Wydawnictwo
Znak
Kraków 2013, 240 str.
Ocena: 5/10 OK.
Kraków 2013, 240 str.
Ocena: 5/10 OK.
Miejsc,
w których możemy się ukryć w dzisiejszych czasach przed
wszystkimi, nie tylko ludźmi, ale i problemami, nie jest wiele. W
dobie wszechogarniającego Facebooka, telefonów komórkowych, Wi-Fi
czy innych udogodnień multimedialnych, trudno tak po prostu zniknąć
spod obserwacji ciekawskich. Mimo prób gdzieś w głowie pozostaje
myśl, by sprawdzić wiadomości SMS oraz skrzynkę mailową. Jednak
daleko od domu, w obcym kraju, łatwiej znaleźć azyl dla naszej
duszy. Jedynie ducha, bo myśli przecież i tak chodzą swoimi
ścieżkami.
Pani
Sowa to jedna z najbardziej znanych polskich pisarek ostatnich lat.
Należy ona do grona osób, które debiutowały, kiedy ja dopiero
zaczynałam czytać bajki. Od tych dni minął szmat czasu, a dorobek
pisarski Pani Izabeli urósł do pokaźnych rozmiarów. W tym roku
światło dzienne ujrzała już trzynasta powieść autorki i
zapewne, nie była ostatnią. Poza jej literacką wizytówką,
wyróżnia się z tłumu feministycznymi poglądami i wegetariańskim
sposobem odżywania. Ponadto pisarka silnie wspiera działanie organizacji
prozwierzęcych.
Wiktoria
dość spontanicznie decyduje się wyjechać. Postanawia spędzić
wakacje w Dubrowniku, z dala od rodziny, a przede wszystkim Bastka, o
którym chciałaby nauczyć się nie myśleć non stop. Wraca do
miejsca, gdzie przed laty bywała z rodzicami, licząc, że u źródła
jej pierwszych radości, znów odnajdzie szczęście. Pod chorwackim
niebem spotyka ludzi, którzy tak jak ona, doświadczeni przez życie,
poszukują azylu i życiowej ostoi.
Na
lekturę „Azylu” zdecydowałam się dość spontanicznie. Kiedy
obiła mi się o uszy informacja o konkursie z „Powrotem” Izabeli
Sowy, postanowiłam zapoznać się z jej poprzednia publikacją.
Jedyną lekturą, która wyszła spod pióra tej polskiej pisarki, a
którą czytałam przed laty była „Agrafka”. Pamiętam, że
wtedy nie za bardzo byłam zadowolona z przeczytanej powieści –
liczyłam na wiele więcej. Na jakiś czas odpuściłam sobie kolejne
próby z jej prozą, choć „Zielone jabłuszko” niewątpliwie
kusiło. Na mojej drodze, tak jak na ścieżce głównej bohaterki
pojawił się tytułowy Azyl zmieniający całkowicie wszystkie
plany.
Jako
małe dziecko bardzo pragnęłam mieć własnego psa, zresztą jak
większość dzieciaków w moim wieku. Nie zadowalał mnie szary
burek mieszkający w budzie przed domem. Psa w domu się nie
doczekałam, jednak z takimi mogłam się spotkać u wujostwa czy
znajomych rodziców. Nie chcę tu opowiadać o moim dzieciństwie
lecz o świetnym, moim zdaniem, pomyśle na trzon „Azylu”.
Wyjeżdżając na wakacje nie myślimy o zadomowieniu się tam,
jednak w sytuacji Wiktorii słowo WAKACJE nabiera szerszego
znaczenia. To taki urlop od życia, nie tylko w pięknej chorwackiej
scenerii, ale i przy dźwiękach poszczekiwań psów wszelkich ras.
To ostatnie szczególnie mi się podobało. Uwielbiałam momenty,
kiedy Wiktoria wracała do Azylu, by tam oddać swoje serce pracy
przy zwierzętach. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że mając
zajęte ręce (i nie koniecznie tylko tym, co główna bohaterka),
człowiek mniej myśli o tym, co go dręczy.
Izabela Sowa [źródło]. |
„
(…) dawno się pogodziłam, że ludzie odchodzą, podobnie jak psy.
Pojawiają się nowi, potem znikają i tak w kółko.”*
Pani
Izabela postawiła na niestandardowe następowanie po sobie kolejnych
rozdziałów, mimo najzwyklejszej w świecie numeracji cyframi
arabskimi. Mam na myśli bowiem zabieg, który po raz pierwszy
widziałam w literaturze, a który dostarczył mi niemałej frajdy.
Pisarka często kończyła rozdział pytaniem, bądź znamiennym dla
fabuły zdaniem, by rozpocząć kolejny odpowiedzią, wyjaśnieniem,
które tak naprawdę... nie dotyczyło tego, co pojawiło się w
poprzednim rozdziale. Ile naśmiałam się nad tą nietypowością,
która nierzadko wywiodła rozemocjonowanego czytelnika w pole. To,
co zrobiła Pani Sowa zdecydowanie stanowi w dużej mierze zasługę,
jeśli chodzi o finalną ocenę publikacji.
Główna
bohaterka początkowo wydawał mi się zbyt zagubioną, jak na swój
wiek. Wielu oczekiwało od niej stabilności uczuć i decyzji, tego
jednak brakowało w życiu żony męża idealnego, który okazał
się nie do końca taki doskonały. Z czasem pisarka odkrywa zasłonę,
jaką została spowita dusza Wiktorii. Widzimy jej lęki, smutki i
pragnienia. Widzimy w niej człowieka, który, tak jak wielu, stracił
przed laty sens życia i możliwość realizacji dziecięcych marzeń.
Wiktoria staje się bardziej realna, a jej kreacja bardzo wiele
zyskuje w oczach czytelnika, początkowo nie rozumiejącego dręczącej
pochmurnymi rozmyślaniami, postaci centralnej.
„Życie
baletnicy trwa równie krótko jak życie motyla – ostrzegał
Kierownik. – Wykorzystajcie więc dobrze swój czas. Bo potem
zostaną wam tylko sny o lataniu.”*
Bardzo,
ale to bardzo polubiłam też pozostałe postacie. Szczególnie do
gustu przypadł mi Vinko ze swoimi sentencjami 24h na dobę i wesoła
barmanka Jasna. Trudno mi zdecydować, kto bardziej powodował, ze na
mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Niemniej jednak każdy z nich
miał to „coś”, co sprawia, że czytelnik chwyta za książkę z
przyjemnością, wiedząc ile wigoru i zwykłej ludzkiej radości,
odnajdzie na kartach powieści. W Vinko ceniłam sobie jeszcze jego
niebywałą wrażliwość i momenty melancholii, która o dziwno nie
nudziła, a zachęcała do poznawania tej postaci. Pani Sowa w
kwestii bohaterów spisała się w „Azylu” całkiem dobrze.
„–
Wierzę, że złe rzeczy nie dzieją się przypadkiem. – Spojrzał
jej prosto w oczy. – I że dają nam szansę na zmianę.”*
Choć
akcja powieści biegła dość prędko i czytelnik nie miał za dużo
czasu na nudę, nie brakowało też momentów na refleksję. Krótkim
fragmentem, który najbardziej zapadł mi w pamięci był urywek
rozmowy ojca z córką. Zadziwia mnie, jak wiele w nim prawdy i to
tej, której nie zauważamy na co dzień. Dawniej ludzie nie mieli
tylu udogodnień, jak my, a ich życie było często o wiele
szczęśliwsze. Wiktoria w swoich rozmyślaniach rejestruje coś, co być
może chodzi po głowie wielu, ale nigdy nie zostaje wypowiedziane. W
sercu jednak pozostaje nieopisywalny żal...
Chorwacki azyl [źródło - ciekawy wywiad, polecam]. |
- …
a w telewizji tyle atrakcji, że nigdzie nie chce się ruszać –
zakończył wyliczankę tata.”*
Ciekawym
było to, iż w powieści polskiej pisarki pojawiły się nie tylko
piękne widoki chorwackich krajobrazów, ale także obrazy
napiętnowane cierpieniem ludzi, którzy przeżyli wojnę.
Sporadycznie pojawiały się krótkie zdania, które przypominały
Nam o tymże wydarzeniu, które odmieniło losy mieszkających tam narodów i trwale wyryło rysę na sercu i duszy. Mieszkańcy okolic
przestali być idealną wspólnotą, jaką się w nich upatrywało.
Pozostało „MY” i „ONI”, które główna bohaterka słyszała
na swojej drodze. Zostało też wiele zranionych psychicznie ludzi,
którzy uciekali w codzienną rutynę, by spróbować nie pamiętać
tych ciężkich chwil.
„Azyl”
może nie błyszczy jak oszlifowany diament czy choćby perła
mieniąca się kolorami. Prędzej można by go zbliżyć do kamienia,
których wiele jest na plaży, a jednak przykuwa on wzrok zbieracza.
Dla mnie ta powieść jest małym objawieniem. W końcu udało mi się
odnaleźć coś choćby minimalnie zadowalającego w prozie Sowy.
Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia. Myślę, że w moim
przypadku jest tak z czytaniem publikacji tej polskiej pisarki. Po
słabej moim zdaniem „Agrafce”, odkryłam potencjał w całkiem
niezłej publikacji pt. „Azyl”. Liczyłam, że „Powrót”
przyniesie jeszcze lepsze doznania, jednak się zawiodłam. Mimo to,
Was, drodzy książkoholicy zachęcam do lektury, która pachnie
Chorwacją – Azyl stoi przed Wami otworem :)
*Cytaty pochodzą z książki „Azyl”, kolejno ze stron: 53, 59, 45, 64.
*Cytaty pochodzą z książki „Azyl”, kolejno ze stron: 53, 59, 45, 64.
Nie przepadam za twórczością Izabeli Sowy. Wielokrotnie zawiodłam się na jej książkach, więc po "Azyl" na pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze prozy tej autorki, ale mam dwie jej książki w domu. I to od nich zacznę swoją przygodę z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, chyba nie sięgnę. Za dużo mam ostatnio ciekawych książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa, nawet jak na polską prozę obyczajową. Może przeczytam, jeszcze pomyślę.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/