Wyd.
Warszawska Firma Wydawnicza
Sierpień
2013, 228 str.
Ocena:
6/10 Niezła
Recenzja
pisana przed premierą!
To
co przeżywamy będąc dzieckiem, często kształtuje nasze życie.
Nieraz to dobre wydarzenia, ale i zdarzają się te, o których
najchętniej byśmy zapomnieli. A co jeśli my nie chcemy zapomnieć?
Jeśli przesiąkliśmy tym do szpiku kości?
Aleks,
dawniej nikomu nie znany dziennikarz, staje się rozpoznawalnym
pisarzem z debiutem „Niewolnic”, które zasłynęły nawet za
granicami Polski. Pozornie powinien przedłużyć ten moment sławy i
wydać coś równie genialnego. Mijają jednak dwa lata, a młody
autor nie ma nawet pomysłu na kolejną powieść. Wszystko zmienia
się w momencie, gdy odzywa się do niego znajoma sprzed lat i
opowiada swoją poruszającą historię...
Przyznam,
że z początkiem lektury byłam zaskoczona jej delikatnością,
normalnością, a zarazem osobliwym zagłębieniem się w duszę
ludzką. Kiedy chwytałam za książkę, dobrze wiedziałam, że to
spotkanie z kontrowersyjną pozycją, w której wulgaryzmy będą
pojawiać się na każdej stronie. A po kilku kartkach moje
zdziwienie rosło, gdzie podziewa się owe „słowne mięsko”,
którego z taką niechęcią słucha się codziennie na ulicach,
chodnikach, w sklepach i szkołach...
Z
czasem wszystko jednak ruszyło, machina zaczęła się rozkręcać
do granic możliwości. Niektóre fragmenty tak strasznie obnażały
ludzkie istnienie, że dziwiłam się odwadze Pana Łukasza, iż
umieścił tak pikantne albo i nawet odrzucające opisy. Przyznam, ze
miałam ochotę wyłączyć plik, usunąć go z komputera i telefonu
i zapomnieć, że zaczęłam czytać „Torsje”. Jednak nie
zrobiłam tego, licząc na przełom i kawał porządnej lektury, a
nie opisu łóżkowych przygód „boga seksu”.
Aleks
– główny bohater, będący jednocześnie narratorem powieści,
często wraca do wydarzeń z przeszłości, które nawiązują do
jego obecnej sytuacji. Wspomina wszystko to, co wydarzyło się od
czasu wydania debiutanckiej pozycji, czas, kiedy poznał własną
żonę, a potem poznał jej gorsze oblicze. Pan Łukasz bez zbędnych
problemów wprowadza kolejne sytuacje z życia Aleksa, a mimo to
czytelnik nie traci zapału podczas czytania, a nawet – sprawia to,
że wzrasta jego ciekawość. Każdy taki element dodaje tekstu
tajemniczości i powoduje, że chce się czytać dalej i odkryć
więcej z historii Glorii i Aleksa.
Główny
bohater z pewnością niezwykle potrafi zagłębiać się w ludzką
duszę i rozmyślać nad sprawami egzystencjalnymi, co sprawia, iż
publikacja przypomina człowiekowi o stereotypach wyrytych we
współczesnym świecie i myślach, które często dotykają każdego
z Nas. Aleks jest jednak strasznie denerwujący. Momentami wydaje
się, że myśli tylko o jednym i jest królem każdej nocnej
imprezy. Na dodatek – przedmiotowo traktuje kobiety, będące dla
niego wyłącznie „nocną rozrywką”. Było mi niezwykle szkoda,
że pisarz, który potrafi spoglądać na świat niezwykle
inteligentnie, jest takim niemiłym typkiem.
„Kobiety
tyle samo razy wchodzą, ile wychodzą. Dziwna zależność, ale w
moim życiu regularna. Żadna nigdy nie została na dłużej. Z
różnych przyczyn. Cierpiałem na syndrom niezamykających się
drzwi. Wciąż ktoś przychodził, spędzał ze mną noc i następnego
ranka znikał.”
Ogromnym
minusem książki jest aż wylewający się z pozycji seks. Główny
bohater jest jak „młody bóg”, a każda jest jego. Może i ten
motyw aż tak nie rozjuszyłby mnie, gdyby nie fakt, iż niedawno
pojawiło się wiele utworów, w których jest on obecny i najnowszy
twór Pana Łukasza może momentami kojarzyć się z
„Pięćdziesięcioma twarzami Greya” i podobnymi tej książkami.
„
(…)
Wiesz pan – zacząłem używać jego „poetyki” – w życiu
każdego faceta są takie okresy, kiedy po prostu musi.”
Łukasz A. Zaranek (źródło) |
Pan
Łukasz tworząc „Torsje” wprowadza również do utworu jedno z
własnych opowiadań. Ten zabieg początkowo wydawał się
bezsensowny, a nawet niewłaściwy. Jednak z każdym kolejnym zdaniem
czytelnik przekonuje się, że ta poruszająca historia pokazuje, iż
wszystko, co ma miejsce w naszym życiu, nie dzieje się bez
przyczyny. Ludzie, których poznajemy, przygody i smutki, które
przeżywamy mają swój sens i mogą łączyć się z historią innej
osoby. Pan Zaranek poprzez historię Loukasa zahacza o filozofię,
jednak wbrew pozorom ten „wywód” nie nudzi, a jest ogromnym
pozytywem książki.
„
(…)
Jesteśmy tylko punktami na drodze innych ludzi – mówił Loukas. –
Pamiętasz słowa swego ojca. Każdy kolejny człowiek, wydarzenie,
sens i gest, to tylko kolejna szczelina, przez którą płynie nasze
życie, które tworzy Skałę.”
Autor
w swojej pozycji ukazuje ciemniejszą stronę życia, poświęcając
wiele miejsca nie tylko momentami nawet obrzydliwym opisom ludzkiej
egzystencji we współczesnym świecie, jednocześnie nie
zapominając, by podjąć się rozważań nad życiem. Jego opowieść
kroczy co raz dalej, losy bohaterów przenoszą się do zupełnie
innego miejsca, a ciekawość, mimo iż już nie opisuje znanej sobie
rzeczywistości, nie maleje.
„-
Nie da się pracować nad Duszą, kiedy ona krwawi – powiedziała
Ermira.
-
Właśnie wtedy jest najlepszy czas. Otwarte rany szybciej wchłoną
Prawdę.
-
Ale ich nie zabliźnią…
-
Bo one są jak szczeliny w skałach – tłumaczył Loukas – rwane
wartkim potokiem deszczu i popękane blaskiem słońca. Mimo wszystko
powodują wzruszenie i zachwyt tak wielu.”
I
zakończenie. A wcześniej „przypadek” w domu pielgrzyma.
Wszystkie perypetie powodują, że tajemniczość nawarstwia się, a
opętanie Glorii rozkłada czytelnika na łopatki. Kiedy czytelnik
myśli, że to już koniec nie tylko książki, a i istnienia części
bohaterów, kolejne słowa spadają jak grom z jasnego nieba i
porażają czytającego. A sceny szpitalne... Normalnie nie mam słów
na to, jak Pan Łukasz pozwolił by historia wodziła mnie za nos, powodując, że co po chwilę zastanawiałam się o co w tym wszystkim będzie chodzić, a
jednocześnie dochodziłam do apogeum wytrzymałości nerwowej, czytając
o wybrykach Aleksa.
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że nigdy nie czytałam takiej pozycji, w której
niemal wszystko denerwowałoby mnie, a nie mogłam się oderwać,
chcąc wiedzieć co zrobi Gloria w obliczu poznania swego „oprawcy”.
Aleks był częścią tego ordynarnego świata, który Nas otacza i
choć opisy jego podbojów były nie do zniesienia i nie stanowiły o
wysokiej wartości „Torsji”, Pan Zaranek pokazuje Nam do czego
może dojść człowiek żyjąc w świecie seksu, nieustannych
imprez, na których przelewają się hektolitry alkoholu i ziółek,
które „zawsze poprawią humor”. Cały czas zastanawiam się jak
autor był w stanie opisać to wszystko, co dziś jest dla niektórych
współczesnych ludzi codziennością, jednocześnie pokazując
niebezpieczeństwa degeneracji społeczeństwa. Czy polecam? Myślę,
że to dobra książka, aczkolwiek może degustować. Jeśli masz
mocne nerwy i jesteś w stanie wytrzymać naprawdę wiele, spróbuj
przeczytać „Torsje” i przekonać się, że życie być może nie
zbliża jedynie ku co raz lepszemu.
Książkę
miałam przyjemność przeczytać przedpremierowo dzięki uprzejmości
Autora - Łukasza A. Zaranka,
za co serdecznie dziękuję ;)
Zaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńMmm, nie mówię tej książce nie, jak gdzieś ją spotkam, z chęcią się z nią zapoznam. :)
OdpowiedzUsuńTa książka jakoś do mnie nie przemawia, no ale... :)
OdpowiedzUsuńhttp://our-kingdom-of-books.blogspot.com/
Interesujący tytuł i ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńNie zachęciła mnie :)
OdpowiedzUsuńno no, może być ciekawie ;) zawsze jestem ciekawa, jak dany autor przedstawi (albo czy przedstawi) świat ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać książki młodych autorów :) Zawsze jestem ciekawa, co też tym razem taki KTOŚ, bardzo często nie znany szerszemu gronu odbiorców, wykombinuje :) Po Twojej recenzji stwierdzam, że może być całkiem ciekawie :) Będę o tej książce pamiętać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://book-sfera.blogspot.com/