Wrzesień
był dla mnie miesiącem wyczekiwania – kiedy wszyscy szturmem
(choć nie zawsze najchętniej) ruszyli ku szkolnym bramą, ja
pomiędzy dniami przepełnionymi pracą i czytaniem, oczekiwałam
października. Ten, chowając się gdzieś w oddali na kartach
kalendarza, zbliżał się bardzo powoli. W pierwsze jesienne
popołudnia udało mi się jednak czasem ujarzmić myśli i oddać
lekturze pozycji, których liczba w pokoju z każdym dniem zwiększała
się.
Ku
mojemu zaskoczeniu, po podliczeniu jakież to powieści umilały mi
życie we wrześniu, doliczyłam się aż pięciu książek. Myślę,
że ten wynik w moim przypadku jest jak najbardziej zadowalający,
zwłaszcza, że czasu na czytanie nie miałam tyle, co zwykle. Bardzo
się cieszę, że wśród przeczytanych przeze mnie publikacji
znalazło się dzieło autorstwa Sue Monk Kidd, za której prozą już
się stęskniłam. Ależ to była uczta! Źródłem pozytywnych
doznań literackich była też wzruszająca powieść młodzieżowa
autorstwa Formana. Nieprzesłodzona, jak bywało z książkami
poruszającymi się w sferze problemów nastolatków, stonowana, a
jednocześnie zapadająca w pamięć. Uśmiech na mojej twarzy
wywołały też fragmenty książek Trzeciak i Zaranka. W jednym
przypadku drugie spotkanie okazało się lepsze od pierwszego, z
kolei w drugim – nie do końca mogłam odnaleźć cząstkę, która
zafascynowała mnie przy pierwszym poznaniu. Kto zaciekawił, a kto
nie do końca zaspokoił ciekawość? Wkrótce się dowiecie :)
Za
mną już dziesięć październikowych dni. Pierwsze długie godziny
spędzone na uczelni, pierwsze zajęcia, a na dodatek - „walka” z
USOS-em zakończona zwycięsko. Mijający tydzień pechowca (tyle
zrządzeń losu jest przecież aż niemożliwym) był niezwykle
zbitką męczących chwil, w których bardzo brakowało mi bloga.
Koniecznie muszę rozplanować sobie w nadchodzącym czasie, by mieć
sposobność nie tylko do publikowania już gotowych opinii, ale
także odwiedzania ulubionych stron w blogowym światku. Tymczasem
kończę, by oddać się lekturze „Stu imion”. Ach, jak dobrze
spoglądać przed siebie, kiedy na biurku czeka tyle fascynujących
powieści :)
5 książek to świetny wynik jak na brak czasu :)
OdpowiedzUsuńKażda przeczytana książka to wielki plus :)
OdpowiedzUsuń"Sto imion" też mam zamiar przeczytać:) czekam zatem na recenzję:)
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo podobny wynik - 4 przeczytane książki i bardzo się z niego cieszę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego wyniku!
OdpowiedzUsuńPiękny wynik:)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńMi się udało przeczytać 8 książek we wrześniu :)
5 książek to naprawdę fajny wynik, mi udało się przeczytać tylko 3 ;d A październik na razie nie zapowiada się lepiej, eh.
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! :)