środa, 27 czerwca 2012

[94] Małgorzata Musierowicz „Tygrys i Róża”

Wyd. Akapit Press

Łódź 1999, 160 str.

Ocena: 10/10 Perełka


Poszukiwania pracy za granicą wywołane burzliwym okresem komunizmu powodowały, że wielu Polaków emigrowało za granicę. Nadarzyła się dla nich okazja, aby zarobić na godne utrzymanie rodziny. Wiele osób wyjechało na zachód, widząc perspektywy lepszego życia. Jednak czy warto pozostawić tych, których kochamy samych? Czy nie należy się obawiać, że nawet z pozoru silne uczucie może nie wytrwać próby czasu?


Z kolejną częścią zostaje wyróżniona następna osoba z rodziny Borejków – Laura. Dziewczynka, popularnie nazywana Tygryskiem, wkracza w trudny okres dojrzewania i nie jedno przewinienie ma na sumieniu. Jednak córka Gabrysi dopiero „odpali” ze zdwojoną siłą – postanowi odszukać ojca i dowiedzieć się prawdy sprzed ponad szesnastu lat. Czy Janusz, którego mogliśmy poznać w poprzednich odsłonach Jeżycjady powinien porzucać rodzinę? I dlaczego to zrobił? Niesamowity spot wydarzeń i trudne poszukiwania, nie tylko pozwolą poznać przyczynę odejścia pierwszego Absztyfikanta, ale również umożliwią Natalii odnalezienie człowieka, dzięki któremu będzie mogła zacząć naprawdę żyć, mimo że po rozstaniu z Filipem pragnie wieść życie samotnika.

Po długiej przerwie, jaką musiałam sobie zaserwować, Jeżycjada „smakowała” nadal równie „słodko” ;) Dlaczego? Jakich „składników” użyła Pani Małgorzata, że wyszło jej tak wciągające czytadło? Pani Musierowicz, jak zawsze posługuje się nienagannym i lekkim stylem, dzięki czemu czytelnikowi strony wręcz umykają z rąk. Czytanie uatrakcyjniają również ciekawe opisy zimowego widoku poznańskich ulic.

Caluteńki Poznań zasypany został śniegiem, a wciąż jeszcze wichura dostarczała świeżych zapasów bieli. Ulice były wyludnione – komu by się chciało przedzierać przez te zaspy? Ten, kto właśnie dotarł szczęśliwie do domu po pracy lub po szkole, siedział sobie teraz w miłym cieple i reanimował się gorącą zupą.”

Co niespotykane w poprzednich częściach – większość akcji w „Tygrysie i Róży” nie ma miejsca, jak zwykle w Poznaniu lub pobliskich miejscowościach, ale oddalonym o przeszło sto pięćdziesiąt kilometrów Toruniu. Nigdy nie byłam w tym mieście, jednak dzięki mojej ulubionej pisarce mogłam poczuć się, jakbym razem z Laurą przemierzała kolejne ulice „kopernikowskiego domu”, zaglądała na Uniwersytet i spędzała razem z nią godziny na fotelu w antykwariacie ;)

Książka, oprócz ciekawych miejsc silnie pokazuje również uczucia bohaterów, co było znacznie mniej widoczne w poprzednikach trzynastego tomu. Najbardziej wzruszyła mnie macierzyńska miłość Gabrysi. Każdy czytelnik Jeżycjady zapewne wie, iż najstarsza Borejkówna jest osobą, na którą nie można powiedzieć złego słowa – miła, troskliwa i przede wszystkim zawsze uśmiechnięta. Jednak jej córka uważa mamę za kobietę, która non stop ma pretensje do córki – to za długo się kąpie, to łóżka nie pościeli itd. Dziewczynka nie zdaje sobie sprawy, jak ważne jest dziecko dla każdego rodzica, a wypowiedź Gabrieli umacnia w przekonaniu, że nasze mamy, choć czasem też są na Nas złe, bardzo kochają swoje pociechy.

Byłam całkiem sama, kiedy Laura się rodziła (…) Inne kobiety miały mężów, a ja – nie. (…) Ten szpital wtedy przypominał kolonię karną. I wszystkiego brakowało, leków, środków opatrunkowych..... więc, kiedy wreszcie zobaczyłam tę jej twarzyczkę (…) poczułam się tak, jakby całe zło zniknęło ze świata i jakby odtąd miało być już tylko szczęście.”

Autorka idealnie ukazuje również wagę rodziców, którzy chcąc dla Nas jak najlepiej, czasem mogą postępować w naszym odczuciu źle. Dzięki równie interesującej wypowiedzi Roberta Rojka przekonujemy się, iż z czasem latorośl doceni swoich opiekunów, bez względu na to, jakie wzloty i upadki będzie przeżywać.

Zawsze uważamy naszych rodziców za zbyt surowych i strasznie długo nic nie rozumiemy. Potem nabieramy trochę rozumu i widzimy, że powinniśmy ich kochać za to właśnie, za co nie kochaliśmy: za ich surowość, za czuwanie nad naszą głupotą. I właśnie wtedy ich tracimy. Potem już nam pozostaje tylko pamięć ich.”

Oprócz rodzicielskiej i dziecięcej miłości Autorka ukazuje również cierpienie. Poprzez postać Roberta i sytuację zaistniałą między nim a Natalią (są w sobie zakochani, ale żadne z nich nie potrafi wyznać drugiej osobie miłości) Poznanianka pokazuje, że każdego człowieka spotyka na drodze życia ból i frasunek związany z uczuciami. Poprzez ten zabieg książka nabiera jeszcze więcej realizmu, a potencjalny czytelnik może wczuć się w sytuację bohaterów.
(…) Minął rok, a Robert dopiero dziś zdał sobie sprawę, że przez te miesiące bez przerwy cierpiał. Rana bolała nadal. Tyle że on był jednak bardzo oporny na ból.”

Barwi bohaterzy i dynamiczne sceny oraz liczne zwroty akcji pozwalają czytelnikowi czytać lekturę z nieustanną ciekawością, co dalej może przytrafić się bohaterom. Wśród postaci szczególnie postanowiłam wyróżnić dwie, lubiane przeze mnie osoby – Laurę Pyziak i Natalię Borejko – które są głównymi bohaterkami części. Obie, choć zupełnie inne od siebie usilnie pragnęły miłości, choć przed nikim nie przyznawały się do tego. Laura poszukiwała ciepła ojca, usilnie przekonana, że matka tak „krótko ją trzyma” nie z powodu troski, lecz nienawiści. Z kolej Natalia pragnęła poczuć to co jej siostry i matka – czułość drugiej osoby, która poza nią nie widziałaby świata.

Podsumowując, muszę przyznać, że od czasu „Opium w rosole” żadna część nie wywarła na mnie tak silnych wrażeń i nie wywołała takiej lawiny przemyśleń ;) Szczerze polecam ją każdemu, nawet jako osobną lekturę poza cyklem, gdyż na pewno się nie zawiedźcie i bez problemu zrozumiecie kto jest kim. Stałym czytelnikom Jeżycjady mówię tylko: „Jeśli nie czytałeś, biegnij do biblioteki”. A na koniec ciekawy cytat dla Nas – ksiażkoholików, zapisany piórem Pani Małgorzaty Musierowicz:

(...) Bo zdałam sobie sprawę, że w moim późnym wieku czytam wciąż książki nowe, a dla starych przyjaciół nie starcza mi czasu. Może się zdarzyć, że już nie zdążę do nich wrócić. A potem, w zaświatach, będę za nimi tęskniła.”

---------------------------- 
A na co ostatnio wpadłam w sieci?  

14 komentarzy:

  1. Musierowicz nigdy nie czytałam.
    Może na starość czas wypada nadrobić zaległości?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Musierowicz to całe moje dzieciństwo i podstawówka zebrane w osiemnastu tomach <33 Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam, czytałam. Miło wspominam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy chwalą tę serię, więc i ja muszę w końcu po nią sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już tak dawno, że - wstyd się przyznać - zapomniałam nawet, co się tam działo. Jednak Twoja recenzja mi o niej przypomniała, i całkiem możliwe, że w najbliższym czasie sobie odświeżę pamięć (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała Jeżycjada to seria do której wracałam już tysiące razy. Dosłownie. "Kwiat kalafiora" i "Opium w rosole" cytuję z pamięci. Taka mała obsesja^^
    "Tygrys i Róża" nie powiem, że jest jednym z moich ulubionych tomów (bo ich jest 18). Lubię tę książkę za specyficzną atmosferę, niezapomnianego Tygryska i ten "zapach" toruńskiego antykwariatu (który istnieje na prawdę!).

    Dziękuję za info o wyzwaniu z książkami pani Musierowicz. Z przyjemnością dołączę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie przeczytam, ale najpierw muszę nadrobić zaległości, bo moją przygodę z serią zakończyłam na "Opium w rosole" ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też należę do zagorzałych fanów MM i "Jeżycjady" (sama zresztą na Jeżycach mieszkam). Szczególnie przemówił do mnie ostatni cytat, który zamieściłaś - tak sobie pomyślałam, że tak dawno nie wracałam do Jezycjady, a te książki zawsze poprawiają mi humor :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba muszę sobie jeszcze raz przeczytać ten tom, bo bardzo lubiłam sytuacje z Natalią i Robertem. W ogóle, cały cykl bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jestem 'w trakcie' czytania Noelki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Jeżycjadę i korzystając z wakacji zamierzam sobie co nie co przypomnieć. A Małgorzata Musierowicz to niewątpliwie jedna z moich ulubionych polskich autorek. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeżycjadę UWIELBIAM, a 'Tygrys i Róża' to moja najukochańsza część. Kocham Laurę :).

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedyś ją uwielbiałam !!

    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)