niedziela, 6 listopada 2011

[76] Agnieszka Lingas-Łoniewska „Zakład o miłość”

Wyd. Novae Res
Gdynia 2011, 235 str.
Ocena: 10/ 10 Perełka

Premiera 9 listopada !

Miłość... Śmiało mogę powiedzieć, że to temat bez dna. Bo przecież każdy z nas odczuwa kiedyś charakterystyczne motylki w brzuchu, co chwilę zastanawiając się, co to faktycznie znaczy. Kiedy po raz kolejny spoglądam na książkę, leżącą tuż koło mnie, czuje ogrom myśli, które wręcz pchają się na moje usta. Dlaczego aż tyle emocji wywoła we mnie jedna, z wielu pozycji jakie miałam możliwość przeczytać? Czy zmieni ona moje życie, moje spojrzenie na świat, tak jak to było w przypadku głównej bohaterki ? A może dzięki niej w końcu coś zrozumiem ?

Sylwia jest studentką ostatniego roku historii sztuki, a za dwa tygodnie wychodzi za mąż. Od zawsze przykładna córka, wychowana w tradycyjnej, arystokratycznej rodzinie, posłuszna narzeczona Marcela Brodnickiego. Wszystko w jej życiu wytyczała tradycja – nawet długość włosów do ślubu. Jednak młoda Pani Kujawczak nie wie do końca, jaka ma być jej życiowa droga. Gdy przyjaciółki wyciągają ją z domu na wieczór panieński, nie wie również, że ta noc zmieni jej przyszłość, wywróci całe życie do góry nogami i pozwoli odnaleźć prawdziwą Sylwię. Nie tchórza. Aleks „Cichy” to mężczyzna, który nie wierzy w miłość. Wychowywany przez ojca, nigdy nie wybaczył matce, że ich zostawiła. Ale czy Aleks zna prawdę o swoim dzieciństwie? I czy naprawdę jego serce nie potrafi kochać? Pewność siebie niebieskookiego młodzieńca o lodowatym, beznamiętnym spojrzeniu i piętnaście tysięcy stawiane w zakładzie. Ale tak naprawdę co z tego wyniknie ?

O Pani Agnieszce Lingas-Łoniewskiej od dawno jest głośno. Bez cienia ogródek, mogę przyznać po lekturze „Zakładu o miłość” - pierwszej pozycji owej pisarki, którą mogłam przeczytać, że zawdzięcza to swojemu ogromnemu talentowi. Muszę powiedzieć, że ta kobieta, będąca w wieku mojej mamy, potrafi niezwykle zachęcić czytelnika każdą kolejną stroną publikacji, by nie odłożył, pełen objętości, książkę na półkę. Ukończyła ona filologię polską, mimo to zawiązała się z branżą finansową, w której pracuje do dziś. Matka dwójki dzieci pisze sama o sobie: „Zawsze kochałam pisać, jednak przytłoczona codziennością życia często nie miałam czasu, a jeszcze częściej ochoty. Ale zbierało się to we mnie jak spienione wody górskiej rzeki, która tylko czeka, żeby wylać się szerokim i niszczycielskim strumieniem. I tak było z myślami, buzującymi w mojej głowie.”. W 2009 roku zaczęła swoją pisarską przygodę od opowiadań fan fiction, które publikowała w internecie, pod pseudonimem Agnes_scorpio. Zmotywowana pozytywnym odzewem społeczeństwa na jej twórczość postanowiła zabrać się za to na poważnie. Jak można przeczytać na stronie autorki : „lubię pisać, lubię tworzyć nowe postaci, ich charaktery, wrzucać ich w zawirowania życia i patrzeć, czy będą potrafili się z tych odmętów wydostać. Im trudniej, im mroczniej... tym lepiej. A w tle zawsze musi być gorące, spalające wręcz uczucie. Bo to przecież na miłości opiera się nasz cudowny, a czasami dziwny, świat.”...

Chwytając powieść w ręce z przyjemnością wącham jej niezwykły zapach – zapach nie tylko nowości, ale również nutkę niezwykłości, bo niewątpliwie – ta pozycja jest godna uwagi każdego czytelnika. Przyznam, że długo ociągałam się z lekturą książki, która wyszła spod pióra Pani Agnieszki. Od dawna miałam ochotę chwycić, za któreś z dzieł tej polskiej pisarki, dlatego też, obwiałam się rozczarowania. Koniec końcom, po tygodniu, który pozycja spędziła stojąc na półce, postanowiłam się przełamać. Włożyłam książkę do plecaka, wychodząc rano do szkoły. Wiedziałam, że piątkowy powrót do domu, muszę sobie jakoś urozmaicić, żeby nie zasnąć z nudy. I wtedy to się stało – publikacja pochłonęła mnie do reszty, iż kolejne dwa wieczory spędziłam, gorączkowo przewracając strony, pełna ciekawości, co wydarzy się dalej. Ostatnie trzy rozdziały czytałam już z łzami w oczach i dziwnym, ale pozytywnym uczuciem gdzieś w środku, które towarzyszyło mi do początku.

Życie jest dane człowiekowi tylko raz. Należy więc wykorzystać je w taki sposób, by nie odczuwać męczącego bólu po latach przeżytych bez celu (...)”

Zakład o miłość”, tak jak można przeczytać na opisie z tyłu okładki, to piękna historia, która wzrusza i przypomina o tym, że urodziliśmy się po to, aby kochać. Kochać, bo przecież czym byłby człowiek bez miłości ? I czy w ogóle można bez niej żyć ? To ona buduje nasze życie, stając się często priorytetem w naszym codziennym funkcjonowaniu. Od dawien dawna, od Adama i Ewy, ludziom towarzyszyło to wielkie uczucie. Towarzyszyło, będzie i nie przestanie. Moim zdaniem Pani Agnieszka bardzo dobrze postąpiła, wybierając jako główny temat pozycji miłość. Ile to jej wersji mogłaby stworzyć ?

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje (...)”

Idąc dalej, muszę przyznać, że w pozycji Pani Lingas-Łoniewskiej znalazłam to, co uwielbiam – podwójną narrację prowadzoną z dwóch perspektyw. Myślę, że taki zabieg nadaje każdej pozycji wyrazu, gdyż możemy poznać powieściową rzeczywistość z dwóch różnych stron – możemy poznać dwojakie uczucia, pragnienia i złości dwojga ludzi. Bo przecież, czy bohaterowie powieści nie są w pewnym stopniu każdym z nas ?

Nie widzisz, co się ze mną dzieje? Ja...- przejechałem dłońmi po twarzy – ja nie wiem, co to znaczy czuć. Nie umiem czuć, tato... - utkwiłem wzrok w ojcu. Ten zacisnął szczęki, złapał mnie za ramiona i lekko ścisnął.
- I to jest twoje wybawienie, synu. Ciesz się z tego. Ja czułem kiedyś za bardzo. I o mało mnie to nie zabiło. Lepiej nic nie czuć Bo potem nikt i nic nie wyrwie ci serca, nie zdepcze go i nie wyrzuci jak zużytej chusteczki.”

Co jeszcze zachwyciło mnie w pozycji ? Mogłabym na to pytanie odpowiedzieć po prostu: wszystko i zachęcić Was do lektury. Jednak myślę, że to nie wystarczy, że jest jeszcze tyle ważnych rzeczy, o których chciałabym wspomnieć.

Szczególnie spodobało mi się to, jak pisarka ukazała rzeczywistość Sylwii, utożsamiającej każdego z Nas, która była ciągłym „popychadłem”. Decydowało za nią tak wiele osób: ojciec, rodzina, tradycja, Marcel... Czyż z Nami też tak nie jest ? I nie mówię tu tylko o niepełnoletnich osobach (choć to rodzice powinni za nich decydować w nadrzędnych sprawach), które często nie potrafią odpowiedzieć NIE na pytanie: „Zapalisz ?”, tylko idą za tłumem, za rówieśnikami. Mam na myśli również te osoby, które mając po dwadzieścia parę lat, nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem. Niektórzy, którzy to czytają, pewnie pomyślą sobie: „Co taka szesnastolatka może na ten temat powiedzieć ?”. Mimo to myślę, że już w moim wieku powinniśmy starać się wziąć za stery naszego życia (wybrać odpowiednią szkołę i obrać kierunek dalszej nauki, który Nam odpowiada), bo przecież to my będziemy za kilka lat tym DOROSŁYMI. Ale co man da wiek i plastikowa karta z napisem dowód osobisty, jeśli nauczyliśmy się tylko polegać na innych, których przecież kiedyś zabraknie ?

Moje przyjaciółki starały się czasami wyrwać mnie z tego osobistego świata, ale najczęściej udawało mi się tego unikać. A teraz dobrowolnie opuszczam moją skorupę, zostawiając daleko w tyle zasady, przekonania, od lat wypracowane i pielęgnowane. Bo czy tak naprawdę to były moje zasady? Czy może mojej rodziny, rodziców, a na końcu Marcela? No jasne! To było życie wszystkich dookoła, tylko nie moje.”

Podsumowując, muszę przyznać, ze od czasów „Złodziejki książek” i „Zaufać”, żadna pozycja nie wywołała we mnie (jak zresztą widać) tak wielkich emocji oraz nie wymusiła na mnie tylu pytań. Myślę, że „Zakład o miłość” mogę polecić nie tylko fanom romansów, ale również każdemu, kto chce się zastanowić na własnym życiem i przekonać o sile przypadku, miłości i pewnych zdarzeń. Mam nadzieję, ze nie zawiedziecie się czytając pierwszą, a może kolejną powieść Pani Agnieszki. Z mojej strony mogę tylko stwierdzić, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła chwycić za kolejną publikację Pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.


Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.


--------------
Kochani! Znów długo się nie odzywałam. Strasznie za to przepraszam – postaram się nadrobić zaległości. Na razie mam dla Was przedpremierową recenzję, jednak wkrótce o wiele więcej niespodzianek ;) W tym konkurs ^^

19 komentarzy:

  1. Oho :) Mam ochotę przeczytać, gratulacje za zachęcnie mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pożyczysz mi, jak tylko przeczytam "Blondynkę", którą dostałam od Ciebie na urodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna wyśmienita lektura, wzbraniać się przed jej przeczytaniem nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w swoich czytelniczych planach i już nie mogę się doczekać, kiedy wpadnie w mojej ręce:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuje niemal twoje emocje po przeczytaniu tej książki. Mam nadzieję że i ja niedługo będę miała możliwość przeczytania ,,Zakładu o miłość''. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  6. moja uwagę od razu zwróciła przepiękna okładka tej książki, a po Twojej recenzji po prostu muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No,no,po takiej recenzji muszę ją przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie napisane, nie można nie sięgnąć po tą książkę po takim opisie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Musze ją mieć (pisze z szaleństwem w oczach!). Czytałam tej autorki Zakręty losu i przepadłam. Podejrzewam, że przy tej książce też tak będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam jeszcze tej pisarki, ale Twoja recenzja mnie poruszyła i coraz bardziej mnie kusi ddo poznania jej twórczości. Wspaniała recenzja, widać emocje jak na dloni i dużą mądrość życiową, piękne i dojrzałe jest to, co piszesz o dorosłości. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za przepiękną recenzję! Serdecznie pozdrawiam:) Agnieszka L.Ł.

    OdpowiedzUsuń
  12. super recenzja wspaniałej książki. Na mnie ona również wywarła wielkie wrażenie

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm... Myślę, że byłoby to miłe pierwsze spotkanie z autorką :)
    Temat wyjątkowo mi się podoba, a Twoja wysoka ocena kusi :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Okładka piękna, a książki autorki jak na razie jeszcze przede mną

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo rzeczowa recenzja, jak na tak młodą osobę, wspaniałej książki. gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo mi się podoba recenzja. zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki.
    serdecznie zapraszam na NN :*
    atramentoweserce-inkheart

    OdpowiedzUsuń
  17. Przez Ciebie mam ogromną ochotę po nią sięgnąć. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Odkąd przeczytałam pierwszą recenzję mam straszną chęć przeczytać tę książkę. Jak tylko się ona ukaże na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, ale słyszałam o niej wiele dobrego. Mam nadzieję, że wkrótce poszerzę swoje doświadczenie o tą właśnie książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)