Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2016, 456 s. |
Każdy z nas był w sytuacji, kiedy zabrakło słów, a głos ugrzązł w gardle. Zwykle towarzyszył też temu potworny stres i szczypta lęku. Niekiedy jednak następuje moment, że strach paraliżuje nas z jakiegoś powodu i nie możemy się odezwać. Co zrobiłabyś, gdybyś straciła głos?
Kiedy poznajemy Laurę, jej ojciec umiera po latach zmagań z rakiem. Jest to dla niej ogromny cios – to tata pokazał jej piękno podniebnego świata. Przed śmiercią zdążył jednak poprosić córkę, by zaopiekowała się Sarah Tolley – starszą panią, o której nigdy wcześniej nie słyszała. Chcąc dopełnić zobowiązania, jedzie do Meadow Wood Village. Po powrocie do domu widzi na schodach płaczącą Emmę. Nie mogąc znaleźć nigdzie męża, spodziewa się najgorszego. Mężczyzna od lat walczy z depresją i nieudolnie próbuje wydać książkę. Spada na nią kolejna tragedia – Ray popełnił samobójstwo. Na dodatek pięciolatka, będąca świadkiem zdarzenia, nie chce o tym mówić... nie chce wcale mówić...
Światowej sławy astronom, a jednocześnie matka i zrozpaczona żona staje przed kolejnym wyzwaniem. Próba powrotu do normalności wydaje się niemożliwa. Na dodatek winą za śmierć Raya i mutyzm córki, Laura obarcza siebie. W walce o dawną Emmę może pomóc jej tylko jeden mężczyzna, z którym nie widziała się od sześciu lat – biologiczny ojciec dziewczynki. Jej czas pochłaniają również cotygodniowe odwiedziny u Sarah. Kim jest ta kobieta? Czy obietnicy zawsze należy dochować? I w końcu: A ty co być zrobiła aby pomóc swojemu dziecku?