środa, 2 grudnia 2015

Jodi Picoult i Samantha van Leer "Z innej bajki"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka,
Warszawa 2013, 312 s. 
Prawdziwe bajki nie są dla ludzi o słabych nerwach. Dzieci są zjadane przez czarownice i ścigane przez wilki; kobiety zapadają w śpiączkę i padają ofiarą niegodziwych członków rodziny. Ale cały ten ból i męczarnie wynagradza im zakończenie: długo i szczęśliwie[1].

Dawno, dawno temu, za górami i lasami... a potem: żyli długo i szczęśliwie. Te formułki zna każdy, kto choć raz chwycił za książkę przeznaczoną dla młodszego odbiorcy. I choć adresatami są kilkulatki w historiach z bajkowych krain zaczytują się osoby w każdym wieku. Zwłaszcza niepoprawni marzyciele, którzy tak jak księżniczka z księciem chcieliby żyć długo i szczęśliwie.

Każda z Nas - Pań - będąc w pewnym wieku marzyła o księciu z bajki. Idealny mężczyzna, którego nie raz spotykamy na kartach książek - obiekt westchnień i przyczyna szybszego bicia serca. Wysoki, nieziemsko przystojny i oczywiście szlachetny oraz odważny. Czasem to wyobrażenie nęcące nasz umysł w latach dzieciństwa, nierozerwalnie towarzyszy, gdy dorastamy, wierząc, że kiedyś spotkamy "tego" wyidealizowanego księcia.

Choć w życiu trzeba zderzyć się z rzeczywistością - zarówno problemami, jaki i radościami - każdy, niezależnie od płci, lubi trochę pofantazjować. Wyobraźnia w końcu nie ma granic. Zwłaszcza ta, w którą zaopatrzeni zostali przy narodzinach pisarze i pisarki. Bo kto by pomyślał, że...

... książę będzie chciał uciec z bajki, szukając wszelakich sposobów, by przenieść się do naszego Innegoświata. W końcu ileż to narzekamy, że znacznie łatwiej żyłoby się w bajce, w której nie trzeba martwić się, że życie może nas znienacka zaskoczyć. Tam bowiem wszystko niemalże "płynie" wobec niezmiennego od tysięcy lat scenariusza. Oliver pragnie jednak czegoś innego. Chciałby wyzwolić się z przeznaczonych mu kolei losu i poznać smak czegoś innego. Gdy książka trafia w ręce pewnej dziewczyny, jego marzenia nabierają możliwych kształtów. 

Piętnastoletnia Delilah McPhee nie tylko ma pecha, ale i nie jest osobą specjalnie lubianą w szkole. Znacznie chętniej od przesiadywania przed lustrem, jak jej rówieśniczki, woli siedzieć z nosem w książce. Wśród woluminów zgromadzonych na bibliotecznej półce znajduje publikację niepasująco do pozostałych. Ta bowiem jest bajką. Mimo to Delilah postanawia wypożyczyć lekturę. Opowieść o księciu Oliverze staje się jej obsesją. Czytając niemal codziennie bajkę od deski do deski potrafi dostrzec najdrobniejszy szczegół, którego wcześniej nie było. I tak za sprawą malunku na piasku przekonuje się, że jej książka "żyje". Oliver postanawia odezwać się do nastolatki w nadziei, że ta pomoże mu w ucieczce do miejsca, gdzie znajdują się czytelnicy historii, której jest bohaterem. Dla obojga życie nie będzie już od tego momentu takie same.

Dwójka przyjaciół wspólnie zaczyna szukać możliwości przejścia Olivera poza krawędź kartki - do świata, w którym żyje dziewczyna. Podejmują mniej i bardziej dramatycznie próby, z których każda kończy się fiaskiem. Wzajemne zafascynowanie sprawia, że nawet kiedy bajka zostaje zamknięta, młodzieniec nie przestaje myśleć o Delilah, która w żadnym calu nie przypomina księżniczki, z którą dane mu jest długo i szczęśliwie. Również nastolatka co raz bardziej liczy się z fikcją, niżeli otaczającą ją rzeczywistością. 



 Akt czytania to partnerstwo. Pisarz stawia dom, ale to czytelnik się do niego wprowadza[2].

Moje oczekiwania związane z tą pozycją były ogromne. W początkowej fazie lektury od razu zauważyłam jakże ciekawą i dość nietypową wśród książek przeznaczonych dla młodzieży, budowę utworu. Powieść pisana przez matkę i córkę składa się z trzech części - narracji. Pierwsza stanowi fragmenty baśni Z innej bajki, którą główna bohaterka odnalazła w szkolnej bibliotece. Dalej możliwość głosu dostaje, dotąd nieożywiony, Oliver - książę z bajki. Jako ostatnia przemawia Delilah. Co ciekawe - wydawca publikacji zadbał też o stronę graficzną, która była tak ważna przy oryginalnym wydaniu. Nie zabrakło więc ilustracji z opowieści, którą czyta główna bohaterka; drobnych, czarno-białych grafik uzupełniających tekst oraz rozgraniczenia między kolejnymi narracjami. Całość prezentuje się wyśmienicie!


Muszę przyznać, że koncept powieści i jej rozwiązanie są niesamowite! Dwie pisarki, bo tak z pewnością można nazwać ten niezwykły tandem zaopatrzony w niecodzienną wyobraźnię, kierują losy bohaterów dość przewidywalnie, jednak nie popadają w nudę. Choć niejednokrotnie spodziewamy się co może wydarzyć się dalej, z narastającą ciekawością śledzimy kolejne próby ucieczki, zwłaszcza te, które sami chętnie podsunęlibyśmy bohaterom. 

Nie tylko książę odstępuje od znanych nam kanonów. Dzięki Oliverowi przekonujemy się, że każda bajka ma drugie dno. Młodzieniec uzmysławia dziewczynie, że po zamknięciu nikt nie jest tym, kogo gra przed czytającym. Księżniczka okazuje się niespełna rozumu, dostojny rumak przeradza się w zakompleksione zwierzę, a najbardziej przerażające postaci stają się utożsamieniem radości. To wszystko wydaje się wręcz niemożliwym! W końcu: czy ktoś pomyślałby, że po zamknięciu książki wszystko ulega zmianie? 

Zważywszy na fakt, iż jestem właśnie tą, która uparcie od lat mówi, że czeka na swojego księcia z bajki, byłam ogromnie ciekawa kreacji Delilah. Kiedy okazało się, że dziewczyna może nawiązać kontakt z postacią ze swojej ulubionej książki, pomyślałam, że chętnie znalazłabym się na jej miejscu. Propozycja literacka, jaką zaoferowały mi Jodi Picoult i Samantha van Leer była czymś, co mogłoby się zrodzić w mojej wyobraźni i zdecydowanie trafiło "na urodzajną glebę".

Autorki równomiernie, prowadząc trzy różne narracje, nie zapominały o świecie realnym. To, co dzieje się z główną bohaterka nie pozostaje bez odzewu. Szczególnie na nietypowe zachowanie dziewczyny, reaguje jej matka. Na kartach powieści możemy dzięki temu obserwować jak silna jest matczyna troska. Wątek związany z relacją rodzicielską może nie jest zbytnio zauważony przez czytelnika, jednak kilkakrotnie podkreślone zostaje, jak ważna jest mama dla swojej pociechy. Również Oliver darzy ogromnym szacunkiem królową, która na kartach opowieści jest jego rodzicielką. Przywiązanie sprawia, że to za nią będzie najbardziej tęsknił, kiedy odejdzie. 




Być odważnym to zapanować nad strachem w sytuacji, kiedy ważą się losy bliskich[3]. 

Opowieść byłaby dla mnie idealną, gdyby nie... książę z bajki. Przez ponad połowę książki był dla mnie najbardziej denerwującą postacią, a jego kwestie, decyzje i oczekiwania wydawały mi się tak szablonowe i tendencyjne, że ciężko było mi przebrnąć przez części, w których narracja należała do niego. Delilah też, owładnięta uczuciem, które mimowolnie wkradło się do jej serca, traciła zdrowy rozsądek i dążyła w kierunku przeciwieństwa bohaterki, jakiej się spodziewałam. Jednak...

... ku mojej wielkiej uciesze w pewnym momencie Jodi Picoult i Samanthie van Leer przywróciły czar bajkowej rzeczywistości, porzucając typową dla niektórych młodzieżówek, od których w szwach pękają księgarnie i biblioteki, cukierkowość opisywanego uczucia. Twórczyniom nietypowej historii udało się nie tylko sprawić, że dech zapiera w piersi, a jednocześnie nie zatracić możliwości przekazania tego, co trudne w darzeniu sympatią drugiej osoby. Był uśmiech i radość, były też łzy i tęsknota - i to właśnie sprawiło, że powieść matki i córki na zawsze zostawi w mojej pamięci pozytywne wspomnienie zabarwione tym, co uwielbiam - magią.

Z innej bajki to opowieść, która zdecydowanie zaskoczy fanów twórczości Jodi Picoult. W wielu przypadkach, tak jak w moim, trudno będzie też wczytać się w historię, która początkowo nie jest do końca jasna. Ale mam przeczucie, że każdy z przeszłych, teraźniejszych i przyszłych czytelników tej książki, niezależnie od wieku, z chęcią pogrąży się w tej historii, w której realizm miesza się z fantazją. W końcu bowiem dla niektórych będzie to szansa powrotu do błogich chwil dzieciństwa, której nie należy zmarnować. Szczerze polecam! 

[1] Picoult Jodi, van Leer Samantha, Z innej bajki, Warszawa 2013, s. 43;
[2] Tamże, s. 253;
[3] Tamże, s. 286.

7 komentarzy:

  1. Wreszcie odejście od typowej dla Picoult struktury "sali sądowej"! ;) Muszę przyznać, że nie do końca jestem przekonana do tej pozycji, ale z drugiej strony zżera mnie ciekawość, by na własnej skórze przekonać się, że taki duet pisarski i taka konwencja by mi odpowiadały.
    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jodi Picoult znalazła sobie w moim sercu szczególne znaczenie, dlatego chętnie zapoznam się z tą propozycją książkową.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Picoult, dlatego wiem, że raczej się nie rozczaruje. Mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę, właśnie dlatego że uwielbiam twórczość Jodi Picoult. Byłam ciekawa jak wyszedł jej eksperyment z córką i muszę przyznać że byłam zaskoczona :). Świetnie mi się ją czytało, chociaż jakoś nie zapadła mi głęboko w pamięć. Mimo to, warto się z nią zapoznać :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo miło wspominam tę książkę. Magia, miłość, wszystko czego szukam w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Dzisiaj na blogu dyskusja MOLE CZYTAJĄ: Dlaczego czytamy/nie czytamy kryminały i thrillery? Z gościnnym udziałem REMIGIUSZA MROZA, Vega Czyta i Kasjeusza. Zapraszam do wypowiedzenia się!
    LINK: http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/12/mole-czytaja-kryminay-i-thrillery-z.html

    Pozdrawiam,
    Artemis

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość Picoult lubiłam, potem przeczytałam tę powieść krótko po premierze i, niestety, nieco mnie zawiodła. Każdy jednak lubi co innego i ta seria też ma swoich zwolenników.

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)