Wydawnictwo
Zakładka,
Warszawa
2014, 234 str.
Ocena:
6/10 Niezła
Wieczna
pogoń za pieniędzmi i sławą to pragnienia dość dużej części
populacji naszego globu. Trofea ustawiane skrzętnie na półce,
droga na szczyt po drabinie kariery w jednej, od lat, firmie to proza
życia kilkudziesięciu procent polskiego społeczeństwa. Zaglądając
w głąb niejednej korporacji można przekonać się, że nie są oni
zwykle zgodną rodziną, pracującą w pocie czoła z takim
zaangażowaniem jak maleńkie mrówki w mrowisku. Między szykami
pracowników niejednej firmy skrywa się przecież zazdrość,
nienawiść i kłamstwa...
Jacek
po ogromnym rozgłosie jaki przyniosła mu sprawa wiceministra
Urbaniaka staje się jednym z najbardziej pożądanych, a
jednocześnie nielubianych osób w kraju. Na dodatek, kiedy u jego
boku niemalże zawsze w Zakrapialni pojawia się Małgosia –
była-nie-była żona wcześniej wspomnianego Urbaniaka, każdy
skrycie ma ochotę znaleźć się na jego miejscu, choć
wspaniałomyślnie wielce pogardza zachowaniem niby-detektywa.
Detektywa, który uważa się za jasnowidza i pogrywa na nosie
policji. Tylko czy ot tak można zrezygnować w środku burzy, która
rozpętała się już dawno? Łoś wierzy, że więcej nie będzie
musiał śledzić Jacka, ale rzeczywistość staje się inna, gdy na
horyzoncie pojawiają się nowe zagadki do rozwikłania.
Pan
Getner to człowiek, który ostatnimi czasy niezwykle zaskakuje
czytelników. Pokazuje, że można pisać nie tylko przyjaźnie dla
serca książkoholika, ale i skutecznie przemieszczając w swej
prozie najbardziej zaskakujące powiązania z wielkimi tego świata.
O sobie pisze, że prócz pisarza jest scenarzystą i dramaturgiem.
Czytającego, który zatraca się w jego lekkim piórze męczy jednak
myśl, że mamy nie tylko dwóch Jacków, ale i dwóch detektywów
wkradających się w przeróżne środowiska. W końcu Pan Getner to
znakomity obserwator świata, który swoimi, często zabawnymi
historiami próbuje pokazać nam prawdę o codzienności.
„[...]
jest kimś w rodzaju Robin Hooda, który gnębi bogatych ważniaków
wywyższających się nad innymi.”*
Mojemu
trzeciemu spotkaniu z Jackiem Przypadkiem, zwłaszcza tak szybko
następującemu po lekturze bardzo dobrej, drugiej części,
towarzyszyła nie tylko ogromna ekscytacja ale i wiele wymagań i
oczekiwań. Bardzo chciałam, by niektóre wątki zostały
rozbudowane, by nadal nie zabrakło tej iskierki, którą zauważyłam
w oglądaniu razem z detektywem świata celebrytów. Wiele mogłam
chcieć, jednak nic nie było ode mnie zależne. Mogłam jedynie
wierzyć, że ludzie są banalnie przewidywalni :)
Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy, gdy wyjęłam książkę z koperty, była
genialna okładka. Pozornie zbyt prosta i jednokolorowa, dawała
wielkie pole do popisu czytelnikowi, który mógł jedynie zgadywać,
jakich ciekawostek „z kraju i ze świata” dostarczy nam tym razem
Przypadek. Powoli kartkowałam kolejne strony, przyglądałam się
detalom. Od razu zauważyłam, jak Pan Getner sprytnie zatytułował
kolejne opowieści. Pisarz nawet nie wie, ile tym drobnym gestem
sprawił mi radości.
W obliczu korporacji z wiewiórką :) |
„A
jak się chciało pracować w dużej, międzynarodowej korporacji, to
nie ma czasu na takie głupoty jak życie osobiste!”*
Zadowolona,
długo nie zastanawiałam się nad rozpoczęciem przygody z
„Morderstwem w Orient Espresso”. Przypadek zupełnym przypadkiem
(wiem jak to brzmi) trafia do restauracji, w której znaleziony
został denat z pałeczką wbitą w splot słoneczny. Główny
podejrzany... ugrzązł w maleńkim okienku, a pracownicy korporacji
przytrzymani siłą przez właścicielkę, są ogromnie wzburzeni.
Brawurowo poprowadzona narracja, dbałość o najmniejszy szczegół
działający na wyobraźnię czytającego, sprawiły, że tak jak
podkomisarz Łoś, chcemy dorównać Jackowi. Niestety, tak jak
policjant – jesteśmy o krok za nim. Mimo to, perypetie gości
Orient Espresso, zdolności dedukcyjne i zgoda oraz współpraca
(sic!) policjanta z Przypadkiem wprawiają w niemałe osłupienie.
„Historia
jest nauczycielką życia. Warto poświęcić jej trochę czasu.”*
Nietypowa
sprawa związana z papierosami oznakowana kryptonimem „Zbrodniarz i
kara” zdecydowanie zaskoczyła mnie swoją tematyką. W toku
śledztwa spodziewałam się jakiś „fajerwerków” w rozwiązaniu
bądź zaskakującego obrotu sytuacji w punkcie kulminacyjnym. W
historii, która swoją nazwą bardzo przywodziła na myśl powieść
Dostojewskiego, była jak dla nie zbyt przewidywalna i za mało
ambitna, jak na postać detektywa-jasnowidza, którą wykreował Pan
Getner.
Z
utęsknieniem czekałam zatem na ostatnią sprawę dla Przypadka,
która zyskała miano „Moralności Pana Julskiego”. Przyznam, ze
tutaj od początku znów zaczęłam dobrze się bawić. W głowie
miałam kilka rozwiązań, typowałam kilka osób, ale tylko dwóch
Jacków wiedziało kto wysłał plik. Ta opowieść zyskała na
dodatek dużo kolorytu, z racji, że najwięcej, w stosunku to dwóch
pozostałych, było w niej wątków kontynuowanych z poprzednich
części serii. Poza tym przy opisie zdjęć Julskiego z rybą,
skojarzyła mi się tylko jedna osoba. Kto? O dziwo sam Pan Jacek Getner ;)
„-
No. Powinni zrobić rezerwat z takimi jak ten Sakowicz.
-
Ostatni prawdziwi faceci dla wszystkich prawdziwych kobiet! […]
Człowiek by wpadał do takiego rezerwatu i wiedział, że żyje.”*
Moje
serce w powoli zaczyna skradać jednak Sakowicz, choć sama nie
rozumiałam jego rzekomego uroku. Przez poprzednie dwie części
byłam wierna Przypadkowi, ale Małgosia... Ciężko było mi ja
polubić, a jak w końcu postać spotkała się z moja sympatią za
sprawą sernika.... - sami sprawdźcie, co się stało. Jeśli chodzi
o pozostałych bohaterów – najbardziej zaskoczyła mnie Malwina
(która nieustannie myli mi się z Marzeną). Chyba wszystkich
zaskoczyła. Łącznie z Przypadkiem, pokazując, że ludzie nie
zawsze są banalnie przewidywalni. Ależ mi się podobało to mocne
zakończenie!
Wiewiórka miała wyglądać na wystraszoną... |
Nie
jest to w pełnej krasie gorsza część od pozostałych. Pan Getner
przyzwyczaił swoich czytelników do wysublimowanych historii,
niemożliwych rozwiązań i zaskakującego oblicza każdej ze spraw.
Ta ogromna moim zdaniem przejrzystość i nawet trochę błahość
sytuacji w opowieści zatytułowanej „Zbrodniarz i kara” dość
mocno zawiodła. Dopiero kolejna sprawa dla Przypadka sprawia, iż
czytelnik czuje, że detektyw nie popadł w rutynę i „bierze
wszystko, jak leci”. Zdecydowanym plusem jest „Moralność pana
Julskiego”, koronująca moment uwagi dla świata wiecznych
przepychanek o pieniądze i sławę.
„Żeby
nie chcieć niczego zmieniać w swoim życiu, można znaleźć bardzo
wiele przyczyn. Pierwszą z nich jest lenistwo, ponieważ dokonanie
każdej zmiany wymaga zwykle zrobienia czegokolwiek. Drugą może być
konsekwentna niechęć do jakichkolwiek zmian, gdy pewien życiowy
constans zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie chcemy
stracić. Młodszą siostrą tej przyczyny jest zwykły strach przed
tym, co będzie.”*
Podczas
lektury miałam chwile zawahania, momenty, w których nieco zawiodłam
się na kompozycji kolejnej zagadki. Ta książka zdecydowanie ma
mocniejsze i słabsze strony. Nie brak w niej jednak elokwentnych,
często trochę bezczelnych i bardzo odważnych komentarzy Przypadka.
Mimo to, myślę że warto przeczytać i tą powieść. Tym, którzy
nie znają historii, zdecydowanie polecam wszystkie trzy części, a
czytelnikom, którzy wahają się czy trzecia odsłona przygód
Przypadka nie zniszczy ideału detektywa, zalecam zaryzykowanie. Bo
ryzyko czasem się opłaca :)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości autora - Pana
Jacka Getnera, za co serdecznie dziękuję ;)
*Cytaty
pochodzą z książki „Pan Przypadek i Korpoludki”, kolejno ze
stron: 53, 111, 101, 184, 174.
Bardzo bym chciała poczytać książki tego autora :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Pana Jacka, ale mam ją na uwadze. Niemniej, ostatnio brak mi czasu na dodatkowe lektury, gdyż najpierw muszę wywiązać się z moich obecnych zobowiązań czytelniczych.
OdpowiedzUsuńMnie również 'Zbrodniarz' rozczarował i znudził, ale po wyjaśnieniach autora spojrzałam na tę historię nieco inaczej. Niemniej, i tak 'Morderstwo w Orient Espresso' okazało się dla mnie jedną z najciekawszych historii w całym cyklu :)
OdpowiedzUsuń