A przy wejściu... |
Kiedy przypadkowo natknęłam się na informację o organizowanym Festiwalu Kryminału w Poznaniu, oniemiałam z zachwytu. Eta świadkiem, że zaczęłam nie tylko planowanie pokaźnych zakupów, ale również z ogromnym napięciem wyczekiwałam zdjęć, postów i programu. Podczas gdy organizatorzy z dnia na dzień uchylali rąbek tajemnicy, ja nie mogłam przestać uśmiechać się.
Planowałam uczestniczyć we wszystkich spotkaniach, zrobić masę zdjęć, zdobyć kilka autografów i przeprowadzić niepowtarzalne rozmowy. Tymczasem, na kilka dni przed festiwalem otrzymałam mail z wiadomością o zakwalifikowaniu się na warsztaty pisarskie. Te, organizowane w ramach poznańskiego święta, choć uniemożliwiły mi uczestnictwo w wielu spotkaniach, okazały się nie lada gratką. Jak było? Kto poprowadził moją grupę? O tym, innych szczegółach i kilku chwilach na hali dworca opowiem poniżej :)
W dniach 9 - 11 października w Poznaniu odbył się Poznański Festiwal Kryminału Granda. Była to pierwsza edycja podczas której, większość wydarzeń miała miejsce w holu dawnego Dworca PKP. Ponadto obchody święta kryminału równolegle odbywały się w Stacjach Sensacjach m.in. Bibliotece Raczyńskich i na Uniwersytecie SWPS. We
wszystko włączyli się nie tylko pracownicy poznańskiego UAM – dr Michał Larek i
dr Jerzy Borowczyk, ale wiele instytucji i osób związanych z miastem Poznań oraz szeroko pojętą kulturą. Wśród prowadzących znaleźli się fani kryminału, redaktor naczelna portalu Lubimy Czytać, a nawet blogerka – autorka Myśli i słowa wiatrem niesione.
W piątek uczestniczyłam w dwóch wykładach na Uniwersytecie SWPS. Pierwszy z nich zatytułowany Psychologia wykrywania kłamstw – mimika wygłosił profesor Szymon Draheim. Kiedy wykładowca uczelni, na której gościł festiwal opowiadał o najdrobniejszych szczegółach, widać było, że mówi o tym z ogromną pasją. :) Zaraz po zakończeniu jego odczytu nastąpił drugi z wykładów, który zdecydowanie bardziej mnie ciekawił - Zabójstwo – zbrodnia niedoskonała. Przeprowadził go Tomasz Kilarski będący psychologiem w Zakładzie Karnym w Koziegłowach. Było nie tylko interesująco, ale również nieco zabawnie i po części strasznie. Pozostało kilka zapisanych lektur i barwne wspomnienia piątkowego popołudnia. :)
Uniwersytet SWPS |
W sobotę - podczas pierwszego dnia warsztatów przydzielono mnie do grupy Mariusza Czubaja. Pisarz ten był jedynym, którego prozy wcześniej nie znałam. Przyszło mi więc poznać go od nieliterackiej strony. Pozostałymi uczestnikami zajmowali się Katarzyna Puzyńska i Marcin Wroński w dwóch kolejnych niewielkich zespołach. Choć początkowo niewiele pracowaliśmy z tekstem, Pan Czubaj przybliżył wiele cennych wskazówek dla pisarza-rzemieślnika. Przy analizie fragmentów spisanych przez uczestników zrodziło się również kilka, jak nie kilkanaście porad dla piszących, mimo że nie wszystko zostało powiedziane wprost. Nie wiem kiedy minęły te trzy godziny zegarowe, podczas których poznawaliśmy nie tylko tajniki pisania, ale i współuczestników. Atmosfera, jaką swoją osobą, podejściem do uczestników i samego aktu pisania tworzył Pan Mariusz była niesamowita.
W niedzielne popołudnie dla uczestników warsztatów zostało przewidziane spotkanie z reżyserem i scenarzystą Sebastianem Buttnym i dr. Michałem Larekiem. Ta część dotyczyła nie tyle literatury, co scenopisarstwa. Prowadzący przewidzieli wpierw wspólne rozmowy, podczas których był też czas na pytania. Pan Buttny szeroko opowiedział o swojej pracy, kwestii adaptacji filmowej, dylematach i wyborach wpływających na kształt produkcji. Pracownik poznańskiego UAM z kolei przedstawił perspektywę osoby, której publikacja zostanie przeniesiona na duży ekran. W drugiej połowie moja grupa miała okazję popracować z dr. Michałem Larkiem nad konkretnym fragmentem tekstu i urywkiem filmu. Muszę przyznać, że wbrew początkowym obawom, wyszłam zadowolona z budynku Uniwersytetu SWPS.
Grandowe nabytki |
Na dworcu PKP pojawiłam się na dłużej jedynie w sobotę, by móc obejrzeć wystawę Medycyny Sądowej, jak również stoiska wydawnictw. Liczyłam też, że być może spotkam kilku pisarzy i poznam AnnRK. Plany powiodły się jednak jedynie w pięćdziesięciu procentach. Wędrówki między punktami Wydawców zaowocowały natomiast kolejnymi zakupami. Moja biblioteczka wzbogaciła się o książkę Ryszarda Ćwirleja, Upiory spacerują nad Wartą oraz powieść Olgi Rudnickiej, Cichy wielbiciel. Wracając z Grandy miałam również w swojej torbie egzemplarz Natalii 5 z autografem autorki, który zebrała dla mnie Eta. Choć było mi nieco szkoda, nie udało mi się spotkać zbyt wielu autorów kryminałów – wymieniłam jedynie ze dwa zdania z panem Ćwirlejem. Miałam też ochotę podejść do Remigiusza Mroza, ale zbyt długo wahałam się i ten gdzieś znikł. AnnRK widziałam jedynie "w przelocie" – biegła akurat zrobić zdjęcie przy stoisku wydawnictwa Czwarta Strona.
Niezapomnianą częścią Grandy była oczywiście możliwość obejrzenia wystawy Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej. Jak się później okazało – bilety rozeszły się w zaskakującym tempie. Ci, którym się udało mieli okazję wysłuchać mini wykładu pracownika Zakładu, który uzupełniała prezentacja. Uczestnicy nie tylko dowiedzieli się jak wygląda proces identyfikacji rozczłonkowanych zwłok, ale również zobaczyli kadry utrwalające pracę nad tego typu sprawą. Podczas krótkiej prelekcji wspomniano też o poszukiwaniach sprawcy na podstawie badań antropologicznych i hematologicznych. Całość uzupełniła ogromna ilość zdjęć, schematów i ciekawych przykładów. Po wstępnym zarysowaniu szczegółów mogliśmy obejrzeć eksponaty muzealne Katedry i Zakładu, które zajmowały niewielkie pomieszczenie. Niemniej i tak wzbudziły ogromną ciekawość zwiedzających. Ta część Festiwalu była przeznaczona jedynie dla dorosłych, co po wyjściu z oddzielonej części dla Katedry UM, nie budziło wątpliwości oglądającego. Wszak były to obrazy niekiedy mrożące krew w żyłach.
Zadowolona, z obiecującymi lekturami i genialnymi zakładkami, wróciłam do domu. Organizatorzy Grandy spisali się naprawdę dobrze i cieszę się, że mogłam być uczestnikiem choć niewielkiej części proponowanych wydarzeń. Trochę szkoda, że nie szło pogodzić tak licznych atrakcji z warsztatami, ale zaległości zdecydowanie nadrobię w przyszłym roku. :)
Zostawiam jeszcze kilka zdjęć – trudno zdecydować i wybrać jedno, gdy zrobisz ich ponad 30 w różnych konfiguracjach.
Natalii 5 z autografem Olgi Rudnickiej. |
Upiory spacerują nad Wartą z autografem Ryszarda Ćwirleja. |
Szkoda, że nie mieszkam w Poznaniu. U nas w Łodzi nic praktycznie się nie dzieje...
OdpowiedzUsuńNo i czemu nie dałaś znać, że jesteś??? Why??? Trzeba było machać, krzyczeć, nogi podkładać! :D
OdpowiedzUsuńA swoją drogą - spędziłam trzy dni na Grandzie i okazuje się, że byłyśmy na totalnie różnych spotkaniach. :D
Byłaś tak zaaferowana tym, co działo się na stoisku i z błyskiem w oku kierowałaś się ku niemu, że wolałam nie przeszkadzać zdeterminowanej kobiecie :P Później zaczęło się bodajże spotkanie z Bondą i zniknęłaś mi gdzieś na widowni.
UsuńFaktycznie - zupełnie różne przeżycia, wydarzenia, momenty zachwytów. Pewnie ma to duży związek z tym, że większość czasu spędziłam w budynku SWPS i na dodatek - nie mogłam uczestniczyć w spotkaniu z Olgą Rudnicką, które prowadziłaś... A tak cieszyłam się, że poznam autorkę "Natalii 5"...
Oj tam, na pewno nie byłam tak zdeterminowana, żeby nie chcieć chwilę pogadać. :D
UsuńA zniknęłam pewnie w pierwszym rzędzie, bo tam miałam swoje stałe miejsce z dobrym widokiem na to, co się dzieje na scenie. :)
Szkoda, że ten kurs nie mógł być w godzinach bardziej porannych lub mocno popołudniowych. Przez to, że był w środku dnia, na uczestnictwo w wielu wydarzeniach nie było szans.
Zazdroszczę, szkoda, że w moim mieści nie ma takich imprez. W szczególności chciałabym kiedyś obejrzeć wystawy Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej. To może być ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńWykład o ,,Psychologii wykrywania kłamstw – mimika" mnie też by zainteresował. Szkoda, że w moim mieście nie ma czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńWszystkie ciekawe imprezy książkowe są tak daleko ode mnie :( to niesprawiedliwe, no naprawdę.
OdpowiedzUsuń