wtorek, 2 października 2012

[103] Konrad T. Lewandowski „Sensownik Matki Polki”

 Wyd. G+J Gruner+Jahr
Kwiecień 2012, 368 str.
Ocena: 9/10 Niecodzienna

Wojna, choć zakończyła się za naszych przodków, nadal niesie swoje nieograniczone spustoszenie, nie tylko wśród ludności, ale także w psychice walczących o dobro, pokój i godne życie dla mieszkańców wojennych terenów. Ziemia, mimo skalania ją krwią niewinnych ludzi, zregeneruje się i znów będzie oddawać plony i zapewniać dobrobyt. A dusza? Czy psychika ludzka może ot tak, szybko, jak rola wrócić do normalnego działania, chowając w najdalsze zakamarki bitewne wspomnienia?

Pan Konrad T. Lewandowski to nie tylko pisarz, ale także dziennikarz i redaktor. W Internecie posługuje się pseudonimem Przewodas. Konrad T. Lewandowski jest doktorem filozofii i autorem opracowań na temat metafizyki oraz wizji alternatywnych, które uzasadniają jego teorię metafizyczną. Uznanie czytelników zdobył cyklem opowiadań science-fiction o perypetiach dziennikarza Radosława Tomaszewskiego z brukowej gazety "Obleśne Nowinki" oraz cyklem fantasy o kotołaku Ksinie. W 1995 roku otrzymał Nagrodę im. Janusza A. Zajdla za opowiadanie Noteka 2015. Był sześciokrotnie nominowany do tej nagrody. Jest autorem pięciu klimatycznych powieści kryminalnych z udziałem nadkomisarza Jerzego Drwęckiego, których akcja dzieje się w miastach międzywojennej Polski. Jest także autorem publikacji przygodowej pt. „Bursztynowe królestwo”

Pozornie przedstawiana przez współwyznawców współczesna komedia romantyczna, a jednocześnie niesamowicie emocjonalna powieść, która została oparta na autentycznych faktach. Jest ona owocem wieloletniej korespondencji Autora z alter ego głównej bohaterki. Serce młodej Klaudii skrada przystojny Amerykanin David. Wkrótce pobierają się i przeprowadzają do ojczyzny mężczyzny. W połowie sierpnia 2001 roku, aby zapewnić byt rodzinie, David podpisuje zawodowy kontrakt wojskowy. Dni spędzone na rozmowach z żonami innych żołnierzy, opieka nad Synkiem i sprawdzanie list zabitych wydają się nie mieć końca. Choć David szczęśliwie powraca do domu, wojna nie kończy się wraz z ponownym pojawieniem się ukochanego w domu lecz wkracza do codzienności Klaudii. Dla dziewczyny zaczyna się znacznie poważniejsze niż dotąd wyzwanie, które podejmuje z humorem, godnością i wyobraźnią, wspierana przez dwie szalone przyjaciółki.

Kiedy zdecydowałam się na lekturę „Sensownika Matki Polki” z jednej strony czułam pewne obawy – czy mężczyzna sprosta napisaniu przede wszystkim prawdziwej i emocjonalnej komedii romantycznej, jak przystało na ten gatunek? Gdzieś podświadomie czułam jednak, że będzie to „coś” więcej niż zwykła historia, jak można byłoby wnioskować po przeczytaniu opisu. Dziś te dwie niewiadome zyskały już, jak w matematyce – swoje rozwiązanie.

Mężczyzna musi wybrać swoją drogę honoru, a kobieta, która go kocha, musi go wspierać, nieważne, czy jest matką, czy żoną.” str. 220

PTSD – co to jest? Przyznam, że przed lekturą nie miałam pojęcia. Zespół stresu pourazowego, z którym to borykanie się przedstawił w swojej publikacji Pan Lewandowski, to jedna z wielu objaw walki na niebezpiecznym, pełnym okrucieństwa froncie. Autor przekonuje czytelnika, że nie zawsze w trudnej sytuacji może pomóc specjalista – lepszym i z pewnością skuteczniejszym lekarstwem jest kochająca rodzina.

Naprawdę wiele bym dała, aby żadna wojna mnie nie dotyczyła, jednak skoro mam być całkiem szczera, przyznam się, że jest jeden wyjątek – nie oddałabym pokoju w zamian za miłość do Davida.” str. 218

Pan Konrad ma niezwykle lekkie i przystępne pióro, choć przychodziło mu pisać nie tylko o rzeczach zabawnych i nieznanych szaremu, zwykłemu człowiekowi, ale także o tym, co jest niewątpliwie trudne, bolesne i przykre. Utrzymując cały czas jeden punkt widzenia – Klaudii – świetnie przekazywał wewnętrzne sprzeczności pozostałych bohaterów.

Szczególnie spodobało mi się to, że Autor opisując konkretne historie z życia rodziny głównej postaci, często przyrównywał je do zdarzeń, które miał miejsce w znanych i lubianych pozycjach oraz szkolnych lekturach. Byłam niezwykle zaaferowana, kiedy odnajdywałam motywy z moich ulubionych publikacji, z uśmiechem na ustach przypominając sobie ich czytanie.

W utworze Pana Lewandowskiego nie zabrakło także bogatych opisów otaczającego świata, które ubogacały lekturę, pozwalając czytelnikowi jeszcze bardziej poczuć się, jakby był częścią tego niezwykłego i niesamowicie magicznego świata. We włosach czuło się powiewający wiatr, a przed oczyma widziało się połacie rozpościerającego się wokół lasu. Nawet promienie słoneczne okalały zziębnięta skórę, kiedy w rzeczywistości za oknem padał deszcz ;)

Zachód słońca był najpiękniejszy ze wszystkich, jakie widziałam w życiu. Czerwona poświata podświetliła obłoki, które zabarwiły się wszystkimi odcieniami różu i purpury z karmelowymi akcentami. Widok ten dosłownie wyciągał przez oczy duszę, która pragnęła wzlecieć i rozpłynąć się w czystym pięknie.” str. 238

Świetnie w moim odczuciu wypadł również opis tła obyczajowo-społecznego. Pisarz idealnie oddał klimat jaki panuje na wsi, jednocześnie podkreślając uroki takich miejsc. Z wielkim realizmem przedstawił również typowe wiejskie kobiety, - panie, które mają ogromną wiedzę o świecie, choć potrafią wyrazić ja w najbardziej prozaicznych słowach - oraz istotę mieszkańców wiosek:

(...) na wsi wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko.” str. 267

Pan Konrad ciekawie przedstawił też obraz polskiej rodziny i otaczających jej ludzi – wiernych przyjaciół. Po lekturze „Sensownika Matki Polki” mogę śmiało powiedzieć: Chyba każdy chciałbym mieć takiego przyjaciela, który mimo wszystko, powędruje za człowiekiem na koniec świata i będzie gotowy podać pomocną dłoń, kiedy podwinie się noga, jak Kama i Daria.

W swoim dziele Pan Lewandowski mierzył się również ze „stąpaniem po krawędzi” - wiele miejsca poświęcił wierze, która we współczesnym czasach często jest obiektem sporów, niedomówień etc. Myślę, iż Autor świetnie poradził sobie z tym tematem, ukazując wiarę przodków, wiarę w naturę i życie. Opisując coś zupełnie rzadkiego i nieczęsto spotykanego, pokazał czytelnikowi szacunek innych wobec przekonań Klaudii i tolerancję, jaką powinien charakteryzować się każdy, bez względu na to, co wyznaje.

Monoteizm czy politeizm? Nieważne! Dogmaty, księgi i rytuały, nieważne! (…) kapłani, duchowni, teolodzy, nie oni są istotni! Ważne, że życie, maleńka iskierka życia oraz wola istnienia przeciwstawiły się całemu zły panującemu nad tym miejscem ogromowi destrukcji i zbrodni i odbierały mu coś, co wydawało się na zawsze śmierci przynależne.” 358 str.

Podsumowując, muszę przyznać, że nie warto sądzić po pozorach – lekka, nieco wakacyjna, pełna humoru pozycja, zawsze może okazać się bardziej wartościowa niż Nam się wydawało. Szczerze polecam lekturę szczególnie tym, którzy nie tylko chcieliby poznać nietypową chorobę, ale również tym, którzy chcieliby rozsmakować się w mieszance kulturowej, jak funduje nam Pan Lewandowski ;)

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwu G+J Gruner+Jahr.

7 komentarzy:

  1. Optymistyczna to okładka, a książka mnie zaciekawiła. Poszukam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie. Miałam książkę za jeszcze jedno sztampowe czytadło, a tu taka niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka przyciąga wzrok, a recenzja także bardzo zachęcająca, chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Sensowniku powstał krótki film:
    http://www.youtube.com/watch?v=aaRs2uBsm5o&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wczoraj odnalazłam film i przyznam, że to było niesamowicie miłe zaskoczenie ;)

      Usuń
  5. Nie polecam tej ksiązki. Kosmiczne dyrdymały. Pod pozorem niezwykle ciężkich przeżyć jakimi jest owładniety mąz głównej bohaterki opisywane są nudne wydarzenia mające na celu próbę stworzenia krzyżówki religii ateistycznych, pradawnych słowiańskich wierzeń, chrześcijaństwa, prywatnych wierzeń bohaterki. W efekcie dochodzi do kuriozalnych zdarzeń, będących wynikiem postepowania Klaudi. Gdybym miała już spieszyć z pomocą jako psychoterapeuta to zdecydowanie pierwszej pomocy udzielałabym żonie żołnierza a nie żołnierzowi.

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)