sobota, 14 marca 2015

Diane Chamberlain "Milcząca siostra"

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
  Warszawa 2015, 456 s.
Ocena: 8/10 Bardzo dobra 

Każda rodzina ma swoją tajemnicę. Jedna bardziej trywialną, inna - niezwykle mroczną. Trafiając na strzępki informacji z przeszłości, trudno oderwać się od kart, które wręcz proszą się o odkrycie. Idąc krok za krokiem z ciekawością, gdzieś w sercu nieświadomie pojawia się lęk przed przeniknięciem niejasnych faktów. Przecież nie musi być tak, jak się spodziewany. Prawda może zburzyć cały dotychczasowy porządek świata, zwłaszcza, gdy okaże się, że rzeczywistość, w którym żyliśmy była jedynie dobrze skonstruowanym kłamstwem.

Rhiley przez całe dotychczasowe życie była pewna, że jej siostra Lisa, będąc nastolatką, popełniła samobójstwo. Nikt nigdy nie wspominał jej o okolicznościach tych wydarzeń, ona też nie pytała. Po ponad dwudziestu latach, sprzątając dom ojca po jego śmierci, odkrywa, że Lisa wcale nie umarła - jej siostra przybrała nową tożsamość. MacPherson w czasie poszukiwań będzie musiała znaleźć odpowiedź na wiele pytań. Co stało się przed laty? Dlaczego Lisa opuściła dom, rodzinę i miasto, pozostawiając ich bez żadnej wiadomości? I w końcu - dlaczego jej siostra od tak dawna milczy?

Chamberlain to pisarka, której twórczość stopniowo odkrywam. Nie raz już wspominałam, że za sprawą Książkówki trafiłam na literaturę tworzoną przez amerykańską autorkę, i nie żałuję. Popularna twórczyni powieści obyczajowych, które cieszą się sympatią czytelników na całym świecie, zyskuje co raz większą aprobatę wśród polskich książkoholików. Nie boi się poruszać trudnych tematów, robiąc to w sposób wnikliwy i na tyle tajemniczy, że jej książek nie idzie porzucić ot tak między zdaniami. Ponadto w jej lekturach nigdy nic nie bywa oczywiste...
 
Porządkując dom razem z Rhiley, mimowolnie angażujemy się w życie bohaterki. Kobieta, przygotowując na aukcję miejsce, w którym dorastała, musi uporać się nie tylko z bagażem emocji, ale i masą pamiątek i papierzysk, które po swojej śmierci pozostawił jej ukochany ojciec. Wśród mnóstwa bibelotów, które Frank darzył szczególną sympatią, Rhiley odnajduje zdjęcia siostry - młodej skrzypaczki - i nagrania z koncertów, kiedy ta była jeszcze dzieckiem. Chce zrobić to, czego nigdy nie miała możliwości - poznać siostrę chociażby przez te filmy i fotografie. Obraz Lisy, którego nie mogła zapamiętać jako dwulatka, nabiera dla niej namacalnych cech.

"[...] uświadomiłam sobie, że od początku do końca ją sobie wymyśliłam. Nic o niej nie wiedziałam, więc musiałam sobie wyobrazić, jaka była. Teraz nagle zobaczyłam jej twarz. Zobaczyłam, jak ciężko pracowała. Była tylko dzieckiem."*

Kolejne etapy poszukiwań i następne, równie zaskakujące odkrycia głównej bohaterki sprawiają, że poznajemy obraz całej rodziny, której kulą u nogi staje się przeszłość. Matka nie potrafi porzucić żalu po śmierci ukochanej córki; ojciec, pełen zmęczenia odznaczającego swe piętno na twarzy, żyje obok bliskich, ale jednocześnie poza nimi. Samobójstwo Lisy wpływa na wszystkich MacPerson'ów. Wszystkim brak brak ciepła, bliskości, a przede wszystkim rozmowy. Każdy jednak inaczej sobie z tym radzi.

Próby milczenia doświadczyłam także ja... :)

Powieść podzielona jest na trzy części. Nie tylko Rhiley, ale także Lisa ze swojej perspektywy przedstawia nam historię sprzed lat. Pozycja, której kolejne rozdziały oparte są na dochodzeniu do teraźniejszości, czyta się z wypiekami na twarzy. Przyznaję, że nie mam pojęcia czego byłam bardziej żądna - momentów, w których będę mogła poznać prawdę od bezpośredniego uczestnika tamtych wydarzeń, czy dalszych poszukiwań młodej MacPherson. Chamberlain zdecydowanie pod tym względem gra na pragnieniach czytającego, irytując go w sobie charakterystyczny sposób.

Amerykańska pisarka jak zwykle porusza w swojej powieści tematy trudne, które wymagają zaangażowania emocjonalnego czytelnika. Chamberlain z premedytacją wchodzi na obszary psychiki bohaterów. Każdy, kto w jakiś sposób na chwilę "dostaje głos" w historii toczy wewnętrzną batalię. Moje spojrzenie w szczególności skierowało się ku Danny'emu. Mężczyzna, który ma za sobą doświadczenie walk na froncie, początkowo budził lęk swoim zachowaniem nie tylko w Rhiley, ale również we mnie. Z czasem, gdy dostrzegłam silny wpływ samobójstwa Lisy oraz życia w ciągłym kłamstwie i niedopowiedzeniach także na jego egzystencję, zaczął wydawać mi się najciekawszą i najbardziej złożoną postacią, której "nie odstępowałam" na krok.

"[...] To nie mój umysł jest chory - powiedział - tylko moja dusza. A jej nie wyleczysz prochami."*

Ważną rolę w opowieści odgrywa też mały instrument - Violka. Przez chwilę niesamowity świat muzyki wydaje nam się okrutnym placem, na którym toczy się nieustanna walka. Wiele spostrzeżeń w tej kwestii nasuwa czytelnikowi profesja Rhiley, która zdecydowanie wydaje się być wybrana pod wpływem samobójstwa siostry. Przez długi czas mamy jedną możliwość - podążać za jej przypuszczeniami i wnioskami. Dopiero kiedy zaczęła się przede mną jawić druga strona medalu, spojrzenie to poszerzyło się. Muzyka, każdy dźwięk, staje się niezwykle pożądanym krzykiem smutku i szczęścia całej rodziny. Piękny odgłos skrzypiec i melodia z nich płynąca, która pojawia się gdzieś w naszym umyśle, roztacza swą "woń" przez całą powieść.

Dodanie opowieści odrobiny zabarwienia kryminalnego nie pierwszy raz wychodzi autorce na dobre. Fakt ten sprawia, że stajemy się detektywem, który nie tyle, co Rhiley pragnie odnaleźć siostrę, ale bardziej jak Danny - znaleźć sprawiedliwość. Byłam rozdarta pomiędzy tymi dwoma postawami bohaterów. Każda w jakimś stopniu wydawała mi się słuszna i właściwa dla rozwiązania całej zagadki. Byłam też ogromnie ciekawa jak w świetle działań rodzeństwa zachowa się poszukiwana, która odchodziła od rodziny z myślą, że nigdy więcej ich nie zobaczy, a oni w ogóle nie będą mieli pojęcia, że tak na prawdę nie popełniła samobójstwa.

Kobiety to Czytają!
"[...] sprawiedliwość ma wiele postaci."*

Charakterystyczne postacie uwikłane w całą historię sprawiają, że czytelnik porzuca początkową myśl wedle której cała historia jest przewidywalna. Czytając kolejne strony i odkrywając następne tajemnice czułam się co raz bardziej zaskoczona. Mam wrażenie, że tylko Chamberlain potrafi tak silną nicią spajać najbardziej skrajne elementy świata przedstawionego, tworząc jednorodną i mocną, pod względem dostarczanych wrażeń, opowieść. Nie znam żadnej innej pisarki, która sprawiałaby, że czytelnik jej powieści zdaje się być wyłączony na tych kilka momentów, kiedy oddaje się lekturze, z realnego świata. To, co dzieje się tu i teraz, zdaje się być nam obojętne. Bardziej prawdopodobne było, że wystygnie mi obiad albo spóźnię się na pociąg po siostrę, niż możliwość, że odłożę książkę chociażby przed skończeniem rozdziału.

Chamberlain sprawia, że wydarzenia w lekturze idą w jednym z możliwych kierunków. Czytelnik, jak i sama autorka mają pełną świadomość, że wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Czy rozwiązanie jest dobre? Chamberlain pozostawia tę kwestię sumieniu czytającego, który zaczyna zastanawiać się, jak postąpiłby w obliczu podobnego precedensu we własnej rodzinie. Podzieliłby punkt widzenia Dany'ego czy może cieszyłby się razem z Rihley? Bez próby wczucia się w sytuacje bohaterów nie możemy zdecydować o jednokolorowej barwie finału. 

"Człowiek nie może [...] bez końca uciekać od swoich błędów."* 

"Milcząca siostra" to powieść, która wodzi za nos. Przez nią błądzimy od skrajności w skrajność. Chamberlain niesamowicie miesza, wprowadza zaskakujące rozwiązania, ale nie robi tego odpychająco. To pozycja, którą czyta się błyskawicznie, a która nie nudzi. Myślę, że jej autorka jest jedną z najlepszych przedstawicielek swojego kraju, które tworzą prozę obyczajową. Zdecydowanie polecam powieść, w której tak naprawdę najważniejszą postacią nie jest niewidziana od lat siostra, ale całą rodzina - jako całość i osobne ogniwa. Obiecuję, że tę publikację o barwach ludzkiego kłamstwa przeczytacie z ogromną ciekawością i nieodpartym wrażeniem, że lektura zbyt szybko topnieje w rękach. 

*Cytaty pochodzą z książki Diane Chamberlain "Milcząca siostra", kolejno ze stron: 97,119, 418, 407. 

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka, za co serdecznie dziękuję ;)

12 komentarzy:

  1. Czytałam jedną książkę tej autorki i bardzo mi się spodobała. Po tę też pewnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty odkrywasz Chamberlain, a ja wciąż nie przeczytałam ani jednej jej książki. Ech, tyle ciekawych nazwisk do poznania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna ciekawie zapowiadająca się książka autorki, której twórczości nie miałam jeszcze okazji poznać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Diane Chamberlain to mój must read od dawna... kolejne książki wychodzą, a ja nadal nie zaczęłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam jeszcze twórczości Diane Chamberlain, ale mam nadzieję, że w tym roku uda mi się wreszcie to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię czytać twoje recenzje, gdyż widać gołym okiem, że wkładasz w nie mnóstwo energii i serca. Nie jest to pisanie na odczepnego, lecz rzetelny, analityczny tekst.
    Odnośnie powyższej książki, mam ją na uwadze i planuje przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysiu, niezwykle miło mi się zrobiło po przeczytaniu tego, co napisałaś :) Ogromnie dziękuję za tak pozytywne słowa. A książkę zdecydowanie polecam. Tak jak i inne pozycje Chamberlain :)

      Usuń
  7. Do tej pory udało mi się przeczytać tylko "Zatokę o północy" Chamberlain - książka przypadła mi do gustu, więc z największą przyjemnością sięgnę po więcej. "Milcząca siostra" zapowiada się naprawdę intrygująco.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chamberlain to w mojej opinii jedna z lepszych współczesnych pisarek powieści obyczajowych. Chyba nie ma sobie równych - jej książki trzymają stały poziom, każdorazowo wbijając mnie w fotel.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na książki autorki namawiam samą siebie od dłuższego czasu, bo w kościach czuję, że na pewno mi się spodobają ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach :) Ale chyba nie najbliższych, bo ciągle chcę najpierw skończyć stale powiększający się wielki stosik czekający na stoliku :D

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)