Wyd.
Święty Wojciech,
Poznań
2013, 384 str.
Ocena:
10/ 10 Perełka
Ślub
w życiu kobiety jest chyba drugim najważniejszym wydarzeniem zaraz
obok narodzin upragnionego dziecka. To dzień, w którym z twarzy
kobiety nie powinien schodzić uśmiech, w którym powinna czuć się
najszczęśliwszą osobą na świecie. Stanowi uwieńczenie
wielkotygodniowych, a czasem nawet wielomiesięcznych przygotowania,
wśród których niezwykle ważnym punktem jest wybór sukienki
ślubnej. Wygoda, klasa, piękno i pewna iskierka magii to niezbędne
cechy tej jedynej sukni. Wydawać by się mogło, że to ubranie
stworzone wyłącznie dla nas, nawet jeśli nie kupujemy jej,
specjalnie uszytej wedle wymiarów u krawcowej. Jednak czy suknia
mająca sto lat i zachowana w nienagannym stanie mogła być noszona
tylko przez jedną pannę młodą?
Książki
Pani Rachel Hauck, której dorobek literacki jest już dość
potężny, trafiły na księgarniane póki w Polsce za sprawą
wydawnictwa Święty Wojciech. Prócz publikacji przeze mnie czytanej
światło dzienne ujrzała powieść „Był sobie książę...”.
Obie te lektury były rewelacją w kraju pisarki i otrzymały ogromną
szansę by zagościć w domach Polek i Polaków. Dotąd nieznana
autorka za pomocą słów otwiera umysł i rozmraża serca na
podstawowe wartości: WIARĘ, NADZIEJĘ i MIŁOŚĆ.
„(...)
kiedy człowiek traci rozum, to dopiero wtedy naprawdę widać jego
serce.”*
Jedni
są wspaniałymi piekarzami, inni potrafią z pomysłem budować
domu. Każdy z nas jest w czymś mistrzem. Charlotte – główna
bohaterka – ma talent do wyszukiwania odpowiednich, a zarazem
niezwykłych sukien dla panien młodych. Kobieta prowadzi elegancki
salon mody ślubnej w Birmingham. Kiedy jednak zostaje narzeczoną,
nie potrafi znaleźć sukni swoich marzeń. Z czasem zaczyna się
zastanawiać czy wina tkwi w nieumiejętności czy niechęci.
Nękające ją wątpliwości zaczynają podpowiadać, że być może
wina tkwi w niewłaściwym (?) mężczyźnie. Szukając pożądanych
odpowiedzi, wybiera się na wzgórze, gdzie, ku swojemu zaskoczeniu
kupuje kufer. W środku znajduje suknię sprzed stu lat! Emily w
1912 roku. Mary Grace w 1939. Hillary w 1968. Charlotte w 2012. Co
łączy cztery kobiety i dlaczego suknia trafiła właśnie w jej
ręce?
Kiedy
wielkimi krokami zbliżał się koniec szkoły, jak co roku przyszło
mi wybrać książkę – nagrodę do świadectwa. Idąc po schodach
liczyłam, że znajdę jakąś ciekawą i dość grubą powieść,
która umili mi przedmaturalne wieczory. Po dwukrotnych oględzinach
wybór padł na pozycje Rachel Hauck. Choć początkowo znacznie
większą ochotę miałam na jej drugą, z dwóch wydanych w Polsce
publikacji, nie żałuję, iż w moje ręce wpadła niezwykle
poruszająca opowieść z historią w tle - „Suknia ślubna”
„Suknia
pasowała na każdą z nich, jakby była dla niej przeznaczona. Żaden
szew nigdy nie był poprawiany. Nie znać na niej zniszczeń. Nigdy
nie poszarzała ani nie pożółkła. (…) Jest jak Ewangelia
Jezusa. Zawsze pasuje. Nie wymaga zmian. Nigdy nie niszczeje i,
powiadam wam, zawsze jest w modzie.”*
Największym
atutem są zdecydowanie przeplatające się losy temperamentnej, jak
na swoją epokę Emily i pełnej rozterek Charlotte. Zdecydowanie
działa to na korzyść powieści dodając jej szczypty tajemnicy, a
nawet magii. Były momenty, kiedy wręcz oczekiwałam zmiany
bohaterek, chcąc się dowiedzieć co dalej wydarzy się w życiu obu
kobiet.
Z prześliczną zakładką ;) |
„Im
gość ma więcej na koncie bankowym, tym jego narzeczona jest
urodziwsza. Tak już ten świat jest zbudowany.”*
Prócz
zależności społeczno-biznesowych warto wspomnieć o utartych
schematach i nietolerancji na tle rasowym, o którym również
pisarka nie wahała się nie wspomnieć. Od „kolorowych”
jednoznacznie należało się trzymać z daleka. To oni ciężko
pracowali przy robotach drogowych. To z ich rąk zwisały ciężkie,
czasami aż nazbyt, łańcuchy. Kiedy ktoś, kto nie powinien znaleźć
się w ich dzielnicy, wkroczył tam, od razu uprzejmi powiadamiali
zainteresowanych. Zwłaszcza, jeśli tym kimś jest Emily –
narzeczona Phillipa Saltonstalla. Tylko czy dziewczyna na pewno go
kocha? Jeśli tak, to dlaczego nadal w jej głowie krząta się
miłość ze szkolnych lat – Daniel Ludlow?
„Małżeństwo
to coś więcej niż tylko szkolne wspomnienia. Więcej niż wspólne
śmianie się i młodzieńcze uczucie.”*
Akcja
powieści rozkręca się dość wolno, a czytelnik musi nieźle
naczekać się, aż Charlotte otworzy kufer i wpadnie w wir
poszukiwań mających na celu odkrycie historii sukni. Mimo, że
wszystko dzieje się niespiesznie, lektura nie nuży – na początku
możemy się spotkać ze znacznie większą liczbą migawek z życia
Emily, niżeli właścicielki salonu sukni ślubnych. Zabieg ten
podsyca jeszcze bardziej ciekawość czytelnika, sprawiając, że od
powieści nie można wręcz oderwać się do wyczekiwanych momentów.
Pisarka
zwraca uwagę nie tylko na to, co było istotnie dla ludzi przed
laty. Pokazuje również współcześnie bliskie sercom ludzi
miejsca. Prócz zwyczajowych kawiarenek czy sklepów pojawia się
tor, bez którego Tim nie wyobraża sobie życie. W końcu to
miejsce, gdzie adrenalina buzuje, a emocje i doznania posiadają
niepoliczalną mnogość. Dla Char niezwykłym miejscem przemyśleń
jest wzgórze za posiadłością Ludlowów, w którym mieści się
teraz fundacja. To właśnie tutaj często przebywały z matką, choć
tak naprawdę nie wiedziała dlaczego.
Charlotte
jednocześnie jest niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju kobietą z
darem oraz typową, pełną niepewności przed nadchodzącymi
chwilami dziewczyną. Nie można scharakteryzować jej jednoznacznie.
Pracując jest pewna siebie, jednak w zderzeniu z otaczającą
rzeczywistością traci czasami swoją moc, stając się niepewną
istotą. Char spotkała się z ogromną sympatią z mojej strony,
choć czasami jej niezdecydowanie mogło działać na nerwy. Postać,
którą wykreowała pisarka była niewątpliwie krucha, a jednak
pokazywała siłę „małego człowieka” odkrywając kolejne karty
historii czterech kobiet.
„To
chyba instynkt, szósty zmysł. Po prostu wiem – odpowiedziała
Charlotte, zatrzymując się w drzwiach. - Myślę, że Bóg mówi do
mnie, kiedy pracuję i pomagam pannom młodym.”*
Kremowo i subtelnie... |
Same
opowieści o szczęśliwych pannach młodych, które nosiły suknie z
kufra są wzruszające, mimo że wszystko wydaje się całkowicie
normalne, a jednocześnie niezwykle w swej prostocie. Sama suknia to
zmaterializowane marzenie każdej dziewczyny. Czytając kolejne
fragmenty o jej fasonie, materiale i złotym poblasku, co raz
bardziej zakochiwałam się w tytułowej sukni ślubnej ;)
Kolejnym,
ale jakże znaczącym miejscem w życiu bohaterów jest kościół.
Wizja niedzielnej mszy przypomniała mi o cotygodniowym obrazie tegoż
dnia, wielu znajomych i sąsiadach, którym z uśmiechem mówię
dzień dobry. Bardzo spodobała mi się ta, jakże realna scena,
pokazująca, że Bóg odgrywa wielką rolę. Wielu z bohaterów na co
dzień kroczyło obok niego, choć sami nie byli idealni. Wierzyli
jednak, że Bóg jest blisko i kiedy zajdzie potrzeba, przypomni o
swojej obecności.
„Czasem
los sam prowadzi człowieka we właściwe miejsce we właściwym
czasie. Czasem robi to dobry przyjaciel. Ale jeszcze częściej,
zamyślił się Daniel, jest to działanie Opatrzności Bożej i Jego
nieskończonej łaski.”*
Wydawać
by się mogło, że gdy nastąpią dwa niepozorne wyrazy
rozstrzygające część zagadek skrywających się na kartach
powieści Pani Hauck, chęć dotarcia do ostatnich stron nie będzie
już tak wielka. Podając na tacy fragment rozwiązania akcji niemal
sto stron przed końcem publikacji, pisarka przechytrza jednak
czytających. Kolejno stawianymi słowami sprawia, że w obliczu
nowych faktów, wszystko jest jeszcze bardziej ubarwione, a czytelnik
jeszcze bardziej rozemocjonowany. W ten sposób ani może myśleć o
porzuceniu chwilami wzruszającej lektury.
Muszę
powiedzieć, iż „Suknia ślubna” to niezwykła i wzruszająca
powieść. Nigdy nie spodziewałam się, że pod tą różową, nieco
cukrową, a jednak niezwykle piękną okładką odnajdę jeszcze
piękniejszą treść. Kolejne słowa składające się w opowieść
sprawiały, że w moich oczach powoli zbierały się łzy. Wszystkim
tym, którzy również chcieli poznać smak szczerej i czystej
miłości oraz odkryć tajemnicę sukni sprzed wieku szczerze polecam
powieść Pani Rachel Hauck.
*
Cytaty pochodzą kolejno ze stron: 357, 375, 200, 39, 63, 204.
Wspominałaś, że to świetna książka. Może kiedyś pożyczę od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńChyba będzie to kolejna książka, o której będę mówić, że przeczytałam ją dzięki Tobie. Fascynująco o niej piszesz, a już porównanie do pionka na polu biznesowym jest tak trafne, jak żadne inne. Ujęłaś mnie tym tekstem, ot co.
OdpowiedzUsuńKlaudyna, kolejna książka? Jestem ciekawa co już przeczytałaś dzięki mnie :) Cieszę się, że udało mi się o niej ciekawie napisać, gdyż przez dłuższy czas trudno mi było ubrać w słowa emocje, które zagościły po lekturze.
UsuńNp. 'Król Złodziei': http://www.kreatywa.net/2011/03/krol-zodziei-cornelia-funke.html
UsuńCały czas myślę ciepło o tej książce, a wtedy również o Tobie :))
"Król Złodziei" to jedno z lepszych wspomnień z lat gimnazjalnych ;)
UsuńPomimo tegi, że akcja rozkręca się powoli, czuję, że ta książka mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńAle przepięknie opisałaś swoje wrażenia po lekturze ''Sukni ślubnej''. Widać, że wzbudziła w tobie wiele emocji. Ja miałam okazję poznać twórczości tej autorki podczas czytania „Był sobie książę...”. który wspominam nadzwyczaj entuzjastycznie, dlatego chętnie zapoznam się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, trzeba wybrać się do biblioteki i brać się za czytanie, zachęciłaś mnie. :-)
OdpowiedzUsuńPatrząc na to, jak bardzo ją zachwalasz, z pewnością prędzej czy później się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuńAle wysoka ocena i piękna recenzja. Okładka też. Nie pozostaje nic innego jak przeczytać
OdpowiedzUsuńOjej! Bardzo bym chciała przeczytać tą książkę... szczególnie po takiej recenzji. Śliczna okładka! *_*
OdpowiedzUsuńO tak, o ślubie marzy każda kobieta :) Ja się już nie mogę doczekać swojego, który będzie za rok! Sama książka... tak pięknie o niej napisałaś, że z pewnością ją przeczytam. Smutne jest to, że przedtem nie brało się ślubów z miłości, dobrze, że o tym wspomniałaś. Dobrze, że mówi się o tych różnicach, bo lepiej można przyglądać się epokom, które minęły.
OdpowiedzUsuńKsiążka może być interesująca i zaskakująca, a Twoja recenzja robi swoje i jest doskonale napisana. :)
OdpowiedzUsuń