czwartek, 20 stycznia 2011

[47] William Wharton „Wieści”

Wyd. Zysk i S-ka,
Poznań 1995, 251 stron
Ocena: 9/10 Niecodzienna

Na mojej drodze , wyłącznie dzięki wyzwaniu Znalezione pod choinką stanął William Wharton, kolejny wspaniały twórca literatury współczesnej. Autor nie tworzył pod swoim nazwiskiem, lecz pod pseudonimem. Książki tegoż pisarza – powieści obyczajowo- psychologiczne - różnią się od wielu innych, gdyż ich bohaterem jest alter ego pisarza, czyli druga tożsamością, druga osobowość wewnątrz tej samej osoby. W swoich powieściach Wharton przekazywał filozofię życiową – według niego powinniśmy wykorzystać każdą chwilę do ostatniej kropli. Co do dorobku literackiego autora, to jedna z jego najsłynniejszych powieści – „Ptasiek” została zekranizowana i równie entuzjastycznie przyjęta przez odbiorców jak sama książka. Pisarza należy także kojarzyć z książką „Tato” czy „W księżycową jasną noc” . Mimo nieprzychylności krytyków autor jest bardzo lubiany w Polsce a jego powieści zawsze były na listach bestsellerów.
            Popularna powieść Whartona, jaką są „Wieśći” opowiada o kilku dniach w czasie Świąt Bożego Narodzenia, które Will i Loretta z synem Benem spędzają, jak co roku, w starym młynie pięknie położonym w dolinie Morvandeon we Francji.  Na święta przyjeżdża również dawno nie widziana trójka najstarszych dzieci. Za pomocą gałązek ostrokrzewu, choinki i bożonarodzeniowych pierników Will próbuje wyczarować magiczną atmosferę Świąt, jednak w sercu wciąż czuje niepokój. Nie jest pewien czy znów odnajdzie przy stole tą samą, co rokrocznie radość mimo, że jego małżeństwo przechodzi kryzys. Whorton ukazuje w książce problemy rodzinne, które mogłyby dotyczyć każdego z nas.       
            Po przeczytaniu pozycji nie mogłam ochłonąć, gdyż autor naprawdę postarał się, Ukazał nam rodzinę, która utożsamiała każdego z nas i pokazał, że nawet w najpiękniejszy dzień roku, jakim są Święta Bożego Narodzenia, mogą trapić nas zmartwienia dnia codziennego. Właśnie to najbardziej mnie poruszyło. Wharton nie ukazuje nam nierzeczywistych stworzeń, czy tworów ludzkiej wyobraźni. Czarno na białym „tacy jak my” pozwalają nam z chęcią chwycić za książkę. Rzeczywiści bohaterowie, tworzący świat przedstawiony pomagają nam z prędkością światła przejść przez lekturę.
            Kolejną rzeczą, jaką ujął mnie autor jest motyw zdrady, który pojawia się w powieści. Will i Loretta mogliby wydawać się idealnym małżeństwem – są ze sobą od 30 lat. Dla mnie niemożliwością wydawała się zdrada po tak długim czasie bycia razem. Jednak w każdym związku następuje kryzys, co nie oznacza, że to koniec wielkiej miłości i trzeba od siebie odejść. Zdrada to próba. Tak jak możemy przeczytać w wypowiedzi internautki : „ Czasem zdrada coś kończy…rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostanie na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć (…) ” zawsze jednak musimy pamiętać o tym, że wystarczy wybaczyć i dać szansę drugiej osobie. Wiem, że jestem jeszcze młoda, nie doświadczyłam nigdy zdrady i niektórzy mogą się nie zgadzać z moimi powyższymi rozważaniami.  Mimo to myślę, że jeśli się kogoś naprawdę kocha, jeśli się mu przyrzeka słowami przysięgi małżeńskiej : „ ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.”  Powinno się też umieć komuś wybaczyć. Z pewnością nie jest to łatwe, gdyż osoba ta, zdradzając nas ogromnie rani. Wspomnienie to pozostaje na wiele lat. Jednak myślę, że nie równa się ono z w tymi wszystkim dobrymi chwilami, które przeżyło się razem. Choć jestem za wybaczaniem niewierności ( oczywiście jeśli to nie powtarza się notorycznie) muszę przyznać, że nie wiem jak postąpiłabym w takowej sytuacji. Ale miejmy nadzieję, że nie będę musiała się borykać z takimi problemami ;)   
            Powieść, która przekazuje nam wiele wartościowych rzeczy, pisana jest prostym i lekkim językiem, dlatego książkę czyta się szybko i z uśmiechem na ustach. Wharton szczególnie ujął mnie podział rozdziałów ( z pewnością nie zdradzę wam co i jak – musicie zobaczyć to sami ;D ). Oczywistością jest to, że mam również swój ulubiony rozdział. Jest nim część powieści, w której nie mówi tylko narrator, ale wszyscy bohaterowie opisują swoje przeżycia związane z wydarzeniami mającymi miejsce w ich życiu.  Myślę, że autor chciałam nam pokazać w ten sposób, że każdy odbiera inaczej sytuacje, które mają miejsce w naszym żywocie. Myślę, że tym samym uświadomił nas, że częste nieporozumienia zawdzięczamy różnemu rozumieniu prawdy przez każdego człowieka. Pisarz ukazuje nam przez swoje dzieło jedną wielu filozofii życiowych.
            Wiele miejsca w mojej recenzji poświęciłam moim odczucia ogólnym na temat owej pozycji, jednak należy jeszcze wspomnieć o fenomenalnych bohaterach, którzy wzajemnie się dopełniają.  Najbardziej moją uwagę skupiła Loretta i Will, którzy mimo iż byli małżeństwem, diametralnie się różnili. Loretta- pozornie spokojna nauczycielka, a zarazem wesoła i pełna życiowego spokoju kobieta. Will – niepoprawny filozof, myśliciel, z którym niewiele osób wytrzymałoby. Szczególnie podziwiam Lorettę, która, mimo specyficznego zachowania swojego męża, wytrzymuje z nich już od 30 lat. Will zdobył zaś moje uznanie swoją zimną krwią w podbramkowych sytuacjach. Bardzo polubiłam też Bena, choć początkowo wydawał mi się nadętym, zadumanym w swoich sprawach nastolatkiem.  
            Podsumowując stwierdzam, że William Wharton wykonał kawał dobrej roboty pisząc ową książkę.  Powieść mogę polecić każdemu, kto chce uciec od własnych problemów, odpocząć. Będzie idealna, aby rozważyć to i owo, jak również zrelaksować się po ciężkich dniach minionego tygodnia. Więc tak jak mówił Zafon : „Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.”  tak długo również będzie istnieć pamięć o danym autorze i jego dziele, dopóki my będziemy o nim pamiętać. Dlatego nie zapomnijmy o Whartonie i jego niezwykłych powieściach….

14 komentarzy:

  1. Wharton w sumie przede mną. Właśnie ma do mnie przybyc z księgarnii "W księżycową jasną noc" a potem z przyjemnością wezmę się i za tę książkę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Whartona i mam zamiar przeczytać wszystkie jego książki. Ta jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Whorton to jest Whorton, to tak jak gwarancja jakości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze Whartona nie czytałam, ale właśnie tą książkę kojarzę z rodzinnej półki... może się skuszę i przeczytam, chociaż mam kolejki a kolejki do przeczytania:) Szkoda, że recenzja nie pojawiła się wcześniej- przeczytałabym sobie w czasie Bożego Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Whartona długo nie mogłam się przekonać. Zatrzymałam się na Spóźnionych Kochankach i tam stoje dalej, jednak coś czuję, że po tej recenzji przeczytam ''Wieści''.

    Dopiero zaczynam, jednak dodaję do odwiedzanych;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam żandej z książek Whartona, ale po twojej świetnej i zachęcającej recenzji muszę to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czytałam "Spóźnionych kochanków", wymęczyłam się wtedy strasznie i zniechęciłam do Whartona. Może kiedyś uda mi się przełamać i dać mu jeszcze jedną szansę ...;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że warto byłoby kiedyś sięgnąć po którąś z książek tego autora. Ale to kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś mnie nie przekonuje...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostrzę sobie zęby na "Ptaśka", ale po tę pozycję chyba nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Opis książki brzmi bardzo ciekawie. Chętnie ją przeczytam :)
    Zapraszam także na mojego ksiązkowego bloga :)
    Pozdrawiam, Annie

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje się być bardzo ciekawe...
    Być może sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja Whartona kilka lat temu przeczytałam chyba wszystko. A "Wieści" kocham najbardziej.

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)