Warszawa
2012, 102 str.
Ocena:
6/10 Niezła
Ważka
z pewnością kojarzy się z kruchością, a nawet delikatnością.
Może ona kojarzyć się z życiem – taka jak owada, może
zniszczyć je krzywda, ból, cierpienie. Jednak kiedy wypowiadam
słowo „ważka” nie przychodzi mi na myśl wyłącznie to, co
łamliwe. Małe stworzonko przywołuje swoją obecnością magię i
niezwykłość, gdy spoglądamy na jej lekki, ale pełen uroku lot,
któremu towarzyszy trzepot połyskujących się skrzydeł. Ten
niewątpliwy symbol nieśmiertelności od zawsze kojarzył mi się z
odnowieniem natury po burzy, gdy ta wzlatuje nieśmiało nad stawem,
dając nadzieję, na nowy, lepszy dzień. Ale czy ważka może mieć
cień?
Pani
Marta Precht to debiutantka na polskim rynku wydawniczym. Choć,
będąca grafikiem kobieta napisała już kilka innych historii m.in.
„Bajki ze śniegu” czy „Cyrk przyjechał”, dopiero teraz za
namową przyjaciół jej twórczość ujrzała światło dzienne w
pełnej krasie. W 2009 roku, jedno z opowiadań mieszkanki Julianowa
koło Piaseczna pt.„Dziewczyna w ciemnozielonych szpilkach”
zostało opublikowane w miesięczniku „Bluszcz”. Swojej
publikacji doczekała też antologia poetycka „21 w skali
Beauforta”. Pani Marta pisuje również wiersze, a nawet prowadzi
własnego bloga.
Zagłębiając
się w "Cień ważki", spotykamy się z historią trzech,
zupełnie różnych od siebie kobiet. Jedna rodzina, trzy
pokolenia, inne problemy. Krystyna to kobieta, która wbrew pozorom
wiedzie normalne życie: dom-ogród-córka-mąż. Jednak na pozór
szczęśliwy związek, nie jest tym, dzięki czemu mogłaby uważać
się za szczęśliwą. Jej córka Marianna to wykształcona
romanistka, tłumaczka. Wśród przyjaciół ma ludzi o wszelakich
zainteresowaniach. Najbliżej żyje jednak z Norą, pełną pasji, a
jednocześnie poszukującą wyciszenia u boku człowieka podobnego do
niej. Marianna ma także męża Ludwika -zapewniającego byt rodzinie
mężczyznę, który czasami szuka „rozrywki” w ramionach innych.
Ciągle zdradzana kobieta, z czasem odkrywa inny świat - wirtualnych
przyjaźni, a nawet miłości. Najmłodsza – Tunia będąca córką
Marianny – od dziecięcych lat mieszkająca z rodzicami, z wiekiem
decyduje się na życie w innym kraju. Co łączy te wszystkie
kobiety,a co postać ważki z ludzką rzeczywistością?
Muszę
przyznać się, że kiedy chwytałam za książkę, liczyłam na
wyczerpującą opowieść o poszukiwaniu szczęścia, miłości i
akceptacji. Po przeczytaniu opisu pozycji spodziewałam się, że w
krótkiej noweli zobaczę wyraźny kontrast między życiem trzech
pokoleń kobiet. Byłam również świadoma, że dzięki Pani Marcie
Czytelnik zobaczy jak kruche jest życie, mogąc docenić to, co ma.
Pani Marta Precht |
Choć
zaczynając czytać, nie do końca było wiadomo, w którym momencie
życia będziemy poznawać bohaterki, z czasem wszystko stało się
niezwykle jasne i klarowne. Pisarka postawiła na niezwykle ciekawy
wariat budowy fabuły, z którym dość rzadko spotykamy się w
literaturze. Perypetie Marianny, jej rodziny i znajomych były
wspomnieniami minionych lat Nory, będącej mieszaną Domu Spokojnej
Starości. Ciekawy pomysł idealnie dopełniło lekkie pióro Pani
Precht.
Główny
prym nie wiedzie jednak historia wszystkich kobiet jak się
spodziewałam, a losy Marianny i jej męża. Przeplatają się one z
poszukiwaniem spełnienia Nory, która po śmierci Adama postanowiła
wieść życie samotnie, a jednak spotkała swą bratnią duszę –
Juliana.
„Wszystko
było na swoim miejscu, ale zabrakło troski i czułości.”
Choć
autorce nie udało uchwycić się kontrastu pokoleniowego, świetnie
przedstawiła dwa, zgoła od siebie inne, związki. Relacja Marianny
i Ludwika mogłaby wydawać się idealna, jednak zdrady pozostawiają
po sobie znamię, które z dnia na dzień co raz bardziej ciąży
kobiecie. Jego „skok w bok” podczas wspólnych wakacji w Egipcie
powoduje, że niegdyś ukochane sobie osoby, powracają jako dwie,
całkiem obce osoby. Pani Marta przedstawiając obraz zdrady,
pokazała jak wygląda to od wewnątrz, a nie jakim wydaje się to
być. Wnikając niejako w duszę partnerów pokazała, iż
niewierność powoduje następstwa w dwie strony i może być
przyczyną straszliwych wydarzeń.
„Czas
nie tylko leczy albo przynajmniej się stara, ale tworzy mniej lub
bardziej twardą skorupę, zamykającą żal, skruchę, poczucie
winy, i utratę zaufania.”
Postaci
Nory i Juliana łączyła pasja i poszukiwanie życiowego spokoju.
Przedstawiając dwie bratnie dusze Pani Precht pokazała jak ważne
są w związku wspólne priorytety i zainteresowania. Kochający nas
człowiek to osoba, w której odnajdujemy również cząstkę siebie.
Często przywoływane w rzeczywistości dwie dusze w jednym ciele,
urzeczywistniły się na kartach noweli debiutującej Pisarki.
Jednocześnie, pokazując relację Nory i Juliana, Pani Marta
uświadamia, że na szczęście i magię miłości pada czasem cień.
„
(…) należy nauczyć się akceptować wszystko, co się nam
przydarza, , ponieważ wszystko jest takie, jakie być powinno.
Cokolwiek się dzieje, po prostu się dzieje i nie należy szukać
winnych ani w sobie, ani w innych ludziach.”
Spodobało
mi się również to, że autora nie bała się poruszyć tematu
starości i przemijania życia. Będąca Narratorką Nora,
wspominając przyjaciół, przekonuje czytelnika, że życie, tak jak
ważka może być kruche i nie zawsze odporne na ból. Myślę, że z
książki wypływa przesłanie, iż mamy szanować nasze szczęście
i to, co teraz mamy.
Strasznie
szkoda było mi, że opowieść krążyła tylko wokół Marianny i
Nory. Po lekturze czułam niedosyt. Wydawało mi się, że wiele
spraw zostało tu niepotrzebnie pominiętych i nieco ograniczyło
poznanie stworzonego przez Autorkę świata. Krystyna i Tunia zostały
przedstawione strasznie zdawkowo, jakby tylko miały pokazać
ciągłość życia kontrastującą z jego niepowtarzalnością.
Podsumowując,
muszę przyznać, że Pani Marta zaliczyła całkiem niezły debiut,
poruszając przy tym wiele ważnych spraw. Myślę jednak, że
krótkość utworu nie pozwoliła w pełni wyrazić tego, czego
mógłby spodziewać się czytelnik. Mimo to polecam pozycję
zwłaszcza tym, którzy również poszukują szczęścia i spełnienia
jak Marianna, a może spokoju i wyciszenia, jak Nora. Mam jednak
nadzieję, że ten „krótki lot ważki” być może niezauważonej
przez potencjalnego czytelnika, poprzedzi kolejna, pełna emocji i
rozważań nad życie (już) powieść Pani Marty Precht ;)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości portalu
Sztukater i
Warszawskiej
Firmy Wydawniczej,
za co serdecznie dziękuję ;)
Ogółem rzecz biorąc, lubię książki o życiu i ważnych kwestiach naszego żywota, o których często zapominamy. Jednak mimo to jakoś nie przekonałam się do tej książki, bo to chyba nie do końca to, czego poszukuję.
OdpowiedzUsuńGeneralnie przeraża mnie ta okładka. Raczej wątpię, żebym przeczytała, jednak trochę książek do lektury mam, a czasu coraz mniej :)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie jest nieco straszna, ale mnie raczej zaintrygowała ;)
UsuńMignęła mi niedawno gdzieś okładka tej książki, ale jakoś niespecjalnie mnie zaciekawiła i nie interesowałam się nią bardziej. Lubię sięgać po debiuty, ale ten niestety mnie zbytnio nie zainteresował.
OdpowiedzUsuńO, ostatnio coraz więcej na rynku historii różnych kobiet ;) może jak raz się skuszę.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja
OdpowiedzUsuńPowiem tak - książka nie dla mnie, ale recenzję przeczytałam z prawdziwą przyjemnością. Masz lekkie pióro i bogate słownictwo, a to mi się baaardzo podoba, przez co będę wpadać częściej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLekkie pióro i bogate słownictwo? Ale komplementy ;) W życiu bym się nie spodziewała. Piszę dość emocjonalnie, więc spodziewałam się, że czasami może się ciężko czytać moje opinie. A tu taka niespodzianka ;) Bardzo się cieszę z częstszych odwiedzin. Sama też z chęcią do Ciebie zaglądam, gdyż piszesz ciekawie, a grafika strony sprawia, że miło mi się tam "przebywa" ;D
UsuńOj tam, oj tam ;)
UsuńOkładka bardzo mi się podoba, ale co do treści nie mój klimat- wystarczy mi przyjemność czytania Twojej recenzji
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim guście. Muszę jednak pochwalić Twoje recenzje. Są naprawdę dobre. Wyczerpujące. :)
OdpowiedzUsuńChoć wiem, że nie ocenia się książek po okładce, to jednak powyższa bardzo mi się podoba. Ogólny zarys fabuły również wzbudził moją ciekawość, ale za to twoje niezwykle emocjonująca recenzja skusiła mnie na amen :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo wszystkim dziękuję - autorka książki. Recenzja jak miód na moją duszę! Cieszy mnie szczerość wypowiedzi. Jest to mój debiut, a wiec każda opinia jest dla mnie skarbem.
OdpowiedzUsuń