czwartek, 3 września 2015

Rowan Coleman "Słowa pamięci"

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015, 400 s.
Każdego ranka zaraz po otwarciu oczu powtarzam sobie, kim jestem, kim są moje dzieci i co mi dolega[1].

Spotkanie, wizyta u dentysty, wywiadówka. Miejsce, w którym leżą kluczyki od samochodu, karta kredytowa, dokumenty. Imię współpracownika, przyjaciółki, dziecka. Wszystko powoli ulatuje z pamięci. Nawet umiejętność prowadzenia auta, droga do domu i uczucie do mężczyzny, który jest Twoim mężem. Symptomy są niezauważalne, początkowo nieznaczne. Kiedy już znasz przyczynę, a choroba postępuje chcesz ustrzec wspomnienia przed zapomnieniem...

Claire nie jest staruszką, ani nawet starszą panią spędzającą popołudnia z przyjaciółkami. To kobieta w kwiecie wieku, która mimo upływu lat, wciąż wygląda młodo. Ma dorosłą córkę, niedawno na nowo odkryła uroki miłości i macierzyństwa. Kiedy wszystko wydaje się toczyć jak w bajce, zdiagnozowany zostaje u niej Alzheimer. Pozornie wszystko wygląda tak samo. Kobieta o płomiennie rudych włosach, matka dwóch córek, nauczycielka. Wszystko się zgadza. W środku jednak - osoba pełna wątpliwości, mimowolnego lęku, a jednocześnie świadoma tego, że choroba zabiera ją kawałeczek po kawałeczku. Najpierw sobie samej, mężowi, córce. Claire nie poddaje się. Chce walczyć, nie odbierać dziecku matki. Chce pamiętać, kochać, być. 

Szukając sposobu na zachowanie chwil tak ważnych dla niej i całej rodziny, główna bohaterka zaczyna tworzyć Księgę Pamięci, by pozostawić ją po sobie najbliższym. To, co pozostało w jej świadomości, stara się zachować - opisując mniej i bardziej ważne chwile z wymykającego się między palcami życia. Przed opasłym notesem oprawionym w czerwoną skórę zasiadają również inni domownicy pragnąc przypomnieć chorej tak odległe wspomnienia. Caitlin wspomina dzieciństwo, dorastanie, moment, gdy pojawił się Greg. Mąż pragnie przypomnieć Claire siłę ich uczucia. Niekiedy jednak słowa pozostają słowami, a kobieta nie czuje żadnych emocji, choć wie, że rani innych. 

Nie choroby się boję, nie tego dziwnego, mrocznego i tajemniczego, wspaniałego świata, do którego mnie ona prowadzi. Ciężkim brzemieniem przygniata mnie świadomość, że zawodzę ludzi, których kocham, i nie mogę zrobić nic, by to zmienić[2].

Czerwcowa premiera w klubie Kobiety to czytają! była powieścią, po której oczekiwałam na prawdę wiele. Nieprzypadkowo zdecydowałam się na jej lekturę, gdyż publikacja, która została włączona do tej, niezwykłej moim zdaniem serii, jest mi bliska fabularnie. Ogromnie ciekawiło mnie w jakim stopniu Rowan Coleman uda się opisać to, co przynosi niektórym życie. W końcu przy tej chorobie chwile uśmiechu zwykle ustępują momentom smutku i nieopisanej bezsilności, którą zwykle przynosi codzienność. 

Słowa pamięci czyta się jednak bez wytchnienia, mimo iż pisarka na każdym kroku wskazywała, jakie trudności niesie ze sobą ta ciężka choroba obezwładniająca umysł. Dzięki swoim niebywałym zdolnościom empatii, a zarazem szczerości, jakiej nie była wyzbyta proza Coleman, autorka pokazała czytelnikom swojej powieści Alzheimera od podszewki. Być może można jej zarzucić, że nie opisała całego, bardzo szerokiego spektrum przypadłości, a jedynie niewielką jego część. Jestem jednak zdania, iż pokazując zaskakujące dla niektórych początki, nie tylko z perspektywy obserwatora, ale również samego chorego, stworzyła niezwykłą powieść o życiu. 

W powieści szczególnie zostaje podkreślone uczucie między małżonkami i jego siła, w tak trudnym momencie. Greg, mimo iż najbardziej odczuwa skutki choroby, nie opuszcza żony i stara się ją wspierać. Dla Claire mąż staje się obcym mężczyzną, który z niewiadomych przyczyn krząta się po jej mieszkaniu, a nawet sypialni. Dotyk, przytulenie powoduje u niej zimny dreszcz, a jednocześnie smutek Grega. Ten mimo coraz silniejszego bólu okazuje żonie wiele troski. Na każdym kroku, starając się nie wzbudzić w ukochanej lęku daje dowód swojego oddania oraz niezmiernej miłości. Pisarka sprawiła, iż całość wprawiała czytelnika w podziw i mimowolne wzruszenie.

Mimo bagażu smutku i trudności, jakie niesie ze sobą to powolne odchodzenie, Pani Rowan zadbała o styl i język, które pozostają lekkie, ale niebanalne. Podwójna narracja - Claire i Caitlin - pozwoliła powieściopisarce idealnie nakreślić również portrety psychologiczne bohaterów. Oscylując między subtelnością a przenikliwością, Coleman przelewa na papier rzeczywiste emocje, które towarzyszą prawdziwym ludziom. Nic nie wydaje się tutaj stworzone na potrzeby fabuły. To historia, jaką każdego dnia mogą przeżywać zwykłe rodziny...

[źródło]
 
Macierzyństwo to chronienie dziecka przed tym, co mogłoby je zranić, ale także zachęcanie go do życia jak najlepiej, jak najpełniej, jak najśmielej i niezłomna wiara, że nawet jeśli ciebie przy nim nie ma, więc nie możesz trzymać go za rękę, ono i tak odniesie sukces[3].

Słowa pamięci  to nie tylko powieść o chorobie, ale przede wszystkim historia, w której znaczącą rolę odgrywają matki i córki oraz łącząca je relacja. Ruth - matka Claire, przeprowadza się do domu bohaterki, gdy jej choroba zaczyna postępować. Gotuje, sprząta, pomaga w opiece nad Esther. Dla niej Alzheimer, który owładną umysł jej córki jest podwójnie trudny - sama bowiem przed laty z dnia na dzień traciła męża, a ojca Claire, który również był chory. Wsparcie, które daje bliskim, pozwala choć na chwilę obezwładnić ciężar utraty kolejnej kochanej osoby. Byłam pod ogromnym podziwem dla Ruth, która niejednokrotne skrywała swoją słabość, niemoc i cierpienie.
 
Wyraźnie zostaje również nakreślony wątek córki Claire - Caitlin, którą niezmiernie polubiłam. Dla niej choroba matki również nie jest łatwa, zwłaszcza, że przez kilka lat jedynie we dwie mierzyły się z trudami codzienności. Bohaterka z perspektywy której również mamy okazję obserwować sytuacje jest cennym źródłem na temat chorej widzianej przez otoczenie. Caitlin najlepiej zna matkę sprzed diagnozy. To jednak nie ułatwia jej życia, gdyż na jaw wychodzi skrywana przez lata tajemnica - personalia jej biologicznego ojca. Czy uwierzy matce i wtargnie w życie nieznajomego mężczyzny? Ale nie tylko matka ma niespodziewaną informację dla rodziny...
 
Claire walczy też ze sobą, by pozwolić cieszyć się dzieciństwem Easter - młodszej z córek. Razem z utratą wspomnień, przychodzi też zapomnienie tego, czego nauczyła się przed laty. Kobieta z czasem zdaje sobie sprawę, że nie tylko zastanawia się nad imieniem własnego dziecka, ale również znaczeniem ciągów liter, wypełniających książkę z bajką. Czy bylibyście w stanie powiedzieć kilkulatkowi, że nie przeczytacie mu historii, bo nie pamiętacie jak się czyta?

Ta książka zdecydowanie skradła moje serce. Rowan Coleman napisała zupełnie inną powieść od tych, których pełno na rynku wydawniczym. Pisarka bowiem nie postawiła na wątek miłosny czy szczęśliwe zakończenie. Opowieść, którą podarowała Coleman swoim czytelnikom jest wszystkim, czego szukamy w literaturze. Wywołuje uśmiech i bawi tak, że inni spoglądają na Ciebie ze zdziwieniem. Wzrusza sprawiając, że łzy spływają po twoim policzku niezauważalnie. I najważniejsze - daje nadzieję, choć choroba, którą opisuje, jest bezwzględna. Szczerze polecam! 

Prawdziwe uczucie jest bardziej rzeczywiste niż ciało, silniejsze niż wszystko, co może mu zaszkodzić. To - szczypię się w przedramię - jest tylko opakowanie[4].

[1] Coleman Rowan, Słowa pamięci, Warszawa 2015, s. 58;
[2] Tamże, s. 268;
[3] Tamże, s. 119;
[4] Tamże, s. 225.

18 komentarzy:

  1. Czytam obecnie inną książkę z tej serii, "Ostatnie pięć dni" i również jestem zachwycona. W planach mam zapoznać się z całą serią, a więc i z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym zapoznać się z pozostałymi tomami tej serii, więc "Ostatnie pięć dni" znajduje się dla odmiany w moich planach czytelniczych :)

      Usuń
  2. Moim małym czytelniczym marzeniem jest mieć na półce wszystkie książki z tej serii. Ps. Polubiłam Twój blog na FB i dodałam do obserwowanych na blogu i w serwisie Zblogowani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że mamy podobne marzenie :) U mnie przygoda z serią Kobiety to czytają zaczęła się od pozycji Chamberlain i prócz chęci zdobycia jej książek, pojawił się pomysł z lekturą oraz kupnem całej serii. Dziękuję za polubienie i zapraszam częściej!

      Usuń
  3. Nie lubię czytać książek, które choćby w minimalnym stopniu opowiadają o chorobie, ponieważ jakoś mnie potem to wszystko przygnębia, dlatego wolę weselszą literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka, która mną wstrząsnęła. Piękna :)

    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam wiele negatywów o tej książce, sama z problemem Alzheimera spotykam się w rodzinie, wszystkie siostry mojego dziadka na niego chorowały, więc szczerze mówiąc, boję się tej lektury, że nie pokaże jednak tej choroby, tak jak powinna, na razie sobie odpuszczę, ale może w przyszłości do niej wrócę :)

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama trochę się jej obawiałam, bo mój dziadek ma demencję. Choć nie są to kropka w kropkę te same choroby, objawy są bardzo podobne. Powieść Coleman jednak prócz wielu doświadczeń ukazanych w konkretnej rodzinie przynosi też nadzieję.

      Usuń
  6. Bardzo zachęcająco. Temat niełatwy i domyślam się, że sporo tu emocji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię czytać książki, opisujące rzeczywistość taką jaka jest. Często czytam powieści, które podejmują trudne tematy i są naładowane emocjami (ostatnio czytałam książkę o porwaniu dzieci do kraju ogarniętego wojną). Dlatego myślę, że ta książka powinna spełnić moje oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o tej książce, ale tak naprawdę do teraz nie wiedziałam, o czym ona właściwie jest. I dobra lektura mogła mi przejść koło nosa... Zainteresowałaś mnie nią :)

    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dowiedziałaś się o niej dzięki mojej recenzji :) Z ręką na sercu rekomenduję jej lekturę.

      Usuń
  9. Ależ zachęciłaś mnie do lektury tej książki. Muszę ją koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o niej i w sumie każda przeczytana przeze mnie recenzja była pozytywna. Nie dawno skończyłam czytać "Motyla" Lisy Genovy o podobnej tematyce i bardzo mi się podobała. Po ten tytuł pewnie tez sięgnę, ale będę musiała trochę odczekać :)

    Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Będę miała na uwadze tę książkę. Zapowiada się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fabuła tej książki ewidentnie kojarzy mi się z "Motylem". Ten typ literatury bardzo porusza, gdyż temat jest niebagatelny. Alzheimer to przerażająca choroba. Nie wiem czy książkę przeczytam, ale będę miała ją na uwadze, chociaż podjęta tematyka bardzo wzrusza i przygnębia.

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)