenie się z innymi tym co kocham ;P Proszę więc dzisiejszego szczęśliwca o przesłanie mi na maila (meme@poczta.onet.eu) danych potrzebnych do wysłania książki. 

wtorek, 7 grudnia 2010

[42] Eric- Emmanuel Schmitt „Oskar i Pani Róża”


                                                        Wyd. ZNAK
 Luty 2004, 78 str.
Ocena: 10/10 Perełka

 O czym:
                                                                                                    
Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar nie wierzył, że to możliwe, aż do spotkania z tajemniczą panią Różą, która ma za sobą karierę zapaśniczki i umie znaleźć wyjście z każdej sytuacji... Piękna, mądra i niepozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie...

Moje zdanie:
 
Z zamiarem przeczytania „Oskara i Pani Róży” nosiłam się dosyć długo. Po moim pierwszym spotkaniu ze Schmittem zakochałam się w jego prozie i postanowiłam przeczytać wszystkie jego książki. Jakiś rok temu chwyciłam za „Dziecko Noego” które wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Sądzę, że obok niej nie powinno się przejść obojętnie. Postanowiłam więc ( co prawa po roku) powrócić do książek Schmitta. Nie mogąc znaleźć najlepszej książki Schmidta- oczywiście chodzi mi tu o „Oskara i Panią Róże” -  sięgnęłam po „Pana Ibrahima i Kwiat Koranu”. Tą książką także się nie zawiodłam. Jednak nadal nie mogłam sobie wybaczyć, że nie przeczytałam jeszcze tej najważniejszej powieści i kiedy robiąc z koleżankami zakupy kupiłam ją, była pewna, że szybko ją przeczytam. Ale zatrzymała mnie lektura i konkurs. Mimo to tak niezwykle miło się złożyło, że „Oskar i Pani Róża” była właśnie na liście lektur do II etapu konkursu ! ;) Pełna entuzjazmu przystąpiłam więc do czytania . I po raz kolejny nie zawiodłam się. „Oskar i Pani Róża” to przepiękna powieść o życiu, które od razu można uznać za przegrane. Oskar mimo tego, za namową Pani Róży postanawia żyć pełnią życia. Mogę też śmiało wysunąć wnioski, że jest to także lektura o tym jak właściwie wykorzystać dany nam czas na ziemi i przygotować się na śmierć. Podczas czytania tej książki nieraz zakręciła mi się łza w oku, ale również śmiałam się z wypowiedzi Oskara i pani Róży. Zaskakujące było dla mnie jak ta kobieta przemawiała do Oskara. Była jak doświadczony psycholog. Pomogła uwierzyć chłopcu, że mimo , iż pozostało mu niewiele życia może je przeżyć tak jak wszyscy. Dzięki niej poznał smak pierwszej miłości, smak życia jako dojrzewający nastolatek, a także nauczył się godzić się z niepowodzeniami jakie mogłyby spotkać dorosłego człowieka. Chłopiec żył z dnia na dzień, choć dobrze wiedział, że umrze. Czy , gdybyśmy teraz znaleźli się w takiej sytuacji jak on, potrafilibyśmy przezwyciężyć lęk i strach przed tym, że koniec jest tak blisko? Muszę szczerze przyznać, że dla mnie byłby to najprawdopodobniej nie wykonalne. Trudno byłoby mi się rozstać z tym czego dobrego doznałam i z tymi, których kocham. Jednak autor specjalnie w ten sposób napisał swoją książkę. Eric-Emannuel Schmitt chce przekazać czytelnikom prawdę o czekającej na nas wszystkich śmierci. Pragnie pokazać nam, że jesteśmy naprawdę wielkimi „szczęściarzami", że nie chorujemy na tak straszliwe choroby, które zabierają z tego świata cudowne osoby . Autor posłużył się dzieckiem, żeby ukazać to, co najważniejsze. Odkrywa on nasz egoizm i strach. Przypomina nam, że ukrywając się przed samym sobą i przed światem niczego nie osiągniemy – możemy tylko skrzywdzić siebie i innych. Chce, żebyśmy choć na chwilę się zatrzymali i popatrzyli na świat oczami dziecka, które codziennie patrzy na świat, jakby oglądało go po raz pierwszy. Tylko w ten sposób dostrzeżemy to, co w życiu najważniejsze. Historia ta tłumaczy nam także , że życie to tylko pożyczka, którą się wykorzystuje w pełni lub tylko trochę i wcześniej czy później trzeba za nią zapłacić. Czy my zdołamy przeżyć życie tak jak powinniśmy?? Nie wiemy tego. Jednak musimy pamiętać, żeby być wrażliwym na cierpienie innych, pomagać bliźnim w trudnościach, współ weselić się z radościami naszych przyjaciół. Tak  jak Oskar musimy znaleźć coś w życiu, co  pomoże nam kroczyć krętymi ścieżkami. Gorąco polecam książkę nie tylko za jej wspaniałą fabułę i metaforyczne przesłanie, ale także za niezwykłą formę jaką są listy. Nie są to zwyczajne listy. Chłopiec opowiada w nich Bogu o tym jak mija jego życie i jak Pani Róża pomaga mu walczyć z niepowodzeniami. Podsumowując po raz kolejny mówię: PRZECZYTAJ! NA PEWNO SIĘ NIE ZAWIEDZIESZ. I tak jak Oskar „ codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy” a na pewno się przegrasz życia potykając się przez łatwą do ominięcia kłodę.

Ulubione cytaty :

„Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziesięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję.”

„ (...) życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.”
„Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz.”

„Najciekawsze pytania wciąż pozostają pytaniami. Kryją w sobie tajemnicę. Do każdej odpowiedzi trzeba dodać ‘być może’. Tylko na nieciekawe pytania można udzielić ostatecznych odpowiedzi.”

sobota, 4 grudnia 2010

Informacji kilka, czyli o radościach minionych tygodni ;)

Przez ten tydzień, który był dla mnie niezwykle trudny – miałam Wojewódzki Konkurs Języka Niemieckiego, etap rejonowy; brałam także udział w szkolnym Idiomatycznym konkursie języka niemieckiego – nie zdołałam niestety napisać żadnej recenzji, gdyż przygotowania zabierały mi zbyt wiele czasu. Jednak nie zapomniałam, że muszę się z wami podzielić wszystkim tym czego obiecywałam.

Pierwszą miłą rzeczą jest książka , którą wygrałam u Leny173 ( Doszła na czas, jednak nie było kiedy o tym wspomnieć). Ogromnie dziękuję, za tak miłą niespodziankę, a książkę obiecuję przeczytać już w najbliższym czasie ;)


Kolejną „dobrą” rzeczą na mojej liście jest udział w Wojewódzkim Konkursie Języka Niemieckiego. Choć nie udało mi się przejść do etapu Wojewódzkiego jestem ogromnie zadowolona ze swojego wyniku ;) No cóż nie każdy musi wygrywać ;P Ale czeka mnie jeszcze jeden Rejonowy Konkurs Języka Niemieckiego w styczniu, więc tam spróbuję swoich sił.

Och, zapomniałabym jeszcze zaraz wspomnieć o jeszcze jednej niespodziance w moim życiu. Jest to mianowicie wygrana torebeczki u Sylly Q Madam. Byłam tym ogromnie zaskoczona, więc tym większa była moja radość . Serdecznie polecam blog Sylla Q Madam. Ta kobieta potrafi zrobić naprawdę piękne cudeńka ;D


Następnie chciałabym wspomnieć o niespodziance dla Was, a mianowicie ogłaszam kolejny konkurs. Mam do oddania „w dobre ręce” 1 egzemplarz tejże książki - „Ala Makota. Maksymalnie ja 1” . A zadanie dla was jest proste. Napiszecie, dlaczego chcielibyście przeczytać tę książkę. Na zgłoszenia czekam do niedzieli  12 grudnia (Przepraszam za pomyłkę w dacie, która była ostatnio) do godziny 1500. Około godziny 1600 odbędzie się losowanie i ogłoszę szczęśliwca ;D Serdecznie zapraszam do udziału.


PS 1 : Zaraz wyruszam na Wojewódzki Konkurs Języka Polskiego- etap rejonowy. Długo się do niego przygotowywałam i teraz będę mogła ocenić wyniki mojej pracy ;) Trzymajcie za mnie kciuki ;D
PS 2: Notkę pisałam rano, zanim wyjeżdżałam na konkurs, jednak wtedy nie udało mi się jej wstawić. Więc zrobię to teraz ;D A konkurs nawet nie był tak trudny jak się spodziewałam. O wynikach dowiem się we wtorek …
PS 3: Postaram się już jutro zrecenzować kolejną książkę, którą przeczytałam do konkursu ;)

piątek, 26 listopada 2010

[41] Małgorzata Musierowicz „Nutria i Nerwus”


Wyd. Akapit-Press
Październik 2007, 160 str. 
Ocena: 8/10 Bardzo Dobra

O czym:          
                                                                                       
Natalia Borejko, zwana przez rodzinę Nutrią, zrywa ostatecznie swój związek z Tuniem i w towarzystwie dwóch siostrzenic, Laury i Róży, udaje się na wakacje. W czasie podróży "dopada" Natalię Filip (czyli Nerwus) - brat nieszczęsnego Tunia. Obie siostrzenice, ze znanym wszystkim wdziękiem i humorem, przyjmują towarzystwo Filipa Bratka. Nutria zaś nie może znieść ekscentrycznych zachowań Nerwusa i pragnie szybko go "zgubić". Z czasem jednak przekonuje się do towarzystwa Filipa Bratka i zaczyna darzyć jego osobę coraz głębszą sympatią. W dodatku jej nieoczekiwana zmiana uczuć spotyka się z wzajemnością drugiej strony...

Moje zdanie:

„Jerzycjada” to seria, w której zakochałam się od pierwszej części. Przez dość długi czas niestety nie miałam możliwości przeczytania dalszych tomów. Jednak, gdy odnalazłam „Nutrię i Nerwusa”, na którą polowałam od dobrego pół roku, niemożliwością było to, żebym jej nie wypożyczyła. Więc od razu po powrocie do domu z biblioteki zaczęłam czytać i od nowa mogłam przeżywać przygody tych fantastycznych mieszkańców ul. Roosevelta… Piękna, mądra i nie pozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie... Jak każda z książek Pani Musierowicz ma ona swoją ukrytą magię, moc. Jest to historia Natalii Borejko, zwanej Nutrią. Dziewczyna, za namową Gaby wyjeżdża nad morze z jej córkami- Pyzą i Różą. Pełne werwy i radości ruszają w podróż nie wiedząc, że za nimi będzie podążać pewien młodzieniec. Tu cała historia się zaczyna… Upał, przejrzałe truskawki i pełnia księżyca to wystarczające warunki do tego, by zmienić swoje życie. Albo po prostu od niego na chwilę uciec, nie poddając się pozornie naturalnej kolei rzeczy. Małgorzata Musierowicz po mistrzowsku opisuje przygody Natalii Borejko i jej dwóch siostrzenic w wakacyjnej podróży przez Polskę, w jaką się wspólnie wybierają w towarzystwie czerwcowego, nieznośnego, skwierczącego upału oraz tajemniczego muzyka, pana Filipka. Barwne opisu krajobrazów i humorystyczny opis ucieczki przed Nerwusem rozbawią każdego czytelnika. Autorka świetnie zbudowała fabułę i wybrała miejsca, w których rozgrywa się akcja. I choć nie był to już malowniczy Poznań, równie wspaniale czytało się tą powieść. Bohaterowie także niezwykle interesująco dobrani. Muszę przyznać, że choć Filip Bartek początkowo wzbudził we mnie odrazę ( zachowywał się niezbyt dojrzale, a na dodatek ten incydent z kajdankami) polubiłam tego niezwykle zdolnego chłopaka. Co do pozostałych bohaterów Natalia, którą lubiłam z pierwszych części, straciła u mnie „punkty” tak gwałtownie i niedelikatnie zrywając z Antonim. Oczywiście należy tu także wspomnieć o dwóch, niezwykle ruchliwych i nieco gadatliwych siostrach – Róży i Pulpeji. Dziewczynki po raz kolejny rozbawiły mnie swoimi niezwykłymi kłótniami typu: „ Za pozwoleniem, moja droga – leniwie odezwała się Laura, która najwyraźniej miała z całej sceny mnóstwo uciechy. – Nie musisz być taka ofiarna, pan Filipek jest bardzo miły.” lub „ Zauważyłaś, ciociu – powiedziała Pyza w zadumie, ściskając rękę Natalii – że są ludzie, którym ciągle musimy wybaczać, a oni nam wcale nie muszą?” . Śmiałam się do rozpuku czytając tę ich niezwykle inteligentną konwersację. Czy współczesne rodzeństwo potrafiłoby się kłócić używając tak wyszukanych zwrotów?? Książka, która jest pisana lekkim językiem, nie pozwala się obejść czytelnikowi bez uśmiechu na ustach. Pani Musierowicz stworzyła kolejny fenomen ! Cytując Hezjoda : „Największym skarbem człowieka jest powściągliwy język, a największa przyjemność to posługiwanie się nim z umiarem.” muszę przyznać, że autorka z pewnością stosowała słowa z umiarem i tak powstał ten niezwykły skarb. Do teraz śmieje się na myśl o scenie gotowania Gazpacho przez 3 z 4 sióstr Borejko. Uwaga, jeśli ktokolwiek zgłodniałby podczas czytania tej części Jeżycjady, proszę w żadnym wypadku nie sięgać po parówki! W zamian polecam zupę gazpacho, może przyniesie komuś szczęście! Największą radość jednak sprawiło mi to, że mogłam się dowiedzieć co się stało z moimi ulubionymi bohaterami. Szczerze powiedziawszy Pani Musierowicz nie zawiodła mnie kierując tak a nie inaczej dalsze losy bohaterów w tej części. Z niecierpliwością będę czekać, aż będzie sposobność przeczytania kolejnej części i podzielenie się z wami wrażeniami ;)

Ulubione cytaty :

" Ludzie zamykają się przed innymi ludźmi. Jakby nie rozumieli, że bez tych innych nie da się żyć po ludzku. Drugi człowiek jest nam potrzebny! – właśnie dlatego, że jest inny. 'Im bardziej inny, tym bardziej ciekawy'. A tymczasem ta inność właśnie najbardziej dziś ludzi odpycha i straszy"

„Nie lekceważ tego, co widzisz w nocy. W nocy widać lepiej i ostrzej, bo dzień człowieka rozprasza.”

PRZEPIS NA ZAUPĘ GAZPACHO:
"...To będzie kochająca, magiczna zupa z płodów Matki-Ziemi. Zupa gazpacho o mocy eliksiru.
- Miłosnego? - dopytywała Pulpecja.
- Oczywiście! - rzekła Ida głosem potężnym.
- A! To dołóżmy więcej cebuli.
- Szczypiorek! Dużą garść szczypiorku.
- Ziółek zielonych. Trzy źdźbła.
- Proszę: bazylia, estragon, lubczyk.
- Dwie łyżki oliwy. Z oliwek!
- Trochę winnego octu.
- Pieprzu i soli. Do woli.
- Zmiksować.
- Wszystko?
- Nie, trochę jarzynek odłóż, potem się wrzuci i one będą tak chrupały przyjemnie.
(...) Teraz połączymy wszystkie składniki - powiedziała Ida tajemniczym półgłosem.(...) Gabrysia wsypała tam jeszcze resztę pokrajanych jarzyn, po czym przykryła salaterkę talerzem.
- Koniec. Abrakadabra. Tyle czarów na dziś.”
------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani ! Teraz specjalna informacja dla Was- moich wiernych czytelników.
Jutro jest już 27.11.10, a więc ruszam do Poznania na rejonowy etap Wojewódzkiego Konkursu Języka Niemieckiego. Przede mną trudny dzień, więc proszę trzymajcie za mnie kciuki, aby jak najlepiej mi poszło  ;)
Jutrzejsza sobota rozpoczyna też najtrudniejszy tydzień końcówki listopada i początku grudnia. Jest to ostatni tydzień przygotowań do Konkursu Języka Polskiego i wycieczki do Warszawy. Mimo to, nie mogę się już doczekać i obiecuję, że podzielę się z wami wrażeniami „ gdy już będzie po wszystkim” ;)

poniedziałek, 22 listopada 2010

[40] Ewa Nowak „Krzywe 10”


                                                            Wyd. Egmont Polska ,
Marzec 2009, 222 str. 
Ocena: 9/10 Niecodzienna
O czym:                                                             

Krzywe 10 to trzecia powieść Ewy Nowak. Tym razem autorka zabiera nas na Mazury, właśnie do Krzywego, gdzie grupa nastolatków spędza wakacje. Ta mądra i pogodna książka pozwala podpatrzeć, jak współczesna młodzież radzi sobie z miłością, prawdą, przyjaciółmi oraz własnymi rodzicami. Bohaterowie powieści znani są czytelnikom z poprzednich książek Ewy Nowak: Wszystko, tylko nie mięta oraz Diupa. Wielu z nich jest oczarowanych atmosferą tych książek. Wszyscy moglibyśmy sobie życzyć, aby jak najwięcej polskich rodzin funkcjonowało w sposób przedstawiony przez Autorkę.

Moje zdanie:

 Życie. Każdy z nas ma je inne, ale wszyscy borykamy się z problemami. Także bohaterowie kolejnej powieści Ewy Nowak – „Krzywe 10” – walczą z „kłodami”, które lądują pod ich nogami. "Krzywe 10" nie ma jednego czy dwóch głównych bohaterów, gdyż wszystkie postacie są równie ważne. Książka opowiada o grupce przyjaciół - nastolatków, którzy wspólnie spędzają wakacje w domu letniskowym jednego z kolegów - Witka. Jednym z bohaterów jest Hadrian - chłopak niezwykle przystojny, cieszący się ogromnym powodzeniem u płci przeciwnej, mógłby wydawać się po prostu kimś, który o kłopotach nie ma pojęcia. Jednak także on trudzi się w życiu ze swoją apodyktyczną matką, która pragnie tylko sławy syna. Dominika -młodsza siostra Magdy z powieści "Wszystko, tylko nie mięta" boryka się zaś z problemami „ natury”. Jest zakochana w niewłaściwej osobie. Wśród osób, które spędzają wakacje w Krzywem jest również Alicja, dziewczyna niezwykle urokliwa, jednak posiadająca zmyślonego chłopaka. Kolejną równie ważną postacią jest Witek, który zaprosił wszystkich do domku letniskowego do Krzywego małej miejscowości położonej na Mazurach. Jego rodzice chcą się rozwodzić. Michał- najlepszy przyjaciel Witka podkochuje się w dziewczynie, której codziennie zostawia na parapecie prezenty. No i wreszcie niezwykły Sylwek- "chłopek - roztropek" jak sam siebie nazywa, ale tak naprawdę ogromny intelektualista i pewny siebie młodzieniec, który najbardziej mnie urzekł. Z pewnością książka ta mogłaby wydawać się typową powieścią młodzieżową dla uczniów podstawówki. Ja jednak nie mogę się z tym zgodzić. Pani Nowak porusza tu ogromnie ważny temat jakim jest adopcja. Opiekunowie nastolatków, ciotka i wuj jednego z bohaterów, przeżywają poważny problem, nie mogą mieć własnego potomka, choć bardzo go pragną. Pewnego dnia przy ich domu letniskowym zaczyna się bawić mały chłopiec. Piotruś Niepłoszek, wychowanek domu dziecka, który przylega do ich zranionych serc, potrzebujących miłości małej istoty. Choć sam nie jest może tak niewinny, jak by się wydawało, budzi w nich uśpione dotąd instynkty macierzyńskie. Książka pokazuje jak trudną decyzją jest adoptowanie dziecka, znalezienie z nim wspólnego języka oraz wpojenie mu podstawowych wartości życiowych, zmiana agresywnych zachowań i nauczenie go wyrażania pozytywnych emocji. Do końca życia nie zapomnę jak Ewa- pani psycholog – tłumaczyła małemu Piotrusiowi co jest ważniejsze : jego przyjemność z tego, że np. zniszczy mrowisko czy strach jaki ogarnia w tej chwili mrówki. Bardzo spodobało mi się jak Ewa pomogła mu rozwiązać ten problem. Kazała mu chłopcu zamknąć oczy i wziąć na swoje dwie dłonie ciężar tych obu sytuacji i ZWAŻYĆ JE. Nie mogłam się nadziwić jej metodom, więc sama tego spróbowałam gdy miałam do podjęcia trudną decyzję. I muszę przyznać, że skutkuje. Podświadomość człowieka nie daje za wygraną i wyważa to co dobre. To było coś niezwykłego ! Było kilka sytuacji, które utkwiły mi w pamięci, jednak oprócz powyższej chciałabym przytoczyć jeszcze jedną. Donia postanawia się wdrapać na drzewo, na ambonkę myśliwską i przemyśleć wszystko. Jest to dla niej niezwykle trudne , gdyż boi się wysokości. Jednak gdy już znajduje się do góry coś chodzi po jej ręce. To szerszeń! Donia jest przerażona. Wierny pies biegnie po Michała, który przybiegł  i bez wahania wchodzi na ambonkę. Gdy jest już na górze widzi ją otoczoną przez stado szerszeni, postanawia ją uratować, narażając się samemu na ogromne niebezpieczeństwo. Ostatecznie trafia potem do szpitala, ale oboje z Donią zdają sobie wtedy sprawę z ogromu ich miłości. Sądzę, że niewielu moich rówieśników byłoby zdolnych do takiego poświęcenia. A Michał, poza tym, że jest niezwykle opiekuńczy, potrafi zachować się honorowo, ratuję Donię z opresji. Czyż nie jest to chłopak idealny? Tylko dlaczego Dominikę początkowo zaćmiła uroda Hadriana i raniła Michała.? Szczerze stwierdzam, że książka porusza wiele ważnych w życiu człowieka kwestii: miłość, przyjaźń, odpowiedzialność, umiejętność rozmowy z innymi, rodzina, macierzyństwo, intelektualizm, prawdomówność….. Dużo by tu wymieniać.  Powieść jest pisana lekkim językiem, dlatego czyta ja ją się szybko. Jednak mimo tego, że lektura trwa krótko uśmiech nie znika z twoich ust ani na chwilę. Teksty Witka z pewnością rozłożą każdego na łopatki. Ja także bardzo często nie mogłam powstrzymać śmiechu, czytając co oni tam śmiesznego wyprawiali, a siostra patrzyła na mnie dość dziwnie. Podsumowując chciałabym zacytować Coelhego, który mówił : „W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.” . Michał walczył do końca o Donię  i pomimo wszystko nie poddawał się. Bierzmy z niego przykład i dążmy do swoich celów, po swoje pragnienia nieustannie. A specjalnie dla was jeszcze kilka zdjęć malowniczego Krzywego, które znalazłam na TEJ stronie ;)

Ulubione cytaty :

"Oszukiwanie samego siebie to jedno z najbardziej wyrafinowanych kłamstw."

Podobno kiedy człowiek się z czymś już całkowicie pogodzi i niczego od losu już się nie spodziewa, to wtedy to, o czym marzył dostaje.

 


Pięknie, czyż nie??

niedziela, 14 listopada 2010

Rozwiązanie konkursu –LOSOWANIE !

Na samym początku należy zaznaczyć iż jest to pierwszy konkurs na moim blogu, tym niemniej moja radość była ogromna gdy rozcinałam listę wszystkich, którzy zgłosili się do konkursu. Tych osób było aż 24 ! Ciszę się, że oprócz moich stałych „gości” pojawili się także inni.

Losowanie rozpoczęłam wypisując nicki wszystkich uczestników, a następnie rozcinając je na pojedyncze części ;) Pozostało tylko wrzucić je do kryształowej miski i można losować ;D


...następnie wspólnie z "maszyną losującą" – moją młodszą siostrą Karolą zabrałyśmy się do losowania.


Chwilę później okazało się, że zdobywcą NAGRODY zostaje...



Ogromnie gratuluję zwycięzcy ;) I proszę o przesłanie mi na maila (meme@poczta.onet.eu) danych potrzebnych do wysłania książek. ;D A pozostałych zapraszam na kolejne losowania ;)