czwartek, 28 lutego 2013

[117] „Słowa i światy” rozmowy Janiny Koźbiel

Wyd.JanKa,
Pruszków 2012, 296 str.
Ocena: 8/10 Bardzo Dobra

Słowa towarzyszą człowiekowi od pokoleń. To dzięki nim pierwsi ludzie nazywali otaczający ich świat, tworzyli zdania, rozmawiali. Choć język, albo raczej jego „wygląd i kształt”, zmienił się przez te tysiące lat, to nadal służy ludziom w każdym aspekcie życia – od funkcji poznawczych i informacyjnych po tworzenie coraz to nowych, niezwykłych światów przez rozmaitych pisarzy. Choć na świecie istnieje ogrom różnych jego odmian, słowo zawsze było, jest i będzie najważniejszym i największym wynalazkiem człowieczeństwa. Ale jaka jest jego waga dla współczesnych autorów, a jaka dla ludzi niezwiązanych z literaturą?

Dziennikarka i redaktorka, która podjęła się niezwykle ciekawego, a zarazem niełatwego przedsięwzięcia podjęcia rozmowy z pisarzami na temat szeroko pojętego słowo – Janina Koźbiel pochodzi z Knyszyna. Jest to także nauczycielka, a może i przede wszystkim absolwentka filologii polskiej i podyplomowego dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, która przed laty pracowała etatowo w „Tygodniku Kulturalnym”. Publikowała reportaże i wywiady w „Literaturze”, „Polityce”, „Scenie”, „Kobiecie i Życiu”, „Więzi”. Niezwykła publicystka została również wyróżniona Nagrodą im. Tadeusza Nocznickiego. Kiedy zostaje rozwiązany „Tygodnik Kulturalny” zaczyna pracować jako polonistka w liceach społecznych.

„Słowa i światy”, będące owocem pracy Pani Janiny to zbiór wywiadów z trzynastoma autorami oraz pamiętnego zamiennika rozmowy z Tadeuszem Różewiczem. Niektóre spośród rozmów to rzeczy przedrukowane z „Więzi” i nieistniejącego „Tygodnika Kulturalnego”, jednak znalazły się i takie, które zostały przeprowadzone w minionym, 2012 roku. Jest także rozmowa z nieżyjącym już Tadeuszem Nowakiem pochodząca z 1987 roku. Każda z opowieści to swego rodzaju rozważanie na temat słów. Czy jednak są dialogi, które wyróżniają się spośród pozostałych?

Pani Janina Koźbiel
Na lekturę rozmów Janiny Koźbiel zdecydowałam się z sympatii do Pana Tadeusza Różewicza i Pana Jana Miodka, a także z narastającej fascynacji twórczości (z którą dopiero zaczynam obcować) Pani Doroty Masłowskiej i Pani Marty Magaczewskiej. Czego spodziewałam się po wywiadach? Co pragnęłam odnaleźć? Myślę, że przed czytaniem liczyłam na niezwykłą podróż w świat słów, które tłoczą się na kartkach powieści czy wierszy, a dla każdego autora przybierają inny kształt. Liczyłam, że moja fascynacja słowem pisanym wzrośnie, a zwłaszcza, że będę mogła poznać innych mistrzów operowania wyrazami.

Przyznam, że początkowo zastanawiałam się czy nie zacząć od rozmów, na których szczególnie mi zależało. Zaczęłam jednak czytać od deski, do deski, pozostawiając sobie na koniec wywiady z osobami, które szczególnie intrygowały. Z ręką na sercu muszę powiedzieć, iż nie myślałam, że będę mogła poznać taki inne, ale wszystkie ogromnie fascynujące światy. Każdy z autorów narzędzie, jakim jest niewątpliwie dla nich słowo, wykorzystywał w inny sposób. Poprzez rozmowy mogłam nie tylko poznać pozycje kolejnych pisarzy, ale również rozpoznać ich charakter i usposobienie oraz odkryć, co fascynuje ich w słowie.

„Sposób mówienia najpełniej charakteryzuje człowieka, odsłania wszystkie pietra jego uczuć i myśli. Każdy z nas mówi inaczej i choćby mówił o tym samym, będzie mówił co innego, coś jedynie własnego. W tym się właśnie kryje istota opowieści – w języku. Słowo decyduje, o czym człowiek tak naprawdę mówi.”

Już od pierwszych stron pozycja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Rozmowa z Wiesławem Myśliwskim o roli słowa w kulturze chłopskiej strasznie mnie wciągnęła, gdyż od lat sama poniekąd tkwię w tym temacie obserwując poprzez dokumenty sprzed lat życie chłopów na ziemiach Wielkopolski. Autor, który szukał inspiracji w słowie mówionym pokazał, że to, co było dawniej przekazywane z ust do ust za pośrednictwem, niestety nieznanych współczesnym ludziom, gwar, jest kwintesencją używania słów i nie stoi na równi ze słowem pisanym, często sztucznym. Sama wiele lat obcowałam z gwarą Wielkopolską i wiem, o jakim pięknie, a zarazem ogromnym dziedzictwie, w dzisiejszych czasach zapominanym, mówił Pan Wiesław. Podkreślało to indywidualność jednostek, a nie tak jak dziś, ludzie posługują się niedbałym, w pełni nie wybrzmiewającym językiem. Dialog Pani Janiny z Panem Myśliwskim na długo pozostanie w mojej pamięci i z chęcią będę do niej wracać.

„Żeby stworzyć świat, trzeba stworzyć język. Każda opowieść wymaga innego języka. Dzięki językowi staje się osobna.”

Podczas lektury ;) Oczywiście z fiszkami u boku.
Urzekła mnie też rozmowa z Panem Filipem Onichimowskim. Choć nie znałam żadnej jego powieści, a zwłaszcza „Zalanych”, o których m.in rozmawia z Panią Koźbiel, każde kolejne zdanie czytałam z co raz większym zainteresowaniem. Szczególnie zaciekawiło mnie to, jak Autor ujął w swojej książce powiedzonka, którym poświęcił dużo czasu. Ten i wiele innych czynników wpłynęło na to, że mam ogromną ochotę na lekturę Pana Filipa, który pisze to, co usłyszy (nieprawdaż, że to niespotykane?)

Podobała mi się też rozmowa z Panią Martą Magaczewską i choć krążyła wokół jej dzieł i tego, jak pisze i tworzy światy w kolejnych dziełach, pozwoliła mi na poznanie tworzenia konkretnej literatury. Również i w tym przypadku wywiad sprawił, że nabrałam ogromnej ochoty, zwłaszcza na „Zaćmienie”.

„ Chciałam przede wszystkim, by powieść grała na uczuciach czytelnika, by do jej bohaterów czuł jednocześnie litość i wstręt, sympatię i niechęć, obrzydzenie i żal. By czasem nie wiedział, jak reagować na wydarzenia, śmiać się czy płakać.”

Moim niewątpliwym faworytem wśród konwersacji ujętych w zbiorze, jest dialog z Panią Dorotą Masłowską. Ta rozmowa nieco różniła się od poprzednich. Dziennikarka rozmawiając z młodą pisarką pozwoliła przekonać się czytelnikowi, jak wielką przyjemność daje twórcą literatury samo pisanie, skreślanie wyrazów, poprawianie, tworzenie światów. Podobało mi się, że w wywiadzie mogliśmy zauważyć dwa oblicza tej samej osoby – dziewiętnastoletniej Doroty, która pisze w sposób innowatorski, chcą zrobić dorosłym psikusa, a jednocześnie pisarkę dziś – dziesięć lat później – matkę, która widzi przepaść między jej, a współczesnymi czasami młodych ludzi. Choć kobieta zmieniła się na przestrzeni lat z rozmowy z nią można wywnioskować, iż nadal twierdzi, że w literaturze potrzeba nie tylko słodzić, opisując otaczający świat, ale i dodać trochę „gówna”. Strasznie to intryguje, zwłaszcza gdyż „Wojna pod flagą...” nadal czeka na mojej półce, kiedy odnajdę chwilę wytchnienia. Podoba mi się również to, że Pani Dorota tworząc nie ma konkretnego planu, a wszystko rodzi się w toku pisania. Stanowi to niewątpliwie o jej obyciu ze słowem. Szczególnie ujęło mnie też to, iż pisarka jest jednocześnie autorem, a z drugiej strony czytelnikiem własnej powieści i che, aby to ona została pochłonięta przez utwór, jak w przyszłości ma dziać się z czytającymi jej książkę. Mam nadzieję, że młode pokolenie z czasem będzie się przekonywać do jej prozy, gdyż sądząc po wywiadzie, to niezwykle obiecująca pisarka, z którą koniecznie muszę się zapoznać! ;D

„Myślę, że ja jeszcze – pochodząc z pokolenia analogowego, źle wykarmionego – jestem zaczepiona w tradycyjnych sposobach konstruowania tej tożsamości. Ale już młodsze pokolenia postrzegają tożsamość jako sposób ubierania się albo rodzaj tablicy na Facebooku, do której można przyczepić i to, i tamto. To niebezpieczne. Coraz mniej człowieka w człowieku.”

Konwersacja z Janem Miodkiem, w której również pokładałam nadzieję, nie zawodzi. Po raz kolejny przekonałam się o niezwykłej erudycji pochodzącego z Górnego Śląska Pana Miodka. Jego rozważania na temat łączności języka mówionego i pisanego wciągały niesamowicie. Choć początkowo byłam zawiedziona brakiem rozmowy z Panem Różewiczem, to co stworzyła Pani Janina przerosło moje najśmielsze oczekiwania i w całości odpłynęłam podczas lektury.

Jedynym minusem było to, iż z wieloma pozycjami, rozmawiających z Panią Janiną autorów, nie miałam styczności, a mogłam jedynie przeczytać krótką notkę na ich temat zamieszczoną w sieci. Teraz wiem, że muszę nadrobić takie tytuły jak „Włoskie szpilki” Magdaleny Tulli czy „Pióropusz” Mariana Pilota.

Podsumowując, muszę przyznać, że dzięki Pani Koźbiel odkryłam nie tylko tą magię, która drzemie w wywiadach i która była mi motywacją, kiedy sama rozmawiałam z kilkoma autorami, ale także, wraz również za przyczyną tych trzynastu rozmówców publicystki, przekonałam się o wielkości słowa. Zbiór pozwolił mi też przypomnieć sobie, dlaczego z taką radością piszę recenzje i własne utwory. Pozycję polecam wszystkim, a przede wszystkim tym, którzy czytali pozycje rozmawiających z Panią Koźbiel osób, gdyż niewątpliwie ułatwi to lekturę i podsyci emocje. Z mojej strony chcę jeszcze tylko dodać, iż szykuję sobie już listę lektur obowiązkowych w tym roku, które poznałam dzięki temu zbiorów wywiadów ;)


Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości portalu Sztukater i wydawnictwa JanKa, za co serdecznie dziękuję ;)


5 komentarzy:

  1. Mnie za to nie zaciekawiła, za to recenzja bardzo fajna

    OdpowiedzUsuń
  2. Kojarzy mi się z tematem wykładów nauk o komunikowaniu, bardzo miło je wspominam, pewnie ze względu na charyzmatycznego wykładowcę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że też czułam się, jakbym przysłuchiwała się tak jakby "wykładom" w niektórych przypadkach ;)

      Usuń
  3. Dzięki Tobie dowiedziałam się o tej książce! Przeczytałam Twoją recenzję z wielkim zainteresowaniem, ponieważ bardzo lubię rozmowy ze sławnymi osobistościami, najlepiej jak są to ludzie kultury, sztuki, albo literatury. Wydaje mi się, że "Słowa i światy" to prawdziwa uczta czytelnicza. Fascynuje mnie wywiad z Masłowską, Różewiczem i Tulli. Masłowska spodobała mi się dzięki "Kochanie, zabiłam nasze koty", Różewicza wprost uwielbiam, a Magdalena Tulli wydaje mi się posiadać ogromny talent, chociaż jej książkę "Włoskie szpilki" przeczytałam bez większego zachwytu. Na pewno przeczytam, już zaczynam się rozglądać za tą pozycją :)
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)