poniedziałek, 16 sierpnia 2010

[27] Edmund Niziurski „Sposób na Alcybiadesa”

Wyd. Czytelnik
Warszawa 1972, 245 str.
Ocena: 9/10 Niecodzienna

O czym:

Pełna humoru opowieść o paczce przyjaciół, którzy cenią sobie dobre stopnie, ale nie na tyle, by się uczyć. Szukają więc sposobu, który pozwoliłby im przeżyć rok szkolny bez przemęczania się, i święcie wierzą, że taki sposób na nauczycieli, a szczególnie nauczyciela zwanego "Alcybiadesem", można znaleźć. Efekty tych poszukiwań są absolutnie zaskakujące!

Moje zdanie:

O tym, że posiadam „Sposób na Alcybiadesa” nawet nie wiedziałam. Znalazłam ten egzemplarz przypadkiem, kiedy szukałam czegoś na strychu. Moje oczy skierowały się na ogromną szafkę z książkami i postanowiłam zobaczyć jakie „niezwykłe” dzieła się tam znajdują. I tak trafiłam na tę książkę. Bardzo się cieszyłam ponieważ wiedziałam, że to lektura ponadczasowa. Moje babcie czytały tę książkę moim rodzicom gdy byli mali. Gdy otworzyłam ją i spostrzegłam, że ta książka jest wydana w 1972 roku, nie mogłam uwierzyć, że ma ona tyle lat co moja mama i zachowała się w tak dobrym stanie. Już od początku oczarowana zaczęłam czytać i uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy.

Książka strasznie mi się spodobała, choć nie mogę powiedzieć, że nie było miejsc, które mnie zawiodły. Ale zacznijmy od dobrych stron, których będzie więcej. Bardzo podobało mi się jak umiejętnie autor wszedł w całą historię. Niby niepozorny początek, w którym już posiadacz matury- Ciamciara robi porządki i natrafia na brulion z napisem „Kasa”. I tak, gdy bohater czyta tę listę powracają wspomnienia. Od razu przypomina sobie jak to wszystko się zaczęło. Autor pokazuje nam przez to, że każdą historię można zacząć oryginalnie i z pomysłem. 

Kolejną rzeczą, która mi się spodobała było tło całej historii, jakim był szkolny korytarz. Może to się wydawać dziwnie, ale tam właśnie, na szkolnym korytarzu dzieje się najwięcej. Znam to z własnego doświadczenia. Rozmowy, dzikie śmiechy, figle i psoty właśnie tam mają swoje miejsce. A co za tym idzie nowe historie, opowiadania i powieści, właśnie takie jak Niziurskiego, które można stworzyć. Za każdym razem gdy uczniowie wprowadzali w życie sposób byłam zadowolona, bo podobały mi się te ich „podchody”. Bardzo ważny okazał się WAB, czyli Wielki Asocjacyjny Bluff. Elementem WAB-u był dryf, do którego miał prowadzić zarzucany Wąż Morski. Zastosowanie tej metody polegało na tym, że wcześniej klasa wybierała dwóch uczniów, którzy na wyznaczonej lekcji i na wskazany i opracowany temat zadawali nauczycielowi pytania, prowokując go tym samym do obszernych wypowiedzi. W wyniku czego Alcybiades dryfował. Jednak klasa zamiast zająć się innymi czynnościami, odrabianiem i przepisywaniem lekcji z pozostałych przedmiotów, siedziała zasłuchana, bo profesor opowiadał ciekawie na każdy rozpoczęty przez uczniów temat. W rezultacie nim się spostrzegli, ósmoklasiści zainteresowali się historią, zaczęli aktywnie uczestniczyć w zajęciach i utworzyli nawet kółko historyczne, na które uczęszczała cała klasa. Bardzo polubili historię i pana od historii.

Ot, kolejny przykład na to, że lektury szkolne nie muszą być takie złe ( choć moją lekturą ta książka nie była) . Rewelacyjne jest także słownictwo, które znajdziemy w tej powieści. Chociażby liczne wyzwiska o których nawet nam się nie śniło. Szczerze powiedziawszy, choć lata posunęły się do przodu, bo przecież od powstania książki minęło już 46 lat , teraźniejsi uczniowie jak i nauczyciele nie różnią się zbytnio. Nadal starają się przekazać nam jak najwięcej wiedzy, pytają, czekając na odpowiedź, robią z nami doświadczenia. Choć czasem się na nas złoszczą, dobrze wiedzą, że niektórzy z nas będą tak jak oni zmagać się z kolejnymi pokoleniami. 

Poza tym znajdziemy tu też ciekawe fakty historyczne. Czytając, mamy taką małą lekcję historii. Być może ta książka przekona niektórych, że historia nie jest taka zła. 

Rzeczą, która musi spotkać się z moja krytyką jest zakończenie. Choć było ciekawe, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Myślałam, że książka zakończy się np. Egzaminami 8A i ich zadziwiającymi wynikami. Mimo to, książkę oceniam pozytywnie i mogę stwierdzić jedno : I tak chłopcy, którzy nie chcieli się uczyć, historii nauczyli się znakomicie. Może my też wypróbujemy ich Sposób?

Ulubione cytaty :

Mogła być dla Ciebie przysłowiowym ostatnim gwoździem do trumny. Lecz wtedy to jest już obojętne iloma gwoździami Cię zabiją. I tak już leżysz.

„- Przepraszamy my do pana profesora Misiaka.
-Właśnie go znoszą- odpowiedział człowiek w czarnym cylindrze.
Istotnie, po drugiej stronie z otwartych drzwi sześciu żałobnych mężczyzn wyniosło czarną trumnę.(…) Niebawem z domu wyniesiono trumnę. Za nią poczęli wychodzić goście żałobni. Czekaliśmy, aż wszyscy wyjdą, żeby dołączyć do końca konduktu. Ale oni wychodzili i wychodzili, milczący, ze spuszczonymi czołami, wychodzili parami nieskończonym korowodem. (…) Nie było tylko chłopaków z naszej klasy. Nagle spostrzegliśmy ich. Biegli zdyszani z mapami, z planszami, z wykresami, z kasetami filmów… (…)
-Ale po co zabraliście te rzeczy??
-Przecież zawsze odprowadzaliśmy go z mapami. „ ( fragmenty snu Ciamciary) 

17 komentarzy:

  1. Znam wielu miłośników tej książki, sama jednak jej jeszcze nie czytałam. Ale na to nigdy nie jest za późno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo polubiłam "Sposób na Alcybiadesa". Co prawda mój egzemplarz był biblioteczny, ale podsunęła mi go mama swego czasu.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, że dostałam tę książkę na zakończenie 5. klasy szkoły podstawowej za wyniki w nauce i sumienne pełnienie roli przewodniczącej :) A co do samej książki- bardzo mi się podobała podobnie jak jej filmowa adaptacja :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam, nie czytałam i nie chce mi się już czytać takiej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobała mi się, na prawdę na szkolnym korytarzu najwięcej się dzieje

    OdpowiedzUsuń
  6. Swego czasu miałam wielką ochotę na tę książkę, aczkolwiek przeszło mi i obecnie raczej nie mam jej już w planach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamierzam kupić tę książkę ;) Kiedy przeczytałam "Ciamciara" od razu skojarzyła mi się z Szymonem, kapselkiem od Tymbarka i napisem "Ciamciaramcia" ;) Fakt.. Szkolny korytarz to jest to czego nigdy się nie zapomina ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też do jakiegoś czasu nie wiedziałam, że mam tą książkę w domu. Twoja recenzja mnie zachęciła, więc może przeczytam. ksiazkowe-zapiski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. tego typu ksiazek bardzo nie lubie. Fajna recenzja. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dla mnie, ale czekam na opinię na temat ksiązki "Córka oficera":)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chcę tę ksiażkę przeczytać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli spodobał Ci się Nizurski, to zajrzyj też do "Jutro klasówka" - podobny klimat i - co fantastyczne - humor:)

    Ja jestem ciekawa, co jeszcze znalazłaś na tym strychu. Okładka tej książki jest przecudna!

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam tę książkę w bibliotece, ale jakoś mnie nie zainteresowała. Sądząc po recenzji może być fajna, więc chętnie się za nią zabiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja widziałam tylko przedstawienie "Sposób na Alcybiadesa”, ale książki nie czytałam, bo nie za bardzo lubię czytać książki tego typu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowa recenzja u mnie, z tą różnicą, że zmieniłam adresy blogów.

    [ksiazka-moim-zyciem] --> [sekrety-ksiazek]
    [milosc-aniola] --> [poslancy-milosci]

    PS. Przepraszam, jeśli któregoś bloga nie czytasz i tylko ja mam Cię w linkach. Odwiedzam wszystkich po kolei i nie zwracam na to uwagi. Jeśli informacja ta Cię nie interesuje, po prostu usuń komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)