Gdynia
2013, 212 str.
Ocena:
5/10 OK
Decyzja
o odejściu od dotychczasowego partnera, z pewnością nie jest
prosta. Równie trudne (a może i nawet bardziej) jest rozpoczęcie
nowego życia, na własną korzyść. W głowie zapewne krążą
myśli: „Czy sobie poradzę?” lub „Jak to teraz wszystko
będzie?”. Nowe wyzwania, aspiracje i marzenia. Na dodatek
córeczka, którą trzeba wychować na człowieka. Jak to wszystko
pogodzić? Czy takie życie ma sens i może dawać poczucie
szczęścia, którego pragnie przecież każdy z Nas?
Pani
Beata to nie tylko debiutująca autorka, ale również matka dla
swojej czteroletniej córeczki. To także absolwentka Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie na wydziale Filologii Polskiej.
Od zaledwie siedmiu lat Pani Kiecana, która współpracowała z
„Tygodnikiem Zamojskim” oraz dwumiesięcznikiem „Twoje 9
Miesięcy”, mieszka w Warszawie. To właśnie tam próbuje zrobić
karierę, jednocześnie spełniając się w niezwykle wymagającej
roli matki.
Pierwszego
czerwca, w dniu święta każdego z Nas (bo przecież wszyscy mają w
sobie coś z dziecka) Betii postanawia odejść od męża,
zamieniając jednocześnie życie w domu teściów na Karminowej u
boku Romka, na spokoje, ale wymagające samotne wychowywanie córki w
niewielkiej kawalerce. Na początek planuje się usamodzielnić,
zapisując się na kurs prawa jazdy. Tam poznaje instruktora, który
z czasem staje się nie tylko powiernikiem problemów codzienności,
a kimś więcej. Jest też bezrobotny Borys, który świetnie potrafi
opiekować się dziećmi. Jak Betti poradzi sobie na „nowej drodze
życia”? Czy prawdziwa miłość czyha za rogiem?
Kiedy
tylko przeczytałam opis książki, miałam na nią ogromną ochotę.
Liczyłam na ciekawą opowieść, w której zostaną silnie
zaznaczone problemy samotnego wychowywania potomka. Wierzyłam, że
na kartach powieści poznam silną kobietę, dla której każdy
problem będzie wydawał się wyzwaniem do pokonania. Jednak teraz,
kiedy jestem już po lekturze, po raz pierwszy nie wiem co napisać...
„Milczeniem
można zabić drugiego człowieka i Romek mnie zabił. Już nic nie
czuję, nie jestem zdolna do miłości, współczucia, do zrozumienia
tego obcego człowieka, obok którego żyłam.”
Główna
bohaterka nie do końca jest tak, jak się spodziewałam waleczną
kobietą, a niezwykle naiwną i strasznie denerwującą osobą. Muszę
powiedzieć, że dawno nikt tak mnie nie denerwował podczas
wkraczania w świat przedstawiony. Momentami sama zastanawiałam się,
jak można postępować tak, a nie inaczej. Najdziwniejszym jednak
było to, że Bettii ocierała się głównie o wielką radość lub
totalny smutek. Czasami miałam ochotę rzucić książką o ścianę,
bo przecież ile można... Ale wtedy w głowie pojawiała się myśl
– przecież takie właśnie życie. Ludzie, kiedy kochają
drugiego człowieka są skłonni do niestworzonych rzeczy. Mimo
wszystko – choć Pani Kiecana przedstawiała to, co naprawdę ma
miejsce, niestety ograniczyła się jedynie do „wzlotów” i
„upadków”, a zabrakło szarej codzienności i być może rutyny,
która chcąc nie chcąc pojawia się w niektórych sytuacjach w
naszym życiu ;)
Pani Beata Kiecana (źródło) |
„(...)
kiedy wszystko nam się udaje i przychodzi łatwo, i myślimy o
sobie, że jesteśmy wielkimi szczęściarzami, a co gorsza,
zaczynamy wierzyć, że nam się to należy, Bóg grozi nam palcem i
mówi: 'No, no, no, to ja tu rozdaję karty'. I to wtedy nagle
wszystko się wali, ale właśnie w takiej chwili mamy utrzymać
nasze pozytywne nastawienie. I to jest sztuka życia. Bycie optymistą
nie oznacza, że człowiek nie ma zmartwień czy pecha.”
Głównej
bohaterce można zarzucić wiele, ale myślę że jej perypetie mogą
być pouczeniem dla niektórych osób. Pani Beata pokazuje Nam, że
romans z żonatym mężczyzną/ kobietą, mimo początkowych radości,
może być utarczką. Poza tym – wiążąc się z kimś, kto ma
obrączkę na dłoni, ranimy w tym momencie innego człowieka,
czerpiąc z tego własne szczęście...
Choć
język świetnie pokazuje jak mogą wyglądać współczesne matki
młodego pokolenia, myślę że niektóre zwroty, którymi
posługiwała się Pani Beata były nie na miejscu i choć pozornie
miały oddawać charakter słownictwa, którym posługuje się wiele
osób, nieco odpychały od czytania. Przekleństwa w literaturze mogą
sprawić, że w książce świetnie zostanie oddane tło społeczne
lub przy ich wielkim natłoku i nieumiejętnym ulokowaniu, zepsuć
wrażenie czytelnika. Pani Kiecana wystrzygła się na szczęście
tego błędu, co było dla mnie wielką radością. Posługując się
wulgaryzmami, nie nadużywała ich, wplatając w bardziej emocjonalne
wypowiedzi i pokazując jednocześnie jakim słownictwem posługuje
się wiele młodych ludzi.
„Alkohol
jest jak lek, wzmacnia żyły, czyści krew, człowiek czuje się jak
lew (...)”
Przed
lekturą ciekawiło mnie jak Pani Beata przedstawi relacje Bettii z
córką. Liczyłam na to, że będę mogła oczami wyobraźni
zobaczyć silną matczyną miłość. Początkowo było to jednak
a- wykonalne. Mela kilkakrotnie zostaje wysyłana na przymusowe
wakacje do babci, a matka (że tak powiem) – korzysta z życia.
Jednak z czasem czytelnik może dostrzec, że takie przedstawienie
Bettii było celowe, a Mela mimo wszystko jest dla niej najważniejszą
osobą w życiu.
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że debiut Pani Beaty nieco mnie zawiódł, choć
odnalazłam w nim wiele pozytywnych aspektów. Mimo wszystko uważam,
że nie jest to pozycja, obok której można przejść obojętnie. W
prozie Pani Kiecany z pewnością jest potencjał i mam nadzieję, że
będzie mi dane przeczytać zapowiadaną kolejną część. A książkę
polecam zwłaszcza, by móc zobaczyć obraz współczesnego,
zwłaszcza młodego, polskiego społeczeństwa i przekonać się, że
nie zawsze wszystko jest takie, jakim się prezentuje ;)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa
Novae
Res,
za co serdecznie dziękuję ;)
Zdecydowanie nie jest to pozycja dla mnie, ale jakoś spodobała mi się Twoja recenzja. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, jednakże książka chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię takie książki, więc pomimo wad po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńJestem ogromnie ciekawa, jak Tobie się spodoba ;)
UsuńNie dla mnie, ale Twoja recenzja jest świetna :)
OdpowiedzUsuń[http://ksiazkowy-chaos.blogspot.com/]
Nie jestem przekonana do tej powieści. Jej tematyka nie zaciekawiła mnie aż tak bardzo, bym chciała ją natychmiast poznać. Może kiedyś, lecz teraz mimo wszytko podziękuje.
OdpowiedzUsuńNie, chyba nie... ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że zniechęciło Cię moje narzekanie, kiedy miałam za sobą kilkanaście pierwszych stron? ;>
UsuńPewien cytat (zdaje się, że to z tej książki) jest dość sławny u nas i totalnie mnie dobił xD
UsuńTak, tak - z tej ;) Ale wspomnienia pozostaną bezcenne ;D
UsuńSpotykamy różnych ludzi na swej drodze a jak to wykorzystamy to już sprawa charakteru żeby coś przeżyć to musimy ryzykować a przez to cierpią inni cała proza życia,,ot i cała prawda o książce.polecam DOBRZE SIĘ CZYTA!!
OdpowiedzUsuń