piątek, 6 czerwca 2014

[147] Joanna Opiat-Bojarska „Blogostan”


Wyd. Replika
Zakrzewo 2012, 308 str.
Ocena: 7/10 Dobra

Prowadzenie bloga w dzisiejszych czasach jest niezwykle popularne nie tylko wśród młodszych użytkowników internetu, ale również wśród tych starszych. W sieci spotkamy się ze stronami na tematy motoryzacyjne, sportowe, literackie, fotograficzne czy po prostu stanowiące swoisty pamiętnik osób siedzących po drugiej stronie ekranu. W ostatnim przypadku śmiało można stwierdzić, że współcześnie znacznie łatwiej jest ludziom podzielić się swoimi problemami i troskami z kimś zupełnie obcym, najlepiej takim, kto nigdy nie widział nas na oczy.

Pani Joanna to osoba emanująca ciepłem i życiowym entuzjazmem. Z jej oczu biją wręcz iskierki, kiedy opowiada o tworzeniu i swoich powieściach. Choć wydawać by się mogło, że to typowa humanistka, jest umysłem ścisłym. Ukończyła Akademię Ekonomiczną w Poznaniu i od wielu lat działa na rynku nieruchomości. Jej pisanie rozpoczęło się tuż po jakże trudnych przeżyciach spisanych na kartach „Kto wyłączył mój mózg?”. Pani Opiat-Bojarska wspomniała, że pisarstwo miało być początkowo jednorazowym działaniem, jednak teraz nie wyobraża sobie życia bez pisania. Ma na swoim koncie pięć powieści ocierających się o niezwykle różne gatunki. „Blogostan” jest jej drugą powieścią, po której nie mogła już utrzymać na uwięzi siedzących w jej głowie słów ;)

Od początku wiedziałam jak zakończy się książka – to właśnie od jej zakończenia powstał pomysł na stworzenie „Blogostanu”, jak opowiadała Pani Joanna na spotkaniu. Bodźcem do jego powstania był wpis na jednym z blogów, że jego autorka kończy z sobą. Potem zrodziła się idea pełnego wątku głównej bohaterki, mająca dać do myślenia czytelniczką książki. Aż w końcu wszystko zostało zebrane, słowa spisane, a powieść oprawiona w okładkę w pastelowych kolorach, którą do rąk może chwycić czytelnik...

Centralną postacią powieści, osobą prowadzącą potajemnie bloga jest Sylwia. Internet staje się dla niej ucieczką od problemów z ukochanym, szefem zalegającym z comiesięczną wypłatą i ojcem, którego nigdy nie było, a który nagle umiera. Dodatkowym ogniwem układanki życiowej jest matka nadal walcząca z zadrą w sercu po zdradzie Wiesława, która na nieszczęście Sylwii, niezbyt przepada za specyficznym Patrykiem, (nie)będącym chłopakiem głównej bohaterki.

„(...) autor bloga pisze swego rodzaju pamiętnik. Publikuje go w sieci. Każdy może wejść, przeczytać jego wpisy, skomentować. I to wszystko anonimowo. Dzięki temu blog ot miejsce, w którym można zobaczyć kawałek prawdziwego życia, prawdziwych emocji.
- Tak Big Brother, ale do czytania? - Jarek nadal nie mógł zrozumieć.”
- Dokładnie. Lecz wciąga dużo bardziej...
- To już rozumiem. - Jarek ucieszył się. - Wy po prostu lubicie podglądać ludzi!”

Pozycję nabyłam z wymiany tuż przed Wiosennym Piknikiem z książką w obornickiej bibliotece. Dotarła ona jednak nie w porę – już po spotkaniu, a potem podczas przestawiania mojego książkowego dobytku, znalazła się w niezbyt widocznym zakamarku, przez co zupełnie zapomniałam o jej lekturze. Ostatnio znów robiłam porządki (moja siostra uwielbia przestawiać meble) i tak trafiłam na „Blogostan”, za którą to publikacje zabrałam się zaraz po maturze z historii. Podczas czytania po raz pierwszy zaopatrzyłam się w karteczki, na których skrzętnie zapisywałam swoje uwagi, o których chciałabym Wam wspomnieć. Prócz tego tradycyjnie fiszki i... można było czytać. W pociągu, autobusie, na dworcu i w galerii. Trochę w łóżku, przy biurku, a nawet na trawie.

Toksyczna miłość to motyw, który chyba po raz pierwszy spotkałam w książce aż na taką skalę. Czasem bywało, że autorzy traktowali to pobieżnie, tu jednak stało się to tematem przewodnim. Sposób w jaki pisarka postarała się ukazać negatywne skutki uczucia na kartach powieści zdecydowanie stanowi o sukcesie. Pani Opiat-Bojarska zdecydowanie, krok po kroku utwierdza w przekonaniu swoich czytelników, że z takim związkiem po prostu trzeba skończyć. Co niezwykle mi się podoba – ma ona świadomość, że nie jest to łatwe. Podsuwając pod nos bohaterki kolejne teksty z blogów, umila nie tylko lekturę, ale i stara się przekazać prawy życiowe niezwykle przystępnie.

„Większość problemów damsko-męskich powstaje właśnie dlatego, że facet jest twardzielem lub go dobrze udaje.” 

Prócz świetnego tekstu o toksycznym związku, zbudowanego na pięciu krokach umożliwiających powrót do „normalności”, serwuje świetne rozważania na temat równouprawnienia w kwestii „dzwonić? Nie dzwonić? Kobieta czy mężczyzna?”. Z wielkim uśmiechem czytałam dyskusje jaka wywiązała się pod dość spontanicznie rzuconym pytaniem przez Sylwię. Bardzo spodobała mi się idea bloga jako pogotowia ratunkowego przedstawiona przez pisarkę. W końcu czy z nami, blogerami (nawet piszącymi o książkach!) nie jest czasem tak, że radzimy się siebie wzajemnie w problemach z przeglądarką, programem do pisania, blogrollem czy innymi funkcjami?

„Zadowolona kliknęła przycisk 'zapisz zmiany'. Momentalnie jej ciemny, smutny blog zmienił się w ocean – ocean jej piekących emocji, skrywanych marzeń i wstydliwych lęków.”

Najsłabszym punktem powieści są rozważania „rybki” na tematy nieruchomości. Wydawać by się mogło, że znacznie uwiarygodnią one postać i całą pozycję, jednakże czasem ciągnące się przez całą stronę monologi głównej bohaterki działają nieco nużąco. Z czasem już nawet mnie denerwowało, gdy autorka bloga, zamiast pisać swoim jakże barwnym i przystępnym językiem teksty na tematy wybitnie antropologiczne, zagłębiała się w swoje gdybanie o karierze „w akwarium”.

Zdecydowanym plusem powieści, o którym koniecznie muszę wspomnieć jest warstwa językowa. Genialnie zostały podzielone kompetencje narratora i Sylwii piszącej bloga. Pani Joanna zadbała o to, by styl tych dwóch ogniw powieści nie pokrywał się. Stanowiło to ciekawe urozmaicenie lektury zwłaszcza, że i blogowe wpisy, jak i właściwa treść książki stworzone zostały z niesamowitą lekkością, tworząc spójną i klarowną całość.

„Ruch na jej blogu zmniejszył się gwałtownie, dyskusje przycichły, liczba gości malała. Sylwii zrobiło się smutno. Czuła się, jakby impreza, którą zorganizowała, przygotowując ciastka, kanapki, sałatki i napoje, nagle padła, a goście zaczęli się masowo ewakuować.”

Wydawać by się mogło, że znając zakończenie, nie czeka mnie nic nieprzewidywalnego. Choć mniej więcej wiedziałam co się wydarzy, Pani Opiat-Bojarska zaimponowała mi tym, jak skończyła powieść. W pierwszej chwili czytelnikowi wydaje się, że to już koniec, niestety tym razem bez happy endu. Jednak po chwili na namysłu zdaje sobie sprawę, że nic nie zostało powiedziane wprost, a on wręcz oczekiwałby wyjaśnienia (?). Tu także pisarka zdążyła się popisać – losy Sylwii możemy dalej śledzić w „Klubie Wrednych Matek”.

Moje pierwsze spotkanie z prozą jakże sympatycznej poznanianki oceniam na plus, choć jeszcze jestem chłonna pełnego oczarowania jej prozą. Skrycie mam nadzieję, iż lepiej odnajdę się w jej kryminalnych powieściach. Liczę też, że w kolejnych przeze mnie czytanych powieściach Pani Joanny odkryję też więcej moich rodzinnych stron, gdyż z „Blogostanu” pozostało mi jedynie nieznacznie wspomniane Junikowo. Cieszę się, że ktoś postanowił w jakimś stopniu ujarzmić w ramy słowne jakże rozległą blogosferę. Podziwiam samą idee i chęć podjęcia się tego, nieco trudnego mimo wszystko zadania. Myślę, że „Blogostan” jak najbardziej jest godną uwagi pozycją, którą w szczególności należy polecić osobą zainteresowanym wątkiem toksycznego związku. Poprowadzony on został znakomicie drogie Panie i Panowie, także... do czytania! :)

*Cytaty pochodzą z książki „Blogostan”; kolejno strony: 11, 121, 104, 279

10 komentarzy:

  1. Mam tę książkę w swojej biblioteczce. Niedługo przeczytam, mam nadzieję, że się nie zawiodę tak jak i ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem, na razie średnio jestem przekonana. choć bardzo ciekawy jest ten wątek blogowania, coś tak przecież nam bliskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wystarczy mi samo prowadzenie bloga :) Forma jak najbardziej zacna, ale ostatnio chyba mam dość całej tej blogowej otoczki :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja, niewierna córa blogspota, powinnam to przeczytać :)
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Poluję od dawna, na pewno przeczytam jeśli ją gdzieś dorwę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To może być fajny tekst na popołudnie z hamakiem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam mimo tych niezbyt ciekawych wtrąceń o nieruchomościach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka ogromnie mi się podobała. Było t pierwsze spotkanie z Joanną Opiat- Bojarską i tak rozpoczęło się moje uwielbienie autorki :) Teraz w ciemno wybieram książki Pani Joanny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może dam jej szansę jeszcze w te wakacje ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)