poniedziałek, 9 kwietnia 2012

CUDZE chwalicie, SWEGO nie znacie #6

CUDZE chwalicie, SWEGO nie znacie to najnowszy, cotygodniowy (każdej NIEDZIELI) cykl na blogu Meme, podczas którego będziemy mówić o polskiej literaturze – Poetach na miarę Leopolda Staffa, kryminałach, które mogą równać się z powieściami Agaty Christie, seriach, których pozazdrościłby Nam sam Harry Potter- bohater książek J.K. Rowling czy powieściach obyczajowych, przy których wylejemy nie tylko łzy, ale również będziemy się śmiać. 
 
Dziś, po zjedzeniu jajek i wielkanocnej baby, przyjęciu gości i (oczywiście!) tradycyjnym laniu wodą nadszedł czas na niedzielę w poniedziałek, czyli obiecaną już szóstą odsłonę cyklu. Przyznam się, że w tym tygodniu wybór spośród mojej „małej” listy był dość szybki ale nie oczywisty. Postanowiłam wybrać kobietę („kobieto, puchu marny” jak mawiał nasz wieszcz, a jednak zdolne to jesteśmy), której lektury traktujące o prawdziwym życiu, dostarczyły mi wielu pozytywnych emocji. Dziś, do grona najlepszych dołącza Pani Anna Onichimowska ;)


Kim jest Pani Onichimowska ?

Pani Anna Onichimowska - kalendarzowy wodnik, mieszkający w Warszawie, tworzy literaturę dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Pisze też sztuki teatralne, scenariusze, słuchowiska radiowe. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Po studiach podjęła pracę w wydawnictwie dziecięcym, gdzie zajmowała się oceną maszynopisów. Jej debiutem książkowym był zbiór wierszy „Gdybym miał konia”, wydany w 1980.. Pisze z zamiłowania, choć jest to jej „sposób” na życie. Autorka nie raz przyznaje na spotkaniach autorskich, że jest urodzoną podróżniczką. Mawia, że pół dotychczasowego żywotu spędziła za granicą. Po studiach pracowała przez kilka lat w Redakcji Literatury dla Dzieci w Krajowej Agencji Wydawniczej. Następnie znalazła się w się w bliźniaczej redakcji bliźniaczego wydawnictwa - w Młodzieżowej Agencji Wydawniczej . Jednak w 1990 roku MAW przestał istnieć. Wówczas założyła wraz z grupą przyjaciół, zaangażowanych w książkę dla dziecka, Fundację "Świat Dziecka". Choć mieli wiele planów, początkowo z trudem zdobywali fundusze. Jedną z ich pierwszych, bardziej spektakularnych akcji było sprowadzenie dla pacjentów szpitali dziecięcych całego TIR-u zabawek z Anglii. Organizowali oni również międzywydawniczy konkurs na "Dziecięcy Bestseller Roku" i rozdają Dongi, który później przejęła przejęła Polska Sekcja IBBY, a Fundacja przestała istnieć. W 1976 debiutowała w twórczości literackiej wierszami dla dorosłych, zamieszczonymi na łamach Sztandaru Młodych oraz Kultury. Współpracuje z Polskim Radiem, jest autorką wielu słuchowisk dla Teatru Radiowego. Jej debiutem książkowym był zbiór wierszy Gdybym miał konia, wydany w 1980. Otrzymała wiele nagród i wyróżnień literackich w Polsce i za granicą. Do swoich czytelników podchodzi bardzo poważnie. Sugestie dzieci są dla niej wyjątkowo cenne i bywało, że wpływały na kształt jej książek. Zachęca najmłodszych, by pisali do niej listy. Pytana o inspiracje, mówi: „Pomysły leżą na ulicy, trzeba tylko umieć je podnieść.” Lubi otwarte zakończenia swoich utworów, ponieważ uważa, że to jeszcze bardziej przywiązuje czytelnika do kreowanych przez nią postaci. Pani Anna to kolejna osoba, którą miałam możliwość poznać osobiście. Będąc na spotkaniu autorskim z Panią Anną dowiedziałam się nie tylko tego co już wcześniej napisałam, ale również, że uwielbiała ona w młodości brać udział w konkursach literackich. Zachęcała nas – młodych do nieustannego kształtowania swojej „pisaniny”, a zarazem własnej osoby.

Dorobek Pani Anny jest duży i choć wręcz dopiero dziabnęłam pierwszy kęs, jestem w pełni usatysfakcjonowana po lekturze „Hera, moja miłość”, „Lot komety”, „Dziesięć stron świata” oraz kilku czytadeł dla dzieci ;) Na myśl nasuwa mi się pytanie: Co zachwyca w pozycjach Pani Anny?

Pani Anna w nieco innym "wydaniu"
Po pierwsze – wyraziści bohaterowie o mocnych charakterach, którzy po prostu pozostają w czytelniku, nawet po zakończonej lekturze.

Po drugie – nietuzinkowość. Pani Onichimowska porusza znaczące problemy – narkomanię, sekty, choroby etc. Wiadomo, pisać o tym nie łatwo, jeśli się na dany temat nic nie wie. A autorka pisze o tym bardzo lekko, dobierając odpowiednio każde słowo. Jak udało mi się dowiedzieć na spotkaniu autorskim – zawsze przygotowuje się do dzieła, konsultując wszystko z ludźmi, którzy na co dzień spotykają się z konkretną patologią, pomagają osobą uzależnionym.

Po trzecie – umiejętność grania na emocjach czytelnika. Są pozycje, które po prostu nie sprowokują człowieka do refleksji. Z ręką na sercy przyznam – Pani Anna potrafi tak pisać ;D Po lekturze jej pierwszej powieści - „Hera, moja miłość” przez kilka godzin, zanim zaczęłam pisać recenzję, po prostu musiałam poczytać o tym: o leczeniu, osobach chorych i trudności w prawidłowym funkcjonowaniu ich rodzin.

Mogłabym wymienić jeszcze kilka cech, które mają zachęcić potencjalnego czytelnika do lektury, jednak jak mogłabym sobie poskąpić fragmentu powieści?

Okładka powieści, z której pochodzi cytat
(…) Mieli jednego skręta na spółkę, postanowili rzucać monetą, który wypali pierwszą połowę.
- Najpierw musimy trochę posprzątać... - postanowił Michał, zgarniając z foteli stare zasłony i ozdobny gruby sznur, zakończony frędzlami.
- Ukradłeś go? - Krzyś przyglądał się ze wszystkich stron ich przedmiotowi pożądania.
- Ja nie kradnę - oburzył się Misiek. Przypomniał mu się nagle własny szept: "Jestem jak ta mysz, bracie..." i nieruchomy wzrok Jacka, utkwiony w nim w półmroku. - Jacek sam mi dał...
To kłamstwo sprawiło mu nieoczekiwaną przyjemność. Prawie w nie uwierzył.
- Coś ty... - zdziwił się Krzyś. - Mój orzeł... - zdecydował, rzucając złotówkę. Stuknęli się głowami, pochyleni nad skrzynią. Reszka...
Michał wziął skręta między palce, usiadł w fotelu, a Krzyś podał mu ogień. Pierwszy wdech wcisnął go głębiej w fotel, wszystko zawirowało mu przed oczami. Był znów z Jackiem w zoo. Zwierzęta zgodnie brodziły po kolana w zeschłych tlących się liściach. Nie było krat ani ludzi, tylko zwierzęta i ptaki. Przechadzały się wolno, strusie i kozy, tygrysy i antylopy, słonie i żyrafy.
"Chciałbym mieć taką szyję", zabrzmiał mu w uszach własny głos z przeszłości.
- Jaką? - usłyszał Krzysia.
Skąd on się tu wziął, zdziwił się, nagle zachciało mu się śmiać, wyobraził sobie siebie jak kroczy obok najwyższej żyrafy, z głową uniesioną wysoko nad drzewami.
- To łatwe... - chichotał, krztusząc się trochę z radości, a trochę z dymu. - Mogę mieć szyję jak żyrafa, albo jeszcze dłuższą... To łatwe...
- Co ty gadasz? - Krzyś przyglądał się z niedowierzaniem, jak Michał podnosi się z fotela.
Żyrafy były tuż obok. Widział ich aksamitne szyje, obracał w rękach złocisty sznur, łaskotał je frędzlami, a one się śmiały. Pierwszy raz widział śmiejące się żyrafy. Chciał o tym powiedzieć Krzysiowi, ale nie mógł. Słowa wracały do niego, rozpadały się na litery, fruwały dookoła jak dziwne motyle.
Pokażę mu, jak to się robi, przemknęło przez głowę Michała, zawiązał sznur wokół szyi, wystarczy zahaczyć go o hak od żyrandola, stopa ugrzęzła mu w fotelu... Krzyk Krzysia przestraszył żyrafy, przestały się śmiać, zaraz uciekną, pomyślał i ruszył za nimi.”

Dość przykry fragment, ale wywarł na mnie wielkie wrażenie i wracam do niego dość często... Myślę, że książka Pani Anny, która traktuje o narkomanii pokazuje Nam również, jak życie potrafi być przewrotne. Bo przecież z używkami jest jak w tym cytacie:

"Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko.
Bywają takie rozmowy, własne lub usłyszane, które są w stanie
wywrócić do góry nogami cały nasz świat.
Nie możemy ich przewidzieć.
Nie możemy się na nie przygotować.
Czyhają gdzieś na nas, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków,
nieuchronne jak świt po ciemności"

Idąc dalej pragnę również wspomnieć o drugiej stronie medalu, czyli o scenariuszach, które pisze Pani Onichimowska. 

W zakładce scenariusze odnalazłam produkcję opatrzoną tytułem „Jezioro” i jej plakat. Z żalem przyznaję, że udało mi się jedynie dowiedzieć, iż jest to krótkometrażowy film, ponieważ sam plakat, zachęca ;) Jednak nie poprzestałam na poszukiwaniach tylko tego dzieła, którego współtwórcą scenariusza jest Pani Anna. Kiedy tylko dowiedziałam się o roli przy tworzeniu scenariusza do niektórych odcinków serialu „Tata, a Marcin powiedział...”, który to polecał jeden z profesorów, obiecałam, że obejrzę. I tak odcinki odnalezione już na YouTube czekają tylko na chwilę czasu ;D

Na koniec dzisiejszej, nieco krótkiej kolacji, nie omieszkam pochwalić się pięknym autografem Pani Onichimowskiej, gdyż niestety zdjęcia z autorką nie posiadam, choć było robione :(


------------------------------



Hera,moja miłość    |   Lot Komety  |   Demony na smyczy

9 komentarzy:

  1. Polecam jeszcze "Koniec gry" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Koniec Gry", ale nie powiedziałabym po jej lekturze, że P. Anna Onichimowska jest dobrą autorką. Szczerze mówiąc ta książka była nudna, a główny bohater mdły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Hera moja miłość", ale baaaaaaaardzo dawno temu. Miałam może z 14 lat:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy, na pewno przeczytam, jeśli tylko wpadnie w moje ręce ;D

    Klaudia Karolina Klara, myślę, że jeden słaby utwór autorki nie powinien od razu decydować o jakości jego poprzedników. Mam nadzieję, że jednak, mimo złego pierwszego wrażenia, chwycisz za wspomnianą serię ;D

    Kolmanka, bo to książka wiekowa ;) Spotkałam się z nią dobry rok temu, ale czasem chętnie wracam do jej fragmentów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za odwiedziny na moim blogu i tak liczne, miłe komentarze:). Cieszę się, że podoba Ci się moja kuchnia i to co szyję.
    Jeśli chodzi o książki, to ostatnio jestem tak marną czytelniczką jak nie wiem. Czytam mało i na pewno zaniżam statystyki co do ilości przeczytanych ostatnio książek. Może kiedyś znajdzie się trochę więcej czasu na tego typu przyjemności. Mam nadzieję:). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać, ale pierwszy raz w swoim życiu słyszę o tej autorce a staram się poznawać przecież jak najwięcej naszej, rodzimej literatury. Muszę szybko nadrobić te zaległości i przeczytać jakąkolwiek książkę Anny Onichimowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja muszę się przyznać, że również tak jak cyrysia o tej osobie nie słyszałam. Chyba muszę sięgnąć po jakieś jej dzieło. Mam nadzieję, że mnie oczaruje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. obserwuję i liczę na rewanż + śliczny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale chcę to koniecznie zmienić. ;)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)