poniedziałek, 5 stycznia 2015

Meme podsumowuje – 12 miesięcy miał rok 2014...

Nawet nie zdążyliśmy się obrócić, a kolejne dwanaście miesięcy mamy już za pasem. Jak każdy był on sumą smutków i radości, czasem spełnienia mniejszych i większych marzeń, niekiedy goryczy porażki. Mimo potknięć żegnam rok 2014 z uśmiechem, w nadziei spoglądając na nadchodzący, oby nie gorszy :)

Długo się zastanawiałam, czy tak jak dawniej napisać wyczerpujące sprawozdanie, które dostarczało mi dotąd wiele radości. Ten rok nie był jednak tak obfity w doświadczenia kulturalne i społeczne, jak w ubiegłych latach. Wiele było w nim nerwów, niepewności, smutków i słabości. Jakim rokiem był dla mnie 2014?

Styczeń był najtrudniejszy pod względem prywatnym. Ale ni zabrakło też pozytywnych akcentów. Blog obchodził ku mojej ogromnej radości już czwarte urodziny! Jak zwykle zaczęłam się zastanawiać, kiedy minęło tyle czasu. Miesiąc ten był też okresem, w którym przeczytałam „Ogród Afrodyty” - świetną książkę, która długo przeleżała na mojej półce, nim doczekała się swoich dni świetności. W styczniu odbyła się też moja studniówka, z której teraz wspominam poloneza, moc balonów wypełniających salę i wspaniałą zabawę ze znajomymi :)

Luty i przerwę zimową umiliły mi przygotowania do pracy maturalnej. Z rozmiłowaniem na twarzy wertowałam książkę Gruchmanowej i zbiór Sobierajskiego, które na stałe zagościły w mojej biblioteczce. Chociaż ciekawa publikacja o zespole ABBA to lektura styczniowa, opinia na jej temat pojawiła się dopiero w lutym. Wzbudziła ona liczne dyskusje wśród czytelników bloga, które niejednokrotnie dostarczyły mi wypieków na twarzy. Luty, który okazał się najbardziej obfitym miesiącem był także szaleństwem Igrzysk Olimpijskich. Głośne kibicowanie przed telewizorem, okrzyki radości nie mniejsze niż komentatorów sportowych oraz hymn śpiewany na stojąco – żyć nie umierać ;) Podczas olimpiady udało mi się między kolejnymi transmisjami przeczytać fenomenalnego „Mistrza i Małgorzatę”. Ach, co to za książka :)

W marcu, kiedy obchodzę urodziny zorganizowałam na blogu konkurs o chlubnej nazwie „Całkiem w połowie”. Jeszcze przed moimi urodzinami, bo 15 marca miałam okazję brać udział w przedsięwzięciu „PrzyTARGaj KSIĄŻKI” zorganizowanym przez Czytelnisko w Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu. Był to istny raj dla książkoholików! :) Tydzień później, bo 22 marca udałam się po raz kolejny do Poznania – tym razem na spotkanie z Panią Magdaleną Witkiewicz. Pełna optymizmu i energii pisarka z entuzjazmem opowiadała o pisaniu, życiu i swoich książkach. Byłam zachwycona!

Kwiecień był zwariowany – tylko miesiąc do matury, a tak dużo do zrobienia. Takie przynajmniej miałam wrażenie, kiedy on się zaczynał. Mimo gorączkowych przygotowań udało mi się sięgną za nadprogramowe lektury m.in. godną uwagi powieść Magdaleny Kordel „Malownicze. Wymarzony dom”. Mam już drugą część tej opowieści w domu, jednak jeszcze stoi na półce nieruszona. Sukcesem kwietnia było ukończenie „Zbrodni i Kary”, z którą nieźle się namęczyłam.

Majowe czytanie rozpoczęłam dopiero po egzaminach pisemnych. Tutaj znalazło się kilka autorek, które mnie zachwyciły. Witkiewicz zaciekawiła „Opowieścią niewiernej”, a Hauck wybitną „Suknią ślubną”. Trzecią z pisarek była Joanna Opiat-Bojarska, z którą miałam okazję po raz kolejny spotkać się i porozmawiać, gdy do końca „Blogostanu” zostało mi zaledwie kilka stron.

Czerwiec to czas, w którym odreagowywałam stresy maturalne. Spotkania z przyjaciółką i znajomymi oraz wyjazd do wuja, gdzie mogłam podziwiać piękne jezioro w Chodzieży, okazały się strzałem w dziesiątkę. To też miesiąc wielkich odkryć literackich. „Żółta sukienka” poruszyła emocjonalnie, a „Słodkich snów, Anno” wyzwoliła we mnie chęć odkrycia prawdy przed główną bohaterką. Kwintesencją i wisienką na torcie okazała się lektura „Migdałowego drzewa”.

Drugi miesiąc moich wakacji to ciąg dalszy uczty obcowania z literaturą. Tu fenomenem okazała się powieść Chamberlain, którą dosłownie pochłonęłam i publikacja Olgi Rudnickiej „Natalii 5”, przy której zabrakło mi słów (kiedy ciągle musiałam się śmiać) :) W lipcu przeczytałam też książkę „naszej” Kasi Meres, o której więcej pisałam tutaj. Ogromnie ucieszył mnie jej debiut i kibicuję wydaniu kolejnych opowieści.

W sierpniu, kiedy zaczęłam letnią pracę, pochłonęłam kolejną pozycję Chamberlain – tym razem „W słusznej sprawie”, którą to lekturę tak zachwalała Ewa – Książkówka. Wcześniej jednak chwyciłam za przedpremierowy egzemplarz „Czarnych skrzydeł”, z radością powracając do prozy Sue Monk Kidd, której nie czytałam już kilka lat. Trzecią sierpniową publikacją, którą najmilej wspominam jest „Święta tajemnica” Krzysztofa Koziołka, do której podchodziłam bardzo sceptycznie. Autor nie zawiódł i zasłużył na moje uznanie.

Wrzesień to czas przygotowań do studenckiego życia. Kompletowałam mój „przybornik” kupując skoroszyty, folie, zakreślacze, pisaki, fiszki i wiele innych. Między pracą a urządzaniem się w nowym pokoju starałam się czytać. Najwięcej emocji (i wylanych łez) pozostawiło po sobie czytanie powieści Forman „Jeśli zostanę”. Książka i jej ekranizacja to dwie najlepsze rzeczy we wrześniu :) Radością tego jesiennego miesiąca była też lektura debiutu Łukasza Zaranka i „Stu imion” Ahern. Obie dostarczyły wielu wrażeń, a książka Ahern sprawiła, że znów postanowiłam zagościć w kreowanych przez nią rzeczywistościach na dłużej, nabywając inne jej publikacje.

Październik i listopad okazały się ciężkim czasem dla blogowania. Na KSIĄŻKI-MEME nie trafiło za wiele recenzji i postów, a ja czułam się momentami bezsilna i zmęczona . Tygodnie niesamowicie szybko mi mijały, a i dni nie chciały się dłużyć. Niewiele czytałam dla czystej przyjemności, starając się na bieżąco czytać lektury na zajęcia. Czas umykał też przez weekendową pracę, którą podjęłam od września.

Grudzień był czasem mobilizacji. Może zbliżające się święta, a może poczucie winy, że zaniedbuje moich czytelników sprawiły, że postanowiłam przed końcem roku rozstrzygnąć wiele nurtujących mnie kwestii i na nowo zacząć cieszyć się życiem. Spisałam sobie listę i sumiennie wykreślałam kolejne punkty. Większą część udało się „zaliczyć”. Finisz roku, ostatnie kilka dni to bardzo płodny okres czytelniczy. Lektury i powieści wręcz topniały w moich rękach. Oby i tak było w styczniu! :)

W 2014 roku przekroczyłam zeszłoroczną granicę i przeczytałam więcej książek, a mianowicie 64 publikacje. Były też lektury, które czytałam podczas tego roku w mniejszych lub większych fragmentach. Na blogu pojawiły się ogółem 53 posty w tym 32 recenzje. Jestem zadowolona z polepszenia wyników, ale niepokoi mnie słaba końcówka roku. Obym w 2015 nie popadła w jesienne zmęczenie. Póki co życzę pomyślności w Nowym Roku i żegnam się, zapraszając w kolejnych dniach na recenzje. A jest ich sporo – sześć już w gotowości czeka na publikacje :)

10 komentarzy:

  1. Ciekawe sprawozdanie, przeczytałaś wiele książek. Życzę Ci, aby 2015 r. był owocny w pozytywne chwile i wiele świetnych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam tak co roku sobie powspominać... ;)

      Usuń
  2. Oby 2015 był obfitszy w czytanie i jeszcze lepsze książki :) Widać, że miałaś intensywny i stresujący rok, ale tak to już jest, kiedy przychodzi matura i pierwszy rok studiów, pomyśl, że większość stresów już za Tobą :)) Dużo uśmiechu na 2015!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie czytało się Twoje podsumowanie :) Życzę Ci wielu ciekawych książek w 2015 roku, więcej cierpliwości i wytrwałości i samodyscypliny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne wyniki. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłaś bardzo szczegółowe podsumowanie, życzę Ci czytelniczo idealnego roku 2015 ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie piękne podsumowanie. Widzę, że ubiegły rok był dla ciebie całkiem dobry. Bardzo mnie to cieszy i życzę pomyślności w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny staż. Nawet nie zauważyłam, że aż tak długo prowadzisz bloga. Owocnego dalszego blogowania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są osoby w blogosferze, które mają jeszcze dłuższy staż :) Pamiętam również takich, którzy niestety przestali pisać. Przez te lata co rusz pojawiają się nowe blogi, a inne zostają zawieszane lub całkowicie opuszczane przez swoich właścicieli... Dziękuję za życzenia pomyślności :)

      Usuń
  8. Piękne wyniki i bardzo ciekawe podsumowanie. :)
    Życzę Ci,aby w nowym roku trafiały w Twoje ręce same wspaniałe książki :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)