Pruszków
2012, 296 str.
Ocena:
8/10 Bardzo Dobra
Słowa
towarzyszą człowiekowi od pokoleń. To dzięki nim pierwsi ludzie
nazywali otaczający ich świat, tworzyli zdania, rozmawiali. Choć
język, albo raczej jego „wygląd i kształt”, zmienił się
przez te tysiące lat, to nadal służy ludziom w każdym aspekcie
życia – od funkcji poznawczych i informacyjnych po tworzenie coraz
to nowych, niezwykłych światów przez rozmaitych pisarzy. Choć na
świecie istnieje ogrom różnych jego odmian, słowo zawsze było,
jest i będzie najważniejszym i największym wynalazkiem
człowieczeństwa. Ale jaka jest jego waga dla współczesnych
autorów, a jaka dla ludzi niezwiązanych z literaturą?
Dziennikarka i redaktorka, która podjęła się
niezwykle ciekawego, a zarazem niełatwego przedsięwzięcia podjęcia
rozmowy z pisarzami na temat szeroko pojętego słowo – Janina
Koźbiel pochodzi z Knyszyna. Jest to także nauczycielka, a może i
przede wszystkim absolwentka filologii polskiej i podyplomowego
dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, która przed laty
pracowała etatowo w „Tygodniku Kulturalnym”. Publikowała
reportaże i wywiady w „Literaturze”, „Polityce”, „Scenie”,
„Kobiecie i Życiu”, „Więzi”. Niezwykła publicystka została
również wyróżniona Nagrodą im. Tadeusza Nocznickiego. Kiedy
zostaje rozwiązany „Tygodnik Kulturalny” zaczyna pracować
jako polonistka w liceach społecznych.
„Słowa i światy”, będące owocem pracy
Pani Janiny to zbiór wywiadów z trzynastoma autorami oraz
pamiętnego zamiennika rozmowy z Tadeuszem Różewiczem. Niektóre
spośród rozmów to rzeczy przedrukowane z „Więzi” i
nieistniejącego „Tygodnika Kulturalnego”, jednak znalazły się
i takie, które zostały przeprowadzone w minionym, 2012 roku. Jest
także rozmowa z nieżyjącym już Tadeuszem Nowakiem pochodząca z
1987 roku. Każda z opowieści to swego rodzaju rozważanie na temat
słów. Czy jednak są dialogi, które wyróżniają się spośród
pozostałych?
Pani Janina Koźbiel |
Na lekturę rozmów Janiny Koźbiel
zdecydowałam się z sympatii do Pana Tadeusza Różewicza i Pana
Jana Miodka, a także z narastającej fascynacji twórczości (z
którą dopiero zaczynam obcować) Pani Doroty Masłowskiej i Pani
Marty Magaczewskiej. Czego spodziewałam się po wywiadach? Co
pragnęłam odnaleźć? Myślę, że przed czytaniem liczyłam na
niezwykłą podróż w świat słów, które tłoczą się na
kartkach powieści czy wierszy, a dla każdego autora przybierają
inny kształt. Liczyłam, że moja fascynacja słowem pisanym
wzrośnie, a zwłaszcza, że będę mogła poznać innych mistrzów
operowania wyrazami.
Przyznam, że początkowo zastanawiałam się
czy nie zacząć od rozmów, na których szczególnie mi zależało.
Zaczęłam jednak czytać od deski, do deski, pozostawiając sobie na
koniec wywiady z osobami, które szczególnie intrygowały. Z ręką
na sercu muszę powiedzieć, iż nie myślałam, że będę mogła
poznać taki inne, ale wszystkie ogromnie fascynujące światy. Każdy
z autorów narzędzie, jakim jest niewątpliwie dla nich słowo,
wykorzystywał w inny sposób. Poprzez rozmowy mogłam nie tylko
poznać pozycje kolejnych pisarzy, ale również rozpoznać ich
charakter i usposobienie oraz odkryć, co fascynuje ich w słowie.
„Sposób mówienia najpełniej charakteryzuje
człowieka, odsłania wszystkie pietra jego uczuć i myśli. Każdy z
nas mówi inaczej i choćby mówił o tym samym, będzie mówił co
innego, coś jedynie własnego. W tym się właśnie kryje istota
opowieści – w języku. Słowo decyduje, o czym człowiek tak
naprawdę mówi.”
Już od pierwszych stron pozycja wywarła na
mnie ogromne wrażenie. Rozmowa z Wiesławem Myśliwskim o roli słowa
w kulturze chłopskiej strasznie mnie wciągnęła, gdyż od lat sama
poniekąd tkwię w tym temacie obserwując poprzez dokumenty sprzed
lat życie chłopów na ziemiach Wielkopolski. Autor, który szukał
inspiracji w słowie mówionym pokazał, że to, co było dawniej
przekazywane z ust do ust za pośrednictwem, niestety nieznanych
współczesnym ludziom, gwar, jest kwintesencją używania słów i
nie stoi na równi ze słowem pisanym, często sztucznym. Sama wiele
lat obcowałam z gwarą Wielkopolską i wiem, o jakim pięknie, a
zarazem ogromnym dziedzictwie, w dzisiejszych czasach zapominanym,
mówił Pan Wiesław. Podkreślało to indywidualność jednostek, a
nie tak jak dziś, ludzie posługują się niedbałym, w pełni nie
wybrzmiewającym językiem. Dialog Pani Janiny z Panem Myśliwskim na
długo pozostanie w mojej pamięci i z chęcią będę do niej
wracać.
„Żeby stworzyć świat, trzeba stworzyć
język. Każda opowieść wymaga innego języka. Dzięki językowi
staje się osobna.”
Podczas lektury ;) Oczywiście z fiszkami u boku. |
Urzekła mnie też rozmowa z Panem Filipem
Onichimowskim. Choć nie znałam żadnej jego powieści, a zwłaszcza
„Zalanych”, o których m.in rozmawia z Panią Koźbiel, każde
kolejne zdanie czytałam z co raz większym zainteresowaniem.
Szczególnie zaciekawiło mnie to, jak Autor ujął w swojej książce
powiedzonka, którym poświęcił dużo czasu. Ten i wiele innych
czynników wpłynęło na to, że mam ogromną ochotę na lekturę
Pana Filipa, który pisze to, co usłyszy (nieprawdaż, że to
niespotykane?)
Podobała mi się też rozmowa z Panią Martą
Magaczewską i choć krążyła wokół jej dzieł i tego, jak pisze
i tworzy światy w kolejnych dziełach, pozwoliła mi na poznanie
tworzenia konkretnej literatury. Również i w tym przypadku wywiad
sprawił, że nabrałam ogromnej ochoty, zwłaszcza na „Zaćmienie”.
„ Chciałam przede wszystkim, by powieść
grała na uczuciach czytelnika, by do jej bohaterów czuł
jednocześnie litość i wstręt, sympatię i niechęć, obrzydzenie
i żal. By czasem nie wiedział, jak reagować na wydarzenia, śmiać
się czy płakać.”
Moim niewątpliwym faworytem wśród
konwersacji ujętych w zbiorze, jest dialog z Panią Dorotą
Masłowską. Ta rozmowa nieco różniła się od poprzednich.
Dziennikarka rozmawiając z młodą pisarką pozwoliła przekonać
się czytelnikowi, jak wielką przyjemność daje twórcą literatury
samo pisanie, skreślanie wyrazów, poprawianie, tworzenie światów.
Podobało mi się, że w wywiadzie mogliśmy zauważyć dwa oblicza
tej samej osoby – dziewiętnastoletniej Doroty, która pisze w
sposób innowatorski, chcą zrobić dorosłym psikusa, a jednocześnie
pisarkę dziś – dziesięć lat później – matkę, która widzi
przepaść między jej, a współczesnymi czasami młodych ludzi.
Choć kobieta zmieniła się na przestrzeni lat z rozmowy z nią
można wywnioskować, iż nadal twierdzi, że w literaturze potrzeba
nie tylko słodzić, opisując otaczający świat, ale i dodać
trochę „gówna”. Strasznie to intryguje, zwłaszcza gdyż „Wojna
pod flagą...” nadal czeka na mojej półce, kiedy odnajdę chwilę
wytchnienia. Podoba mi się również to, że Pani Dorota tworząc
nie ma konkretnego planu, a wszystko rodzi się w toku pisania.
Stanowi to niewątpliwie o jej obyciu ze słowem. Szczególnie ujęło
mnie też to, iż pisarka jest jednocześnie autorem, a z drugiej
strony czytelnikiem własnej powieści i che, aby to ona została
pochłonięta przez utwór, jak w przyszłości ma dziać się z
czytającymi jej książkę. Mam nadzieję, że młode pokolenie z
czasem będzie się przekonywać do jej prozy, gdyż sądząc po
wywiadzie, to niezwykle obiecująca pisarka, z którą koniecznie
muszę się zapoznać! ;D
„Myślę, że ja jeszcze – pochodząc z
pokolenia analogowego, źle wykarmionego – jestem zaczepiona w
tradycyjnych sposobach konstruowania tej tożsamości. Ale już
młodsze pokolenia postrzegają tożsamość jako sposób ubierania
się albo rodzaj tablicy na Facebooku, do której można przyczepić
i to, i tamto. To niebezpieczne. Coraz mniej człowieka w człowieku.”
Konwersacja z Janem Miodkiem, w której również
pokładałam nadzieję, nie zawodzi. Po raz kolejny przekonałam się
o niezwykłej erudycji pochodzącego z Górnego Śląska Pana Miodka.
Jego rozważania na temat łączności języka mówionego i pisanego
wciągały niesamowicie. Choć początkowo byłam zawiedziona brakiem
rozmowy z Panem Różewiczem, to co stworzyła Pani Janina przerosło
moje najśmielsze oczekiwania i w całości odpłynęłam podczas
lektury.
Jedynym minusem było to, iż z wieloma
pozycjami, rozmawiających z Panią Janiną autorów, nie miałam
styczności, a mogłam jedynie przeczytać krótką notkę na ich
temat zamieszczoną w sieci. Teraz wiem, że muszę nadrobić takie
tytuły jak „Włoskie szpilki” Magdaleny Tulli czy „Pióropusz”
Mariana Pilota.
Podsumowując, muszę przyznać, że dzięki
Pani Koźbiel odkryłam nie tylko tą magię, która drzemie w
wywiadach i która była mi motywacją, kiedy sama rozmawiałam z
kilkoma autorami, ale także, wraz również za przyczyną tych
trzynastu rozmówców publicystki, przekonałam się o wielkości
słowa. Zbiór pozwolił mi też przypomnieć sobie, dlaczego z taką
radością piszę recenzje i własne utwory. Pozycję polecam
wszystkim, a przede wszystkim tym, którzy czytali pozycje
rozmawiających z Panią Koźbiel osób, gdyż niewątpliwie ułatwi
to lekturę i podsyci emocje. Z mojej strony chcę jeszcze tylko
dodać, iż szykuję sobie już listę lektur obowiązkowych w tym
roku, które poznałam dzięki temu zbiorów wywiadów ;)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości portalu
Sztukater i
wydawnictwa
JanKa,
za co serdecznie dziękuję ;)
Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMnie za to nie zaciekawiła, za to recenzja bardzo fajna
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z tematem wykładów nauk o komunikowaniu, bardzo miło je wspominam, pewnie ze względu na charyzmatycznego wykładowcę ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że też czułam się, jakbym przysłuchiwała się tak jakby "wykładom" w niektórych przypadkach ;)
UsuńDzięki Tobie dowiedziałam się o tej książce! Przeczytałam Twoją recenzję z wielkim zainteresowaniem, ponieważ bardzo lubię rozmowy ze sławnymi osobistościami, najlepiej jak są to ludzie kultury, sztuki, albo literatury. Wydaje mi się, że "Słowa i światy" to prawdziwa uczta czytelnicza. Fascynuje mnie wywiad z Masłowską, Różewiczem i Tulli. Masłowska spodobała mi się dzięki "Kochanie, zabiłam nasze koty", Różewicza wprost uwielbiam, a Magdalena Tulli wydaje mi się posiadać ogromny talent, chociaż jej książkę "Włoskie szpilki" przeczytałam bez większego zachwytu. Na pewno przeczytam, już zaczynam się rozglądać za tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.