Wydawnictwo
M,
Kraków
2012, 152 str.
Ocena:
7/ 10 Dobra
Rodzina
w życiu człowieka odgrywa niezwykle ważną rolę. To nadopiekuńcza
ciocia, która uwielbia karmić nas słodyczami, wujek, który
opowiada o naukowych sprawach czy poważna i dystyngowana żona brata
taty swoimi zachowaniami kształtują nas ogląd na świat. Mogłoby
się wydawać, że to, co przeżywamy w dzieciństwie jest małą,
nic nie znaczącą rysą w naszym życiu. Jednak wspomnienia z
dziecięcych lat pozostają na zawsze i sprawiają, że widząc
wyludnione podwórko i trzepak, uśmiech pojawia się na naszej
twarzy, choć wszystko wokół nie jest tak kolorowe jak nasze błogie
myśli ;)
„Najpiękniejszych
chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.”
Pani
Anna nie tworzy zawiłej fabuły czy zaskakującej historii, a
postanawia spisać historię własnej rodziny. Śmiało mogę
stwierdzić, że to kobieta, w której życiu ważną rolę odgrywa
rodzina. To ona jest jej priorytetem. Pani Drzewiecka jest
jednocześnie każdą z Nas – matka, córka, żona. Swoją historią
sprawia, że każdy czytający może się utożsamiać z piszącą,
bo przecież każdy był kiedyś dzieckiem, które z szeroko
otwartymi oczyma, obserwowało, może nie do końca zrozumiały,
świat.
Debiut Pani Drzewieckiej to opowieść o świecie, którego już nie ma, a istnieje jedynie w
sercu. Portrety kobiet zapamiętanych z lat dzieciństwa, smaki i
słowa zapamiętane przez małą Anię. Wszystko to tworzy pełną
nostalgii, a zarazem ciepła i miłości lekturę pozwalającą
zatrzymać się każdemu, kto ciągle prze w życiu do przodu, tracąc
to, co być może ważniejsze.
„Zastanawia mnie nie od dziś
fenomen pisania wspomnień. Czemu i komu mają służyć, prócz
oczywiście samych ich autorów? Niby dotykają życia rzeczywistego,
opisują zdarzenia autentyczne, a jednak podlegają odmiennym prawom
niźli świat, który opisują. Tutaj już nic nie jest trudne ani
bolesne. Nawet jeśli kiedyś było dla nas ciężkie do zniesienia,
dziś jest już tylko jednym z kolorowych kamyków mozolnie przez nas
układanej mozaiki”
„Ciotki”
były jedną z książek, które wybrały się ze mną w podróż w
Bieszczady. Jednak nie w tej pięknej scenerii zaczęłam czytać
książkę. Chwyciłam za nią dopiero po kilku dniach od powrotu.
Dziś mija ponad miesiąc od zakończenia lektury, jednak publikacja
nadal pozostaje we mnie. Co sprawiło, że na tak długo utkwiła mi
w głowie? Co dobrego przypomniała i co może przywrócić w
człowieku?
„Są
takie miejsca, które na zawsze zostają w pamięci. Miejsca czasami
niespodziewane. Bo dlaczego akurat te, a nie inne? Często zupełnie
zwyczajne.”
Pozycja
Pani Anny to zbór wspomnień małej dziewczynki, zapisanych ręką
dorosłej kobiety. W każdym kolejnym rozdziale poznajemy historię
kolejnych członków rodziny. Niezwykle plastyczne opisy otaczającej
rzeczywistości, a zarazem sentymentalne opowieści o zupełnie
nieznanych nam osobach. A jednak wszystko to sprawia, że zaczynamy
spoglądać na własne życie, to, co było dla nas ważnej jako
paroletniego dziecka.
„To
właśnie ciotka Helena zaszczepiła we mnie przekonanie, że zwierzę
jest istotą czującą, współrodzajową, a nie zabawką do
przytulania, że to naprawdę nasi 'mniejsi bracia'. Przekonanie to
pozostało we mnie na zawsze, choć ciotka Helena odeszła dużo za
wcześnie, jak odchodzi wielu najlepszych ludzi.”
W
swej opowieści Pani Drzewiecka poświęca najwięcej miejsca
ciotkom. Każda z nich jest inna i niepowtarzalna. Najbardziej
zaintrygowała mnie ciotka Helena, która była pełną życia
kobietą , która wszystkiego chciała spróbować. Na dodatek była
świetną słuchaczką i służyła radą w trudnych, nastoletnich
chwilach małej Ani. Ujęła mnie również za swoje czytanie na
głos. Wokół czytającej Heleny skupiała się jak zaczarowana,
cała rodzina. Moją sympatię zdobyła również ciotka Kazia. Była
taką „dobrą ciotuchną”, która potrafiła wywołać na twarzy
każdego dziecka duży promienny uśmiech. Również jej mąż
Bolesław znalazł się w gronie moich ulubieńców, mimo swojego
flegmatyzmu i zrzędliwości. Ciekawił mnie jego zawód, a pomysł
na który wpadł podczas emerytury – początkowo rozbawił, a potem
nawet przeraził.
Myślę,
że niezwykle ważna wśród ciotek jest także Liliana. Piękna i
urodziwa w młodości kobieta, po latach została sama. Dawniej
mieszkanka niezwykłego strychu, dziś zgorzkniała i nie przyjmująca
gości staruszka w jednym z szarych, niczym nie wyróżniających się
bloków. Ile raz wszyscy mówią, że ludziom pięknym w życiu
łatwiej. Historia Liliany pokazuje, że nie zawsze wszystko musi
wyglądać tak kolorowo, jakbyśmy sobie to wyobrażali, jak również
to, iż nie warto w życiu polegać jedynie na urodzie, bo ona
prędzej czy później przeminie.
„A
ja, patrząc na nią, zawsze zastanawiałam się, ile prawdy jest w
przekonaniu, że podobno ludziom pięknym jest w życiu łatwiej.”
Mogłoby
się wydawać, że książka Pani Drzewieckiej, mimo że traktuje o
jej własnych doświadczeniach i wspomnieniach, pozwala przypomnieć
sobie czytelnikowi jego własne dzieciństwo. W pamięci pisarki
pozostała niezatarta jabłonka, czy podwórko pełne dzieci. Tak
samo w naszej podświadomości skrywają się takie drobne radości,
jak przerwa wakacyjna, fascynacja deszczem czy smakołyki zjadane z
przyjaciółką. Podczas lektury wszystko powraca. Przypominają się
Nam nasze wygłupy, wzloty i upadki – smaki dzieciństwa, które
mimo iż odeszło, pozostawiło w nas trochę dziecka, choć pozornie
może być to niezauważalne.
Niezwykłym
rozdziałek książki było dla mnie „Pamiątkowo”. Pani Ania
opisuje, że od lat zbiera w kartonie szpargały, które przypominają
jej minione lata i poprawiają humor za każdym razem, kiedy tylko w
spokoju usiądzie się nad pudełkiem, kolejno wykładając następne
skarby. Pisarka nie jest jedyną, która tak utrwala wspomnienia –
sama też mam kilka rzeczy, które od lat zalegają w kartoniku w
szafce lub nawet w samej szufladzie, a z którymi nie mogłabym się
od tak rozstać.
„Stoi
na jednej z półek mojej szafy, a ja zawsze, gdy ją otwieram,
napotykam wzorem sfatygowane pudło, które kiedyś pieczołowicie
okleiłam różowym papierem drukowanym w bukieciki polnych kwiatków.
I czasem wydaje mi się, że to nie wypłowiały papier, ale że na
półce w szafie zaplątał się kawałek mojej własnej łąki. Łąki
mojego życia, które zaczyna się w tym kartonie, a gdzie się
skończy? Tego nikt nie wie. Los czasami wybiera za nas. Poddajemy
się wtedy jego woli, nie chcąc, albo nie umiejąc zmienić jego
wyroków. Tej łąki mogło wcale nie być albo mogła być jakaś
inna. Może piękniejsza, a może mniej prawdziwa. Ale jest właśnie
taka, jaka jest. I wiem, że tam trwa, nawet w samym środku
najciemniejszej nocy, a każdy przeżyty dzień rozkwita na niej
kolejnym kwiatkiem albo... chwastem. Jak na każdej prawdziwej łące.”
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że pozycja Pani Drzewieckiej mimo braku wartkiej
akcji, rozbudowanej fabuły czy pełnych miłości wyznań, jak to
bywa w kryminałach czy powieściach obyczajowych, które czytam dość
często , zachwyca. To bezcenna książka, dzięki której każdy z
Nas może powrócić do lat dzieciństwa i przypomnieć sobie o tym,
co w życiu najważniejsze – o rodzinie. Jednym słowem –
polecam! ;)
Książkę
miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa
M,
za co serdecznie dziękuję ;)
PS. Konkurs na Fanpage właśnie ruszył! Zapraszam do zabawy!
PS. Konkurs na Fanpage właśnie ruszył! Zapraszam do zabawy!
Książka potrafi wzruszyć. Nie lubię czytać biografii, ale ta ma w sobie coś, co mnie przyciągnęło. :)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńP.S.: Nominowałam Cię do udziału w zabawie : http://modliszkakulturalnie.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-award.html
UsuńPozdrawiam :)
Widziałam tę książkę, ale nie jestem pewna, czy to coś dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZawsze można spróbować i zobaczyć, czy to mnie zainteresuje. :)
OdpowiedzUsuńEch, szkoda, że niektóre twarze utrwalone są już tylko we wspomnieniach..
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę kilka miesięcy temu. Bardzo mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńO tak! Mam tę książkę w planach i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać jeszcze w tym roku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Zaciekawiła mnie okładka:) Dobra recenzja. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuń