Wyd. Novae Res
Gdynia 2012, 310 str.
Ocena: 7/10 Dobra
Która nastolatka, ba nawet dorosła kobieta uważa, że dobrze jej z kompleksami i w swoim ciele? Na pewno niewiele takich Pań znajdziemy – we współczesnym świecie narzekamy, że tu mamy za dużo, że nasze usta są za duże, nos za długi, a oczy - za bardzo niebieskie. Na dodatek tylko Nas mogą spotykać wszelakie problemy: począwszy od złamanego obcasa, po bankructwo czy śmierć kogoś bliskiego. Jednym słowem – tak nie idzie żyć. Więc, czy jest możliwość, że istnieją osoby, tak silne, mimo przeciwności i doceniające własną osobę?
Agnieszka Monika Polak urodziła się w 1968 roku w Lubinie. Dzieciństwo i młodość spędziła na Pomorzu. Do 1988 roku mieszkała w Słupsku, gdzie ukończyła I LO w klasie o profilu humanistycznym oraz Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. I.J. Paderewskiego w klasie altówki. Od 1988 roku mieszka i pracuje w Lublinie. Jest magistrem Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS. Jej marzeniem była praca w orkiestrze, jednak życie napisało inny scenariusz. Pracuje w branży metalowej i poszukuje dla siebie alternatywy, która pozwoliłaby jej się w jakiś sposób rozwijać i spełniać. W trakcie studiów swoje umiejętności muzyczne wykorzystywała grając w kapeli Zespołu Tańca Ludowego UMCS prowadzonego przez Stanisława Leszczyńskiego. W zasadzie nigdy nie pracowała w wyuczonym zawodzie , nie licząc jednego roku , kiedy próbowała swoich sił jako nauczyciel gry na skrzypcach .I ten rok w swoim życiu zawodowym wspomina najmilej. Na co dzień pracuje wraz z mężem prowadzą firmę produkcyjno-handlową w branży metalowej. Nie jest to zajęcie ,które przynosi jej satysfakcję dlatego też poszukuje dla siebie alternatywy, która pozwoli jej w jakiś sposób spełnić się czy zrealizować. Jest kobietą aktywną od 2006 r związała się z lubelskim środowiskiem karate. Przez trzy lata aktywnie trenowała. Ten sport i filozofia bardzo ją urzekła i zainspirowała do działania. Ślady tego dość wyraźnie odnajdujemy w jej książce. Odkąd postanowiła reaktywować się jako skrzypaczka zarzuciła treningi karate ,ale cały czas utrzymuje trwałe kontakty ze środowiskiem. Jest zawsze obecna na Wigilii i Balu charytatywnym .Ostatnio dała na nim krótki recital oraz przeznaczyła na licytację swoją książkę. Akcja charytatywna lubelskiego środowiska karate w tym roku wspomogła rehabilitację młodego karateki z Warszawy, który uległ rzadkiej chorobie układu nerwowego i w chwili obecnej porusza się na wózku inwalidzkim. Była również obecna w Warszawie przy wręczaniu czeku z tej aukcji .Promując swoją książkę aktywnie promuje karate .Pokazuje przede wszystkim wielki wpływ tego sportu na rozwój osobowości człowieka. W książce, która jest oparta na prawdziwiej historii promuje pozytywne myślenie i rozwój osobowości. Zachęca do pracy nad sobą pod wieloma względami.*
Pani Agnieszka ;) [źródło] |
Ewa – kobieta po pięćdziesiątce, mimo że życie co dzień ją doświadcza, stara się nie poddawać. Zmaga się z powikłaniami po chorobie Heinego Medina. Niepełnosprawna, mieszkająca w Koszalinie, porusza się przy pomocy balkonika, który nazywany jest przez nią „mercedesem”. Koszalin jest również rodzinnym miastem głównej bohaterki powieści, a jednocześnie narratorki – Moniki. Choć odległość wystawiła ich być może zaskakującą przyjaźń (znaczna różnica wieku), mimo to kobiety pozostawały w ciągłym kontakcie. Kiedy nadarza się okazja spotkania, wszystko staje się jasne dla czytelnika – możemy poznać życie Ewy i jego „rewolucje”.
Kiedy chwytałam za książkę, miałam ogromne wymagania. Zachęcający opis – lubię pozycje „pisane życiem” - i komentarz Cezarego pazury nie pozostawiał złudzeń, że będzie to genialna lektura. Czy pozycja Pani Agnieszki sprostała moim wymaganiom? Pani Polak obrała idealny temat na pozycję – możemy w jej debiutanckiej powieści poznać życie Ewy, które jest pełne wzlotów i upadków oraz kolejnych przysłowiowych kłód pod nogami. Co może więc spodobać się potencjalnemu czytelnikowi w bohaterce? To bardzo, ale to bardzo silna kobieta. Czytając kolejne literki zapisywane na stronach powieści przekonujemy się, że w parze z mocnym charakterem idzie nie tylko dobroć ale również pozytywne nastawienie do świata i wesołkowatość. Ewy nie idzie nie polubić ;)
Co zachęca do lektury? Dlaczego warto chwycić za powieść Pani Agnieszki? Pisarka ma bardzo lekkie pióro, a cała historia obdarzona jest szczyptą humoru, dlatego migiem wręcz „śmigasz” przez kolejne stronice. Lekturę umilają również typowe polskie powiedzonka jak „Przyszła kryska na Matyska”, z którymi w literaturze spotykamy się bardzo rzadko. Tym właśnie drobiazgiem Pani Polak mi zaimponowała. Ale czym jeszcze? Spodobała mi także wędrówka do przeszłości – czytając to, sama zaczęłam się zastanawiać jak będzie wyglądać moje życie z kilka lat i po jakich przejściach będę.
Minusem lektury są niestety... dialogi. Początkowo powiedzonka Ewy, których używa podczas konwersacji były ciekawą odmianą, która tylko ubarwiała postać. Mimo to, z czasem zaczynały stawać się irytujące. Niestety z czasem zaczyna dochodzić do czytelnika, że rzadko kiedy ludzie rozmawiają w podobny sposób, choć niektórzy mają manierę powtarzania niektórych zwrotów typu: „no nie”.
Podsumowując, muszę przyznać, że kolejny debiut literacki, z jakim mogłam się spotkać nie zawodzi, choć pozostawia pewien niedosyt. Jednak Pani Agnieszka pozycją „Mimo wszystko” pokazuje Nam czytelnikom, iż Ona potrafi pisać, że POLACY potrafią pisać. Lekturę polecam zwłaszcza osobą, które uważają się za najbardziej zakompleksionego pechowca, którego fatum prześladuje nieustannie na świecie ;) Myślę, że publikacja powinna spodobać się też osobą, które lubią poczytać o życiu. Z pewnością ta pozycja zmieni poglądy wielu osób, na otaczającą Nas rzeczywistość.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.
*Powyższy opis pochodzi STĄD ;)
-------------------------------------------
Przypominam o KONKURSIE ! Macie czas do 31 marca, godz. 16:00 ;)
Czytałam, podobała mi się. A powiedzonka faktycznie po jakimś czasie okazują się troszeczkę irytujące.
OdpowiedzUsuńjestem świeżo po lekturze i książkę oceniam pozytywnie, przeszkadzała mi tylko zbyt mała czcionka, która niestety szybko męczy wzrok
OdpowiedzUsuńA ja muszę książkę zdobyć :) Spodobała mi się Twoja recenzja i mam nadzieję, że "Mimo wszystko" nie zawiedzie moich oczekiwań :)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńRodzimi autorzy są równie dobrzy jak zagraniczni, tylko ich promocja mniejsza ;)
OdpowiedzUsuń