Gdynia
2013, 240 str.
Ocena:
7/10 Dobra
Ze
szpilkami jest tak, że jedne je kochają i dałyby sobie uciąć
rękę za parę z najnowszej kolekcji, inne uważają je za
niewygodne, a ze znacznie większym entuzjazmem wybierają buty na
płaskim obcasie. Wiele pań twierdzi, że dodają one kobiecości i
sprawiają, że czują się piękniejsze. Z kolei o romansach dużo
osób na zdanie, że to pozycje o znikomej wartości, bo o ile
opisują piękno uczucia, o tyle w życiu nie bywa to tak jak w
książkach. Romans i wysokie buty jednak nie wydają się zbyt
nowatorskim połączeniem. A może jednak mogą być czymś więcej?
Liliana
to trzydziestoparolatka, która kocha koty, wysokie obcasy. Prócz
kilku dziwnych obsesji ma wybujałą wyobraźnię i cięty język. Od
lat pracuje w korporacji, choć tak naprawdę ma dość wyścigu
szczurów i nieznośnej przełożonej, która razem z dziewczynami, z
którymi współpracuje, nazywają Lejdi. Kobieta nie spodziewa się
jednak, że w jej życiu szykują się nie małe zmiany, a wszystko
zacznie się od miejsca parkingowego. Na dodatek nie tylko to będzie
męczyć jej myśli, ale również pewien socjopata, który nie
wiedzieć czemu, poluje na nią. Gdyby tylko wiedziała, że
tajemnicze kartki z numerkami nie były ulotką, którą jak zwykle
wepchnęła do torebki...
Pani
Lingas-Łoniewska to wrocławianka, która pisze książki łączące
w sobie sensację z nutką romansu. W
2009 roku zaczęła swoją pisarską przygodę od opowiadań fan
fiction, które publikowała w internecie, pod pseudonimem
Agnes_scorpio. To
właśnie pozytywne komentarze internautów były bodźcem do tego,
by zająć się pisaniem na poważnie. Laureatka konkursu na
kryminalne opowiadanie z Dolnym Śląskiem w tle ma na swoim koncie
takie powieści jak „Bez przebaczenia”, „Zakręty losu”,
„Zakład”, „Szósty” czy „W zapomnieniu”. Każdorazowo
premiera jej powieści spotyka się z entuzjazmem czytelników w
całej Polsce.
Kiedy
chwytałam w dłonie kolejną książkę Pani Agnieszki, wiedziała,
że będzie kipiała ona emocjami, tak, jak to było w przypadku
wcześniejszych publikacji pisarki, które czytałam. Jedak coś
więcej niż emocjonalność podczas lektury, przyciąga mnie do
pozycji Pani Lingas-Łoniewskiej. Mimo że wiele osób twierdzi, że
w romansach nie można odnaleźć nic prócz ckliwych słów, zawsze
próbuję odnaleźć w nich drugie dno. W przypadku tej autorki póki
co – udawało się to. A jak było tym razem?
Choć
książka od dawna leży na moim biurku przeczytana, trudno mi było
zebrać się na napisanie jej recenzji. Książki Pani Agnieszki już
nie raz wywoływały we mnie ogrom emocji, który na długo
pozostawał. Byłam ciekawa czy tym razem pozostanie na dłużej, czy
może uleci. Po trudnych kilku dniach, kiedy moje myśli męczyło
coś zupełnie innego niż najnowsza publikacja, zebrałam się w
sobie, by opowiedzieć o książce, która pokazuje, że czytając
romanse możemy mieć nie tylko romantyczny nastrój, ale i uśmiech
od ucha do ucha i zaciekawienie, kiedy na kartach powieści pojawiają
się tropy pachnące kryminałem.
"Bogata wyobraźnia i dobra pamięć nie
zawsze są błogosławieństwem."
Przyznam,
że ciężko było mi sobie wyobrazić pozycję Pani Agnieszki, która
mogłaby być komedią. W końcu to właśnie ona zauroczyła mnie
swoimi romansami, które często były podszyte wątkiem kryminalnym.
Ale nigdy nie myślałam, że przy książkach Pani Lingas-
Łoniewskiej mogłabym tyle razy się zaśmiać, choć wokół mnie
byli ludzie, którzy nie rozumieli mojego rozbawienia i patrzyli
wręcz z przymrużeniem oka. Wielu pisarzom zarzuca się, że ich
książki zbyt odstają od rzeczywistości, a niekiedy frazy zapisane
na stronach tworzące literacki wymiar, zbyt odstają od tego, co
otacza Nas na co dzień. W przypadku dzieł Pani Agnieszki te
stwierdzenie jest zawsze błędnym – tym razem czytając niektóre
rozmowy Liliany i jej koleżanek, miałam wrażenie jakbym widziała
niektóre wymiany zdań moje i moich przyjaciółek. Każda kolejna
taka konwersacja sprawiała, że zaczynałam utożsamiać się z
bohaterami i wczuwać w ich sytuacje. Najbliższa mi była właśnie
główna bohaterka, chyba dlatego, że tak jak ona bardzo lubię koty
;)
„Nie
wiem, kim jest ten facet, ale chyba musi być wyjątkowy, skoro tak
cię odmienił.”
Jak
zwykle bohaterzy pojawiający się na kartach powieści
Lingas-Łoniewskiej są tak wykreowani, że od razu przypadają do
gustu czytelnikowi, a nawet sprawiają wrażenie jakby mieli kilka
naszych cech. W Lilianie najbardziej podobała mi się jej
stanowczość i niezależność, a zarazem delikatność, z jaką
lokowała swe uczucia. Choć wydawała się twarda zewnętrznie, od
wewnątrz była wulkanem emocji, który dotknięty, w każdej chwili
może wybuchnąć. Z kolei Michała polubiłam za to, że mimo iż
był przystojnym mężczyzną, pod tą skorupą skrywała się
wrażliwość. Zewnętrznie dobrze zbudowany i wysportowany facet, a
wewnątrz kruchy gość, który także potrzebuje ciepła, miłości
i stałości w uczuciach. Bardzo polubiłam też charyzmatyczne
przyjaciółki Liliany. Znały się szmat czasu i wiedzę na swój
temat potrafił wykorzystywać tak pięknie, jak wtedy gdy po ślubie
z jednej z nich zabrzmiał mój Happysad ;)
Każda
z nas szuka swojego księcia z bajki, który pewnego dnia nadjedzie,
wypatrywany od lat, na białym koniu. Choć książęta już dawno
wyginęli, miłość może spotkać Nas w najmniej spodziewanym
momencie, a mężczyzna, którego przypadkowo spotykamy, tak jak ten,
który staje na drodze Liliany, może być właśnie tym, który
potem okaże się naszym wymarzonym. Książka Pani Agnieszki
wskazuje nam wręcz, że nie należy się za nim rozglądać, bo
miłość nadchodzi w tak niespodziewanej chwili jak wtedy na
parkingu. I pamiętajcie – miejsce parkingowe w korporacji to rzecz
święta ;)
„W
każdym razie musiałam poukładać sobie w głowie, co tak naprawdę
czuję do tego faceta, bo teraz jedyne, co we mnie wzbudzał, to
okropny chaos – i w głowie, i w sercu. A tego bardzo nie lubiłam.”
Nie
przepadam za tym, by w tekście pojawił się nadmiar wulgaryzmów,
bo przecież dawniej literatura była zachwycająca bez tego i jestem
zdania, że powinno tak pozostać, bo wszystko w naturze ma swoje
miejsce. Pani Agnieszka, mimo że ich używała, nie przedobrzyła i
zachowała równowagę. Język powieści był dzięki temu lekki i
przystępny, choć nie rzadko pisarka przekazywała nam, że tak
powiem „twarde” prawdy.
„Nie
patrz na to przez pryzmat waszych byłych związków. (…) To nigdy
tak nie działa, a może wiele popsuć. Uważasz, że nie możesz
wykonać kolejnego kroku, bo ostatnio gdy go zrobiłaś, wpadłaś w
czarną dziurę. To wielki błąd, można wiele stracić.”
Jednak...
najnowsza publikacja Pani Lingas-Łoniewskiej nie wywarła na mnie
tak wielkiego wrażenia, jak jej poprzednie pozycje. Po lekturze
pozostały we mnie charakterystyczne zdania, które nie raz nie dwa,
podczas ich czytania, sprawiały wrażenie, iż mogą być mantrą
dla wielu kobiet, którym brakuje pewności siebie i odwagi, by
zdecydować się na trwanie w uczuciu.
„Pokiwałam
głową, starając się zrozumieć to, co do mnie powiedział. Ale
nie kolejna rewelacja o siostrze, niewiernej żonie, nie to mną
wstrząsnęło. On zwrócił się do mnie 'kochanie'. Moją duszę
zalało takie ciepło, taka tkliwość, że poczułam przerażenie.
Nie chciałam znowu... zbierać mojego roztrzaskanego serca z
podłogi.”
Podsumowując
muszę przyznać, że choć książka nie powaliła mnie na kolana, z
pewnością zapewniła multum rozrywki i dodała pozytywnej energii i
wiary nie tylko mi, ale i osobą, którym czytałam poszczególne
frazy wprost z lektury. To lekka i zabawna powieść romantyczna,
którą z każdą stroną wprowadzany zaskakujący swym rozwiązaniem
wątek kryminalny, tylko ubarwił i uatrakcyjnił. Pozycje chciałabym
polecić kobietą, którym brak odwagi nawet w najlepszych szpilkach
i mężczyzną, którzy patrzą sercem tak jak Michał ;)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa
Novae
Res,
za co serdecznie dziękuję ;)
Od dawna interesuje mnie twórczość tej autorki, ale jeszcze nie udało mi się przeczytać żadnej powieści, która wyszła spod jej pióra. Prawdopodobnie będę miała okazję (w końcu!) zapoznać się z "W szpilkach od Manolo" - może ta książka zapoczątkuje moje uwielbienie do powieści pani Lingas-Łoniewskiej? Kto wie, kto wie... :)
OdpowiedzUsuńChoć Agnieszka Lingas-Łoniewska jest tak popularna wśród blogerów, jakimś cudem nie miałam okazji przeczytać ani jednej z jej książek. Ale jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce kilka powieści jej autorstwa, pewnie zacznę właśnie od "Szpilek", a te bardziej powalające na kolana tytuły zostawię sobie na później. :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych polskich pisarek i jak do tej pory nie zawiodłam się na żadnej książce, która wyszła z pod jej pióra.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPożyczysz mi "Szpilki" ;) Albo nawet sama je sobie zabiorę, kiedy wpadnę do Ciebie ^^ "Nie wiem, kim jest ten facet..." - ten cytat mi coś mówi... ;) No i... TWÓJ Happysad? ;>
OdpowiedzUsuńNie czytałem jeszcze żadnych książek tej autorki, więc może zacznę od tej. :)
OdpowiedzUsuńhmm, może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:)
Mam w planach poznanie twórczości tej autorki. Jestem ciekawa czy przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuńOstatnio mam ochotę na właśnie tego typu książki. Nie miałam też jeszcze okazji czytać powieści tej autorki. To już dwa powody, żeby sięgnąć po tę powieść;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę przekonać się do książek tej autorki, więc na razie sobie odpuszczam. Ale kto wie, może kiedyś :).
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam w planach jakąś książkę tej pani, ale w końcu stwierdziłam, że to nie literatura dla mnie. Tej pozycji też raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKolejna znakomita książka tej autorki. ;)
OdpowiedzUsuń