środa, 24 grudnia 2014
niedziela, 14 grudnia 2014
[165] Jacek Getner „Pan Przypadek i Korpoludki”
Wydawnictwo
Zakładka,
Warszawa
2014, 234 str.
Ocena:
6/10 Niezła
Wieczna
pogoń za pieniędzmi i sławą to pragnienia dość dużej części
populacji naszego globu. Trofea ustawiane skrzętnie na półce,
droga na szczyt po drabinie kariery w jednej, od lat, firmie to proza
życia kilkudziesięciu procent polskiego społeczeństwa. Zaglądając
w głąb niejednej korporacji można przekonać się, że nie są oni
zwykle zgodną rodziną, pracującą w pocie czoła z takim
zaangażowaniem jak maleńkie mrówki w mrowisku. Między szykami
pracowników niejednej firmy skrywa się przecież zazdrość,
nienawiść i kłamstwa...
Jacek
po ogromnym rozgłosie jaki przyniosła mu sprawa wiceministra
Urbaniaka staje się jednym z najbardziej pożądanych, a
jednocześnie nielubianych osób w kraju. Na dodatek, kiedy u jego
boku niemalże zawsze w Zakrapialni pojawia się Małgosia –
była-nie-była żona wcześniej wspomnianego Urbaniaka, każdy
skrycie ma ochotę znaleźć się na jego miejscu, choć
wspaniałomyślnie wielce pogardza zachowaniem niby-detektywa.
Detektywa, który uważa się za jasnowidza i pogrywa na nosie
policji. Tylko czy ot tak można zrezygnować w środku burzy, która
rozpętała się już dawno? Łoś wierzy, że więcej nie będzie
musiał śledzić Jacka, ale rzeczywistość staje się inna, gdy na
horyzoncie pojawiają się nowe zagadki do rozwikłania.
Pan
Getner to człowiek, który ostatnimi czasy niezwykle zaskakuje
czytelników. Pokazuje, że można pisać nie tylko przyjaźnie dla
serca książkoholika, ale i skutecznie przemieszczając w swej
prozie najbardziej zaskakujące powiązania z wielkimi tego świata.
O sobie pisze, że prócz pisarza jest scenarzystą i dramaturgiem.
Czytającego, który zatraca się w jego lekkim piórze męczy jednak
myśl, że mamy nie tylko dwóch Jacków, ale i dwóch detektywów
wkradających się w przeróżne środowiska. W końcu Pan Getner to
znakomity obserwator świata, który swoimi, często zabawnymi
historiami próbuje pokazać nam prawdę o codzienności.
„[...]
jest kimś w rodzaju Robin Hooda, który gnębi bogatych ważniaków
wywyższających się nad innymi.”*
Mojemu
trzeciemu spotkaniu z Jackiem Przypadkiem, zwłaszcza tak szybko
następującemu po lekturze bardzo dobrej, drugiej części,
towarzyszyła nie tylko ogromna ekscytacja ale i wiele wymagań i
oczekiwań. Bardzo chciałam, by niektóre wątki zostały
rozbudowane, by nadal nie zabrakło tej iskierki, którą zauważyłam
w oglądaniu razem z detektywem świata celebrytów. Wiele mogłam
chcieć, jednak nic nie było ode mnie zależne. Mogłam jedynie
wierzyć, że ludzie są banalnie przewidywalni :)
Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy, gdy wyjęłam książkę z koperty, była
genialna okładka. Pozornie zbyt prosta i jednokolorowa, dawała
wielkie pole do popisu czytelnikowi, który mógł jedynie zgadywać,
jakich ciekawostek „z kraju i ze świata” dostarczy nam tym razem
Przypadek. Powoli kartkowałam kolejne strony, przyglądałam się
detalom. Od razu zauważyłam, jak Pan Getner sprytnie zatytułował
kolejne opowieści. Pisarz nawet nie wie, ile tym drobnym gestem
sprawił mi radości.
![]() |
W obliczu korporacji z wiewiórką :) |
„A
jak się chciało pracować w dużej, międzynarodowej korporacji, to
nie ma czasu na takie głupoty jak życie osobiste!”*
Zadowolona,
długo nie zastanawiałam się nad rozpoczęciem przygody z
„Morderstwem w Orient Espresso”. Przypadek zupełnym przypadkiem
(wiem jak to brzmi) trafia do restauracji, w której znaleziony
został denat z pałeczką wbitą w splot słoneczny. Główny
podejrzany... ugrzązł w maleńkim okienku, a pracownicy korporacji
przytrzymani siłą przez właścicielkę, są ogromnie wzburzeni.
Brawurowo poprowadzona narracja, dbałość o najmniejszy szczegół
działający na wyobraźnię czytającego, sprawiły, że tak jak
podkomisarz Łoś, chcemy dorównać Jackowi. Niestety, tak jak
policjant – jesteśmy o krok za nim. Mimo to, perypetie gości
Orient Espresso, zdolności dedukcyjne i zgoda oraz współpraca
(sic!) policjanta z Przypadkiem wprawiają w niemałe osłupienie.
„Historia
jest nauczycielką życia. Warto poświęcić jej trochę czasu.”*
Nietypowa
sprawa związana z papierosami oznakowana kryptonimem „Zbrodniarz i
kara” zdecydowanie zaskoczyła mnie swoją tematyką. W toku
śledztwa spodziewałam się jakiś „fajerwerków” w rozwiązaniu
bądź zaskakującego obrotu sytuacji w punkcie kulminacyjnym. W
historii, która swoją nazwą bardzo przywodziła na myśl powieść
Dostojewskiego, była jak dla nie zbyt przewidywalna i za mało
ambitna, jak na postać detektywa-jasnowidza, którą wykreował Pan
Getner.
Z
utęsknieniem czekałam zatem na ostatnią sprawę dla Przypadka,
która zyskała miano „Moralności Pana Julskiego”. Przyznam, ze
tutaj od początku znów zaczęłam dobrze się bawić. W głowie
miałam kilka rozwiązań, typowałam kilka osób, ale tylko dwóch
Jacków wiedziało kto wysłał plik. Ta opowieść zyskała na
dodatek dużo kolorytu, z racji, że najwięcej, w stosunku to dwóch
pozostałych, było w niej wątków kontynuowanych z poprzednich
części serii. Poza tym przy opisie zdjęć Julskiego z rybą,
skojarzyła mi się tylko jedna osoba. Kto? O dziwo sam Pan Jacek Getner ;)
„-
No. Powinni zrobić rezerwat z takimi jak ten Sakowicz.
-
Ostatni prawdziwi faceci dla wszystkich prawdziwych kobiet! […]
Człowiek by wpadał do takiego rezerwatu i wiedział, że żyje.”*
Moje
serce w powoli zaczyna skradać jednak Sakowicz, choć sama nie
rozumiałam jego rzekomego uroku. Przez poprzednie dwie części
byłam wierna Przypadkowi, ale Małgosia... Ciężko było mi ja
polubić, a jak w końcu postać spotkała się z moja sympatią za
sprawą sernika.... - sami sprawdźcie, co się stało. Jeśli chodzi
o pozostałych bohaterów – najbardziej zaskoczyła mnie Malwina
(która nieustannie myli mi się z Marzeną). Chyba wszystkich
zaskoczyła. Łącznie z Przypadkiem, pokazując, że ludzie nie
zawsze są banalnie przewidywalni. Ależ mi się podobało to mocne
zakończenie!
![]() |
Wiewiórka miała wyglądać na wystraszoną... |
Nie
jest to w pełnej krasie gorsza część od pozostałych. Pan Getner
przyzwyczaił swoich czytelników do wysublimowanych historii,
niemożliwych rozwiązań i zaskakującego oblicza każdej ze spraw.
Ta ogromna moim zdaniem przejrzystość i nawet trochę błahość
sytuacji w opowieści zatytułowanej „Zbrodniarz i kara” dość
mocno zawiodła. Dopiero kolejna sprawa dla Przypadka sprawia, iż
czytelnik czuje, że detektyw nie popadł w rutynę i „bierze
wszystko, jak leci”. Zdecydowanym plusem jest „Moralność pana
Julskiego”, koronująca moment uwagi dla świata wiecznych
przepychanek o pieniądze i sławę.
„Żeby
nie chcieć niczego zmieniać w swoim życiu, można znaleźć bardzo
wiele przyczyn. Pierwszą z nich jest lenistwo, ponieważ dokonanie
każdej zmiany wymaga zwykle zrobienia czegokolwiek. Drugą może być
konsekwentna niechęć do jakichkolwiek zmian, gdy pewien życiowy
constans zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie chcemy
stracić. Młodszą siostrą tej przyczyny jest zwykły strach przed
tym, co będzie.”*
Podczas
lektury miałam chwile zawahania, momenty, w których nieco zawiodłam
się na kompozycji kolejnej zagadki. Ta książka zdecydowanie ma
mocniejsze i słabsze strony. Nie brak w niej jednak elokwentnych,
często trochę bezczelnych i bardzo odważnych komentarzy Przypadka.
Mimo to, myślę że warto przeczytać i tą powieść. Tym, którzy
nie znają historii, zdecydowanie polecam wszystkie trzy części, a
czytelnikom, którzy wahają się czy trzecia odsłona przygód
Przypadka nie zniszczy ideału detektywa, zalecam zaryzykowanie. Bo
ryzyko czasem się opłaca :)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości autora - Pana
Jacka Getnera, za co serdecznie dziękuję ;)
*Cytaty
pochodzą z książki „Pan Przypadek i Korpoludki”, kolejno ze
stron: 53, 111, 101, 184, 174.
czwartek, 4 grudnia 2014
[164] Jacek Getner „Pan Przypadek i Celebryci”
Wydawnictwo
Zakładka
Warszawa
2013, 234 str.
Ocena:
8/10 Bardzo dobra
Małe
dziecko podchodzi bliżej, puka w szklaną szybę, za którą
znajdują się ludzie. Jednak to tylko telewizja, fikcja scenarzystów
seriali albo galimatias pragnących życiowego sukcesu i sławy
ludzi. Świat, do którego nijak możemy wedrzeć się biernie
obserwując sytuację z kanapy. Tylko czy warto wkraczać w świat
celebrytów? W końcu tam intryga goni intrygę, a tajemnica,
tajemnicę. Czasem przydaje się wstrząs, który zafunduje ktoś z
zewnątrz, ktoś, kto wcale nie pragną się tam znaleźć. Być może
będzie to detektyw i jasnowidz w jednym, jak było w przypadku
świata stworzonego piórem Getnera.
Jacek Przypadek chcąc nie chcąc po ogromnym sukcesie rozwiązanych spraw minionej opowieści, staje się obiektem zainteresowań najbardziej wpływowych osób w kraju. Nic więc dziwnego, że gdy tylko na planie serialu dochodzi do zagadkowego morderstwa jednego z aktorów, sprawa trafia w ręce młodego detektywa. Szantażowany „szołmen” również decyduje się na usługi detektywa-jasnowidza, choć wcale nie ma zamiaru za nie płacić. Ostatnia sprawa, pozornie banalna – poszukiwania narzeczonego uczestniczki wielu reality show, okazuje się wielce korzystna dla samego Przypadka. Znów powracają znajome postacie, by umilić czytelnikom popołudnie.
Pan Getner to scenarzysta sitcomu „Daleko od noszy” oraz serialu komediowego „Ale się kręci”. Dla mnie jednak jest twórcą wielce intrygującej postaci Jacka Przypadka. Na dodatek pisarz ten jest niebywałym obserwatorem najmniejszych w życiu szczegółów, dzięki którym rodzą się tak mądre opowieści, jak te, spisane w "Brzydkiej Miłości". Pan Jacek jest też jednym z twórców literatury, który zaszczycił mnie odpowiedzią na kilka nurtujących mnie pytań, dzięki czemu powstał wyczerpujący wywiad :)
Z pierwszą zagadką, z którą bohater wplątuje się w świat wpływów, dużych pieniędzy i wielu kłamstw jest kwestia zaskakującej śmierci jednego z aktorów serialu „Miłość i medycyna”, który ginie... na planie ostatniego odcinka, w jakim miał wystąpić. Denat za sprawą swojego odejścia znalazł wśród kolegów i koleżanek wielu wrogów. Niektórym zalazł za skórę jeszcze wcześniej, nim odnaleziono go nieżywego w trumnie niezbędnej do sceny pogrzebu. Kto zapił? Komu zależało na śmierci mężczyzny? Pytań jest wiele, jednak Przypadek zna odpowiedź na wszystkie, przez co czytelnik sam zaczyna poddawać wątpliwości jego rzekome umiejętności jasnowidzenia.
Jacek Przypadek chcąc nie chcąc po ogromnym sukcesie rozwiązanych spraw minionej opowieści, staje się obiektem zainteresowań najbardziej wpływowych osób w kraju. Nic więc dziwnego, że gdy tylko na planie serialu dochodzi do zagadkowego morderstwa jednego z aktorów, sprawa trafia w ręce młodego detektywa. Szantażowany „szołmen” również decyduje się na usługi detektywa-jasnowidza, choć wcale nie ma zamiaru za nie płacić. Ostatnia sprawa, pozornie banalna – poszukiwania narzeczonego uczestniczki wielu reality show, okazuje się wielce korzystna dla samego Przypadka. Znów powracają znajome postacie, by umilić czytelnikom popołudnie.
Pan Getner to scenarzysta sitcomu „Daleko od noszy” oraz serialu komediowego „Ale się kręci”. Dla mnie jednak jest twórcą wielce intrygującej postaci Jacka Przypadka. Na dodatek pisarz ten jest niebywałym obserwatorem najmniejszych w życiu szczegółów, dzięki którym rodzą się tak mądre opowieści, jak te, spisane w "Brzydkiej Miłości". Pan Jacek jest też jednym z twórców literatury, który zaszczycił mnie odpowiedzią na kilka nurtujących mnie pytań, dzięki czemu powstał wyczerpujący wywiad :)
Z pierwszą zagadką, z którą bohater wplątuje się w świat wpływów, dużych pieniędzy i wielu kłamstw jest kwestia zaskakującej śmierci jednego z aktorów serialu „Miłość i medycyna”, który ginie... na planie ostatniego odcinka, w jakim miał wystąpić. Denat za sprawą swojego odejścia znalazł wśród kolegów i koleżanek wielu wrogów. Niektórym zalazł za skórę jeszcze wcześniej, nim odnaleziono go nieżywego w trumnie niezbędnej do sceny pogrzebu. Kto zapił? Komu zależało na śmierci mężczyzny? Pytań jest wiele, jednak Przypadek zna odpowiedź na wszystkie, przez co czytelnik sam zaczyna poddawać wątpliwości jego rzekome umiejętności jasnowidzenia.
„Ludzie
uwielbiają wierzyć w takie nadprzyrodzone bzdury. Zresztą, im
bardziej przestają wierzyć w Boga, bo przecież nauka wyklucza Jego
istnienie, tym bardziej wierzą w inne bzdury, które z nauką nie
mają nic wspólnego.”*
Dalej
na drodze detektywa, którego niezmiernie polubiłam (nie wiem czy
postać literacka może jeszcze bardziej przypaść czytelnikowi do
gustu), staje dawny „znajomy”. Ten epizod życia Przypadka został
według mnie wymyślony do najmniejszego szczegółu perfekcyjnie.
Czytając rozwiązanie, otwierałam oczy ze zdumienia, przekonując
się, co autor tym razem sympatykom Jacka. Pan Getner niesamowicie
potrafi wodzić czytelnika za nos! Trochę byłam zła, że udało mu
się skutecznie mną manipulować, ale radość z odkrycia prawdy
była niewątpliwie większa niż rzekoma złość. Te kilkadziesiąt
stron to moim skromnym zdaniem mistrzostwo!
.jpg)
Przyznam, że zaczynając czytać kontynuacje przygód Jacka Przypadka, nieco obawiałam się, czy autor będzie w stanie w równie zabawny i inteligentny sposób kontynuować kreację bohatera. Po pierwszej części wydawało się jednak w jakimś stopniu, że postać została w pełni zaprezentowana przed czytelnikami. Żartobliwość, ogromna erudycja i niebywała inteligencja zauroczyła nie tylko żeńską część bohaterek opowieści Pana Getnera, ale i tą część czytelniczek.
„- Jemu
naprawdę wydaje się, że potrafi każdego prześwietlić na wylot.
Jak aparat Roentgena.
Dopiero ostatnie słowa pana Fryderyka dotarły do Marzeny. No właśnie. Ona w przeciwieństwie do swojego patrona wierzyła w to, że wzrok Jacka rzeczywiście ma wiele wspólnego ze słynnymi promieniami X.”*
Dopiero ostatnie słowa pana Fryderyka dotarły do Marzeny. No właśnie. Ona w przeciwieństwie do swojego patrona wierzyła w to, że wzrok Jacka rzeczywiście ma wiele wspólnego ze słynnymi promieniami X.”*
Dawno
się tak nie ubawiłam, jak podczas lektury „Pana Przypadka i
celebrytów”. Autor niezwykle umiejętnie operując słowem,
zaprosił nas do przeżywania rzeczywistości, która dla portali
plotkarskich jest istnym rajem. W końcu każda afera, a zwłaszcza
takie, w jakich uczestniczy główny bohater opowieści to materiał
na pierwszą stronę gazety. Magazynu, który niestety nie każdy
będzie oglądać z uśmiechem.
Każda ze spraw, jakie pochłonęły w mniejszym lub większym stopniu Jacka, była opisana tak, by czytelnik z lekturą ostatniej strony, doznawał niemałego zaskoczenia. Myślę, że w tym aspekcie pisarz wypadł niezwykle dobrze, nie pozwalając rozwikłać zagadek nie tylko podkomisarzowi Łosiowi czy jego pomocnikowi – starszemu aspirantowi Somańce, ale także samym czytającym. Ciekawą rolę odgrywały też wtrącenia od samego autora. Wydawać by się mogło, że cała historia nie jest spisana, leż opowiadana z ogromnym rozbawienie ze zdezorientowanej osoby spoglądającej na tysiące słów zapełniających strony. Dialog z czytelnikami uważam za kapitalne rozwiązanie! - dzięki temu opowieść tworzona piórem, nabiera realizmu.
Każda ze spraw, jakie pochłonęły w mniejszym lub większym stopniu Jacka, była opisana tak, by czytelnik z lekturą ostatniej strony, doznawał niemałego zaskoczenia. Myślę, że w tym aspekcie pisarz wypadł niezwykle dobrze, nie pozwalając rozwikłać zagadek nie tylko podkomisarzowi Łosiowi czy jego pomocnikowi – starszemu aspirantowi Somańce, ale także samym czytającym. Ciekawą rolę odgrywały też wtrącenia od samego autora. Wydawać by się mogło, że cała historia nie jest spisana, leż opowiadana z ogromnym rozbawienie ze zdezorientowanej osoby spoglądającej na tysiące słów zapełniających strony. Dialog z czytelnikami uważam za kapitalne rozwiązanie! - dzięki temu opowieść tworzona piórem, nabiera realizmu.
Cieszę
się, że w kolejnej części przygód bohatera wykreowanego przez
POLAKA, nie zabrakło postaci, które bardzo polubiłam w pierwszej
odsłonie serii. Przyczyną mojej niemałej radości był
zdecydowanie fakt, iż Pan Getner postanowił rozbudować nieco wątek
Błażeja i nieco naprostować relacje uczuciowe między bohaterami
całe powieści. Przyznam, że najmniej spodobało mi się
rozwiązanie zamieszania z zakochanymi kobietami krążącymi wokół
Przypadka. Miejmy jednak nadzieję, że kolejna część przyniesie
wyjaśnienie i w tej kwestii :)
„[...]
wyciągnęła rękę w stronę Jacka. Ten wstał, nachylił się i
delikatnie pocałował jej dłoń. - No proszę. I w dodatku jest pan
szarmancki.
- Ja
używam tylko słowa grzeczny – powiedział Przypadek, siadając z
powrotem na swoim miejscu. - A kobiecych dłoni nie potrafię
ściskać, więc muszę je całować.
- A
dlaczego pan musi?
- Bo
uważam, że ściskać można cytrynę, a nie ciało kobiety [...]”*
Śmiało
pragnę wysnuć tezę, że seria o przygodach Jacka Przypadka nie
jest zdecydowanie tylko i wyłącznie kryminałem, czy pozycją
detektywistyczną. Znacznie więcej w niej np. komedii, ku radości
wielu czytających, także mnie. Nie brak obyczajowości i kapki
przygodówki. Zdecydowanie jest w niej jednak najwięcej
oryginalności i świeżości, jaką niesie za sobą proza Pana
Getnera spisana na zaskakująco dobrym, jak na współczesną
literaturę, poziomie językowym. Z drugą częścią widzę rozwój
kunsztu pisarskiego, aż strach pomyśleć jak wypadną w jej cieniu
kolejne odsłony przygód Przypadka.
Utwór Pana Jacka Getnera jest świetną odskocznią od codzienności, choć to właśnie życie codzienne opisuje. Zdecydowanie to jedna z lektur, przy której można odpocząć i zrelaksować się, oddając się wyłącznie lekturze. Niezauważalnie można też toczyć grę z Przypadkiem, ale zwykle kończy ona się zerowym wynikiem po naszej stronie. Mimo to polecam wypróbowanie tej walki każdemu, kto szuka w literaturze magii słowa pisanego. Pan Getner niewątpliwie razem z jasnowidzem – Jackiem Przypadkiem, czarują i oczarowują.
Utwór Pana Jacka Getnera jest świetną odskocznią od codzienności, choć to właśnie życie codzienne opisuje. Zdecydowanie to jedna z lektur, przy której można odpocząć i zrelaksować się, oddając się wyłącznie lekturze. Niezauważalnie można też toczyć grę z Przypadkiem, ale zwykle kończy ona się zerowym wynikiem po naszej stronie. Mimo to polecam wypróbowanie tej walki każdemu, kto szuka w literaturze magii słowa pisanego. Pan Getner niewątpliwie razem z jasnowidzem – Jackiem Przypadkiem, czarują i oczarowują.
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości autora - Pana
Jacka Getnera, za co serdecznie dziękuję ;)
*Cytaty
pochodzą z książki „Pan Przypadek i Celebryci”, kolejno ze
stron: 129, 71, 208.
środa, 3 grudnia 2014
"Zimowy sen"
Mój
zimowy sen zaczął się jeszcze, nim nasz kraj ogarnęło to
niesamowicie zimne powietrze, silny wiatr i mroźne moce. Zasnęłam,
tracąc magię czytania. Zaczęłam męczyć się czytaniem, brakowało
w niej tej pasji, co dawniej. Przez wrzesień i październik
próbowałam walczyć z ogarniającym mnie zmęczeniem, ale była to
walka niezbyt wyrównana. Listopad, choć bez grama śniegu w mojej
okolicy, wydawał się czasem, gdy schron przysypany jest kilkumetrowymi zaspami.
Zapędy czytelnicze budziły się we mnie tylko, gdy otwierałam
często rozsypujące się (ku mojej uciesze, gdyż lubię stare
książki), lektury i pozycje na zajęcia. Dopiero słowo „GRUDZIEŃ”
obudziło mnie.
W końcu czego nie zrobisz przed Nowym Rokiem, będzie
ciągnęło się za Tobą przez cały kolejny.
Czuję,
że skrzywdziłam kilka książek, kilku autorów, kilkudziesięciu
czytelników mojego bloga i pozostałych bloggerów. Najbardziej żal
mi jednak publikacji, bo przecież tym żyjemy my, książkoholicy (i
początkujący filolodzy). Niewątpliwie żałuje, że przez moją
absencje blogową niewiele osób poznało wartościową pozycję
Łukasza A. Zaranka – jedyną recenzję, jaką udało mi się
opublikować w listopadzie przeczytało niewielu. Od kilku dni trapi mnie też myśl
o osobach, które pozostawiłam bez wiadomości oraz książkach,
które przeczytawszy, porzuciłam między wydaniami Biblioteki
Narodowej i chusteczkami higienicznymi na biurku. Wczoraj
postanowiłam jednak dokonać swoistego rachunku sumienia. Spisać
wszystko, co złe. Na liście nagromadziło się czternaście
książek, kilka osób, wydawnictw, inspiracji, radości oraz spraw
dla mnie ważnych, które uciekły mi gdzieś, między placami. Nie
mam oczywiście zamiaru wysprzątać biurka na połysk, bo przecież:
Jeżeli
zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką
czego jest puste biurko?
~ Albert
Einstein
Wracając
do meritum – czasu pozostało niewiele, Święta Bożego Narodzenia
co raz bliżej. Oby grudzień był łaskawy dla moich planów i abym
wytrwała w nich do samego końca. Recenzja już jutro. Nie wiem,
czy zdążę odwiedzić wszystkie blogi, ale spróbuję zajrzeć choć
na kilka, dopijając resztkę już nieco zimnej kawy.
[źródło]
Gorąco
pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)