Wyd.
Prószyński i S-ka
Warszawa
2012, 448 str.
Ocena
10/10 Niecodzienna
Bilbord.
Tata prosta, krótka, a zarazem niezwykła nazwa. Większości
kojarzy się ze smukłymi dziewczynami, które reklamują przeróżne
produkty. Często miłe oku lecz niestety stojące blisko drogi i
rozpraszające kierowców pokonujących długie lub krótsze trasy.
Reklamy w gazetach, jak i te na bilbordach to sposób na życie,
krótka chwila utrwalenia ich piękna, które prędzej czy później
przeminie. Mimo to wyzwalają w oglądającym raczej pozytywne
wrażenia. Ale czy na pewno?
J.
D. Bujak – imiona i nazwisko, które jeszcze półtora roku temu
nie były mi znane. Pamiętam, że kiedy czytałam „Listę” za
pośrednictwem Google przeszukiwałam wszelkie możliwe zakamarki
sieci, by dowiedzieć się choć słówko o tej niezwykłej
debiutującej pisarce, którą początkowo po niezwykle tajemniczym
zapisie na okładce, uważałam za mężczyznę. Asia od urodzenia
zakochana w muzyce. Choć ukończyła architekturę i urbanistykę,
zajęła się pisarstwem. Chłodny ścisły umysł otwarty na
niewytłumaczalność, inność i mistycyzm. A prywatnie –
najmilsza osoba jaką znam ;) Nie tylko uprzejma, ale również
kontaktowa, pełna optymizmu pisarka.
„Krzysztof
Pasłęcki – właściciel świetnie prosperującej, uroczej
kwiaciarni w centrum Kazimierza Dolnego, ukochany partner mądrej i
oddanej kobiety, dobry przyjaciel i szef – ma wszelkie powody, by
uważać się za człowieka sukcesu. Wiedzie spokojne, szczęśliwe
życie, które nagle urywa się wraz z wizytą dawnego przyjaciela –
policjanta Feliksa Pokornego. Kim jest Pokorny i jaką wiadomość
przekazał? Co łączy Pasłęckiego z serią wyjątkowo brutalnych
morderstw? Odpowiedzi na te pytania są zaskakujące, a w obliczu
tragedii, otaczający Krzysztofa Pasłęckiego świat okazuje się
zupełnie inny niż dotychczas.” - i bez tego krótkiego opisu z
tyłu okładki miałam wielką ochotę na najnowszą publikację Asi
Bujak.
Fiszek niewiele, ale... |
Kwietniowy,
zimny poranek, a ja razem z koleżanką przebijam się przez miasto,
by jak najszybciej dotrzeć do ulubionej księgarni. Pod drzwiami
sklepu jestem prędzej niż sam sprzedawca. Kiedy książkę mam już
w rękach i idę ze znajomą w stronę szkoły ona mnie pyta:
-Co
to za książka?
-
Mojej znajomej. Piszę genialne kryminały – odpowiadam.
-
To będziesz musiała mi ją kiedyś pożyczyć – mówi, a ja już
wiem, że zarażę zafascynowaniem prozą Asi nie tylko Karolę ;)
Palce
w kielichach tulipanów, brutalne ułożenie kobiety, która przed
kilkoma minutami zmarła przy porodzie, a na dodatek ta wirówka –
kolejne morderstwa i gesty seryjnego mordercy coraz to bardziej mnie
zaskakiwały. Cały czas brakowało mi jednak jednego elementu
układanki – co łączy kobiety (wzajemnie ze sobą) i jaki jest
motyw mordercy? Po lekturze „Listy” czułam, że wszystkiego mogę
się spodziewać nie tylko po kolejnych „pomysłach” na mord, ale
również po pobudkach zabijającego. Każda kolejna strona
zaskakiwała i choć robiło się już ciemno za oknem i dobrze
wiedziałam, że jedno z makabrycznych morderstw napędzi mi trochę
strachu, nie mogłam przestać czytać.
„Pstryk.
Włączona. Wiedział, że baterie są na wyczerpaniu, a drugich
takich nie znajdzie w całym domy. Chciał, żeby latarka świeciła
zawsze, kiedy jej potrzebuje, kiedy się boi.”
Dowody "zbrodni" - zdjęcie moich dochodzeniowych poczynań. |
Przyznam,
że dawno, tak nie wciągnęłam się w rozgrywki psychologiczne
autora kryminału, które w „Bilbordzie” zafundowała swoim
czytelnikom Asia. W pewnym momencie czytania publikacji moja
ciekawość doszła do tego stopnia, że sama chwytałam za kartkę i
zapisywałam kolejne nazwiska zamordowanych i przeróżne fakty i
okoliczności dotyczące morderstw. Choć nic szczególnego nie
wyszło z mojego „dochodzenia”, mój szósty zmysł pod[powiadał,
że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda – mordercą nie
będzie „pewniak” wg Pokornego. „Bo przecież czym autorka
zaskoczyłaby czytających? Ale jak nie on, to kto? A może jednak
będzie tak, jak obstawia detektyw” - takie błędne koło
zataczało się w mojej głowie, kiedy czytałam najnowszy kryminał
Joanny Bujak.
„Puławy
późnym popołudniem były wyjątkowo puste, przynajmniej
przelotówka, problem zaczął się zaraz za miastem, gdzie drogowcy
łatali dziury w asfalcie.
-
Oni się chyba wszyscy zmówili, żeby akurat dzisiaj.”
Autorka
z kolei zapunktowała u mnie nie tylko świetną budową fabuły i
zmiennym biegiem akcji, ale również strasznie realistycznie
ukazanych tłem Polski. Piętnując działanie policji czy „piękno”
załatanych polskich dróg, umożliwiła czytelnikowi poczucie
klimatu, gdyż często samego dotykały go opisywane wydarzenia.
Przez taki splot akcji z drugim planem, można było pomyśleć, że
Nas również mogą spotkać takie sytuacje. Jednocześnie Asia
wprowadzała napięcie i dreszczyk emocji, co dla dobrego kryminału
jest konieczne.
„Przebijali
się zatłoczoną Puławską w stronę zjazdu na siódemkę w
kierunku Radomia i Kielc, rozmawiając o korkach, remontach dróg,
budowie stadionów prze mistrzostwami Europy oraz o życiu.”
Postacią,
która bezwzględnie skradła moje serce, nie był, jak można by się
spodziewać niezwykle męski, a przy tym opiekuńczy i zaradny
Krzysztof, a zdecydowany, a czasem nieco opryskliwy Pokorny. W tym
mężczyźnie fascynowała mnie nieustępliwość i zdecydowanie w
swoich dzianiach. Jednak największe uznanie w moich oczach budziła
jego sprzeczność charakteru – mimo iż był określany przez
twarde zasady, stalowe ramy i racjonalne spojrzenie na sprawę , był
niezwykle opiekuńczy w stosunku do tych, których kochał, zwłaszcza
Krzysztofa, który był dla niego niczym syn i za którego to czuł
się odpowiedzialny.
„Mruganiem
odpędził łzy. Nie przy Krzysztofie nie będzie się rozklejał.
Musi być twardy jak skała. Jak opoka.”
Czytając ;) |
Kolejnym
ciekawym aspektem lektury, który nieco aż mnie zaszokował był
syndrom, którego doświadczył Krzysztof. Początkowo myślałam, ze
ktoś faktycznie wchodzi w nocy do domu mężczyzny i zadaje mu rany.
„Ale jak?” - kombinowałam. Z czasem zaczynałam się zastanawiać
czy to może nie on sam zadaje sobie rany, ale wydawało mi się to
nader irracjonalne. Przyznam, że Asia niezwykle umiejętnie po raz
kolejny zagrała „melodię” wg której krążyły moje myśli,
choć kierunek był zupełnie wręcz odwrotny.
"Ty
jesteś sobą, a nie swoim ojcem. Co z tego, że on jest przestępcą,
skoro wyrosłeś na dobrego, łagodne człowieka? Złe czyny rodziców
nie mogą być wiecznym piętnem. Nie mogą skreślać dzieciaków z
listy potencjalnych dobrych obywateli. (…) Za dobrze cię znam i
wiem, że nigdy nie skrzywdziłbyś ani mnie, ani naszych dzieci.”
Podsumowując,
muszę powiedzieć, że dawno nie czytałam pozycji, która nie tyle
zawładnęła moimi emocjami, ale właśnie psychiką. Kolejne strony
niosły za sobą następne rozmyślania – spirala coraz bardziej
się skręcała. Po lekturze, która choć nie dorównała „Liście”,
czułam, że mogłabym zaraz zacząć czytać od początku. I choć
opinię spisuję po ponad dwóch tygodniach od lektury, jedno wiem na
pewno – Asi i wydawnictwo Prószyński i S-ka chcę kolejną
książkę!
-------------------------
Dość
długi czas nie pisałam. Wpłynęła na to nie tylko przegrana (i to
dwa weekendy z rzędu) mojej ulubionej drużyny, ale również mała
dezorganizacja czasu. Bywały dni, kiedy wykończona padała na łóżko
koło godziny jedenastej, ale miały miejsce też momenty, kiedy aż
mną władało, żeby usiąść do napisania opinii, ale komputer był
niestety „zajęty” przez którąś z sióstr lub tatę. Zbliżają
się Święta – magiczny czas, nie tylko dla ciała (odpoczynek),
ale również dla duszy. Święta, które będą chyba jednymi z
najpiękniejszych – spełnią się moje największe marzenia.
Obiecuję się wziąć na dniach za pisanie i opublikować recenzję
„Odysei...”
i „Telefonu
od Anioła”.
Jak tylko zmodernizuje stronę Projektu Musierowicz,
nad którym opiekę przekazała mi Karolina, przedstawię Wam (mam
nadzieję, że znajdę wśród czytelników mojego bloga
Musierowiczoholików)
idee wyzwania i nową, odświeżoną stronę, o którą tak długo
dbała Karolina.
Podpisuje się pod Twoją recenzją rękoma i nogami też ;) Uwielbiam książki tej Pani, już nie mogę się doczekać kolejnej jej publikacji ;)
OdpowiedzUsuńI ja się pod tym wszystkim podpiszę :). Sama mam już recenzję przygotowaną, ale musi poczekać cierpliwie na swoją kolej :).
OdpowiedzUsuńBardzo dobra książka, potwierdzam.
Jak na razie czytałam tylko jedną książkę tej Pani, być może na czasie to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńPinko, którą z książek czytałaś? "Listę" czy "Spadek"?
UsuńPoszukam ksiązek tej autorki :)
OdpowiedzUsuń,,Bilbord'' czytałam i rzeczywiście jest to świetny, emocjonujący kryminał.
OdpowiedzUsuńKsiążkę otrzymałam w dniu premiery i nadal leży na półce nieprzeczytana. To grzech, jeśli wciąć pod uwagę jaka według ciebie jest genialna. No nic, w najbliższym czasie będę musiała się z nią bliżej zapoznać :)
OdpowiedzUsuńGenialna to ogromne słowo. Sądzę, iż ma ona niezwykle przemyślanie zbudowaną fabułę i co najważniejsze - czytelnikowi trudno domyślić się kto jest zabójcą (a to dodaje dreszczyku emocji) ;)
Usuń