LiTeRaCKie PoDrÓżE DoOkoŁA ŚwiAtA to Cotygodniowy cykl na blogu u Meme, podczas którego będziecie mogli poznać kolejne kraje nie tylko od strony zabytków czy sławnych postaci, ale przede wszystkim LITERATURY. Będziecie mogli nie tylko przeczytać moje spostrzeżenia na temat wybranych dzieł, ale również liczę, że uda się podyskutować o Waszych przygodach literackich „w danym państwie” ;)
Przychodzi czas na pierwszy cykl pod moją nieobecność. Choć ja wybieram się dziś do Niemiec, Was postanowiłam zabrać w inne, ale równie urokliwe (nie tylko pod względem literatury) miejsce. O jakim kraju mowa?
Dziś wyruszyliśmy w nieco bliższą podróż niż ostatnio – mianowicie do Francji. Wielu z Was ten kraj kojarzy się zapewne z Wieżą Eiffla i beretami z antenką, w które odziani są francuscy malarze – eh, te stereotypy. A może warto zakłębić się, bo ten kraj jest zgoła inny?
Francja, a właściwie Republika Francuska to kraj o powierzchni ponad 675 tys. km2. Jest drugim co do wielkości krajem w Europie. Państwo tworzą część metropolitarna, leżąca w Europie Zachodniej oraz terytoria zamorskie na innych kontynentach. „Francja jest Republiką niepodzielną, świecką, demokratyczną i społeczną. To zapewnia równość wszystkich obywateli wobec prawa, bez względu na pochodzenie, rasę czy religię. Szanuje wszystkie przekonania religijne. Główną jednostką administracyjną we Francji są regiony. Jest ich 22: Akwitania, Alzacja, Bretania, Burgundia, Centralny, Franche-Comté, Île-de-France, Korsyka, Langwedocja-Roussillon, Limousin, Lotaryngia, Midi-Pyrénées, Nord-Pas-de-Calais, Dolna Normandia, Górna Normandia, Owernia, Pays de la Loire, Pikardia, Poitou-Charentes, Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, Rodan-Alpy i Szampania-Ardeny. Emblematem narodowym jest trójkolorowa flaga, niebiesko-biało-czerwona. Hymnem narodowym jest Marsylianka. Dewizą Republiki jest: „Wolność, Równość, Braterstwo”. Jej regułą jest: rządy ludzi, przez ludzi i dla ludzi.” Świętem narodowym we Francji jest dzień 14 lipca, który to upamiętnia zburzenie Bastylii w 1789r. Symbolem Republiki jest Marianne, czyli wolność, przedstawiana alegorycznie jako kobieta w czapce frygijskiej.
Francja zachwyci nas szczególnie wysoką kultura bycia. W sklepie, w hotelu, restauracji zostaniemy obsłużeni co najmniej grzecznie,a nawet z wielką uprzejmością i starannością. Jednak trzeba przestrzegać pewnych zasad. Częściej niż w Polsce używać zwrotów grzecznościowych: bonjour czyli dzień dobry, merci, czyli dziękuję, au revoir, czyli do widzenia. Kiedy jesteśmy na targu, w sklepie nie możemy dotykać owoców, warzyw ani kwiatów, chyba, że sprzedawca wyraźnie to zaproponuje. Jeśli jeszcze nie poruszymy tematu pensji naszego rozmówcy i nie podepczemy trawników, wszystko będzie w porządku. Choć wiele osób uważa, że tam jest tylko Paryż, a potem długo, długo nic – jest w błędzie. Marsylia, Lyon, Tuluza, Bordeaux, Strasburg, Lille, Nicea. Każde z tych miejsc ma magiczny klimat i wiele do zaoferowania.
Teraz kilka słów bardziej ogólnikowo na temat dań przygotowywanych przez Francuzów.
Le petit dejenuer - śniadanie to maślany rogalik - croissant, ciepła bułeczka z masłem - brioche, kawałek bagietki, kromka chleba z masłem i dżemem, ciastko z café au lait, czyli gorącą kawą z mlekiem albo mała czarna kawa lub gorąca czekolada.
Le dejenuer - obiad składa się z dania głównego i deseru, ewentualnie przystawki i dania głównego z deserem jako dodatek. Dzisiaj tradycyjny, duży posiłek w środku dnia podawany jest wyłącznie w regionach wiejskich, a wyjątek stanowi niedzielny obiad. W miastach na lunch składa się raczej kanapka, sałatka, omlet lub inny mały posiłek w kawiarni lub w domu. Lunch serwuje się także w restauracjach, winiarniach, kawiarniach, barach bistro i piwiarniach. Miejska moda na lunch uderza w oferujące bogate dania restauracje w dawnym stylu. Francuzi żyją ostatnio zdrowiej, porcje są znacznie mniejsze.
Le diner - Typowa francuska kolacja, główny posiłek dnia, składa się z conajmniej trzech potraw. Zaczyna się od przystawki - hors d'oeuvre: zupa, sałatka, danie z jaj lub terrine. Danie główne - le plat to ryba, mięso, drób, podawane zazwyczaj z sosem, z ziemniakami, makaronem lub ryżem i warzywami lub sałatką. Do kolacji podaje się również sery i/lub deser.
Le dejenuer - obiad składa się z dania głównego i deseru, ewentualnie przystawki i dania głównego z deserem jako dodatek. Dzisiaj tradycyjny, duży posiłek w środku dnia podawany jest wyłącznie w regionach wiejskich, a wyjątek stanowi niedzielny obiad. W miastach na lunch składa się raczej kanapka, sałatka, omlet lub inny mały posiłek w kawiarni lub w domu. Lunch serwuje się także w restauracjach, winiarniach, kawiarniach, barach bistro i piwiarniach. Miejska moda na lunch uderza w oferujące bogate dania restauracje w dawnym stylu. Francuzi żyją ostatnio zdrowiej, porcje są znacznie mniejsze.
Le diner - Typowa francuska kolacja, główny posiłek dnia, składa się z conajmniej trzech potraw. Zaczyna się od przystawki - hors d'oeuvre: zupa, sałatka, danie z jaj lub terrine. Danie główne - le plat to ryba, mięso, drób, podawane zazwyczaj z sosem, z ziemniakami, makaronem lub ryżem i warzywami lub sałatką. Do kolacji podaje się również sery i/lub deser.
Po raz kolejny postanowiłam również zaprezentować przepis z ciekawej strony internetowej, który planowałam pokazać Wam na zdjęciach we własnym wydaniu. Jednak czas okazał się moim sprzymierzeńcem ;P Postaram się przyrządzić ten smakołyk po powrocie do domu.
Jabłka z kruszonką
Składniki:
• 1,5 kg jabłek (najlepiej renet lub innych dobrych do pieczenia)
• 2 łyżki rodzynek
• 2 łyżki rumu
• 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
Kruszonka:
• 90 g masła
• 125 g mąki
• 80 g cukru pudru (a najlepiej miałkiego brązowego)
• szczypta soli
Wykonanie:
Rodzynki włożyć do miseczki, zalać rumem, wymieszać i odstawić.
Przygotować kruszonkę: na płaski talerz wyłożyć masło, mąkę, cukier i sól. Kroić wszystkie składniki nożem na jak najmniejsze kawałeczki, aż drobinki masła pokryją się mąką z cukrem.
Piekarnik nagrzać do 150 stopni. Naczynie żaroodporne (14 x 17 cm) grubo wysmarować masłem.
Jabłka obrać, pokroić na ćwiartki i wykroić gniazda nasienne. Każdą ćwiartkę jabłka pokroić na 4 cząstki i rozłożyć w naczyniu.
Rodzynki osączyć, ułożyć na jabłkach i oprószyć cynamonem. Owoce równomiernie posypać kruszonką.
Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez około 45 minut. Jeśli po tym czasie wierzch ciasta nie będzie nadal zarumieniony, zwiększyć temperaturę do 190 stopni i piec na złoty kolor (ja piekłam jeszcze przez kolejne 15 minut, kruszonka się zrumieniła a jabłka były idealnie upieczone.
Twórców literatury francuskiej jest naprawdę wielu, jednak tylko niektórzy znani są w Polsce. Jednym z podstawowych pisarzy pochodzących z Francji jest Antoine de Saint-Exupery. Jego pozycja pt. „Mały Książę” zachwyca nie tylko mniejszych czytników, ale przede wszystkim tych większych. Bo jak można oprzeć się tej niezwykłej historii? Poniżej prezentuje fragmenty mojej recenzji tej rewelacyjnej książki.
„ (...)Utwór Antoine de Saint-Exupery to pozycja, do której, mimo dorastania, powracamy przez całe życie w poszukiwaniu przednich wartości życiowych takich jak: miłość, wierność czy przyjaźń. Autor ukazuje nam w swej powieści przykładem małego chłopca, potrzebę jaką ma każdy z nas- posiadanie przyjaciela. To mu możemy się zwierzyć gdy coś nas gnębi, to on pomaga nam kiedy jest trudno. Nasz powiernik również cieszy się razem z nami z naszych sukcesów, dopinguje nas w ważnych chwilach naszego życia. Oczywistością jest więc to, że on oczekuje tego samego od nas. A często nie doceniamy naszego przyjaciela, raniąc go słowami lub czynem, będąc zazdrosnym o to, że mu się coś udało, a nam nie; ciesząc się z jego niepowodzeń. Jednak czym było by życie bez naszego kompana? Więc pamiętajmy i doceniajmy to co mamy, bo, tak jak mówił Ralph Waldo Emmerson : 'Przyjaciel - ktoś, przed kim można głośno myśleć.'”
„'Jedynie sercem można wszystko poznać jasno. To co najważniejsze skrywa się przed wzrokiem' – te dwa zdania zapadły w mej pamięci po przeczytaniu mojej ostatniej lektury i myślę, że nie zapomnę ich do końca życia.”
Bardziej współczesnym francuski autorem dla dzisiejszego społeczeństwa jest Eric – Emmanuel Schmitt, którego dane było mi czytać kilka publikacji. Każda z nich równie silnie zachwycała. Jednak „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” - pierwsza lektura tego spod pióra tego Pana, którą czytałam, zostawiła najtrwalszą rysę w mojej pamięci. Dlaczego? Sami zobaczcie poniżej:
„ (…) Ogromnie spodobały mi się także dobrze zarysowane postaci, a zwłaszcza Pan Ibrahim. Był on niezwykłym człowiekiem. Pokazywał chłopcu i nam jak należy żyć by nie zmarnować tego co dał nam Bóg . Jest to jedna z najbardziej wartościowych postaci w literaturze jaką znam. Daje ona nam wielką lekcję życia- życia dobrze wykorzystanego. Chłopiec odkrywa, że sprzedawca posiada cechy, których nie ma nikt z jego bliskich. Potrzebował on kogoś, kto stanie się dla niego drogowskazem i znalazł taką osobę. Pan Ibrahim był jego nauczycielem i mistrzem. Nigdy jednak nie prowadził go za rękę, ale zawsze był obok i podpowiadał, co jeszcze warto w życiu poznać. Nie zabrania mu też spotykania się z prostytutkami. Wie bowiem, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Pan Ibrahim dąży do tego, żeby chłopiec poznał świat dorosłych zarówno od tej dobrej jak i od złej strony. Ostateczny wybór drogi, jaką będzie chciał wybrać pozostawia jemu samemu. W 100% zgadzam się z nim. Najpierw my, młodzież musimy zasmakować dorosłego życia, żeby potem stwierdzić co jest dla nas najlepsze, jakim człowiekiem chcemy być. I to nic, że czasem popełniamy błędy, schodzimy na złą drogę. Wszystko może się zmienić, możemy stać się lepsi, wystarczy tylko wybrać właściwą drogę. Ale teraz nachodzi na myśl kolejne pytanie: Która droga jest tą właściwą?? Właśnie. Według mnie odpowiednio wybierzemy jeżeli pokierujemy się własnym serce i rozumem, jeśli pójdziemy za tym do czego nas ciągnie.”
Niezwykle wzruszyła mnie również pozycja pt. „Oskar i Pani Róża” - ty razem pierwsza książka autora, która zagościła w mojej domowej biblioteczce na stałe. Poniżej prezentuje fragmenty mojej opinii kolejnego dzieła, które po prostu MUSICIE PRZECZYTAĆ ;)
„(...) Podczas czytania tej książki nieraz zakręciła mi się łza w oku, ale również śmiałam się z wypowiedzi Oskara i pani Róży. Zaskakujące było dla mnie jak ta kobieta przemawiała do Oskara. Była jak doświadczony psycholog. Pomogła uwierzyć chłopcu, że mimo , iż pozostało mu niewiele życia może je przeżyć tak jak wszyscy. Dzięki niej poznał smak pierwszej miłości, smak życia jako dojrzewający nastolatek, a także nauczył się godzić się z niepowodzeniami jakie mogłyby spotkać dorosłego człowieka. Chłopiec żył z dnia na dzień, choć dobrze wiedział, że umrze. Czy , gdybyśmy teraz znaleźli się w takiej sytuacji jak on, potrafilibyśmy przezwyciężyć lęk i strach przed tym, że koniec jest tak blisko? Muszę szczerze przyznać, że dla mnie byłby to najprawdopodobniej nie wykonalne. Trudno byłoby mi się rozstać z tym czego dobrego doznałam i z tymi, których kocham. Jednak autor specjalnie w ten sposób napisał swoją książkę. Eric-Emannuel Schmitt chce przekazać czytelnikom prawdę o czekającej na nas wszystkich śmierci. Pragnie pokazać nam, że jesteśmy naprawdę wielkimi „szczęściarzami", że nie chorujemy na tak straszliwe choroby, które zabierają z tego świata cudowne osoby . Autor posłużył się dzieckiem, żeby ukazać to, co najważniejsze. Odkrywa on nasz egoizm i strach. Przypomina nam, że ukrywając się przed samym sobą i przed światem niczego nie osiągniemy – możemy tylko skrzywdzić siebie i innych. Chce, żebyśmy choć na chwilę się zatrzymali i popatrzyli na świat oczami dziecka, które codziennie patrzy na świat, jakby oglądało go po raz pierwszy. Tylko w ten sposób dostrzeżemy to, co w życiu najważniejsze.”
I tak kolejna podróż dobiega końca, choć Meme nadal podróżuje ;) Zadowoleni? A może macie propozycje, do jakiego zakątka świata chcielibyście się wybrać? Piszcie śmiało – zajrzę tu zaraz po powrocie do domu ;)
Nigdy jeszcze we Francji nie byłam, ale po tej notce muszę się tam jak najprędzej wybrać!
OdpowiedzUsuńA "Oskara..." kocham całym sercem <3
Uwielbiam Francję - jej klimat, kuchnię, sam język :) Jednak przyznam się bez bicia, że w swoim życiu nie miałam wiele do czynienia z pisarzami narodowości francuskiej. Oczywiście, legendarnego "Małego księcia" przeczytałam, ale chyba niewiele więcej. ;)
OdpowiedzUsuńKlimat, kuchnia i język - To właśnie również mnie zauroczyło ;) I magia małych miasteczek, które mogłam oglądać na zdjęciach pokazanych przez wuja, który tam pracuje ;)
UsuńByłam we Francji, z wycieczką szkolną, ale jak to z klasą bywa i w ogóle tego typu wycieczką odwiedziliśmy głównie Luwr, Notre-Dame, jakieś kościoły, płynęliśmy Sekwaną... :) Chciałabym tam kiedyś wrócić i odwiedzić jakieś mniej słynne miejsca, spokojnie pozwiedzać, bez stada baranów szukających tylko McDonalda. Z książek, które przedstawiłaś czytałam "Małego Księcia", ale "Oskara... " też bym chciała.
OdpowiedzUsuńA sama chciałabym kiedyś pojechać do Egiptu... :)
Francja to kraj, który od jakiegoś czasu mnie interesuje. A Schmitta uwielbiam, przeczytałam prawie wszystkie jego książki:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny cykl. We Francji jeszcze nie byłam, choć kilka literackich podróży tam już odbyłam. Chętnie poczytam o którymś z krajów skandynawskich :)
OdpowiedzUsuńA Verne? Też powinien tu być.;) Wraz ze Schmittem i Exuperym tworzą trójkę najbardziej znanych francuskich autorów (jeśli pominie się klasykę, ale klasykę każdy bez trudu znajdzie sam).
OdpowiedzUsuńA swoją szosą, może jeszcze oprócz autorów (których generalnie jest tak wielu dla każdego kraju, że nie ma siły zmieścić ich w jednej notce) dodawałabyś jakieś utwory, których akcja dzieje się w danym kraju? To trochę trudniejsze, ale z pewnością byłoby pomocne dla czytelników zafascynowanych danym krajem (sama chętnie zobaczyłabym taką listę dla Japonii i okolic).
Och zapomniałam o Verne! A to pewnie dlatego, iż kilka jego książek przeczytałam a nie zrecenzowałam...
UsuńO tym aby zaprezentować literaturę opisującą konkretne zakątki świata już myślałam nieco. Zastanawiam się tylko czy zrobić dla tego osobny cykl, czy może w ramach tego pokazać takowe lektury. Co do Japonii - polecam bardzo dobry debiut Emilii Przyczyny "Pierwiastek buntu" ;)
"Mały Książę" jakoś nie za bardzo mnie zachwycił za to Schmitta uwielbiam. Masz rację - Oskar i pani Róża - to trzeba przeczytać:)
OdpowiedzUsuńAhh, bardzo chcę odwiedzić w przyszłości Francję:)