niedziela, 9 października 2011

[73] Ewa Lenarczyk „W poszukiwaniu szczęśliwego domu”

Wyd. Novae Res
Gdynia 2011, 319 str.
Ocena: 7/10 Dobra

Dom, niby takie zwykłe, trzyliterowe słowo, a jak wiele znaczy dla człowieka. To nie tylko nasza prywatna oaza spokoju, ale również miejsce, w którym czujemy się najlepiej. Mamy tam bliskich – osoby, które nas kochają, bez których życie nie byłoby dla nas takie samo. I choć przeżywamy w nim lepsze i gorsze chwile, nie wyobrażamy sobie, jakbym mogło go po prostu nie być. Dom to według słownika języka polskiego przystosowany pod względem konstrukcyjnym i użytkowym budynek, przeznaczony do celów mieszkalnych. Ale czy wiedząc tyle o samym wyrazie i znaczeniu słowa „DOM” możemy powiedzieć czym jest szczęśliwy dom ?

Co kojarzy się Wam z Panią Ewą Lenarczyk ? Gdybym usłyszałam te nazwisko z pewnością powiedziałabym dostojność i rodzina królewska ;) Ale kim jest osoba, z którą kojarzą mi się tak niecodzienne rzeczy ? Ewa Lenarczyk urodziła się w Elblągu, w którym mieszkała do matury w 1975 roku. Potem przeprowadziła się do Gdańska. Po ukończeniu Medycznego Studium Zawodowego pracowała w szkole jako higienistka, później jako ankieterka w Urzędzie Statystycznym, a przez kolejne 9 lat zarządzała Halą Targową na Gdańskiej Zaspie. Dziś zajmuje się marketingiem sieciowym pewnej znanej polskiej marki. Można by o niej powiedzieć, że jest kobietą, która żadnej pracy się nie boi. Autorka przez 15 lat mieszkała w malowniczej kaszubskiej wsi Wilanowo, po czym znów przeprowadziła się do Trójmiasta. Jako pisarka zadebiutowała w styczniu 2010 roku książką „Zojda z Bieszczad”. Jesienią tego samego roku ukazała się jej druga książka „Nasza klasa i co dalej”, która niezwykle spodobała się czytelnikom (a której jak dotąd jeszcze nie czytałam). A co tym razem zaproponowała Nam ta wszechstronna osoba ?

W poszukiwaniu szczęśliwego domu”, to współczesna historia o Kopciuszku. Młoda tłumaczka Ewelina wyjeżdża na saksy do Stanów. Na jednym z wykwintnych bali, które obsługuje, poznaje przystojnego mężczyznę. Tajemniczy nieznajomy okazuje się być księciem Filipem z Oberstdorfu, który zakochuje się do szaleństwa w Ewelinie i proponuje jej wspólne spędzenie świąt w swoim zamku w Austrii. Dziewczyna wyjeżdża z nim i poznaje historię starej, znamienitej rodziny, której członkowie żyją według tradycji i zasad wprowadzanych od wieków przez kolejnych dziedziców. Ewelina krok po kroku zaczyna odkrywać tajemnice starego rodu Oberstdorfów…

Przeszła przez salę balową, bibliotekę i wracając do siebie, stanęła pod drzwiami gabinetu księżnej Wiktorii. Chwyciła za klamkę, lecz drzwi były zamknięte. Odsunęła się o krok i patrzyła, jakby chciała przez nie cokolwiek zobaczyć. Czuła, że coś ją tam ciągnie. Jakieś fluidy wciągały ją do środka. Zamknęła oczy i zdawało się jej, że widzi wnętrze gabinetu z wielkim biurkiem, w którym część blatu jest podniesiona, a stamtąd jakaś niewidzialna ręka wyjmuje pożółkłe kartki.”

Muszę przyznać, ze po raz pierwszy nie wiem co napisać o książce. Z jednej strony zachwyciła mnie, a z drugiej – niektóre opisy najchętniej bym wycięła. Mimo tego konfliktu moich racji, lekturę oceniam pozytywnie, a o samej twórczyni tego dzieła, zawszę będę myślała jak o kimś, kto posiada ogromną wyobraźnię i potrafi wciągnąć czytelnika w swój niezwykły świat literatury ;) Ale zacznijmy od początku ^^ Kiedy chwytałam za lekturę, miałam nadzieję na miłą i spokojną, a jednocześnie zachwycającą pozycję. Zaczęłam czytać i bardzo spodobało mi się to, jak autorka wprowadziła Nas w życie Eweliny. Kolejne etapy jej egzystencji czytałam z równie wielkim uśmiechem co na początku ;)

Najbardziej ujęło mnie to jak autorka sterowała naszymi emocjami i tym co w danej chwili myślimy o głównej bohaterce. Przyznaję, iż początkowo przemiła, prosta, a zarazem niezwykła osoba, jaką z pewnością była „pierwsza” Ewelina, bardzo przypadła mi do gustu ;) Jednak z czasem zaczęła mnie denerwować, kiedy to zaczęła „zgrywać wielką Panią” i wręcz panoszyć się. Cieszę się jednak, że Pani Ewa postanowiła, że tzw. „pierwsza” postać znów zagości na kartkach jej powieści. Za takową operację należą się Pani Lenarczyk ogromne brawa – nie łatwo jest tak grać na uczuciach czytającego ^^

Idąc dalej spodobała mi się sama fabuła. Niby bardzo prosta, a zarazem treściwa i wyczerpująca. Przyznaję się jednak, że bardziej podobała mi się ta część książki, w której bohaterka przeżywała czas swoistej regeneracji i odkrywała tajemnicę rodu Oberstdorfów. Nie mówię aczkolwiek, że podróże z Filipem i romantyczne chwile, które przeżywali zakochani, nie podobały mi się. Było wręcz przeciwnie – z chęcią wczytywała się w tą bajkową historię, która przypominała mi początkowo losy księcia Wilhelma i księżnej Katarzyny ;)

(…) Ja mieszkam w dość dużym mieście w Austrii na trasie z Wiednia do Niemiec. Kiedyś Oberstdorf był stolicą księstwa, a po utworzeniu kantonów stracił swoją rangę.
- Ale jest znane ze skoków narciarskich.
- Byłaś może ? Wasz skoczek bił tam przecież rekordy, czekaj on się nazywał Marysz.
- Małysz Adam, taki malutki, ale odbiegamy od tematu. (...)”
 
Niestety muszę również wspomnieć o tym, co nie obeszło się bez moich negatywnych komentarzy - opowieści Basi o gwałtach. Rozumiem, że Pani Ewa chciała nam uświadomić okropną rzeczywistość zjawiska, które ma miejsce na co dzień, jednak myślę, że dla czytelnika nie była to za „smaczna” lektura, tak jak dla Eweliny, której to Barbara zdawała relację. Wiem również, że takich sytuacji nie powinno się przemilczeć, aczkolwiek te opisy tym bardziej mnie zdegustowały z powodu postawy „pokrzywdzonej”.

Reasumując muszę stwierdzić, że pierwsza publikacja Pani Ewy, która mogłam przeczytać pozostanie w mojej pamięci jako opowieść o błędach przeszłości. Jedno tylko zastanawia mnie nawet tuż po lekturze – skąd pomysł na takowy tytuł ? No cóż, mam nadzieję, iż się kiedyś dowiem, a moja recenzja zachęci choć kilka osób, bo pozycję warto przeczytać, pomimo, że ma kilka niedociągnięć. Z mojej strony – nie mogę się doczekać kiedy chwycę za kolejną lekturę autorstwa Pani Lenarczyk ;D

Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.


15 komentarzy:

  1. Współczesny kopciuszek mówisz? Może być ciekawe, poszukam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem co mam myśleć o książce, mam mieszane uczucia.

    Pozdrawiam, Klaudyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja:) Książka chyba warta przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami opisy gwałtów muszą być brutalnie opisane, by uświadomić nam czytelnikom jak wielka to jest trauma i tragedia dla ofiary gwałtu, dlatego ja nie mam nic przeciw temu aby dany autor pisać mocno i przekonywająco co oczywiście pokłada się z mieszanką oburzenia i obrzydzenia.
    Co do książki zaciekawiła mnie ogromnie i chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego, co pamiętam, mam w planach. Zaciekawił mnie opis, współczesny Kopciuszek, to coś, co może mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i masz babo placek, czytać, nie czytać...raczej przeczytać.
    Twoja recenzja mnie zaciekawiła, skrajności bywają interesujące, dla własnego spokoju, przeczytam i ocenię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam współczesne historie Kopciuszków, Pięknych i bestii itp., chyba nigdy z tego nie wyrosnę :) Nawet jeśli książka ma kilka nudnych dialogów, z pewnością warto ją przeczytać.
    Okładka świetna, choć szczerze mówiąc trochę nie pasuje mi to, że kolor włosów i odcień parasolu są niemal takie same i prawie się zlewają, a czerwony to taki świetny kolor :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jak Giffin, chyba nigdy nie wyrosnę z baśni... Jednak do książki pochodzę z rezerwą. Czy mi się spodoba? zobaczymy...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tej pisarki "Nasza Klasa i co dalej" i nie jestem pewna, czy chciałam przebrnąć przez inną jej książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. czyli pozostaje mi się cieszyć, że moja recenzja nie pozwoliła Ci się dłużej opierać tej książce xD
    Podoba mi się kolor włosów Pani z okładki ;> a co do treści to też całkiem niezła ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tę książkę na liście, mam nadzieję, że mi się spodoba, bo nie znam twórczości Pani Lenarczyk.

    OdpowiedzUsuń
  12. interesujący tytuł zapraszam do mnie na drugiego bloga http://anne18-recenzentka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Po przeczytaniu recenzji przyznam, że coś ciągnie mnie do tej książki. Z chęcią bym przeczytała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gabrielle_: Jestem ogromnie ciekawa Twojej opinii, jeśli uda Ci się przeczytać tą pozycje ;)

    Klaudyna: Kiedy ja mam mieszane uczucia co do jakiejś recenzowanej przez kogoś, zazwyczaj zapisuję ją sobie na listę pozycji rezerwowych (jak będę miała chęci i czas to przeczytam) ;)

    kolmanka: Też tak myślę i dziękuję za miłe słowa ;)

    cyrysia: Zgadzam się z Tobą, że takowe sytuacje powinny być "dobrze" opisane, aczkolwiek w książce " W poszukiwaniu szczęśliwego domu" nie spodobało mi się głównie to, jak autorka przedstawiła zgwałconą postać wypowiadającą się o tym.

    Mani i Natula: Nie pozostaje mi nic, jak tylko życzyć miłej lektury ^^

    giffin i Mery: Ja również jestem sympatykiem baśni (szczególnie przepadam za Piękną i Bestią),a zwłaszcza lubię ich współczesne adaptacje ;) Dlatego też wybrałam tą pozycję ^^

    saara: Przyznam, że po Twoim, nieco negatywnym komentarzu, jestem jeszcze bardziej ciekawa "Nasza klasa i co dalej" ;)

    Xx Zaczytana xX: Widzę, że jesteśmy podobnego zdania ^^

    Dosiak, Anonimowy i LadyBoleyn: ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieje, że będę mogła ją przeczytać w najbliższym czasie. Od momentu ukazania się jej w zapowiedziach mam na nią chrapkę ;)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)