Kraków 2010, 536 str.
Ocena: 10/10 Perełka
Ocena: 10/10 Perełka
O czym:
Marta od dziecka marzyła, by zostać żołnierzem, jak jej ojciec. Wybuch wojny sprawia, że dziewczyna musi wykazać się odwagą godną córki polskiego oficera, i zmusza ją do wieloletniej tułaczki: od polskiego Wilna, przez syberyjskie łagry i bezdroża sowieckiej Rosji, aż do egzotycznej Persji. Wojenna zawierucha poddaje próbie patriotyzm i dumę Marty. Los przynosi jej wielką miłość. Jednak serce dziewczyny rozdarte jest między młodym polskim żołnierzem a charyzmatycznym perskim lekarzem.
Moje zdanie:
Choć książkę przeczytałam już w czwartek, musiałam ochłonąć zanim napisałam recenzję. Egzemplarz ten kupiłam za niewielką cenę - bo zaledwie 9,90 zł . Mogę teraz, po jej przeczytaniu śmiało stwierdzić, że jest warta o wiele więcej . Tak samo jak druga książka, którą kupiłam wraz z tą („Listy miłości”) , jest książką wojenną . Opowiada o losach i wojennej tułaczce Marty. Porywająca opowieść o wojnie, miłości i wierności własnym ideałom, napisana z prawdziwie epickim rozmachem. Życie daje tej młodej kobiecie trudną lekcję pokory i uświadamia, że pochopne decyzje mogą w dramatyczny sposób wpłynąć nie tylko na nas, ale i na tych, których kochamy.
Książka, ta wywarła na mnie ogromne wrażenie. Od samego początku strasznie mnie wciągnęła i nie mogłam się opanować pochłaniając coraz to więcej rozdziałów. „Córkę oficera” przeczytałam z przyjemnością i bez poczucia straconego czasu. Autorce bardzo sprawnie udało się uciec od chwytów na skalę masową stosowanych przez twórców popularnych „harlequinów”.
Powieść jest pisana lekkim językiem, który pozwala wpaść czytelnikowi w regularny rytm. Choć, w książce przewija się wiele wątków i niektórzy mogliby uznać ją za gmatwaninę, jej lektura mija wspaniale i zaskakująco szybko. Dzieło to także wspaniały opis tułaczki poznańskiej harcerki przez Ukrainę, Syberyjskie łagry, Iran, powojenną Polskę. Poznajemy historię jej rodziny, jak i odczucia ludzi przeżywających wojnę. Powiązanie wątków historycznych, biograficznych i miłosnych na najwyższym poziomie. Część o zesłaniu Marty jest wzruszająca i porywa serce czytelnika..
Nie sposób nie polubić nieco opryskliwego, ale troskliwego Pawła Kuźmicza. Początkowo, postać ta wydawała mi się dziwna i nie zbyt ją polubiłam. Jednak, gdy okazał serce dziewczyną, zaczął z nimi rozmawiać po polsku i wyjawił swoją historię życia Marcie, uznałam go za wartościowego bohatera, którego na swej trudnej drodze spotkała dziewczyna. Bardzo wzruszył mnie jego dar dla Marty – łyżka z wyrytym napisem : WŁASNOŚĆ DOWÓDCY. Choć ich częste wymiany zdań podczas pracy i docinki Pawła mogłyby się wydawać dziwne, przywykłam do zwrotu DOWÓDCA. Dlatego gdy tylko przeczytałam o tym darze, ze strony rosyjskiego żołnierza, wiedziałam, że strata tej osoby, jest jedną z kłód padających pod nogi bohaterki.
Wydaje się, że autorka dokładnie przemyślała fabułę, jak i charakterystykę bohaterów, od tych kluczowych, aż po występujących jedynie w epizodach. Istotnym również jest fakt, iż postaci pojawiające się na kartach jej powieści nie są tylko kolejnymi papierowymi, bezosobowymi figurkami rzuconymi między akapity. Są barwni, ciekawi, żywi. Jedną z takich właśnie postaci, która szczególnie zdobyła moją sympatię był Antoni. Po pierwsze polubiłam tego bohatera nie tylko za jego wesołkowaty i mocny charakter, ale także dlatego, że przypominał mi mojego ulubionego aktora Antoniego Pawlickiego. Podobnie jak on grając w serialu „Czas honoru” postać Jana Markiewicza zawsze mimo trudnej sytuacji, starał się rozweselić każdego. Pokochał Martę mimo jej uporczywego charakteru i lubił się z nią droczyć. Dziwnym zbiegiem okoliczności, „książkowy” Antoni tak jak Jan Markiewicz był zegarmistrzem. Bohater ten zyskał u mnie kila punktów, gdy mimo wielkiej miłości jaką darzył Martę, umiał się z nią rozstać by nie skrzywdzić kochanej przez nich obojga przyjaciółki i żony- Ani. Drugą taką postacią, a zarazem najrozsądniejszą i najtwardszą kobietą z jaką się spotkałam w literaturze była Babcia Ani- Pani Benka. Ją także ogromnie polubiłam. Spodobał mi się jej sposób bycia, zachowanie i charyzma, którą posiadała mimo niemłodego wieku. Utkwiły mi w pamięci przemyślenia pani Benki, która w pewnym sensie ceniła czas sprzędziony w łagrach rosyjskich, gdyż w tamtym życiu miała jakiś cel – marzyła o lepszych warunkach bytu, swobodzie, jedzeniu, wolnej Polsce, a ojczyzna którą zastała po wojnie daleka była od tego wszystkiego.
Autorka dość wiernie ukazała rzeczywistość PRL-owskiej Polski. Wzruszyła mnie historia bohaterki, której życie w dużej mierze ukierunkowali inni ludzie, ojciec-oficer, faszyści, komuniści, alianci, przyjaciele, a w końcu ona sama. I choć w efekcie znowu musi walczyć aby przetrwać, odnaleźć swoje nowe miejsce na ziemi, to pociechą dla niej jest to, iż ma cel.
Jak dla mnie jedna z lepszych, które czytałam w ostatnim czasie. Dla mnie to piękna historia dziewczyny, która podczas zawieruchy historycznej sama stara się uporać ze sobą, swymi uczuciami, życiem i wszystkimi trudnościami, która wiele nie rozumie a charakter jej sprawia, że nie jest jej łatwiej. Tak, o miłości jest powieść. O miłości, która poświęciła się, by nie zranić kochanej osoby. Ale nie tylko. To także powieść o trwaniu, o wierze w lepsze jutro, o solidarności, i o walce z przeciwnościami. O rozłące i samotności, i o mierzeniu się z kolejnymi stratami bliskich. Powieść o trudnych wyborach, o tym, jak skomplikować życie może jedna błędna decyzja, jeden pochopnie wyciągnięty wniosek i urażona duma.
„ Córkę oficera” mogę więc śmiało zaliczyć do właśnie do takich dobrych, porządnie napisanych książek o lekcjach, które nieustannie daje nam życie. Bardzo spodobało mi się zakończenie. Początkowo wydawało mi się, że książka jest tak jakby trochę nie dokończona, jednak stwierdziłam, że zakończenie jest dobre, bo pozwala czytelnikowi snuć domysły, co mogło się wydarzyć później. Książkę mogę, więc polecić śmiało każdemu, nie tylko ludziom, którzy sami chcieliby dopisać sobie w głowie jej zakończenie, ale także osobom pragnącym przeżyć, przy czytaniu wzruszenie, ale także skruchę na cierpienie innych.
Książka, ta wywarła na mnie ogromne wrażenie. Od samego początku strasznie mnie wciągnęła i nie mogłam się opanować pochłaniając coraz to więcej rozdziałów. „Córkę oficera” przeczytałam z przyjemnością i bez poczucia straconego czasu. Autorce bardzo sprawnie udało się uciec od chwytów na skalę masową stosowanych przez twórców popularnych „harlequinów”.
Powieść jest pisana lekkim językiem, który pozwala wpaść czytelnikowi w regularny rytm. Choć, w książce przewija się wiele wątków i niektórzy mogliby uznać ją za gmatwaninę, jej lektura mija wspaniale i zaskakująco szybko. Dzieło to także wspaniały opis tułaczki poznańskiej harcerki przez Ukrainę, Syberyjskie łagry, Iran, powojenną Polskę. Poznajemy historię jej rodziny, jak i odczucia ludzi przeżywających wojnę. Powiązanie wątków historycznych, biograficznych i miłosnych na najwyższym poziomie. Część o zesłaniu Marty jest wzruszająca i porywa serce czytelnika..
Nie sposób nie polubić nieco opryskliwego, ale troskliwego Pawła Kuźmicza. Początkowo, postać ta wydawała mi się dziwna i nie zbyt ją polubiłam. Jednak, gdy okazał serce dziewczyną, zaczął z nimi rozmawiać po polsku i wyjawił swoją historię życia Marcie, uznałam go za wartościowego bohatera, którego na swej trudnej drodze spotkała dziewczyna. Bardzo wzruszył mnie jego dar dla Marty – łyżka z wyrytym napisem : WŁASNOŚĆ DOWÓDCY. Choć ich częste wymiany zdań podczas pracy i docinki Pawła mogłyby się wydawać dziwne, przywykłam do zwrotu DOWÓDCA. Dlatego gdy tylko przeczytałam o tym darze, ze strony rosyjskiego żołnierza, wiedziałam, że strata tej osoby, jest jedną z kłód padających pod nogi bohaterki.
Wydaje się, że autorka dokładnie przemyślała fabułę, jak i charakterystykę bohaterów, od tych kluczowych, aż po występujących jedynie w epizodach. Istotnym również jest fakt, iż postaci pojawiające się na kartach jej powieści nie są tylko kolejnymi papierowymi, bezosobowymi figurkami rzuconymi między akapity. Są barwni, ciekawi, żywi. Jedną z takich właśnie postaci, która szczególnie zdobyła moją sympatię był Antoni. Po pierwsze polubiłam tego bohatera nie tylko za jego wesołkowaty i mocny charakter, ale także dlatego, że przypominał mi mojego ulubionego aktora Antoniego Pawlickiego. Podobnie jak on grając w serialu „Czas honoru” postać Jana Markiewicza zawsze mimo trudnej sytuacji, starał się rozweselić każdego. Pokochał Martę mimo jej uporczywego charakteru i lubił się z nią droczyć. Dziwnym zbiegiem okoliczności, „książkowy” Antoni tak jak Jan Markiewicz był zegarmistrzem. Bohater ten zyskał u mnie kila punktów, gdy mimo wielkiej miłości jaką darzył Martę, umiał się z nią rozstać by nie skrzywdzić kochanej przez nich obojga przyjaciółki i żony- Ani. Drugą taką postacią, a zarazem najrozsądniejszą i najtwardszą kobietą z jaką się spotkałam w literaturze była Babcia Ani- Pani Benka. Ją także ogromnie polubiłam. Spodobał mi się jej sposób bycia, zachowanie i charyzma, którą posiadała mimo niemłodego wieku. Utkwiły mi w pamięci przemyślenia pani Benki, która w pewnym sensie ceniła czas sprzędziony w łagrach rosyjskich, gdyż w tamtym życiu miała jakiś cel – marzyła o lepszych warunkach bytu, swobodzie, jedzeniu, wolnej Polsce, a ojczyzna którą zastała po wojnie daleka była od tego wszystkiego.
Autorka dość wiernie ukazała rzeczywistość PRL-owskiej Polski. Wzruszyła mnie historia bohaterki, której życie w dużej mierze ukierunkowali inni ludzie, ojciec-oficer, faszyści, komuniści, alianci, przyjaciele, a w końcu ona sama. I choć w efekcie znowu musi walczyć aby przetrwać, odnaleźć swoje nowe miejsce na ziemi, to pociechą dla niej jest to, iż ma cel.
Jak dla mnie jedna z lepszych, które czytałam w ostatnim czasie. Dla mnie to piękna historia dziewczyny, która podczas zawieruchy historycznej sama stara się uporać ze sobą, swymi uczuciami, życiem i wszystkimi trudnościami, która wiele nie rozumie a charakter jej sprawia, że nie jest jej łatwiej. Tak, o miłości jest powieść. O miłości, która poświęciła się, by nie zranić kochanej osoby. Ale nie tylko. To także powieść o trwaniu, o wierze w lepsze jutro, o solidarności, i o walce z przeciwnościami. O rozłące i samotności, i o mierzeniu się z kolejnymi stratami bliskich. Powieść o trudnych wyborach, o tym, jak skomplikować życie może jedna błędna decyzja, jeden pochopnie wyciągnięty wniosek i urażona duma.
„ Córkę oficera” mogę więc śmiało zaliczyć do właśnie do takich dobrych, porządnie napisanych książek o lekcjach, które nieustannie daje nam życie. Bardzo spodobało mi się zakończenie. Początkowo wydawało mi się, że książka jest tak jakby trochę nie dokończona, jednak stwierdziłam, że zakończenie jest dobre, bo pozwala czytelnikowi snuć domysły, co mogło się wydarzyć później. Książkę mogę, więc polecić śmiało każdemu, nie tylko ludziom, którzy sami chcieliby dopisać sobie w głowie jej zakończenie, ale także osobom pragnącym przeżyć, przy czytaniu wzruszenie, ale także skruchę na cierpienie innych.
Ulubione cytaty :
" Czy można winić kogoś, po pierwsze, za to, że ma szczęście, a po drugie - że ma słabość do luksusu? Czy stałyby się lepszymi ludźmi, gdyby przegłodzić je rozmyślnie, jak to zrobiono z Polakami, albo gdyby żyły w ubóstwie przez ogólne zaniedbania, jak ci znad rowu z brudną wodą? Cierpienie nie czyni cię szlachetnym, pomyślała. Jedynie nieszczęśliwym."
„(..)Żeby się cieszyć, trzeba żyć (..)
Z jednej strony bardzo zachęcająca recenzja, z drugiej nie przepadam za książkami wojennymi. Nie wiem, czy przeczytam, ale jak mi wpadnie w łapki, to może, może...
OdpowiedzUsuńCieszę się z tej jakże pozytywnej recenzji. Zacieram rączki na tę powieść. :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. Muszę tylko znaleźć to samo wydanie, co Ty, bo okładka bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMogłabym napisać dokładnie to samo, co Moreni - recenzja zachęca, książka na pewno jest ciekawa, ale ja mam już jakąś awersję do tematyki wojennej. Nie chcę o tym czytać, słuchać, mam dość. Ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńRównież sądzę, że może być ciekawa. Ale nie zamierzam po nią sięgać. No może kiedyś.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka jest warta mojej uwagi, więc niewykluczone, że w najbliższym czasie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zamieszanie, niestety w wyniku pewnego nieporozumienia musiałam zmienić ponownie nazwę bloga, tym razem ostatecznie.
OdpowiedzUsuńCzyli mój blog z recenzjami teraz znajdziesz pod adresem : [amica-libri]
Jeszcze raz przepraszam za problem.
PS. Ktoś pisał, że poprzedni link działa - owszem, przez jeszcze 5 dni. Później usunę tamten blog, który założyłam jedynie w celu takim, że jeśli ktoś czyta blog, ale nie ma swojego, by także wiedział o zmianie adresu. Będę już jedynie pod [amica-libri].
Bardzo lubię książki z tłem historycznym. O tej też słyszałam, ale nie mogłam się zdecydować, myślę że ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na Twój opis widzę, że dużo nas łączy :P
Poznań, Musierowicz :D
Buziaki :))
Nie słyszałam o tej książce, ale zachęciłaś mnie, a recenzja po prostu cudowna
OdpowiedzUsuńMoreni i Futbolowa: Każdy ma inny gust, ale nie zaszkodzi spróbować ;)
OdpowiedzUsuńVampire_Slayer i Febe: Spróbujcie dziewczyny bo warto ;)
Susie i Ania: Książka faktycznie jest ciekawa i warta uwagi.
Pasty : Naprawdę jesteś z Poznania?? Zauważyłam, że coraz więcej blogowiczów jest z moich okolic. A Musierowicz uwielbiam ;P
Klaudia: Cudowna recenzja ?? Dziękuję za tak miłe słowa i jeszcze raz polecam tę książkę.
Na pewno przeczytam ;D Recenzja cudowna- jak Twoje wszystkie z resztą ;D
OdpowiedzUsuńMój (przyszły) wujek czyta właśnie "Córkę..." i jest zachwycony. Zaczęłam więc sama się zastanawiać, czy nie przeczytać. Teraz po Twojej recenzji, przeczytam książkę z pewnością.
OdpowiedzUsuńTak, mieszkam w Poznaniu, choć prawdę mówiąc pochodzę z miejscowości oddalonej od P-nia o 35 km. Pozdrawiam.
Co do "Karoliny Xl", może Tobie akurat przypadnie do gustu. Ja wcześniej czytałam wiele opinii pozytywnych. Jednak mi... no cóż się nie spodobała.
OdpowiedzUsuńA ja wahałam się czy ją przeczytać. Ułatwiłaś mi wybór, chociaż mam długą listę książek do przeczytania...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://mojportret.bloog.pl/