Bielsko-Biała
2013, 352 str.
Ocena:
8/10 Bardzo dobra
Wydawać
by się mogło, że wymarzone miejsce na ziemi i osoba, którą
kochamy u boku może stanowić pełnie szczęścia. Jednak los
czasami bywa przewrotny, a cios zostaje zadany w najmniej możliwym
tego momencie. Szczęście Karen zostaje zachwiane. Jednak czy
oznacza to koniec świata? Czy człowiek może podnieść się? Czuć,
znów pokochać? Czy może najpierw warto by rozliczyć się z
przeszłością?
Karen,
będąca zarówno autorką jak i bohaterką powieści to była
redaktorka działu mody "Mail on Sunday". Aktualnie
współpracuje z czasopismami "Financial Tims How t Spend It"
i "Daily Mail". Publikuje także na łamach "Evening
Standard", "You" i "Sunday Times Style".
Ponadto jej artykuły pojawiają się w wielu magazynach wydawanych
poza Wielką Brytanią. „Samo szczęście” jest już trzecią
książką Pani Wheeler opublikowaną w Polsce.
Francja,
do której zawitała główna bohaterka i w której zadomowiła się
na dłużej, była dla niej miejscem pełni szczęścia. Miała przy
sobie ukochanych przyjaciół, z którymi zawsze mogła porozmawiać.
Idealny układ w nowym świecie londyńskiej fashionistki uzupełniał
mały, wiejski domek i latynoski kochanek. Dni ubarwia pachnący
croissant o poranku i plotki dobiegające spod kawiarni. Jednak jej
świat okazuje się nie tak piękny, jak wymarzony – Karen
przyłapuje swojego narzeczonego na zdradzie. Wszystko, co zbudowała
w Francji zaczyna upadać niczym domek z kart. Lecz życie
przygotowało jeszcze niejedną niespodziankę...
Cała
historia zaczyna się jak wiele zupełnie zwykłych obyczajówek,
które mogą zachwycić jedynie na chwilę, nie zagrzewając stałego
miejsca w pamięci czytelnika. Pani Wheeler odbiega od zwyczajowego
'zakątka na końcu świata' i 'płomiennej miłości'. Poddaje
analizie duszę człowieka, duszę kobiety, która utraciła
szczęście. Stworzona na bazie autobiograficznych przeżyć pisarki
powieść to historia o walce kobiety porzuconej z samą sobą i
powracającym uczuciem w rytm codziennie płynącego do przodu życia.
Starania Karen, jej uporczywa walka o miłość zdają się wydawać
momentami aż nierealnymi. Jednak bohaterka jest jak wiele kobiet,
które uporczywie poszukują miłości, z którą często bywa tak,
iż nadchodzi gdy człowiek przestaje jej wyglądać. Tworząc
psychologiczny portret bohaterki, sprawia, że mogą utożsamiać się
z nią osoby, które tak jak i ona doznały zawodu, i starały się
walczyć. Choć może ta walka była bezskuteczna..
„Całkiem
jakby los doprowadził do spotkania dwóch zranionych dusz, żeby
mogły sobie współczuć i pocieszać się nawzajem.”
Moją
sympatię zyskał sobie Arnaud – sąsiad Karen, który swoim
entuzjazmem i rezolutnością zjednywał sobie nie tylko wszystkich
mieszkańców Villiers, ale i czytelnika. Myślę, że za jedną z
jego zasług można by uznać pomoc w wyjściu Karen z życiowego
dołka. Zaraz obok Travisa był dla niej przyjacielem. Było mi
szczerze szkoda, że jego dalsze losy sprawiły, że stał się
człowiekiem, o którym może łatwiej byłoby po prostu nie
pamiętać. Ważną postacią była też Magda, która każdorazowo
dodawała do życia bohaterki kolorytu i sprawiała, że jej zasięg
wzroku nie był już zwężony do samej siebie i swojego cierpienia,
ale mieścił rzeczy naprawdę istotne.
„(...)
być przydatnym innym, próbować ich podnieść, kiedy upadają
przygnębieni – tak jak tylu ludzi próbowało ostatnio mi pomóc –
to chyba najwyższy cel życia. Jedyna sprawa, która gwarantuje, że
będzie się lepiej czuło z samym sobą na dłuższą metę.”
Pani Wheeler z Biffem [źródło] |
Wiele
radości sprawiło mi to, że na kartach powieści pojawiło się
zwierzę. Był nim Biff – ukochany pupil Karen. Pies sprawiał, że
nie tylko na twarzy poszczególnych postaci pojawiał się uśmiecha,
ale także i na mojej. Żywiołowy pieszczoch wprowadzał na kolejno
przewracane strony wiele radości i swą obecnością pozwalał
zwrócić uwagę, że warto cieszyć się z najprostszych i
najbardziej niepozornych rzeczy.
„Przekonałam
się, że kiedy jest źle, trzeba iść naprzód w nadziei, że
szczęście czeka tuż za rogiem. I tak zamierzam zrobić: 'iść
przed siebie.'”
Książka jest jakby pisana zupełnie niezgodnie z tytułem. Na kartach powieści pozornie nie odnajdujemy „Samego szczęścia”, o którym mowa już na okładce. Razem z bohaterką odkrywamy nie tylko mniej słodkie, ale i te gorzkie strony życia. Wspólnie wylewamy łzy, choć wokół panuje nieład. Można by też powiedzieć, że razem z bohaterką czytelnik może dojść do wielu ważnych wniosków, które sprawią, że nasza egzystencja zyska głębszych wartości.
„Bóg
dał ci życie i ono jest najcenniejsze. Nie wolno ci mówić, że
chcesz je odrzucić, kiedy w tej chwili ktoś gdzieś o nie walczy
(...)”
Główna
bohaterka nie potrafi się tak po prostu odkochać. Mężczyzna,
który zawsze był gdzieś obok, z którym dzieliła swoje dni, nagle
miał stać się obcym? Odejść w niepamięć? Wydaje mi się, że
każdej kobicie nie łatwo byłoby po prostu zapomnieć. Zawsze
znajdą się rzeczy, które będą Nam przypominać o drugiej osobie
– zdjęcie, miejsce, piosenka..
„Delphie
mówi coś, co mnie zdumiewa. - Kiedy poczujesz , że toniesz,
wyciągnij rękę, a ja ja chwycę – Zupełnie jakby odczytała
moje najczarniejsze myśli. - Nie pozwolę Ci utonąć Ka-renne. Ani
ja, ani twoi przyjaciele.”
Jednak
i złamane serce i smutek trzeba czasem uciszyć, zając ręce i
myśli czymś innym. Nie warto się obwiniać, zastanawiać się co
ta druga osoba myśli, co robi, czy pamięta, że zależy jej na
niej. Nie warto też próbować jej pokazać, że żyjemy już obok
kogoś innego, zwłaszcza, gdy prawda jest zupełnie inna. Mimo to
kobieta nie raz nie dwa zachowuje się właśnie tak, jak nie
powinna. Myśli, kalkuluje, zastanawia się, jednym słowem
„kombinuje”. A może warto by było spróbować zamiast tego
poświecić czas przyjaciołom czy zawalczyć o swoje marzenia?
Tak
jak wspominałam - momentami pozycja Pani Wheeler mogłoby się
wydawać od tak – zwykłą gawędą o ludzkim życiu, o czymś, co
może się przytrafić wielu kobietom. Jednak książka nie okazuje
się taką banalną, jak można by się spodziewać po przeczytaniu
ponad stu stron. Przewidywalność początkowych rozdziałów mydli
oczy czytelnika, który zupełnie nie spodziewa się dalszego rozwoju
akcji. Ten niespodziewany można by rzec nawet zwrot akcji sprawia,
że perypetie bohaterów zostają postawione w innym świetle.
„Często
ludzie czegoś żałują, bo zakładają, że gdyby postąpili
inaczej, skutek byłby lepszy, milszy dla nich. A prawda jest taka,
że mogłoby być znacznie gorzej.”
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że publikacja Pani Wheeler choć mogłaby się
nie wydawać literaturą niskich lotów, jest książką niezwykle
ważną. Co mam na myśli? Mianowicie poprzez historię pisarki
zdajemy sobie sprawę, że każdy rozdział w naszym życiu prędzej,
czy później zostanie zamknięty. A osoby, które kochaliśmy czy
kochamy, dobrze będą wiedzieć, że zależy Nam na nich, chociaż
nie zdobyliśmy się na przeprosiny tego drugiego człowieka, mimo że
w głębi duszy zależało Nam na nich. A potencjalnym czytelnikom
„Samego szczęścia” mogę dodać tylko jedno ze zdań, które
zapisano na okładce powieści: „Będziecie się śmiać, potem
płakać, a potem powiecie 'Ach!'”
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal,
za co serdecznie dziękuję ;)
Narobiłaś mi apetytu
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja:) Dziękuję Ci za nią. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko opisałaś. To właśnie twoje recenzje pełne pasji i zaangażowania sprawiły, że rozpoczęłam przygodę z książkami tego wydawnictwa. Jak dotąd nie zawiodłam się na żadnej. Co do powyższej pozycji nie wiedziałam, że autorka jest zarówno bohaterką tej książki, czyli w sumie to taka autobiograficzna historia. W każdym razie zarys fabuły mnie zaciekawił i ty również podsyciłaś mój czytelniczy apetyt na nią, więc poszukam jej w wolnej chwili i przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tego typu. Myślę, że lektura tej powieści będzie przyjemna;)
OdpowiedzUsuń