niedziela, 8 lipca 2012

LiTeRaCKie PoDrÓżE DoOkoŁA ŚwiAtA #1

LiTeRaCKie PoDrÓżE DoOkoŁA ŚwiAtA to Cotygodniowy cykl na blogu u Meme, podczas którego będziecie mogli poznać kolejne kraje nie tylko od strony zabytków czy sławnych postaci, ale przede wszystkim LITERATURY. Będziecie mogli nie tylko przeczytać moje spostrzeżenia na temat wybranych dzieł, ale również liczę, że uda się podyskutować o Waszych przygodach literackich „w danym państwie” ;)

Przed rozpoczęciem wakacji obiecałam wakacyjnego zastępcę cyklu „Cudze chwalicie, swego nie znacie...”. I tak zrodził się całkiem nowy pomysł – Literackie podróże, podczas których, jak to w lecie przystało, będziemy podróżować. Podróżować pomarańczowym samochodzikiem poprzez poszczególne kraje, wioząc ze sobą bagaż książek (także na dachu, jak widać ;D), zebranych na poszczególnych etapach wycieczki. Kiedy paliwo już w baku (moje chęci), a morze pozycji i niesamowite zakątki świata czekają na odkrycie – RUSZAJMY ;D

W pierwszej odsłonie cyklu postanowiłam wybrać się w dość daleką wycieczkę – do Anglii. Dlaczego wybrałam to miejsce? Zaraz zobaczycie ;)

Z czym kojarzy Wam się Anglia? Mi przede wszystkim z popołudniową herbatką i monarchią. A i jeszcze z niezwykle deszczową pogodą. Po chwili namysłu przychodzą mi na myśl liczne zabytki i maleńkie miasteczka kuszące swymi urokliwymi krajobrazami, ale również pełnią społeczeństwa – każdy każdego zna. Piłka nożna (i jej gwiazdy), Rugby czy Polo również stały się wyrazistą wizytówką tego państwa. Nie mniejszy prestiż tej krainy ukazuje wręcz batalia niesamowitych twórców literatury angielskiej: od Szekspira, Dickensa i Frances Hodgson Burnett po Lewisa i Joanne Kathleen Rowling. Dalej widzę oczami swej wyobraźni niesamowity Londyn, który ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze jest niezwykłą mieszanką kulturową – kiedy moja kuzynka mieszkała w Anglii, opowiadała, że spotkać można tam niemal każdego: od Chińczyka po Amerykanina – sama też chodziła do klasy z Afroamerykanką ;) Z drugiej strony Londyn jest chyba jednym z najbardziej urokliwych, mimo swojej wielkości i masy ludzi, jaka w nim miesza, miast na całym świecie. Wbrew pozorom, co jest przypisywane dużym metropoliom – Londynu nie kojarzymy z centrami handlowymi czy czy wieżowcami, w których rozgrywają się sprawy biznesowe ogromnej wagi, jak to bywa w przypadku Nowego Jorku (kolejnej ogromnej aglomeracji) lecz z zabytkami (Przepiękny, utrzymany w stylu wiktoriańskiego gotyku Parlament, Katedra Westminsterska, Buckingham Pałac, zwodzony most Tower Bridge, Trafalgar Square).
Kraj ten jest stosunkowo niewielki, ale największy ze wszystkich czterech wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Anglia dzieli się na hrabstwa: London, South East, South West, West Midlands, North West, North East, Yorkshire i Humber, East Midlands i East of England. Co jest na prawdę ogromnym osiągnięciem Anglików: współcześni mieszkańcy, mimo dwukrotnej zmiany granic od czasów wojennych, są nadal dumni ze swojej przeszłości.

Anglia to również niesamowite i jedyne na całym świecie potrawy. Jakie? Zobaczcie sami! - wybrałam smakołyki, które często jadali bohaterowie angielskiej literatury.

Mocno cytrynowe, mięsiste, dość wilgotne. Ze słodką polewą cytrynową. Mało skomplikowane.



Składniki:
• 150 g miękkiego masła
• 200 g brązowego cukru (najlepiej drobnego)
• 3 jajka + 1 żółtko
• 4 cytryny, skórka i sok
• 2 łyżki maku
• 300 g mąki
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia
• 1 łyżeczka sody oczyszczonej
• szczypta soli

Polewa:

• 1 łyżka drobnego cukru
• 1/2 cytryny, wyciśniętej
• 1 łyżka "lemon curd" *
• 1 łyżka brązowego cukru


Wykonanie:
  • Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Okrągłą formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
  • Mikserem utrzeć miękkie masło z cukrem na puszysty krem (około 8 minut).
  • W drugiej misce lekko ubić jajka i żółtko. Wlewać je małymi porcjami do utartego masła, ciągle miksując.
  • Dodać skórkę i sok z cytryny oraz mak. Delikatnie wymieszać z mąką, proszkiem do pieczenia i sodą.
  • Ciasto wlać do przygotowanej formy i piec przez około 60 minut lub nieco dłużej, aż patyczek wetknięty w środek będzie suchy. Piec aż ciasto będzie lekko brązowe.
  • Polewa: Wymieszać cukier z sokiem z cytryny. Polać po cieście. Rozsmarować "lemon curd" i posypać cukrem.
Składniki, 10 sztuk:
• 250 g mąki
• 1 łyżka proszku do pieczenia
• 30 g masła, schłodzonego i pokrojonego
• 185 ml mleka

Nadzienie:• 40 g sera koziego w ruloniku, pokrojonego na kawałeczki
• 40 g tartego Parmezanu
• 40 g tartego sera żółtego
• 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
• 1 łyżeczka świeżych listków tymianku

Przygotowanie:
  • Piekarnik nagrzać do 220 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Mąkę przesiać do miski wraz z proszkiem do pieczenia i solą. Dodać masło i palcami rozcierać je z mąką, aż powstanie kruszonka przypominająca okruchy chleba. Dodać mleko i za pomocą noża kroić i mieszać ciasto łącząc składniki.
  • Wyłożyć ciasto na posypaną mąką stolnicę i obsypanym w mące wałkiem rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 20 x 25 cm. Posypać serem kozim, następnie Parmezanem i serem żółtym, a na koniec natką pietruszki i tymiankiem.
  • Zaczynając od dłuższego boku zwinąć ciasto w rulonik. Pokroić na 2 cm kawałki i ułożyć je na przygotowanej blasze w 2 cm odstępach. Piec przez 12 minut lub do czasu aż będą złociste i w środku upieczone. Wyłożyć na metalową siatkę i podawać gorące lub ciepłe.

Jeszcze ciepłe, przekrojone na połówki smarować masłem, dżemem truskawkowym oraz gęstą śmietaną lub jogurtem.
Na śniadanie z kawą, po południu z herbatą.

Składniki na około 8 szt bułeczek:
  • 250 g mąki
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 50 g miałkiego cukru (do wypieków)
  • 50 g masła, posiekanego w kostkę
  • 1 duże jajko
  • około 100 ml mleka
  • 50 g rodzynek
Wykonanie:
  • Piekarnik nagrzewam do 220 stopni.
  • Mąkę przesiewam dwa razy na stolnicę, dodaję masło, proszek do pieczenia, sól i cukier. Rozcieram składniki palcami.
  • Jajko ubijam i dodaję tyle mleka, aby otrzymać 140 ml płynnej mieszanki.
  • Dodaję około 2/3 jej ilości do sypkich składników ciasta na stolnicy, pozostawiając resztę do posmarowania bułeczek po wierzchu. Dodaję rodzynki i szybko zagniatam jednolite ciasto. W razie potrzeby dodaję trochę mikstury z jajka i mleka lub podsypuję dodatkową mąką.
  • Na stolnicy podsypanej mąką rozwałkowuję ciasto na wysokość 1,5 cm. Metalową foremką lub ostrą szklanką wycinam pojedyncze ciastka. Układam na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Smaruję resztą ubitego jajka. Piekę przez 10-12 minut na złoty kolor. Podaję ciepłe, z masłem, dżemem i śmietaną.

Choć nie dane mi było czytać podobno genialnej serii o Harrym Potterze, sądzę że istnieje masa, równie wielkich twórców literatury angielskiej, a ich pozycje czyta się z zapartym tchem. Po przeczytaniu kilkunastu pozycji literatury angielskiej odnalazłam naprawdę niezwykłe znakomitości. O jakich książkach mowa?

Pierwsza do tablicy zostaje wywołana Frances Hodgson Burnett i jej niesamowita powieść „Tajemniczyogród”. Co w tym czytadle zachwyca? Dlaczego uważam tę pisarkę za mistrzynię swego fachu? - poniżej możecie przeczytać fragmenty mojej opinii sprzed prawie dwóch lat.

„ (…) Ale przychodzi mi na myśl jeszcze jedno pytanie : Czy "Tajemniczy ogród" jest dzisiaj tajemniczy? Czy istnieje współcześnie dziecko albo dorosły, którzy jeszcze nie znają tej książki? Frances Hodgson Burnett stworzyła powieść, która weszła już na stałe do klasyki literatury dziecięcej i której po prostu nie wypada nie znać. Autorka wyczarowała historię zbliżoną do baśni (...)”

„"Tajemniczy ogród" jest piękną opowieścią o tym, jak wielki wpływ na nas mają ludzie, którzy są blisko nas i jak wiele może się zmienić w życiu, jeśli tylko uwierzymy, że to możliwe. Tak jak ogród potrzebuje pielęgnacji, żeby pokazać swoje piękno, tak człowiek potrzebuje ciepła, uczucia i wsparcia, żeby rozkwitnąć szczęściem (...)”

Druga mistrzyni to raczej „cicha bohaterka” - jej powieść jest mniej znana od „Tajemniczego ogrodu” i dotyczy zupełnie innej tematyki, ale jest napisana równie genialnym piórem, jak książka Burnett. Mowa tu oczywiście o Zinie Rohan i „Córce oficera”. Tym razem pozycja dotyczy czasów wojennych, a do napisania tego typu pozycji jest potrzebna zimna krew, by idealnie ukazać emocje bohaterów i odzwierciedlić tło historyczne. Oto jak spisała się autorka według mnie:

„ (…) Porywająca opowieść o wojnie, miłości i wierności własnym ideałom, napisana z prawdziwie epickim rozmachem. Życie daje tej młodej kobiecie trudną lekcję pokory i uświadamia, że pochopne decyzje mogą w dramatyczny sposób wpłynąć nie tylko na nas, ale i na tych, których kochamy. Książka, ta wywarła na mnie ogromne wrażenie. Od samego początku strasznie mnie wciągnęła i nie mogłam się opanować pochłaniając coraz to więcej rozdziałów.”

„Dla mnie to piękna historia dziewczyny, która podczas zawieruchy historycznej sama stara się uporać ze sobą, swymi uczuciami, życiem i wszystkimi trudnościami, która wiele nie rozumie a charakter jej sprawia, że nie jest jej łatwiej. Tak, o miłości jest powieść. O miłości, która poświęciła się, by nie zranić kochanej osoby. Ale nie tylko. To także powieść o trwaniu, o wierze w lepsze jutro, o solidarności, i o walce z przeciwnościami. O rozłące i samotności, i o mierzeniu się z kolejnymi stratami bliskich. Powieść o trudnych wyborach, o tym, jak skomplikować życie może jedna błędna decyzja, jeden pochopnie wyciągnięty wniosek i urażona duma. „ Córkę oficera” mogę więc śmiało zaliczyć do właśnie do takich dobrych, porządnie napisanych książek o lekcjach, które nieustannie daje nam życie (...)”

Nawet pośród „najstarszych” opinii, które miałam możliwość napisać, odnajdujemy kolejnego artystę. Sądzę, że jego saga fantasty mogłaby równać się z cyklem Joanne Kathleen Rowling. Zapewne ciekawi licznych fanów HP, kto może być lepszy – zapraszam do lektury fragmentów, jak i całości wypowiedzi na temat pierwszej części sagi Philipa Pullmana ;)

„ (…) Wartka akcja, ciekawi bohaterowie i przede wszystkim niesamowity świat, w którym żyją, z całą jego symboliką sprawiają, że trudno odłożyć książkę choć na chwilę. Lyra wyrusza na niebezpieczna wyprawę do mrocznych pustkowi Północy, by uratować swojego najlepszego przyjaciela Rogera. Po drodze napotka przerażające, opancerzone niedźwiedzie polarne, długowieczne czarownice i wiele innych zagadek. Spodobało mi się też, że w historii brali udział ludzie różnych grup społecznych- Cyganie, Uczeni oraz Czarownice.”

I na koniec, choć nie należy odczytywać w tym mniejszej wielkości talentu autora, C. S. Lewis – człowiek, który niesamowicie potrafi grać ludzkimi emocjami (fragment recenzji „Smutku”):

„ Z pewnością mogę stwierdzić, iż z taką lekturą się jeszcze nie spotkałam. Porusza ona nie tylko kwestie smutku, jaki czujemy po stracie bliskiej osoby, ale również cierpienia. To również nieodłączne uczucie człowieczeństwa. Choć według Wikipedii to tylko negatywny stan psychiczny, bądź fizyczny i emocjonalny doświadczany często jako ból czy nieprzyjemne doznanie ciała, każdy z nas przeżywa swoje „katusze” w inny sposób. Jeden zapija smutki w alkoholu, drugi próbuje to wszystko sobie jakoś racjonalnie wyjaśnić, a jeszcze inny roztkliwia się nad swoi losem (…)

Zapraszam też do zapoznania się z pozostałymi opiniami lektur angielskich autorów.

Dzisiejsza podróż, nie tylko literacka, ale również kulinarno-kulturowa dobiega końca. Mam nadzieję, że osoby, które wsiadły do pomarańczowego samochodu, wysiadły nie tylko pełne wrażeń, ale również obładowane rozmaitymi pozycjami ;D

Powyższe zdjęcia pochodzą STĄD: 1 |2 |3 |4 |5 |6 |7 |8 |9 |10
Przepisy są podlinkowane do strony pochodzenia.

8 komentarzy:

  1. Świetny pomysł z tym cyklem! Uwielbiam Anglię i Londyn, choć jeszcze tam nie byłam :D A "Tajemniczy ogród" czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat z żadnej z zaproponowanych pozycji nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie zapowiada się ten cykl! Będę wyglądała kolejnych odsłon:)

    Co do Anglii, dla mnie kulinarnie w szczególności kojarzy się z puddingiem.
    Literacko też z Burnett. Chociaż tam akurat można wymieniać literackie perełki w nieskończoność. Tolkien, Christie, Austen, Bronte, (podobnież, bo sama jeszcze nie czytałam) Gaskell...

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na cykl! Te jedzenie wygląda świetnie, ale ja niestety rzadko z chęcią zabieram się do gotowania ;) Autorzy angielscy, którzy najpierw przychodzą mi na myśl to Tolkien i Austen, ale dobrze dowiedzieć się o, dla mnie nieznanej, Zinie Rohan! Muszę gdzieś dorwać tę pozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram cykl. Jesteś wielka :) Życzę wytrwałości.

    Zapraszam do mnie http://aurora-teagarden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. córka oficera - muszę to przeczytać. Lubię taki klimat książki
    http://atramentoweserce-inkheart.blog.onet.pl/
    po długiej przerwie zapraszam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy cykl.:) Swego czasu przeczytałam pierwszą część sagi Pullmana, jednak po kolejne już nie sięgnęłam...

    Zapraszam do mnie czytamwiecpisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Twojego bloga i dziękuję Ci za wpis
    oraz zapraszam także do moich recenzji książek na stronę
    http://dodeski.pl

    Gorąco polecam :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)