sobota, 24 lipca 2010

[21] Stefan Żeromski „Syzyfowe prace”

Wyd.Greg
Warszawa 2008, 192 str.
Ocena: 7/10 Dobra

O czym:

Polski nie ma na mapach Europy. Polacy starają się jednak funkcjonować w obrębie państw zaborczych. Chcą się kształcić, robić karierę, żyć. Nauka to konieczność, bo tylko ona otwiera drogę do niezależności i samodzielności. Tak myślą państwo Borowiczowie, którzy decydują się oddać swojego ukochanego jedynaka, Marcinka, do szkoły. Chłopiec przybywa do klerykowskiego gimnazjum jako uległy, gotów na spełnienie wszelkich nakazów rosyjskich nauczycieli uczeń. Co sprawi, że Marcin zmieni się w patriotę i prawdziwego Polaka? Komu pomoże, by później samemu otrzymać pomocną dłoń?
 Moje zdanie:

 Z recenzją „ Syzyfowych prac” zbierałam się już od jakiegoś miesiąca. Po przeczytaniu książki w mojej głowie pojawiło się wiele refleksji i przemyśleń. Ciągle brakowało mi weny, by napisać moją opinie. Tym trudniej było mi wyrazić swoje zdanie, gdyż słyszałam bardzo wiele opinii o tej książce i zdecydowana większość z nich była negatywna. Dlatego też przez długi czas ociągałam się nie tylko z recenzją, ale także wcześniej z przeczytaniem "Syzyfowych prac". Jednak gdy zaczęłam czytać moje odczucia zmieniały się kalejdoskopowo w czasie lektury.

Na początku dokładne opisy realistyczne nużyły, fabuła nie obfitująca w zwroty akcji nudziła. Jednak starałam się brnąć dalej, byle mieć ją z głowy. Czytałam też z poczucia obowiązku przeczytania klasyki polskiej i doświadczenia, że klasyka zawsze musi być dobra. I tak jakoś po 30, 40 stronach zachwyciłam się patriotyzmem tych małych Polaków. Zadałam sobie trud skojarzenia faktów historycznych i wczucia się w rusyfikowaną przemocą ludność. Zrozumiałam beznadziejność i ból w sercach ludzi, którzy poddawali się zaborcy z czystej potrzeby przetrwania, będąc cały czas świadomymi swojej zdrady, chcącymi krzyknąć i przerwać tworzone kłamstwa, jednak nie robiącymi tego z wypływającej z trzewi chęci przetrwania.

Powieść ta co prawda nie jest moją ulubioną, jednak nie mogę zaprzeczyć, że mi się nie podobała. Co prawda czasem akcja była trochę nużąca, ale bardzo spodobały mi się postacie, a przede wszystkim ich patriotyzm i oddanie ojczyźnie. Śmiało mogę stwierdzić, że "Syzyfowe prace" są jedną z tych książek, które najpierw zanudzają, ale będąc gdzieś w połowie orientujemy się, że naprawdę nas wciągnęły.

Według mnie tytułowe „Syzyfowe prace” to nie tylko zmagania rusyfikatorów z Polskim uczniami, ale także zmagania jakie pokonuje czytelnik by nie porzucić lektury. Przynajmniej ja miałam takie odczucia czytają utwór Żeromskiego. Bardzo podobała mi się rehabilitacja jaka w czasie utworu dokonała się w Marcinie. Chłopak zrozumiał swoją przynależność do narodu . Zachwyciła mnie jego końcowa postawa. Stał się mądrzejszy nie tylko w kwestii nauki, ale także w kwestii ducha. Moją ulubioną postacią był oczywiście Andrzej Radek. Według mnie ten chłopak, mimo iż był najmłodszy z swojej paczki był najdojrzalszy.

Podsumowują chce stwierdzić, że „Syzyfowe prace” to książka warta przeczytania i choć nie wszystkim od razu przypadnie do gustu, to po głębszym zastanowieniu się nad treścią moralną, jaką chce przekazać nam autor, na pewno ją docenicie. Mogę też powiedzieć, że nie powinniśmy oceniać książki po kilku pierwszych stronach, bo dalej może kryć się niesamowita historia.

Ulubione cytaty :

„Nauka jest jak niezmierne morze... Im więcej jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony. Kiedyś poznasz, jaka to jest rozkosz. Ucz się tylko, co jest sił w tobie, żeby jej zakosztować.”

„Duszę jego gruchotała boleść tak głęboka, jakby trzymał na wargach rękawiczkę lub wstążkę wyjętą z trumny. Skąpy orszak myśli snuł się po jego rozbitym mózgu. Było ich coraz mniej, coraz mniej... Tylko dwa, trzy pytania wracały ciągle.
Po cóż to wszystko ludzie robią, poco czynią dobrowolnie na złość słabszym z pośród siebie, dzieciom? Toż to jest pomoc udzielona młodości przez wiek i rozum dojrzały? Nic, tylko mściwe, obłudne a umyślne łganie, gdzie się da, podstawienie nogi, żebyś upadł i żebyś się rozbił. A ty wierzysz, że wykujem lemiesze z pałaszy skrwawionych... - zapłakał w głębi serca.”

6 komentarzy:

  1. Szczerze to nienawidzę tej książki. Przerabiałam ją i przeżywałam takie męki, że uhh. Zdecydowanie nie w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tylu latach samotnego uwielbienia dla 'Syzyfowych prac' nareszcie spotkałam kogoś kto podziela moje zdanie! Może nie tak entuzjastycznie jak ja, ale zawsze co pozytywny odbiór, to pozytywny odbiór. Bardzo się cieszę, że to napisałaś. Dla mnie jest to jedna z ulubionych lektur i zawsze dziwił mnie jej negatywny odbiór...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też tak miałam. Na początku szczerze ją znienawidziłam. Dopiero potem odkryłam, że kryje w sobie dużo wartości i niesamowicie się wciągnełam. Byłam chyba nieliczną z klasy, której lektura sie podobała, więc ubolewałam, aż do chwili , gdy zobaczyłam wpis na twoim blogu. Załozyłam blog o książkach, więc może i ty mnie odwiedzisz. Jeśli się zdecydujesz wejdź na www.ogrod-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z nielicznych lektur gimnazjalnych, która zrobiła na mnie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd może, ale nie przeczytałam. Nie mam zwyczaju czytać książek, które mi od początku nie podchodzą. Chociaż przeczytałam 15 rozdział - był świetny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie okropna, nie mogłam przebrnąć.
    U mnie nowa recenzja na niezwykle-ksiazki.blog.onet.pl <zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)