wtorek, 13 maja 2014

[145] Agnieszka Krakowiak-Kondracka "Jajko z niespodzianką"


Wyd. Literackie,
Kraków 2014, 300 str.
Ocena: 7/10 Dobra 


Jajko z niespodzianką to przysmak, który z chęcią rozpakowuje każde dziecko. Ba – nie tylko dziecko, bo nawet jeśli dorosłemu wpadnie w ręce ten mały smakołyk, z chęcią otwiera papierek, zjada czekoladę i zagląda, co tym razem skrywa małe, żółte pudełeczko. Za każdym razem, niezależnie od wieku, na twarzy pojawia się uśmiech. Czy powieściowa odsłona tej słodyczy także sprawia radość duszy i ciała? :)

„Ada nagle zrozumiała, co tak bardzo podoba się dzieciom w tych słodyczach. Oczekiwanie, ciekawość, nadzieja. Bo przecież w środku może kryć się coś absolutnie niezwykłego.”*

Ze mną przed lekturą było podobnie jak z dzieckiem, które dopada w swoje ręce jajko niespodziankę. Przyznam, że po nie w pełni optymistycznej recenzji mojej przyjaciółki Ety z Książkowa Kawiarnia, jeszcze bardziej byłam ciekawa, co skrywa w sobie „Jajko z niespodzianką”. Nie oszukując się – kiedy decydowałam się na lekturę tejże powieści miałam wygórowane oczekiwania, z racji, iż Pani Agnieszka jest scenarzystą jednego z polskich serial, który chętnie śledzę na bieżąco w ostatnim czasie - „Na dobre i na złe”. Piękne zdania na okładce, polecenie samej Kamilli Baar – to wszystko jeszcze bardziej potęgowało wagę momentu, kiedy w pełni wkroczę w lekturę.

Pani Agnieszka to scenarzystka seriali m.in. „Samo życie”, „Miasteczko” i wyżej wspomnianego „Na dobre i na złe”. Urodziła się i dorastała w Kielcach. Twórczą pracę rozpoczęła w lokalnych mediach kieleckich. Wraz z miłością do scenarzysty przyszło zafascynowanie tworzenie życia, które telewidzowie poznają przez szklaną szybę. Powieść to kolejny krok umożliwiający rozwijanie pasji, która stała się sposobem na życie kobiety.

Pisarka podejmuje w swojej debiutanckiej publikacji temat niezwykle popularny wśród rodziców najmłodszych dzieci – kwestię przedszkola. Kiedy ja byłam w wieku przedszkolnym najmłodsze szkraby pozostawały w domu z rodzicami (jak ja) bądź uczęszczały do placówek publicznych. Dopiero od zerówki tak naprawdę wkraczały w mały szkolny świat. Dziś to jednak chleb powszedni – nie ma malucha, który by od ukończenia trzech lat nie chodził do przedszkola. Na dodatek – wielu z rodziców decyduje się na instytucje prywatne inwestując w edukację dziecka od najmłodszych lat. Każdy ma swoje zdanie na ten temat, mimo to myślę, że Pani Agnieszka wpadła na naprawdę świetny motyw wiodący prym w „Jajku z niespodzianką”.

„-Wiesz, że niektóre zostają tu, aż dorosną? - Julka patrzyła z lękiem na matkę, która próbowała zrozumieć, co jej córka ma właściwie na myśli. - Te dzieci...
Zrozumiała wreszcie, że Julka się boi.
- Ja nigdy o tobie nie zapomnę – zapewniła ją gorąco i zerknęła ze złością na małego twórcę horrorów.”**

Gorzej poszło jej natomiast z pełnym wciągnięciem w czytaną lekturę czytelnika od pierwszych stron. Przez niemal pięćdziesiąt stron, mimo zawiązania akcji już na pierwszej z nich, nie mogłam wczytać się w pełni w powieść i rozkoszować się kolejnymi zdaniami zapisywanymi piórem Pani Agnieszki. Brakowało mi jakiejś nieznanej iskierki, która zmotywowałaby mnie i zachęciła do zajrzenia na kolejną z kartek. W pewnym momencie karta odwróciła się jednak na korzyć pisarki, a pozycja była wręcz pochłaniana przez mnie ogromnymi kęsami z wielką chęcią.
Cudowną zakładkę musiałam uwiecznić :)

W powieści niezwykle ważną okazała się kreacja głównej bohaterki – Ady, której losy wiodły prym na kartach publikacji. Pani Agnieszka bardzo wyraziście zarysowała jej osobę, jednak charakter postaci, sposób myślenia i postępowania czasami był nie do zniesienia. Dziewczyna niezbyt dała się lubić, działała mi wręcz momentami na nerwy. Zwłaszcza w momentach, kiedy wydawała osądy nad ludźmi. Każdemu człowiekowi zdarza się od czasu do czasu po jednym spojrzeniu skreślić człowieka. Właśnie, ważnym jest tu słowo CZASAMI. Bohaterka ocenia tak spotykanych ludzi nagminnie.

„Naprawdę musisz tak stale atakować? Zachowujesz się jak... kobra w pudełku – wycedził. [Adam]”***

Na dodatek jej postać wydawała mi się nieco egoistyczna i pełna niedorzecznych sprzeczności. Wszystko to sprawia, że w odczuciu czytelnika Ada jako matka jest nieco na pozycji straconej – zbyt wiele uwagi poświęca momentami sobie i swojemu „widzi mi się”, a nie córce, potrzebującej w najmłodszych latach pełnej, a nie tylko cielesnej (także duchowej i emocjonalnej) obecności.

„Czasem decyzje dorosłych podejmowane tylko dla dobra dziecka wcale nie są dobrymi wyborami.”****

Adę udało mi się lubić, kiedy zaczynała patrzeć na swoje życie i otaczający ją świat nie przez pryzmat własnych uprzedzeń, lecz z perspektywy czasu. Może i „Polak mądry po szkodzie”, ale mimo wszystko sprawiało to, że jej postać przestawała być jednobarwna, a zyskiwała pozytywnego kolorytu. Szkoda, że zbyt wiele racji dochodziło do niej po fakcie, jednak jej osoba świetnie pokazuje, że każdy człowiek jest kruchy i popełnia błędy. Nie znaczy to, że niczego nie można już naprawić – zawsze jest czas na to, by zmienić swoje zachowanie, myślenie, zmodernizować poglądy.

Muszę przyznać, że tajemniczość Adama bardzo, bardzo mi się podobała, choć momentami byłam chłonna informacji na temat jego przeszłości. Myślę, że ta nutka sekretu odpowiadała mi – sprawiała, że postać wydawała się męska (a co za tym idzie przyciągająca damskie grono fanek), a także silna i odporna na wszelkie niepowodzenia. Ideał nie tylko partnera, ale także ojca, o czym czytelnik miał okazję przekonać się w obrazie jego ojcowskiej miłości i opiekuńczości w stosunku do małego Michasia. Niezwykle podziwiałam też to, że jako człowiek korporacji i samotnie wychowujący, nadal pozostał człowiekiem i ważnymi dla niego były sprawy przyziemne, a nie jedynie interesy „wyższych sfer”. Ostatnia scena z Adamem w roli głównej niezwykle mnie zawiodła. Wszystko nastąpiło niezapowiedzianie, powodując we mnie niemałą konsternację i budząc w głowie pytania „Jak to możliwe?”.

Może wyda się to niektórym śmieszne, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, jakby pod tekstem pojawił się napis „lokowanie produktu”. Strasznie nie lubię tego w książkach i ta mała scena z rowerami, niezwykle zapadła w mojej pamięci. Może i się czepiam, ale to wyłącznie moje subiektywne odczucie podczas lektury.

Spodobał mi się natomiast motyw gangsterski, który wprowadził nieco napięcia w powieści. Jestem jednak zdania, że ten element opowieści był jednocześnie najbardziej niedopracowanym wątkiem. Tak jak szczątkowe fakty o Adamie działały na moją wyobraźnię bardzo pozytywnie, tak w tym aspekcie czułam niedosyt, kiedy padało jedno lub dwa zdania. Rozwiązanie dość szybkie, znienacka – brakowało mi środka, „nadzienia” wypełniającego pustkę między słowami początek i koniec.

Podsumowując muszę powiedzieć, że książka, choć treściwa i ciekawa, nie do końca spełniła moje oczekiwania. Choć odnalazłam w niej kilka niedociągnięć, myślę, że powieścią tą Pani Agnieszka może zafundować wielu polskim czytelnikom ciekawe popołudnie okraszone odrobiną dziecięcej radości przekazywanej pod postacią przeuroczej Julki i nieco przemądrzałego Michała. Mam nadzieję, że Nie będzie to ostatnia powieść Pani Agnieszki, gdyż wierzę, że jest w stanie stworzyć historię dużo lepszą od tej, opisywanej, a także zaskoczyć mnie pozytywną falą radości, rozlewającą się w mej duszy po przeczytaniu jej książki :) 

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego, za co serdecznie dziękuję ;)

* str. 277
** str. 72
*** str. 290
**** str. 259

12 komentarzy:

  1. Recenzja przeczytana, książka nie. I tak naprawdę dalej nie wiem, czy po nią sięgać. Przemyślę.

    OdpowiedzUsuń
  2. historia nie pozbawiona wad, ale mam wrażenie, że mimo to dość ciekawie napisana. do recenzji nie odważyłam się jej zabrać, ale na neutralnym bibliotecznym gruncie, może do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakładka jest świetna *.* moje zdanie na temat książki znasz. Spodziewałam się fajerwerków, a tu tylko zimne ognie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie najbardziej ,,kręci'' ten motyw gangsterski, gdyż lubię taki sensacyjny dreszczyk emocji, dlatego z przyjemnością rozejrzę się za tą książką tym bardziej, że już wcześniej w sieci czytałam jej pozytywne recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna książka, która bardzo mnie kusi

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że to książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie wciąga od pierwszych stron, ale i tak dam jej kiedyś szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj ta książka do mnie dotarła. Wygrałam ją w jednym z konkursów. Musi poczekać teraz cierpliwie w dość długiej kolejce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam już wiele dobrego na jej temat i bardzo chcę mieć ją na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciężki orzech do zgryzienia... na razie odpuszczę- dokończę te, które zalegają mi na półkach :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)