niedziela, 29 stycznia 2012

[84] John Marsden „Jutro 4. Przyjaciele mroku”

Wyd. Znak literanova
Kraków 2011
Ocena: 8/10 Bardzo dobra 
 

Oblicza wojny są wszelakie. Jednak to nie tylko krew, ból i zagłada To również tęsknota za bliskim, których nie widzieliśmy od wielu dni. To także strach, lęk przed tym, czy Ci, których kochamy, którzy są Nam bliscy i nie wyobrażamy sobie bez nich życia, jeszcze żyją. A jak poradzić sobie ze świadomością, że nigdy więcej już ich nie zobaczymy? Że pozostaje man teraz tylko klęknąć przy kopczyku, odmawiając modlitwę ?

Kolejna część bestsellerowej serii niesie ze sobą kolejna dawkę silnych emocji. Poznani przez nas bohaterowie, którzy w momencie zaatakowania Australii przez wroga muszą dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za swoją każdą, nawet najdrobniejszą decyzję, stając przed kolejną próbą. W czwartej części postanawia wrócić do Wirrawee wraz z grupą Nowozelandczyków, aby zadać kolejny cios wrogowi. Ich celem jest rozbudowane lotnisko. Jednak profesjonaliści z Nowej Zelandii, którzy udali się na akcję, nie dają znaku życia. Ellie i jej przyjaciele postanawiają po raz kolejny wrócić do gry. Zdecydowanie nie będzie to spokojna, a przede wszystkim bezpieczna wędrówka...


Nie wolno iść na łatwiznę i nie wolno żyć bez celu.”

Pan Marsden kolejny raz zabiera Nas w świat, z którym nie mamy do czynienia na co dzień. I obyśmy nie mieli. Co tym razem może zachwycić potencjalnego czytelnika? Czym wyróżnia się ta część od innych? Autor, posługując się prostym, a zarazem wyrazistym językiem świetnie wyodrębnia uczucia, które towarzyszą przyjaciołom. Dzięki temu z każdą kolejną stroną wczuwamy się w sytuację bohaterów – razem z nimi czujemy gorycz porażki, wagę smutku i uciążliwość pustego żołądka.

Strach czyni z człowieka egoistę.”

John Marsden
W tej części została wyeksponowana przede wszystkim tęsknota. Czytając poszczególne rozdziały i rozważania Ellie na temat przemijania, sama zaczęłam się zastanawiać nad tym, że nawet we współczesnym świecie, aby stracić bliskich wystarczy chwila. Nie mówię tu tylko o śmierci, czy tragicznym wypadku, ale również przyziemnych codziennych sprawach, jakimi są kłótnia czy odległość. Przyznaję, że dzięki bohaterom uświadomiłam sobie, że należy walczyć o to co kochamy i tych, którzy są dla Nas ważni. Nie powinna nam być straszna nie tylko tęsknota, ale także strach, przed reakcją innych. Myślę, ze postawa tych młodych ludzi, a moich rówieśników, powinna Nas zmobilizować do działania, kiedy najzwyczajniej w świecie boimy się co się stanie. Moim zdaniem trzeba nie tylko działać, ale również wierzyć we własne możliwości ;)

Zrozumiałam, że tak naprawdę to bez znaczenia, że miłość może przezwyciężyć te wszystkie głupie nieporozumienia, że ktoś, kto naprawdę cię kocha, wie, co masz w sercu, więc nieważne, czy popełniłeś jakiś błąd. Patrzy ponad twoimi słowami i odczytuje to, co naprawdę czujesz. Jeśli to mu się spodoba, jeśli uzna to za coś dobrego, jest w stanie ci wybaczyć dosłownie wszystko.”

Idąc dalej chciałabym również wspomnieć o tym, że w życiu odgrywany pewne role. Dziś jesteśmy matką, ojcem, synem czy córką, a jutro możemy być nawet budowlańcem, żołnierzem czy nauczycielkom. Również bohaterowie bestsellerowej serii „Jutro” odgrywają rolę. Jednak czy to wpływa na zmianę ich charakteru ? Według mnie ukrywając się przed okupantem i walcząc z nim, piątka przyjaciół po prostu odkrywa w sobie z czasem własne przywary. Myślę, że autor dokonał świetnego zabiegu, pokazując czytelnikowi, że Ellie, Homer, Lee, Fi i Kevin, mimo trudnych warunków w jakich im przyszło żyć, potrafią pozostać sobą. Jednak na myśl nasuwa się pytanie: „Jak to pozostać sobą? Czy wcześniej mieli w sobie tyle odwagi by zabić?” Uważam, że te cechy również w nich były, a wojna po prostu pomogła im je wyciągnąć na wierzch. Dlatego też, po raz kolejny „Jutro” daje Nam radę - „Pomimo wszystko, pozostań sobą” - której nie wolno odrzucić.

Gdyby ukazał nam się Bóg, Homer powitałby go słowami: 'Słuchaj, koleś, kiepsko się spisałeś, jeśli chodzi o mój pępek. I po co nam dałeś palce u nóg? Jaki z nich pożytek? Ciągle tylko cholernie przeszkadzają'.”

Reasumując, muszę przyznać, że kolejna powieść Pana Marsdena nie zwodzi czytelnika. Znów możemy poczuć się jak partyzanci biegający między zaroślami, planując jak uprzykrzyć życie wrogowi. Ponadto bestseller daje Nam kolejne słowa pouczenia i drogowskazy, które mają pomóc kroczyć krętymi drogami życia. Nieprzewidywalność i wartka akcja, czyli główne cechy książki sprawiają, że czytelnicy masowo chwytają za publikację i stają się uczestnikami przygód piątki bohaterów. Podkreślając, że „wszystko jest dla ludzi”, nie tylko pragnę zaznaczyć, że warto przeczytać serię, ale również powiedzieć, że sama nie mogę się doczekać kolejnej, już piątej części ;)


Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak literanova



--------------
Kochani, strasznie przepraszam, że tak zaniedbałam życie w blogowej sferze. Obiecuję się poprawić, a luty – dla mnie miesiąc związany z feriami, upiększyć nie tylko recenzjami ;) Ponadto muszę się pochwalić, że razem z Etą wybieramy się w najbliższą sobotę na Targi Książek w Poznaniu. Oczywiście nie obędzie się bez fotorelacji ;P

piątek, 13 stycznia 2012

[83] Szymon Hołownia i Marcin Prokop „Bóg, kasa i rock'n'roll”

Wyd. Znak
Kraków 2011
9/10 Niecodzienna


Każda pozycja jest dla czytelnika swoistą wyprawą do innego świata. Raz podróżujemy dzięki autorom mniej znanym, kiedy indziej wycieczkę umożliwiają Nam ikony literatury. Jednak co zrobić, gdy do podróży zapraszają Nas ikony telewizji rozrywkowej, którzy co niedzielę gwarantują Nam dawkę dobrej zabawy i śmiechu? Odsuwając medialną otoczkę, wybieramy się w poszukiwania odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące naszej wiary, kościoła, in vitro, idoli, modlitwy i pieniędzy. A co zyskujemy?

Dwoje autorów i dwa odmienne spojrzenia. Z jednej strony Marcin Prokop - dziennikarz, redaktor naczelny czasopisma „Stuff", który w TVN prowadzi programy Mam talent!, Dzień dobry TVN oraz Milion w minutę. Ponadto redaktor naczelny „Filmu" oraz „Machiny". Autor cyklu Radia Zet Duży wywiad. Z drugiej - Szymon Hołownia - dziennikarz i publicysta, dyrektor programowy kanału Religia.tv, współpracuje z telewizją TVN, felietonista „Newsweek Polska". Autor wielu publikacji, które poruszają podstawowe problemy ludzkiej egzystencji. Dwukrotny laureat nagrody „Grand Press" - w kategorii wywiadu za rozmowę ks. prof. Jerzym Szymikiem Niebo dla gołębi (2006) oraz w kategorii dziennikarstwa specjalistycznego za wywiad z etykiem i filozofem dr Kazimierzem Szałatą Pamięta Pan Hioba?(2007). Na dodatek trzykrotnie nominowany do Nagrody Dziennikarskiej „Ślad" im. ks. bpa Jana Chrapka, którą otrzymał w 2007 roku za „nowatorski sposób prezentowania i komentowania spraw religijnych: atrakcyjny, a przy tym głęboki, otwarty na nowe prądy umysłowe i wrażliwość młodego pokolenia". Pan Szymon jest także laureatem wielu innych nagród i wyróżnień.

W publikacji dwóch sprzecznych charakterów spotykamy się z elektryzującą rozmową na temat Boga, Kościoła, pieniędzy, modlitwy, idoli, a nawet zakonów. Pozycja, będąca zderzeniem odmiennych spojrzeń na otaczającą Nas rzeczywistość i kulturę, pokazuje Nam różne oblicza Chrystusa i przekonuje, że Kościół to nie tylko to co złe, ale również co dobre.


Marcin Prokop i Szymon Hołownia
Spoglądając na leżącą obok mnie książkę, cały czas czuję masę emocji, które towarzyszyły mi przy czytaniu. Muszę przyznać, że było ich mnóstwo. Przede wszystkim lektura wręcz zmusiła mnie do rozmyślań nad własną wiarą i tym co sądzę na poszczególne tematy z nią związane. Na dodatek miejscami rozmowa dwóch popularnych prezenterów, kojarzyła mi się z rozważaniami mojego Polonisty na temat religijności człowieka i istoty końca świata. Przyznaję, kiedy tylko dowiedziałam się, że moi ulubieni prezenterzy wydają wspólnie publikacje, o tak wnikliwym temacie, nie omieszkałam się wpisać ją na moją listę: PRZECZYTAĆ KONIECZNE. Ku mojemu zadowoleniu szybko nadarzyła się takowa okazja. Pod koniec grudnia wyruszyłam w podróż z dwoma Panami, by wrócić z niej nie tylko pełna przemyśleń, ale również nieco zmieniona. Po prostu inna....

Co najbardziej spodobało mi się w publikacji ? Kiedy pod koniec listopada usłyszałam o zbliżającej się premierze owej pozycji, długo zastanawiałam się w jakiej formie zostanie przedstawiona rozmowa Panów. Przyznaję, że zaintrygował mnie ich pomysł na pozycję, a tak ubrane słowa dwóch ogniw, czytałam z wielką ochotą ;) Choć wydawałoby się, że od tak zwykła rozmowa dwóch przyjaciół, może nie do końca idealnie przedstawić znaczące problemy dotyczące wiary i jej pojmowania przez współczesnych ludzi, Panu Hołowni i Panu Prokopowi wyszło to bardzo ciekawie ;)


H: Benedykt XVI też mówi: "Drodzy moi, ja wcale was nie chcę nawrócić na chrześcijaństwo. Jesteśmy, jacy jesteśmy. Nazywajcie nas, jak chcecie. My się nie zmienimy, choć chętnie przy użyciu wszystkich narzędzi, które mamy, wytłumaczymy wam dlaczego".P: I to jest uczciwe podejście, to kupuję. Benedykt jest spoko.”


Muszę przyznać, że bardzo cieszyłam się z faktu, że lektura okazała się nie tylko ot tak lekka i przyjemna, ale wręcz odwrotnie – wymagająca. Według mnie, również takowe pozycje warto czytać. Dlaczego? Moim zdaniem kształtują one naszą osobowość i uporządkowują nasze, często „rozsypane”, wyobrażenie na temat otaczającego Nas świata. Gdybym miała określić wiek czytelnika, któremu spodoba się lektura, nie sprostałabym temu zadaniu. Myślę, że zarówno młody człowiek może chwycić za pozycję – będzie to dla niego nie tylko dawka „materiału” do rozmyślań, ale również zetknięcie się z dorosłym światem. Z kolei osoby nieco starsze – z pewnością rozsmakują się w nader elokwentnym, a nawet powiedziałabym, że miejscami patetycznym języku lektury. Stwierdzenia „Drogi Marcinie zauważ, że…” czy „Szanowny Szymonie, z całym szacunkiem, ale jednak przeoczyłeś fakt…” nie tylko wprowadzą Nas czasami w osłupienie, ale również pokażą, że spierać można się nie tylko na zasadzie „ja mam rację” tylko inteligentnie zaznaczając niewłaściwą odpowiedź rozmówcy.


Szymon Hołownia i Marcin Prokop
H: Potrzebuję Kościoła, Kościół mnie zachwyca, przy wszystkich swoich słabościach wydaje mi się tak prawdziwy, realny, żywy, że nie wyobrażam sobie żeby mógł wybrać coś innego.”

Zastanawiający się, już po lekturze, jak „wyszła” Panom książka, chciałam określić ją jednym słowem. Jednak co tu powiedzieć? Przez przeczytaniem, wiele osób pewnie myśli, że będzie albo nudno, albo po prostu „na wesoło”. A jak jest naprawdę? Nudno? Nie, na pewno nie. Śmiesznie? Tak też nie można określić pozycji. Dwójka dorosłych mężczyzn przyciąga czytelnika pozwalając każdemu odnaleźć swoje miejsce w układzie Bóg – człowiek i przekonać się o sensie własnego życia. Muszę powiedzieć, ze jako praktykująca katoliczka, z każdą stroną zastanawiałam się, jak odpowiedziałabym na pytania Pana Marcina. Czy poradziłabym sobie z nimi tak, jak Pan Szymon? Myślę, że pozycja nie tylko dała mi do myślenia, ale również pokazała, że katolik, katolikowi nie równy, a żeby uwierzyć, nie zawsze trzeba wszystko dokładnie wiedzieć. Czytając ostatnie zdanie mojej wypowiedzi, już wiem, jak określić lekturę. Publikacja jest napisana po prostu mądrze ;)

Reasumując, myślę, że obu Panom należy pogratulować nie tylko oczytania, ale również swobody słów i umiejętności migrowania między skrajnymi tematami. Moim skromnym zdaniem książkę warto przeczytać nie tylko dlatego, żeby sprawdzić „Co Ci znów wymyślili”, ale również znaleźć sens człowieczeństwa oraz zastanowić się nad własnym życiem. Jeszcze raz polecając pozycję muszę powiedzieć, że nie warto zrażać się trudnościami, związanymi z tempem czytania, lecz cieszyć się każdym zapisanym słowem, które da Nam do myślenia.

Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak literanova



----------------

Jakiś czas temu zgłosiłam mój blog do konkursu Blog Roku 2011 ;) Od wczoraj możliwe jest już głosowanie. Jeśli ktoś zechce zagłosować, będzie mi bardzo miło ;)

Głosować można za pomocą SMS, o treści: E00150, wysyłanych na numer: 7122

Koszt sms: 1,23 zł. Dochód zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.