Kraków 2014, 300 str.
Ocena: 7/10 Dobra
Podsumowując muszę powiedzieć, że książka, choć treściwa i ciekawa, nie do końca spełniła moje oczekiwania. Choć odnalazłam w niej kilka niedociągnięć, myślę, że powieścią tą Pani Agnieszka może zafundować wielu polskim czytelnikom ciekawe popołudnie okraszone odrobiną dziecięcej radości przekazywanej pod postacią przeuroczej Julki i nieco przemądrzałego Michała. Mam nadzieję, że Nie będzie to ostatnia powieść Pani Agnieszki, gdyż wierzę, że jest w stanie stworzyć historię dużo lepszą od tej, opisywanej, a także zaskoczyć mnie pozytywną falą radości, rozlewającą się w mej duszy po przeczytaniu jej książki :)
Jajko
z niespodzianką to przysmak, który z chęcią rozpakowuje każde
dziecko. Ba – nie tylko dziecko, bo nawet jeśli dorosłemu wpadnie
w ręce ten mały smakołyk, z chęcią otwiera papierek, zjada
czekoladę i zagląda, co tym razem skrywa małe, żółte
pudełeczko. Za każdym razem, niezależnie od wieku, na twarzy
pojawia się uśmiech. Czy powieściowa odsłona tej słodyczy także sprawia radość duszy i ciała? :)
„Ada
nagle zrozumiała, co tak bardzo podoba się dzieciom w tych
słodyczach. Oczekiwanie, ciekawość, nadzieja. Bo przecież w
środku może kryć się coś absolutnie niezwykłego.”*
Ze mną przed lekturą było podobnie jak z dzieckiem, które dopada
w swoje ręce jajko niespodziankę. Przyznam, że po nie w pełni
optymistycznej recenzji mojej przyjaciółki Ety z Książkowa
Kawiarnia, jeszcze bardziej byłam ciekawa, co skrywa w sobie „Jajko
z niespodzianką”. Nie oszukując się – kiedy decydowałam się
na lekturę tejże powieści miałam wygórowane oczekiwania, z
racji, iż Pani Agnieszka jest scenarzystą jednego z polskich
serial, który chętnie śledzę na bieżąco w ostatnim czasie - „Na
dobre i na złe”. Piękne zdania na okładce, polecenie samej
Kamilli Baar – to wszystko jeszcze bardziej potęgowało wagę
momentu, kiedy w pełni wkroczę w lekturę.
Pani
Agnieszka to scenarzystka seriali m.in. „Samo życie”,
„Miasteczko” i wyżej wspomnianego „Na dobre i na złe”.
Urodziła się i dorastała w Kielcach. Twórczą pracę rozpoczęła
w lokalnych mediach kieleckich. Wraz z miłością do scenarzysty
przyszło zafascynowanie tworzenie życia, które telewidzowie
poznają przez szklaną szybę. Powieść to kolejny
krok umożliwiający rozwijanie pasji, która stała się sposobem na
życie kobiety.
Pisarka podejmuje w swojej debiutanckiej publikacji temat
niezwykle popularny wśród rodziców najmłodszych dzieci –
kwestię przedszkola. Kiedy ja byłam w wieku przedszkolnym
najmłodsze szkraby pozostawały w domu z rodzicami (jak ja) bądź
uczęszczały do placówek publicznych. Dopiero od zerówki tak
naprawdę wkraczały w mały szkolny świat. Dziś to jednak chleb
powszedni – nie ma malucha, który by od ukończenia trzech lat nie
chodził do przedszkola. Na dodatek – wielu z rodziców decyduje
się na instytucje prywatne inwestując w edukację dziecka od
najmłodszych lat. Każdy ma swoje zdanie na ten temat, mimo to
myślę, że Pani Agnieszka wpadła na naprawdę świetny motyw
wiodący prym w „Jajku z niespodzianką”.
„-Wiesz,
że niektóre zostają tu, aż dorosną? - Julka patrzyła z lękiem
na matkę, która próbowała zrozumieć, co jej córka ma właściwie
na myśli. - Te dzieci...
Zrozumiała
wreszcie, że Julka się boi.
-
Ja nigdy o tobie nie zapomnę – zapewniła ją gorąco i zerknęła
ze złością na małego twórcę horrorów.”**
Gorzej
poszło jej natomiast z pełnym wciągnięciem w czytaną lekturę
czytelnika od pierwszych stron. Przez niemal pięćdziesiąt stron,
mimo zawiązania akcji już na pierwszej z nich, nie mogłam wczytać
się w pełni w powieść i rozkoszować się kolejnymi zdaniami
zapisywanymi piórem Pani Agnieszki. Brakowało mi jakiejś nieznanej
iskierki, która zmotywowałaby mnie i zachęciła do zajrzenia na
kolejną z kartek. W pewnym momencie karta odwróciła się jednak na
korzyć pisarki, a pozycja była wręcz pochłaniana przez mnie
ogromnymi kęsami z wielką chęcią.
Cudowną zakładkę musiałam uwiecznić :) |
W
powieści niezwykle ważną okazała się kreacja głównej bohaterki
– Ady, której losy wiodły prym na kartach publikacji. Pani
Agnieszka bardzo wyraziście zarysowała jej osobę, jednak charakter
postaci, sposób myślenia i postępowania czasami był nie do
zniesienia. Dziewczyna niezbyt dała się lubić, działała mi wręcz
momentami na nerwy. Zwłaszcza w momentach, kiedy wydawała osądy
nad ludźmi. Każdemu człowiekowi zdarza się od czasu do czasu po
jednym spojrzeniu skreślić człowieka. Właśnie, ważnym jest tu
słowo CZASAMI. Bohaterka ocenia tak spotykanych ludzi nagminnie.
„Naprawdę
musisz tak stale atakować? Zachowujesz się jak... kobra w pudełku
– wycedził. [Adam]”***
Na
dodatek jej postać wydawała mi się nieco egoistyczna i pełna
niedorzecznych sprzeczności. Wszystko to sprawia, że w odczuciu
czytelnika Ada jako matka jest nieco na pozycji straconej – zbyt
wiele uwagi poświęca momentami sobie i swojemu „widzi mi się”,
a nie córce, potrzebującej w najmłodszych latach pełnej, a nie
tylko cielesnej (także duchowej i emocjonalnej) obecności.
„Czasem
decyzje dorosłych podejmowane tylko dla dobra dziecka wcale nie są
dobrymi wyborami.”****
Adę
udało mi się lubić, kiedy zaczynała patrzeć na swoje życie i
otaczający ją świat nie przez pryzmat własnych uprzedzeń, lecz z
perspektywy czasu. Może i „Polak mądry po szkodzie”, ale mimo
wszystko sprawiało to, że jej postać przestawała być
jednobarwna, a zyskiwała pozytywnego kolorytu. Szkoda, że zbyt
wiele racji dochodziło do niej po fakcie, jednak jej osoba świetnie
pokazuje, że każdy człowiek jest kruchy i popełnia błędy. Nie
znaczy to, że niczego nie można już naprawić – zawsze jest czas
na to, by zmienić swoje zachowanie, myślenie, zmodernizować
poglądy.
Muszę
przyznać, że tajemniczość Adama bardzo, bardzo mi się podobała,
choć momentami byłam chłonna informacji na temat jego przeszłości.
Myślę, że ta nutka sekretu odpowiadała mi – sprawiała, że
postać wydawała się męska (a co za tym idzie przyciągająca
damskie grono fanek), a także silna i odporna na wszelkie
niepowodzenia. Ideał nie tylko partnera, ale także ojca, o czym
czytelnik miał okazję przekonać się w obrazie jego ojcowskiej
miłości i opiekuńczości w stosunku do małego Michasia. Niezwykle
podziwiałam też to, że jako człowiek korporacji i samotnie
wychowujący, nadal pozostał człowiekiem i ważnymi dla niego były
sprawy przyziemne, a nie jedynie interesy „wyższych sfer”.
Ostatnia scena z Adamem w roli głównej niezwykle mnie zawiodła.
Wszystko nastąpiło niezapowiedzianie, powodując we mnie niemałą
konsternację i budząc w głowie pytania „Jak to możliwe?”.
Może
wyda się to niektórym śmieszne, ale w pewnym momencie miałam
wrażenie, jakby pod tekstem pojawił się napis „lokowanie
produktu”. Strasznie nie lubię tego w książkach i ta mała scena
z rowerami, niezwykle zapadła w mojej pamięci. Może i się
czepiam, ale to wyłącznie moje subiektywne odczucie podczas
lektury.
Spodobał
mi się natomiast motyw gangsterski, który wprowadził nieco
napięcia w powieści. Jestem jednak zdania, że ten element
opowieści był jednocześnie najbardziej niedopracowanym wątkiem.
Tak jak szczątkowe fakty o Adamie działały na moją wyobraźnię
bardzo pozytywnie, tak w tym aspekcie czułam niedosyt, kiedy padało
jedno lub dwa zdania. Rozwiązanie dość szybkie, znienacka –
brakowało mi środka, „nadzienia” wypełniającego pustkę
między słowami początek i koniec.
Podsumowując muszę powiedzieć, że książka, choć treściwa i ciekawa, nie do końca spełniła moje oczekiwania. Choć odnalazłam w niej kilka niedociągnięć, myślę, że powieścią tą Pani Agnieszka może zafundować wielu polskim czytelnikom ciekawe popołudnie okraszone odrobiną dziecięcej radości przekazywanej pod postacią przeuroczej Julki i nieco przemądrzałego Michała. Mam nadzieję, że Nie będzie to ostatnia powieść Pani Agnieszki, gdyż wierzę, że jest w stanie stworzyć historię dużo lepszą od tej, opisywanej, a także zaskoczyć mnie pozytywną falą radości, rozlewającą się w mej duszy po przeczytaniu jej książki :)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego,
za co serdecznie dziękuję ;)
* str. 277
**
str. 72
***
str. 290
****
str. 259
Recenzja przeczytana, książka nie. I tak naprawdę dalej nie wiem, czy po nią sięgać. Przemyślę.
OdpowiedzUsuńhistoria nie pozbawiona wad, ale mam wrażenie, że mimo to dość ciekawie napisana. do recenzji nie odważyłam się jej zabrać, ale na neutralnym bibliotecznym gruncie, może do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńZakładka jest świetna *.* moje zdanie na temat książki znasz. Spodziewałam się fajerwerków, a tu tylko zimne ognie.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej ,,kręci'' ten motyw gangsterski, gdyż lubię taki sensacyjny dreszczyk emocji, dlatego z przyjemnością rozejrzę się za tą książką tym bardziej, że już wcześniej w sieci czytałam jej pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, która bardzo mnie kusi
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wciąga od pierwszych stron, ale i tak dam jej kiedyś szansę ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj ta książka do mnie dotarła. Wygrałam ją w jednym z konkursów. Musi poczekać teraz cierpliwie w dość długiej kolejce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele dobrego na jej temat i bardzo chcę mieć ją na półce :)
OdpowiedzUsuńCiężki orzech do zgryzienia... na razie odpuszczę- dokończę te, które zalegają mi na półkach :)
OdpowiedzUsuń