Maj
był miesiącem matur. Ku mojemu zaskoczeniu jego pierwsze trzy
tygodnie, w których natężenie egzaminów było wyjątkowe, minął
bardzo szybko. W tych początkowych dniach miesiąca kolejno
towarzyszyły mi słowniki, podręczniki, zeszyty gromadzone przez
lata nauki czy literatura fachowa. Gdy miałam już za sobą
obowiązkową część, chętniej zagłębiałam się w „Atlas
historii Polski” czy „Językoznawcze wędrówki nie tylko po
Poznaniu” Moniki Gruchmanowej.
W
maju przeczytałam w sumie 6 książek. Przy lekturze „Atlasu...”
i pozycji Pani Moniki udało mi się połączyć przyjemne z
pożytecznym. Poza nimi do listy przeczytanych dopisuję cztery
powieści. Pierwszą z nich jest „Jajko z niespodzianką”, którą
skończyłam w pierwszych dniach maja, jeszcze przed „ostatecznym
starciem”. Moje dalsze czytanie literatury kobiecej ruszyło
dopiero po 20 maja – po egzaminie z historii. W tych ostatnich
dniach miesiąca przeczytałam „Opowieść niewiernej”. Za tę
pozycje zdarzało mi się niejednokrotnie sięgać już wcześniej –
wieczorami, ale gdy mogłam w pełni zagłębić się w książkę
Pani Magdy, aż żałowałam, że jej czytanie mija tak szybko.
„Blogostan” Joanny Opiat-Bojarskiej był z kolei publikacją, za
którą chwyciłam, gdy znalazłam ją niepozornie schowaną pod
tomami Jeżycjady. Zaczęłam czytać, a potem ku mojej uciesze –
mogłam porozmawiać z autorką o tej, jak i innych jej powieściach.
Kiedy zaś przyszło mi usiąść w już nie pierwszej w maju kolejce
do lekarza razem z mamą, rozpoczęłam lekturę „Sukni ślubnej”
Rachel Hauck. Przyznaję, że niektórzy dość dziwnie patrzyli na
różową okładkę i tytuł ;) Ale co tam reakcje towarzyszących mi
osób – warto było uśmiechać się, trwać w napięciu i ocierać
łzy, czytając końcowe strony powieści już w domu. Pod koniec
maja chwyciłam za „Żółtą sukienkę”, której teraz zostało
mi kilkanaście stron.
Myśląc
o czerwcu, rozglądam się po biurku, spoglądając na czekające na
mnie pozycje. Zaraz po debiucie literackim Pani Beaty Gołembiowskiej,
zacznę czytanie „Słodkich snów, Anno”, którą to książkę
jakąś godzinkę temu odebrałam od listonosza. Dalej będę czytać
„Dom nad jeziorem smutku”, który zaintrygował mnie szczególnie
po zaczarowanej wręcz opinii Esy. Na piramidach książek, w których
ginie mój laptop, dostrzegam także „Szansę na życie”
wypożyczoną z biblioteki i ciągle oczekującą i „W jednej
walizce”. Za te dwie pozycje szczególnie chciałabym chwycić
jeszcze w czerwcu. Prócz tego kilka publikacji z ostatnio
prezentowanego stosu... Ach, jaka uczta dla duszy! :)
W takim razie miłej lektury i Słodkich snów, Michalino :) Dziękuję za chwilę miłej rozmowy.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia
JOB
Fajnie wiedzieć, że "Atlas..." Ci się podoba :) Ja przeczytałam w maju mniej, ale nadrobię w czerwcu :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej lektury:)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :))
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej lektury!!!
OdpowiedzUsuń