piątek, 16 sierpnia 2013

[129] Anna Drzewiecka „Ciotki”

Wydawnictwo M,
Kraków 2012, 152 str.
Ocena: 7/ 10 Dobra

Rodzina w życiu człowieka odgrywa niezwykle ważną rolę. To nadopiekuńcza ciocia, która uwielbia karmić nas słodyczami, wujek, który opowiada o naukowych sprawach czy poważna i dystyngowana żona brata taty swoimi zachowaniami kształtują nas ogląd na świat. Mogłoby się wydawać, że to, co przeżywamy w dzieciństwie jest małą, nic nie znaczącą rysą w naszym życiu. Jednak wspomnienia z dziecięcych lat pozostają na zawsze i sprawiają, że widząc wyludnione podwórko i trzepak, uśmiech pojawia się na naszej twarzy, choć wszystko wokół nie jest tak kolorowe jak nasze błogie myśli ;)

Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.”

Pani Anna nie tworzy zawiłej fabuły czy zaskakującej historii, a postanawia spisać historię własnej rodziny. Śmiało mogę stwierdzić, że to kobieta, w której życiu ważną rolę odgrywa rodzina. To ona jest jej priorytetem. Pani Drzewiecka jest jednocześnie każdą z Nas – matka, córka, żona. Swoją historią sprawia, że każdy czytający może się utożsamiać z piszącą, bo przecież każdy był kiedyś dzieckiem, które z szeroko otwartymi oczyma, obserwowało, może nie do końca zrozumiały, świat.

Debiut Pani Drzewieckiej to opowieść o świecie, którego już nie ma, a istnieje jedynie w sercu. Portrety kobiet zapamiętanych z lat dzieciństwa, smaki i słowa zapamiętane przez małą Anię. Wszystko to tworzy pełną nostalgii, a zarazem ciepła i miłości lekturę pozwalającą zatrzymać się każdemu, kto ciągle prze w życiu do przodu, tracąc to, co być może ważniejsze.

Zastanawia mnie nie od dziś fenomen pisania wspomnień. Czemu i komu mają służyć, prócz oczywiście samych ich autorów? Niby dotykają życia rzeczywistego, opisują zdarzenia autentyczne, a jednak podlegają odmiennym prawom niźli świat, który opisują. Tutaj już nic nie jest trudne ani bolesne. Nawet jeśli kiedyś było dla nas ciężkie do zniesienia, dziś jest już tylko jednym z kolorowych kamyków mozolnie przez nas układanej mozaiki”

Ciotki” były jedną z książek, które wybrały się ze mną w podróż w Bieszczady. Jednak nie w tej pięknej scenerii zaczęłam czytać książkę. Chwyciłam za nią dopiero po kilku dniach od powrotu. Dziś mija ponad miesiąc od zakończenia lektury, jednak publikacja nadal pozostaje we mnie. Co sprawiło, że na tak długo utkwiła mi w głowie? Co dobrego przypomniała i co może przywrócić w człowieku?

Są takie miejsca, które na zawsze zostają w pamięci. Miejsca czasami niespodziewane. Bo dlaczego akurat te, a nie inne? Często zupełnie zwyczajne.”

Pozycja Pani Anny to zbór wspomnień małej dziewczynki, zapisanych ręką dorosłej kobiety. W każdym kolejnym rozdziale poznajemy historię kolejnych członków rodziny. Niezwykle plastyczne opisy otaczającej rzeczywistości, a zarazem sentymentalne opowieści o zupełnie nieznanych nam osobach. A jednak wszystko to sprawia, że zaczynamy spoglądać na własne życie, to, co było dla nas ważnej jako paroletniego dziecka.

To właśnie ciotka Helena zaszczepiła we mnie przekonanie, że zwierzę jest istotą czującą, współrodzajową, a nie zabawką do przytulania, że to naprawdę nasi 'mniejsi bracia'. Przekonanie to pozostało we mnie na zawsze, choć ciotka Helena odeszła dużo za wcześnie, jak odchodzi wielu najlepszych ludzi.”

W swej opowieści Pani Drzewiecka poświęca najwięcej miejsca ciotkom. Każda z nich jest inna i niepowtarzalna. Najbardziej zaintrygowała mnie ciotka Helena, która była pełną życia kobietą , która wszystkiego chciała spróbować. Na dodatek była świetną słuchaczką i służyła radą w trudnych, nastoletnich chwilach małej Ani. Ujęła mnie również za swoje czytanie na głos. Wokół czytającej Heleny skupiała się jak zaczarowana, cała rodzina. Moją sympatię zdobyła również ciotka Kazia. Była taką „dobrą ciotuchną”, która potrafiła wywołać na twarzy każdego dziecka duży promienny uśmiech. Również jej mąż Bolesław znalazł się w gronie moich ulubieńców, mimo swojego flegmatyzmu i zrzędliwości. Ciekawił mnie jego zawód, a pomysł na który wpadł podczas emerytury – początkowo rozbawił, a potem nawet przeraził.

Myślę, że niezwykle ważna wśród ciotek jest także Liliana. Piękna i urodziwa w młodości kobieta, po latach została sama. Dawniej mieszkanka niezwykłego strychu, dziś zgorzkniała i nie przyjmująca gości staruszka w jednym z szarych, niczym nie wyróżniających się bloków. Ile raz wszyscy mówią, że ludziom pięknym w życiu łatwiej. Historia Liliany pokazuje, że nie zawsze wszystko musi wyglądać tak kolorowo, jakbyśmy sobie to wyobrażali, jak również to, iż nie warto w życiu polegać jedynie na urodzie, bo ona prędzej czy później przeminie.

A ja, patrząc na nią, zawsze zastanawiałam się, ile prawdy jest w przekonaniu, że podobno ludziom pięknym jest w życiu łatwiej.”

Mogłoby się wydawać, że książka Pani Drzewieckiej, mimo że traktuje o jej własnych doświadczeniach i wspomnieniach, pozwala przypomnieć sobie czytelnikowi jego własne dzieciństwo. W pamięci pisarki pozostała niezatarta jabłonka, czy podwórko pełne dzieci. Tak samo w naszej podświadomości skrywają się takie drobne radości, jak przerwa wakacyjna, fascynacja deszczem czy smakołyki zjadane z przyjaciółką. Podczas lektury wszystko powraca. Przypominają się Nam nasze wygłupy, wzloty i upadki – smaki dzieciństwa, które mimo iż odeszło, pozostawiło w nas trochę dziecka, choć pozornie może być to niezauważalne.

Niezwykłym rozdziałek książki było dla mnie „Pamiątkowo”. Pani Ania opisuje, że od lat zbiera w kartonie szpargały, które przypominają jej minione lata i poprawiają humor za każdym razem, kiedy tylko w spokoju usiądzie się nad pudełkiem, kolejno wykładając następne skarby. Pisarka nie jest jedyną, która tak utrwala wspomnienia – sama też mam kilka rzeczy, które od lat zalegają w kartoniku w szafce lub nawet w samej szufladzie, a z którymi nie mogłabym się od tak rozstać.

Stoi na jednej z półek mojej szafy, a ja zawsze, gdy ją otwieram, napotykam wzorem sfatygowane pudło, które kiedyś pieczołowicie okleiłam różowym papierem drukowanym w bukieciki polnych kwiatków. I czasem wydaje mi się, że to nie wypłowiały papier, ale że na półce w szafie zaplątał się kawałek mojej własnej łąki. Łąki mojego życia, które zaczyna się w tym kartonie, a gdzie się skończy? Tego nikt nie wie. Los czasami wybiera za nas. Poddajemy się wtedy jego woli, nie chcąc, albo nie umiejąc zmienić jego wyroków. Tej łąki mogło wcale nie być albo mogła być jakaś inna. Może piękniejsza, a może mniej prawdziwa. Ale jest właśnie taka, jaka jest. I wiem, że tam trwa, nawet w samym środku najciemniejszej nocy, a każdy przeżyty dzień rozkwita na niej kolejnym kwiatkiem albo... chwastem. Jak na każdej prawdziwej łące.”

Podsumowując, muszę powiedzieć, że pozycja Pani Drzewieckiej mimo braku wartkiej akcji, rozbudowanej fabuły czy pełnych miłości wyznań, jak to bywa w kryminałach czy powieściach obyczajowych, które czytam dość często , zachwyca. To bezcenna książka, dzięki której każdy z Nas może powrócić do lat dzieciństwa i przypomnieć sobie o tym, co w życiu najważniejsze – o rodzinie. Jednym słowem – polecam! ;)

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa M, za co serdecznie dziękuję ;)


 PS. Konkurs na Fanpage właśnie ruszył! Zapraszam do zabawy!

9 komentarzy:

  1. Książka potrafi wzruszyć. Nie lubię czytać biografii, ale ta ma w sobie coś, co mnie przyciągnęło. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. P.S.: Nominowałam Cię do udziału w zabawie : http://modliszkakulturalnie.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-award.html

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Widziałam tę książkę, ale nie jestem pewna, czy to coś dla mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze można spróbować i zobaczyć, czy to mnie zainteresuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, szkoda, że niektóre twarze utrwalone są już tylko we wspomnieniach..

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę kilka miesięcy temu. Bardzo mi się podobała. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak! Mam tę książkę w planach i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać jeszcze w tym roku:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiła mnie okładka:) Dobra recenzja. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)