Ach,
jeszcze niedawno wydawało się, ze rok dopiero się zaczyna, a przed
sobą mam zeszyt z niezapisanymi trzysta sześćdziesięcioma
pięcioma stronami, a przedwczoraj otworzyłam kolejny, zupełnie nowy i czysty, na kartach którego być może spełnią się moje mniejsze
i większe marzenia :) Wiele przede mną, jak także wiele za mną.
Dziś chciałabym opowiedzieć o tym, co pozostawiłam gdzieś za
sobą (ale cały czas gdzieś blisko, można by rzec nawet, że w
sercu)... A, że wspominać ostatnimi czasy bardzo lubię, obstawiam,
iż rozgadam się na dobre, więc zaopatrzcie się w herbatę :D
Początek
roku był oczywiście ambitnym startem – na blogu pojawiło się aż
pięć recenzji, a w sumie osiem postów. Styczeń był też
miesiącem, w którym KSIĄŻKI-MEME obchodziły (już!) swoje
trzecie urodziny, co stało się dla mnie również motorem dla
dalszego pisania :) Ze styczniowych lektur najmilej wspominam „Zawsze
o tym marzyłam”. Wiele emocji dostarczyła mi też lektura
„Ostatniej spowiedzi”, którą zdążyła mi podwędzić sprzed
nosa siostra, gdy tylko dotarła paczka. Styczeń to także miesiąc
„Rekonstrukcji” - kolejnej genialnej książki Krzyśka, jak i
„Zablokowanego” - świetnej pozycji związanej z Formułą 1.
Źródło: Tydzień Obornicki |
Marzec
był z kolei miesiącem, w którym wkroczyłam w dorosłe życie,
kończąc osiemnaście lat (ach, jak ten czas minął?). Był to więc
czas wspólnych chwil z przyjaciółmi i wielu miłych niespodzianek.
W tymże miesiącu wzięłam także udział w spotkaniu autorskim z Panią Iwoną Walczak, Panią Joanną Opiat-Bojarską i Panią Joanną Jodełką. W marcowy wieczór zadzwonił też do mnie telefon z
zaskakującą propozycją i tak na kilka dni przed moimi urodzinami w
lokalnej prasie znalazł się artykuł o mnie i KSIĄŻKACH-MEME :)
W
kwietniu lekturą ciekawej książki uraczył mnie Pan Jacek Getner,
a mój blog zaczął zbierać fanów także na Facebooku. W kwietniu
brałam także udział w spotkaniu z Panią Katarzyną Enerlich –
chyba najsympatyczniejszą i pełną optymizmu pisarką, jaką znam
:)
Maj
to miesiąc, który obfitował w najlepsze lektury. Skończyłam
czytać mistrzowską „Lalkę” Prusa, poznałam prozę Pani
Witkiewicz i zanurzyłam się w wywiad rzekę z Arturem Barcisiem. W
maju na blogu pojawił się też wywiad z Krzyśkiem – nie tylko
jeden z najbardziej wyczerpujących, jak i ciekawych.
Czerwiec,
ach czerwiec.. Wtedy to zakochałam się bez pamięci w...
Bieszczadach. Wyjazd w góry w niewielkiej grupie, nowo poznaniu
ludzie, podróż pociągiem TLK, niesamowicie spędzone (zaledwie)
pięć dni i wiele chwil podczas wędrówki, kiedy znalazłam czas na
przemyślenia nad własnym życiem. Bieszczadzkie piesze wycieczki
były też czasem walki z samą sobą, z której myślę, że wyszłam
zwycięsko. W tamte piękne strony podróżowała ze mną „Nadzieja”,
która wzbudziła ciekawość współpodróżnych, jak i „Ciotki”,
które wciągnęły jedną z koleżanek.
Lipiec
i sierpień minęły mi wręcz niezauważalnie – na spotkaniach z
przyjaciółmi, długich rozmowach do późnych godzin nocnych i
lekturach czytanych w świetle lampki nocnej :) W sierpniu już
drugie moje opowiadanie pt. „Tydzień wgłębi obrazu...”. Po raz
kolejny opublikowałam mój tekst dzięki Pani Magdalenie Kordel w
zbiorze zatytułowanym „Spotkania wczorajsze”.
Z
rozpoczęciem roku szkolnego na blogu pojawiało się co raz mniej
recenzji, bo zaledwie jedna miesięcznie aż do samego grudnia.. Choć
czytałam kilka naprawdę niesamowitych pozycji, nie udało mi się
ich opisać (muszę to oczywiście nadrobić). Ale zabierałam się
za kolejne, bo.. nie mogłabym przeżyć bez czytania. Chyba mnie
rozumiecie książkoholicy? :) Przez blog w tym czasie przewinęły
takie książki jak nietuzinkowe „Torsje” Łukasza A. Zaranka,
„Prezydent von Dyzma” Marcina Wolskiego, od której to publikacji
wręcz nie mogłam się oderwać i „Niebieska trawa” wyjątkowo
smaczny kąsek, zważywszy nie tylko na piłkę nożną w tle :)
Pod
koniec października udało mi się poznać osobiście Łukasza –
autora „Torsji” - z którym korespondowałam już od dłuższego
czasu. Pisarz z moich okolic okazał się przesympatycznym
człowiekiem i podarował egzemplarz swojej powieści na konkurs,
który zorganizowaliśmy specjalnie dla Was – Moi Drodzy
Czytelnicy.
Przed
końcem roku – jeszcze w grudniu – już trzecie moje opowiadanie
trafiło po raz kolejny do zbiorku utworzonego z inicjatywy Pani
Magdy zatytułowanego „Gospoda pod choinką” . W kolejnym
moim tekście pt. „Nigdy
nie jest za późno, by uwierzyć” starałam się poruszyć istotne
wg mnie problemy, które mogą dotknąć każdego z Nas. Jestem
ciekawa jakie wrażenie zrobi ono na czytelnikach. Już trzecie
opowiadanie... może teraz czas już na coś własnego? ;)
W
Ostatnich dniach grudnia na nowo odnalazłam swoją pasję i
motywacje do dalszej pracy. Nie tylko jeśli chodzi o bloga, ale
także moje pisanie. Wiele zmian nastąpiło też w kwestii myślenia
o moich marzeniach, tych mniejszych i większych za sprawą artykułu Gosiarelli :) Nabrałam wiary, że wszystko, czego pragnę, jest do
spełnienia i przystąpiłam do działania :D
Znów
rok pełen wrażeń za mną :) Mniej książkowych, ale równie
znacznych w moim życiu. Jeśli chodzi o przeczytane książki bez
problemu polepszyłam swój wynik z zeszłego roku, ale nie dobrnęłam
do wyznaczonej liczby 52 – przeczytałam 50 książek. Na
KSIĄŻKACH-MEME pojawiły się 24 recenzje przeczytanych przeze mnie
powieści. W 2014 roku chciałabym nie tylko spełnić marzenia, ale
i patrząc na niego jako książkoholik – nadrobić zaległości z
powieściami, które od dawna stoją na mojej półce i zacząć
częściej wypożyczać publikacje w bibliotekach.
ciekawe podsumowanie, cieszę się, że spodobały Ci się moje rodzinne strony, czyli Bieszczady, a co do ilość przeczytanych książek, to u mnie bardzo podobny wynik :)
OdpowiedzUsuńCzy można jeszcze gdzieś w internecie przeczytać artykuł z gazety? Jeśli tak to mogłabym prosić o linka do niego? Z góry dziękuje ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie można tego nigdzie przeczytać. Mogę Tobie drogi Gościu zeskanować artykuł (jak znajdę gazetę) i wysłać na maila :)
UsuńImponujące wyniki!
OdpowiedzUsuńOby 2014 rok był równie owocny! :)
Ja mam podobnie - od rozpoczęcia roku szkolnego ciężko z recenzjami i czytaniem, ale coś tam zawsze skrobnę. :) Żeby rok 2014 był jeszcze lepszy! :)
OdpowiedzUsuńmmm Bieszczady :D wiesz, że uwielbiam :D 2013 był ciekawy, ale mam nadzieję, że pod pewnymi względami 2014 będzie lepszy dla nas obu :)
OdpowiedzUsuńOby 2014 rok był lepsze dla wszystkich! ;)
OdpowiedzUsuńAch ta sława, dziennikarze :)) A tak poważnie - uwielbiam Bieszczady, też byłam w zeszłym roku :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jeszcze lepszego roku 2014!
OdpowiedzUsuńsuper podsumowanie! Wow już 3 lata prowadzisz bloga, szacun :) Gratuluję, duży sukces:)) zazdroszczę Bieszczad, nigdy nie byłam :) aby 2014 był równie udany! ^^
OdpowiedzUsuń