Pewnego marcowego
dnia, na kilka dni przed moimi urodzinami, dostałam maila od dotąd
nieznanego mi Pisarza, który jest mieszkańcem (uwaga!) mojego
powiatu ;) Za sprawą przypadku, trafił na mojego bloga, przejrzał
z zaciekawieniem i zaproponował lekturę jeszcze nieopublikowanych
„Torsji”. Prócz zaskakującej lektury, udało mi się poznać
niezwykłego człowieka. Kim jest więc Łukasz A. Zaranek?
Przekonajcie się o tym sami, czytając wywiad, który udało mi się
przeprowadzić z przemiłym i rezolutnym Łukaszem ;)
Łukasz podczas LiteraTura I Wrocław 2013 (źródło) |
Meme: Witam serdecznie Łukaszu
:) Bardzo się cieszę, że zechciałeś odpowiedzieć na kilka moich
pytań, mimo mojej długiej nieobecności i braku odpowiedzi :)
Łukasz A. Zaranek:
Dziękuję za zaproszenie. Jest
mi niezmiernie miło, że zdecydowałaś się na ten wywiad. Jako
młoda bloggerka, licealistka i – czego bardzo Tobie życzę –
przyszła posiadaczka prawa jazdy, jesteś zaabsorbowana, więc tym
bardziej cieszę się, że znalazłaś czas na rozmowę o moich
książkach…
Meme: A więc zaczynajmy. Może
na pierwszy ogień zapytam o to, co najbardziej mnie nurtuje.
Nietypowe tytuły intrygują i często stanowią o nastawieniu
potencjalnego czytelnika. Skąd więc pomysł, by nazwać swoją
książkę „Torsje”? Dlaczego miałoby to zwrócić uwagę i
zaciekawić osobę spoglądającą na pozycje na regałach w
księgarni i sprawić, że zapoznają się z opisem, a potem z samą
publikacją?
Łukasz A. Zaranek:
Idąc do księgarni z zamiarem
zakupienia książki, to pierwsze na co zwracamy uwagę to: okładka
i tytuł. To stary jak kapitalizm chwyt marketingowy. Szczególnie w
przypadku pisarzy spoza mainstreamu (o których nie huczą massmedia,
nie rozpisują się gazety) to bardzo ważne. Zarówno okładka mojej
pierwszej książki („Nadyia”, Radwan 2011), jak i aktualnie
dostępnej, miały intrygować. W przypadku „Torsji” okładka i
tytuł to zintegrowana całość, albowiem 3/5 całej przedniej
okładki stanowią litery tytułu, których kształt i symbolika nie
jest bez znaczenia. Fantastycznym wyczuciem, profesjonalizmem w tym
względzie okazała się kaliska graficzka Marta Śniosek-Masacz,
która tę okładkę zaprojektowała. Co do samego tytułu: zdaję
sobie sprawę, że niektórych może szokować, gdyż ‘torsje’ to
nic innego jak wymioty, ‘hafty’, ‘rzygi’, konwulsje – skąd
zatem taki tytuł? A to stąd, że ‘torsje’ mogą być także
interpretowane metaforycznie i ja takiej interpretacji się
dopuściłem. Torsje – jako wyrzut z siebie złych emocji,
wspomnień, to ‘rzygnięcie’ całym okropnym światem, który
sami sobie psujemy.
Meme: Wiele dzieł powstaje pod
wpływem jakiś wydarzeń, sytuacji, które przytrafiają się w
życiu lub zasłyszanych opowieści. Co było Twoją inspiracją
determinującą powstanie „Torsji”? Co sprawiło, że ta książka
po prostu 'musiała powstać'?
Łukasz A. Zaranek: Po
wydaniu „Nadyi” czułem, że muszę napisać książkę, która
poruszy w większym stopniu zepsucie moralne człowieka
współczesnego. Na fali euforii (śmiech) związanej z pierwszą
moją książką rozpocząłem prace nad utworem, który miał mówić
o samotności człowieka, o jego relatywizmie w postrzeganiu świata
i panujących w nim wartości, o konformizmie jakiemu podlega w
trakcie swojego życia, a także o jałowości, duszności człowieka
wciągniętego w machinę współczesnej cywilizacji. Nie chciałem
jednak, aby była to książka przygnębiająca, dlatego wprowadziłem
do niej elementy zarówno humorystyczne, jak i oderwane od głównej
fabuły, które miały pokazać, że zawsze istnieje ta druga, lepsza
strona, do której by dojść, wystarczy tylko przekręcić głowę.
Świeżutkie "Torsje" (źródło) |
Meme: Nikomu nieznany człowiek
z niczym nie wyróżniającej się części Polski. Jak trudne było
wydanie pierwszej powieści? Skąd w Tobie tyle uporu? Czy kolejna
publikacja przyszła już łatwiej?
Łukasz A. Zaranek:
Pierwsza książka pisana była
między wrześniem 2005 a marcem roku następnego. Wydanie nastąpiło
w czerwcu…2011. Widzisz zatem, że debiutanci lekko nie mają
(śmiech). Niemniej jednak po kilku latach odpuszczenia sobie tematu
wydania „Nadyi” właśnie na początku roku 2011 postanowiłem po
raz ostatni spróbować. Jak widać opłacało się.
Meme: Po lekturze Twojej książki
mogę śmiało stwierdzić, że jesteś bacznym obserwatorem świata.
To, co nas otacza, przelałeś też na karty najnowszej powieści.
Czy pokazanie negatywów współczesności ma coś uzmysłowić? Czy
może są to po prostu Twoje refleksje?
Łukasz A. Zaranek:
Zawsze wzbraniam przed
nazywaniem mnie moralizatorem, a coś takiego zasugerowałaś. Wolę
już być enfant terrible
(śmiech) łamiącym
reguły i trochę nietaktownym.
W moich książkach nie
znajdziesz kaznodziejskiego tonu, który mówi, że białe
jest białe, a czarne-czarne. Używając
tej terminologii powiedziałbym bardziej, że poruszam się w
szarości.
Szarości, w której by się nie zgubić trzeba znać definicję
zarówno bieli, jak i czerni. Ja je definiuję.
Meme: Bohaterowie w powieści to
podstawa. Twoi są silnie zarysowani, wpływają na wyobraźnię
czytającego. Jak tworzysz postaci swoich książek? Czy Aleks i
pozostali odnajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Łukasz A. Zaranek:
Oczywiście, że postacie które
konstruuję na kartach prozy są postaciami fikcyjnymi! Niemniej
jednak jak każdy pisarz, wykorzystuję pewne cechy, zdarzenia,
sytuacje, motywy, nawiązania, które wydarzyły się/lub mogły się
wydarzyć w świecie realnym. Jedną z funkcji literatury jest
funkcja mimetyczna (naśladowcza), według niej literatura jest
lustrem, w którym obija się rzeczywistość – czasami lustrem
zniekształcającym, czasami deformującym, bywa także lustrem
wyostrzającym, a nawet… weneckim. (śmiech)
Meme: Czy obawiasz się reakcji
czytających na ogromną ilość wulgaryzmów, które odnajdujemy w
„Torsjach”? Myślisz, że mogłoby to zniesmaczyć i uprzykrzyć
lekturę?
Łukasz A. Zaranek:
Nie boję się (śmiech). Kto jest bez winy, nich pierwszy rzuci
kamień (śmiech). Ale tak poważnie: nagromadzenie wulgaryzmów ma
także związek z mimetycznością. Patetyczność i wzniosłość
języka moich bohaterów naraziłaby ich na śmieszność.
Meme: Skąd pomysł by w
powieści znalazło się opowiadanie 'żyjące własnym życiem',
które istotnie wpływa na akcję?
Łukasz A. Zaranek:
Masz na myśli opowiadania o
Laukasie. Długo zastanawiałem się, czy wdrożyć to opowiadanie w
fabułę. Niemniej jednak nie żałuję, że tam się znalazło.
Liczę na inteligencję moich Czytelników i wiem, że doskonale
poradzą sobie z interpretacją tej przypowieści w odniesieniu do
całości utworu.
Autor w nietypowym ujęciu. (źródło) |
Meme: Jesteś mieszkańcem moich
okolic, jednak przed „Torsjami” nie wiedziałam o żywotności
pisarza z moich stron. Czy myślałeś o tym, by w jakiś sposób
przybliżyć swoją osobę i twórczość mieszkańcom naszego
powiatu?
Łukasz A. Zaranek:
Chyba właśnie przybliżam
(śmiech). Po wydaniu „Nadyi” miałem kilka spotkań autorskich,
stałem się bardziej rozpoznawalną postacią. Mam nadzieję, że
osoby „władne” nie pozbawią mnie możliwości spotkania z
Czytelnikami i porozmawiania o ich odbiorze „Torsji”.
Meme: I na koniec - nie byłabym
sobą, gdybym nie zapytała o plany na przyszłość. Czego możemy
spodziewać się po Łukaszu Zaranku?
Łukasz A. Zaranek:
Spodziewać możecie się…
wszystkiego (śmiech). Ale konkretnie: w przyszłym roku mam zamiar
wydać tomik wierszy, których przez ostatnie… 15 lat nazbierało
się całkiem sporo. Ponadto do skończenia pozostają mi „Tajemnice
Rogasen”, kryminał z wątkiem rodem z Dana Browna osadzony w
realiach Rogoźna i okolic, kilka opowiadań w stylu political
fiction, a także
kontynuacja „Torsji”.
Meme: Bardzo dziękuję Ci za
rozmowę, w której niezmiernie widać tą ogromną pasję tworzenia
:)
Łukasz A. Zaranek: Dziękuję
i do zobaczenia na spotkaniach autorskich.
Dawno
z taką przyjemnością nie rozmawiałam z Pisarzem! Samej udało mi
się dowiedzieć naprawdę wiele nowych rzeczy na temat Autora z
moich okolic. Mam nadzieję, że poznawszy Łukasza od tej strony,
nabraliście jeszcze większej ochoty na lekturę jego książek ;)
Dla tych, którzy jeszcze nie posiadają „Torsji” na swoich
półkach, mam niespodziankę – w listopadzie wypatrujcie konkursu,
w którym do wygrania będą „Torsje” z autografem! ;)
Interesujący, rzetelny wywiad. Jestem pod wrażeniem. Co do książki ,,Torsje'' przeczytałam raz jeszcze twoją recenzje i to co ty uważasz za minus, jak biorę za plus między innymi nadmiar scen seksu. Mnie one akurat nie przeszkadzają ;-)) Również uważam, że ogromna ilość wulgaryzmów wcale nie jest przeszkodą w odbiorze książki, bo na co dzień stykam się z osobami, które klną jak szewc ;-)
OdpowiedzUsuńNadmiar scen erotycznych kojarzył mi się głównie z książką, która akurat była na topie i którą moja siostra czytała w tym samym czasie co ja "Torsje" - z "Pięćdziesięcioma twarzami Greya". I stąd te "oburzenie" na ich nadmiar. Z kolei do wulgaryzmów trudno mi się przyzwyczaić w literaturze, bo pisarze rzadko uciekają się do jej wprowadzenia na karty powieści :)
UsuńJakie ty, dziewczyno, masz znajomości, nic tylko pozazdrościć. :) Nie wiem, czy koniecznie będę szukał książki, ale jak może się natknę, to może spróbuję przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMiło mi słyszeć takie słowa Jędrzeju ;) Uwielbiam rozmawiać z pisarzami - za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego o literaturze i pisaniu. Mam nadzieję, że uda Ci się "wpaść" na tą pozycję. Z pewnością uznasz ją za zupełnie inną od tych, które dotąd czytałeś :)
UsuńInteresujący wywiad. Na Torsje zdecydowanie zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
niestety powiedzenie: "cudze chwalicie, swego nie znacie", ma a tym polu częste potwierdzenie. w mojej okolicy też jest autorka, nawet miała niedawno odczyt w bibliotece, a tak mało się o niej mówi.
OdpowiedzUsuńpolecam: http://oficynka.pl/katalog/wyszedlzdomuiniewrocil/
Interesujący wywiad. Już ostrzę sobie pazurki na "Torsje". Zwłaszcza te sceny erotyczne mnie kuszą:P
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. Przyznam się, że nie słyszałam wcześniej o tych książkach. Teraz mam na nie ochotę :)
OdpowiedzUsuńPrawko robisz? :))
OdpowiedzUsuńAch Karribo, życzenia Łukasza okazały się na tyle pomyślne, że 6 listopada zdałam :D
UsuńKiedy trafiłam na twojego bloga od razu mi się spodobał :) Całego przeczytałam w niespełna 2 dni. I miałabym ogromną prośbę abyś odpowiedziała na kilka moich pytań, ponieważ planuje założyć podobną stronę :)
OdpowiedzUsuń1. Po ilu miesiącach (latach) zaczęłaś współpracować z pierwszą firmą? + nazwa firmy
2. Firmy te same ci składają propozycje czy sama do niech piszesz o współpracę?
3. Skąd bierzesz dane kontaktowe z wydawnictwem?
4. Jak się kontaktujesz z pisarzami z którym chcesz zrobić wywiad?
5. Po jakim czasie prowadzenia bloga zrobiłaś swój pierwszy wywiad?
6. Co zrobiłaś żeby twój blog był popularny?
Z góry dziękuje za udzielenie odpowiedzi na pytania. Liczę na szybką odpowiedź i kolejne posty :) Pozdrawiam.