Gdynia 2011, 328 str.
Ocena: 8/10 Bardzo dobra
Z Panem Henrykiem Gostomskim spotkałam się po raz pierwszy czytając kilka recenzji jego debiutanckiej powieści pt. "Świeżak". O autorze można było znaleźć w internecie niewiele informacji, opis z tyłu okładki mnie straszliwie intrygował, dlatego wpisałam ową pozycję na listę książek "do przeczytania". Kiedy okazało się, że będę mogła przeczytać ową publikację byłam pozytywnie nastawiona mimo, że ośrodek wychowawczy kojarzył mi się dość nieciekawie. Powieść Pana Gostomskiego opowiada o przeżyciach młodego chłopaka, który na mocy decyzji sądu umieszczony został w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym, gdzie uczy się sztuki przetrwania. Świat widziany oczami wychowanka ukazuje całą prawdę o szarej codzienności w zamknięciu. Okazuje się, że koegzystencja opiekunów i ich podopiecznych rzadko bywa spokojna, a ekstremalne sytuacje zdarzają się nader często. Publikacja tym bardziej intryguje, że jest oparta na faktach.
Zafrasowana opisem przystąpiłam do lektury. Książkę czyta się lekko i dość szybko, gdyż autor pisze przyjemnym i zrozumiałym dla czytelnika językiem. W jego stylu podoba mi się najbardziej to, że wszystko pisane jest czarno na białym i każde słowo wypowiadane przez bohatera, nieograniczone cenzuralnie wciąga. Proza, którą tworzy jest tym bardziej ciekawa, gdyż kwestie postaci są takie jakie mogłyby być w zakładzie poprawczym. Bogato opisywane wydarzenia od początku do końca nie pozwalały odłożyć pozycji na bok nie kończąc rozdziału, dlatego bywało, że dziennie czytałam nawet do 100 stron !
Muszę przyznać, że tak na prawdę nie wiedziałam czym różni się ośrodek wychowawczy od popularnie zwanego poprawczakiem zakładu poprawczego. Po przeczytaniu egzemplarza "Świeżaka" postanowiłam poszerzyć moja wiedzę na temat owych placówek Okazuje się, że ośrodek wychowawczy jest lżejszą karą i diametralnie różni się od zakładu poprawczego. Do tzw. Poprawczaka trafiają osoby, z którymi nie poradzono sobie nawet w zakładzie wychowawczym.
Kolejną rzeczą, o której chciałabym wspomnieć jest atmosfera panująca między wychowankami a wychowawcami. Mimo, że nie byli lubiani przez odsiadkowiczów, byli lepsi i gorsi. Jednym z zeksów, którzy przy czytaniu książki przypadli mi do gustu jest Kaziu. Według mnie był on najbardziej ludzkim opiekunem i zawsze wierzył, ze z każdego "może jeszcze coś będzie". W porównaniu z Tuszyńskim traktował chłopców w miarę na równi z sobą, a nie uważał za parszywych złodziejaszków. Najbardziej nielubianą przeze mnie postacią był Truteń. Mogłoby się wydawać, że Tuszyński wraz ze swoją surowością i uparstwem nie było pozytywnym bohaterem, ale myślę, że w porównaniu z Trutnie umiał ostatecznie odpuścić. Antypatię wzbudził we mnie ten zeks głównie za nieludzkie odebranie Bartkowi tak upragnionej przepustki do domu.
We mnie największy podziw wzbudziło to jak główny bohater zmienił się zaledwie po kilku miesiącach pobytu w ośrodku i pomógł mamie w przygotowaniach do Świąt Bożego Narodzenia. Myślę, że Pan Gostomski świetnie pokazał przez swoją książkę, że nawet największy złoczyńca ma szansę na poprawę i zrehabilitowanie się w oczach społeczeństwa. Zaimponowała mi też odmowa Zbyszkowi ze strony Bartka, gdy ten w czasie świąt chciał go wciągnąć w nieciekawe sprawki. Chłopak zachował trzeźwość umysłu i zrozumiał, że gdy drugi raz wejdzie na złą ścieżkę szybko się z ośrodka nie wydostanie i nie powróci do rzeczywistości by wieść dalsze życie z mamą i siostrą.
Oczywiście jak w każdej publikacji i tutaj mam swoją ulubioną postać. Zapewne nie zdziwi to już tych, którzy czytali tę powieść – jest nią Bury. Chłopak początkowo cichy i spokojny od razu widocznie wyróżniał się z grupy będąc jednocześnie jej liderem. To mnie w nim intrygowało. Jednak największe plusy zyskał u mnie swą opiekuńczością w stosunku do Zbysia. Tego małego nieporadnego chłopca traktował jak brata, którego stracił przez to czego sam go nauczył. Mariusz - bo tak miał na imię Bury - pozwolił się nawet "skiepszczyć" dla Zbysia, czym zaimponował nie tylko swoim współwychowanką, ale zapewne większości czytelników.
Jedynym minusem i rzeczą jaką mogę zarzucić pozycji jest brak spisu treści. Wiem, że dla wielu osób może się to wydawać śmieszne, bo po co komu to. Mimo to zazwyczaj czytałam między różnymi zajęciami dlatego płynęłam po stronach od rozdziału do rozdziału. Chociaż tu o tym wspominam to nie wpłynęło na moje pozytywne wrażenia po lekturze.
Podsumowując stwierdziłam, że książka jest dla każdego, kto myśli, że już nigdy nie zmieni swojego życia oraz nie może naprawić swoich błędów. Pozycja jest także dla zwykłych szarych ludzi, którzy widzą gdziekolwiek zachowującą się wulgarnie młodzież myślą: "Co z nich wyrośnie ? " Powieść Henryka Gostomskiego pozwoli im się przekonać, że z pomocą właściwych ludzi nawet najgorsi wandale i złodziejaszki będą jeszcze "kimś" w życiu.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.
----------------------------
Niestety mój komputer nie otrzymał za dobrej diagnozy... Myślę, że wrócę w połowie kwietnia, ale niczego nie obiecuję. Muszę zrecenzować jeszcze jedną książkę dla wydawnictwa, więc niedługo znów pojawie się z recenzją ^^ Pozdrawaim i proszę - CZEKAJCIE NA MNIE ;)
Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, więc z przyjemnością przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńSama już od pewnego czasu wyglądam za nią zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą recenzją ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj przeczytałam książkę "Adam". Jest ona zwykłą młodzieżówką, ale porusza ten sam temat. A mianowicie...hmm...no cóż... chuligaństwo. Z tym, że nie trafił do poprawczaka, oj, przepraszam, do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego (dzięki swojemu ojcu), lecz poszedł, z przymusu, na terapię. Zmienił się.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam poważniejszą wersję tego tematu. Tym bardziej, że jest ona na faktach. Nie wiem dokładnie czemu lubię książki z życia wzięte', no ale cóż... książkę chętnie przeczytam ;)
Ja najprawdopodobniej nie przeczytam, gdyż mimo, że okładka jest przyciągająca to nie przepadam za polskimi autorami i książkami "na faktach".
OdpowiedzUsuńMimo, że zachęcasz, to raczej nie przeczytam. To książka zupełnie nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńA ja jakk najbardiej mam na nią chrapkę. Moje klimaty. I mam nd, że ją gdzies znajdę :)
OdpowiedzUsuńCzekamy, czekamy na Ciebie! ;)
OdpowiedzUsuńA Świeżaka muszę przeczytać! ;)))
Wybiję się z tłumu, ja nie przeczytam tej książki ;)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że dostałaś upragnioną paczkę od NR. To świetnie! :) Recenzja naprawdę zachęcająca. Sama dobrze wspominam "Świeżaka" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejną recenzję ;]
Z chęcią przeczytam, choć poruszana tematyka nie jest mi bliska, to jednak myślę, że warto czytać tego typu książki. Są życiowe i przybliżają realia dzisiejszego świata, warto wiedzieć pewne rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niech komputer wraca do zdrowia! ;))
zapraszam na NN po przewie
OdpowiedzUsuńatramentoweserce-inkheart
Miałam to wziąć od wydawnictwa, ale jakoś rzuciło mnie w inną stronę. Chyba zacznę żałować ;>
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająca. Zastanowię się nad przeczytaniem tej książki.
OdpowiedzUsuńMam na liście, może uda mi się wkrótce przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie swoją wspaniałą recenzją dlatego muszę poszukać
OdpowiedzUsuńCzytałam i również pokochałam Burego. Książka robi wrażenie i to całkiem niezłe. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[okiem-recenzenta.blog.onet.pl]
świetna książka
OdpowiedzUsuńPan Henryk Gostomski był wychowawcą w młodzieżowym ośrodku wychowawczym w miejscowości Renice(zachodniopomorskie).
OdpowiedzUsuńOpisał w książce kolegów z pracy. Jego celem było dopiec tym których nie lubił.
Obecnie jest na emeryturze. Wychowanków których opisał to postacie fikcyjne a dokładniej zlepek kilkunastu losów młodych przestępców.