Bielsko-Biała
2012, 432 str.
Ocena:
9/10 Niecodzienna
Dom
– miejsce, w którym przebywamy czy to na co dzień, czy choćby w
weekendy. To w nim trzymamy wszystkie nasze pamiątki, ubrania i inne
rzeczy. To taki magazyn ludzkiego mienia materialnego i duchowego. A
co jeśli nie mamy takiego miejsca na ziemi? Co jeśli posiadamy
tylko małą torbę rzeczy, z którymi na latami podróżujemy do
różnych miejsc na świecie? Czy duchowe posiadanie może równać
się z materialnym?
Pani
Rita Golden Gelman mając czterdzieści osiem lat postanawia wyruszyć
w podróż, po której nie powróci do domu, do tego, co ma, a jej
wycieczka będzie trwała może i kilkadziesiąt lat. Pisząca bajki
dla dzieci pisarka podróżuje po świecie od 26 lat. Co ciekawe –
nie ma stałego miejsca zamieszkania, co nie oznacza iż pomieszkuje
w hotelach. Mieszka u ludzi, których poznaje podczas dalekich
wędrówek wgłąb nieznanych miejsc, kultur i tradycji. Pani Rita
Golden Gelman, która mówi o sobie, że jest "współczesną
koczowniczką" poprzez swoje życie i wspomnienia, jakie opisała
w książce „Zawsze o tym marzyłam” pokazuje, że warto spełniać
marzenia w poszukiwaniu szczęścia.
„Zawsze
odżywałam duchowo w odległych miejscach. Czasami się
zastanawiałam, co każe mi szukać ciągle nowych wrażeń?
Podejmować wyzwania związane z przebywaniem gdzieś, gdzie nikt
mnie nie zna? Czy to psychiczna potrzeba, czy może raczej
biologiczna wada? Myślę, że jest to związane z chęcią uczenia
się poprzez nowe doświadczenia. Najlepiej i najłatwiej poznaję
świat, gdy działa, dotykam, dzielę się i degustuje. Kiedy jestem
w nowym miejscu, każdego dnia, w każdej chwili czegoś się uczę.”
Pierwsza
powieść Pani Rity, która ukazała się w Polsce to jej własna
historia. To opowieść, którą pisze samo życie i codzienność
kobiety, która postanowiła postawić na własne pragnienia. Po
rozwodzie, w wieku dla niektórych będących początkiem ku starości
ruszyła w podróż, by poznawać ludzi, ich kulturę i tradycje. Bo
przecież, jak głosi napis na okładce: „Czasami
szczęście czeka tuż za rogiem. Czasem trzeba poszukać go w
egzotycznym miejscu.”. Czy Rita odnajdzie je podczas swoich
podróży?
Pani Rita |
„-
Proszę się nie przejmować, naprawdę. Wystarczy, że pewnego dnia
pani również komuś pomoże. Wreszcie zgodziła się przyjąć
pieniądze. Najwyraźniej koncepcja "banku przysług",
według której cały świat opiera się właśnie na drobnych
przysługach, była jej zupełnie obca. A przecież idąc przez życie
i wyświadczając ludziom drobne przysługi, tak naprawdę tworzymy
depozyt dobra, z którego możemy wypłacać za każdym razem, gdy
jesteśmy w potrzebie. Równie ważne jest przyjmowanie takich
przysług, ponieważ wtedy pozwalamy drugiej osobie na założenie
własnego depozytu. Lubię uczyć takiego podejścia wszystkich
ludzi, którzy mają problemy z przyjmowaniem pomocy.”
Kiedy
byłam młodsza zawsze zastanawiałam się jak to jest poznawać nowe
kultury i tradycje i zaznajamiać się z ludźmi, którzy tak się od
nas różnią, a jednak znajdować wspólny język. Bo przecież czy
to tak łatwo odezwać się do nieznajomej osoby, kiedy wokół
zupełnie inne twarze niż na co dzień. Skąd w wielu ludziach tyle
otwartości, tyle radości z poznawania ludzi? Teraz, z wiekiem
rozumiem tą fascynację i chyba dlatego tak zafascynowała mnie
opowieść Pani Rity.
„A
ja chcę przemieszczać się od jednego świata do drugiego,
dowiedzieć się, co czyni nas ludźmi, i nawiązywać kontakt z
osobami, które różnią się ode mnie.”
Z
każdą kolejną stroną nie tylko poznawałam coś nowego, ale
mogłam podziwiać ludzką radość z tego, co robi. Moim zdaniem nie
ma nic piękniejszego jak kochać to, czym na co dzień żyjemy. Pani
Rita na kartach swej powieści pokazuje również, że bogactwem może
być uśmiech drugiego człowieka, kiedy odezwiemy się w jego
własnym języku, niezapomniany smak azjatyckich potraw czy polowanie
na węgorze – ot tak zwykłe, być może nic nie znaczące gesty,
zdarzenia, chwile w XXI wieku.
„Las
tropikalny nie jest miejscem przyjaznym człowiekowi, potrafi jednak
całkowicie oczarować.”
W książce opisane zostały podróże do wielu miejsc na świecie, jednak mnie najbardziej oczarowała wizyta na Bali. Szczególnie podobało mi się, że pisarka mogła poznać nieznaną religię od środka, a ja razem z nią jako czytelnik również brałam udział w kremacji ciała i ostatniej drodze zmarłego. Dla mnie – osoby lubiącej poznawać nowe, nieznane obyczaje – było to rzeczą fascynującą. Z uśmiechem na twarzy przypominam sobie chwile, kiedy z książka w ręce leżałam w łóżku czytając do drugiej w nocy ;) Podczas pobytu na Bali zaciekawiły mnie duchowe więzy, jakie łączyły Panią Ritę Tu Aji. Każdej ich rozmowie, przedstawionej w książce towarzyszyły momenty, w których niemal na każdej stronie odnajdywałam niezwykłą życiową wskazówkę.
Okładka oryginału. |
W książce opisane zostały podróże do wielu miejsc na świecie, jednak mnie najbardziej oczarowała wizyta na Bali. Szczególnie podobało mi się, że pisarka mogła poznać nieznaną religię od środka, a ja razem z nią jako czytelnik również brałam udział w kremacji ciała i ostatniej drodze zmarłego. Dla mnie – osoby lubiącej poznawać nowe, nieznane obyczaje – było to rzeczą fascynującą. Z uśmiechem na twarzy przypominam sobie chwile, kiedy z książka w ręce leżałam w łóżku czytając do drugiej w nocy ;) Podczas pobytu na Bali zaciekawiły mnie duchowe więzy, jakie łączyły Panią Ritę Tu Aji. Każdej ich rozmowie, przedstawionej w książce towarzyszyły momenty, w których niemal na każdej stronie odnajdywałam niezwykłą życiową wskazówkę.
„Kiedy
próbuję uczyć się nowego języka nienawidzę zastanawiania się
nad gramatyką i strukturą zdania. Gdy nauczę się kilkudziesięciu
podstawowych zdań i mam pewność, że są poprawne, sprawa staje
się prostsza.”
Strasznie
zaciekawiła mnie też organizacja Servas, dzięki której Pani Rita
mogła zatrzymywać się u wielu rodzin na całym świecie. Dzięki
działalności Servasu ludzie z całego świata mogą dzielić się
życiem i doświadczeniami z przyjezdnymi, którzy podróżując,
mogą poznać wszystko „od kuchni”. To nie tylko możliwość
nawiązywania znajomości, ale nawet wieloletnich, międzynarodowych
przyjaźni. Myślę, że to świetna inicjatywa, która pokazuje, iż
na świecie jest coraz więcej ludzi otwartych na nowe znajomości i
ufnych swoim gościom ;)
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że dawno nie czytałam pozycji, która dałaby
mi tak do myślenia. Dzięki Pani Ricie przekonałam się, że wbrew
pozorom pasja nie musi być powiązana wyłącznie z przymiotami
materialnymi, ale wręcz przeciwnie – duchowymi. Pisarka pokazuje
czytelnikom przez swoją powieść, że trzeba czasem stawić czoło
lękom i dać szansę marzeniom. Publikacje polecam wszystkim, którzy
ie tylko kochają podróże, ale z chęcią poznają także nowe,
nieznane dotąd kultury.
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa
Pascal,
za co serdecznie dziękuję ;)
------------------------
Jak
wiele osób pewnie zauważyło – Zgłosiłam się z moim blogiem do
konkursu Blog Roku 2012. Brałam już udział w poprzedniej edycji i
poznałam wszystko „od kuchni”. W tym roku chciałabym również
spróbować swoich sił, zwłaszcza, że blog jest dla mnie
spełnianiem pasji i tym, co kocham. Czy uda mi się udać do
szczęśliwej „dziesiątki”, spośród których zostanie wybrany
Blog Roku 2012 w kategorii Literackie i Kulturalne? Wszystko zależy
od Was, Moi Drodzy Czytelnicy. Myślicie, że mój blog zasługuje na
oddanie głosu? Więcej szczegółów już w czwartek ;D
Ja Ci już w Sylwestra mówiłam, że musisz mi pożyczyć! ;) Chcę ją widzieć zaraz po feriach (i przy okazji oddam Ci "Zakłąd o miłość") ;)
OdpowiedzUsuńMówiłam Tobie, że pożyczę Ci ją, kiedy tylko napiszę recenzje. Zawsze przepisuje cytaty, więc musiałaś trochę poczekać. Może to podsyci Ci apetyt ^^
UsuńNie słyszałam o niej nigdy, muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńPięknie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńTakże mi się podobała, autorka tak pisze, że naprawdę potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie ufam ludziom, ale tak mnie nauczyło doświadczenie. Czasami myślałam i jakiś programach wymiany: ktoś przyjeżdża i mieszka u mnie potem ja u niego. Jednak wpuszczenie kogoś obcego do mojego mieszkania wzbudza we mnie niepokój.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki to zapowiada się fascynująco. Nie mam jakiegoś niesamowitego pociągu do podróży, wolę jechać we wakacje wyleżeć się na gorących plażach. Jednako takich prawdziwych podróżniczych historiach bardzo lubię czytać.
Mi dużo wiary w ludzi i otwartości na nich dał Workcamp, na którym byłam podczas ubiegłych wakacji. Było to niesamowite doświadczenie!
UsuńW przeciwieństwie do Ciebie - lubię aktywne podróże z czasem na zwiedzanie, odkrywanie nowych miejsc itd ;)
Nie mogę uwierzyć, że nie słyszałam wcześniej o tej książce. "Zawsze o tym marzyłam" wydaje się być stworzona dla mnie. Uwielbiam podróże, a gdy słyszę, że stały się dla kogoś jednym ze sposobów na życie, jestem pełna podziwu. Koniecznie muszę przeczytać, bo to z pewnością inspirująca historia.
OdpowiedzUsuńGdyby nie współpraca z Pascalem z pewnością też nie dowiedziałabym się o autorce. Kiedy ostatnio byłam w jednym z poznańskich empików, widziałam ją na jednej z pólek. Mam nadzieje, że zainteresuje wielu czytelników, nawet tych przypadkowych ;)
UsuńPrzepiękna recenzja. Ja wprawdzie jestem domatorką, ale moja siostra kocha podróże i uwielbia taką literaturę, w której może odkrywać nieznane,,lądy'', dlatego jej polecę w/w książkę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytała tę książkę:)
OdpowiedzUsuń