piątek, 2 listopada 2012

Wywiad z Panem Jackiem Getnerem – Autorem zbioru opowiadań „Brzydka miłość”

Zanim zniknęłam na jakiś czas z blogowego świata, przeprowadziłam wywiad z przemiłym Panem Jackiem Getnerem i niezwykle błyskotliwym obserwatorem otaczającego świata. W swoim czwartym wywiadzie z kolejnym niesamowitym polskim pisarzem powracam w formie tradycyjnej – pisanej. Mimo to, chciałabym spróbować wywiadu video po raz kolejny ;) Przyznam, że, kiedy po raz pierwszy przeczytałam odpowiedzi Pana Jacka byłam nie tylko zaskoczona i zadowolona. Już nie mogę się doczekać, kiedy zostanie wydana seria, o której wspomina autor. Jaka? Przeczytajcie sami ;D

Pan Jacek Getner


Meme: Witam serdecznie Panie Jacku i uprzejmie dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na kilka moich pytań. Zbiory opowiadań drastycznie różnią się od powieści, którymi rynek wydawniczy jest wręcz zalewany. Fundamentalna różnica tkwi w tym, że autor musi mieć nie jeden, ale kilka pomysłów na fabułę. Skąd czerpał Pan swoją inspirację? Są to historię wysnute wyobraźnią czy może pisane życiem?

Jacek Getner: Niezależnie od gatunku, jaki uprawiam, to inspirację czerpię zawsze z życia. Ja to życie tylko przetwarzam literacko, bo jednak nie pisuję reportaży. A jeśli chodzi o te opowiadania, to właściwie wszystkie te historie zdarzyły się naprawdę. Kilka z nich zasłyszałem. W niektórych opowiadaniach połączyłem dwa, trzy różne zdarzenia w jedną historię. Zdecydowana większość tych opowiadań jest jednak autobiograficzna. Przy czym, zastrzegam, ja nie przeżywam aż tak wiele, jak mogłoby się wydawać po ich lekturze. Ja jedynie trochę więcej zauważam. Bo pisarz, żeby pisać o ciekawych rzeczach, nie musi przeżyć wiele więcej od innych, musi więcej od nich zauważać. Pięknie ujął to w swoich „Szkicach piórkiem” Andrzej Bobkowski. „Prawdziwy pisarz to nie ten, który dobrze pisze – to ten, który najwięcej dostrzega.” Ta maksyma stała się dla mnie mottem mojego pisania.

Meme: Tak wiele utworów zawartych w jednej książce może sprawić, że autor ma możliwość manipulacji nie tylko emocjami czytelnika, ale również stylem. Niestety bywa też często, że ten język jest gorszy w poszczególnych opowiadaniach. Jednak Panu udało utrzymać się równy poziom. Jest na to jakaś recepta? Potrzeba więcej rozumu czy może serca? ;)

Jacek Getner: Potrzeba dużo treningu. Każdy zawód wymaga wprawy, ciągłego doskonalenia umiejętności. Tylko dzięki temu można dojść do wysokiej formy w jakiejkolwiek profesji. Ja pisze bardzo dużo, czasem mam wrażenie, że nawet za dużo. Ale dzięki temu udaje mi się utrzymywać w moim pisaniu „równą formę”

Meme: Każdy moment z życia ludzi, który Pan opisał, ma w sobie to „coś”. Jeden poucza, drugi zaskakuje. Czy kiedy zaczynał Pan tworzyć ten zbiór, było w zamiarze pouczyć czytelnika i wstrząsnąć nim, pokazując co może się stać w następstwie jego czynów?

Jacek Getner: Kilka pierwszych opowiadań powstało z myślą o konkursie na krótkie opowiadanie, który swego czasu ogłosiła „Polityka” i Jerzy Pilch, jedno z nic zostało nawet laureatem tego konkursu („Mój kolega Rainman”). Wtedy nie myślałem jeszcze kompletnie o tym, że może powstać z tego zbiór opowiadań. Ale ponieważ ogłoszenie wyników konkursu przeciągało się, postanowiłem coś zrobić z tymi opowiadaniami. Założyłem blog, zacząłem je publikować. Ponieważ spotkałem się z bardzo pozytywnym odbiorem i dużym zainteresowaniem, zacząłem tworzyć kolejne opowiadania. I po dziś dzień, choć już teraz pisuje te opowiadania rzadziej, niż uprzednio, staram się, żeby każde miało w sobie to „coś”. Zaskakiwało lub dawało do myślenia a najchętniej, gdyby udało się obie te rzeczy połączyć.

Pozycja, którą czytałam
Meme: Przyznam, że z trudem byłby wybrać mi jednego osobnego faworyta wśród tych trzydziestu utworów. Czy Pan ma swoje ulubione opowiadanie? Dlaczego uważa je Pan za inne, sentymentalne, a może nawet lepsze od pozostałych?

Jacek Getner: Chyba za takie ulubione uważam „Brzydką miłość”. Ale nie dlatego, że szczególnie podoba się mnie, tylko dlatego, że zauważyłem, że wywiera największe wrażenie na bardzo różnych czytelnikach. A dla mnie szalenie ważne jest to, jak odbierają mnie czytelnicy. Na przykładzie tego opowiadania zrozumiałem też po raz pierwszy, jak warto słuchać opinii sowich czytelników. W swojej pierwotnej wersji kończyło się ono nieco innymi zdaniami. Miało wyrażać dokładnie to samo, ale po komentarzach czytelników zauważyłem, że nie zostałem właściwie zrozumiany. Dlatego błyskawicznie je poprawiłem i tym razem okazało się, że dobrze wyraziłem to, co miałem na myśli.

Meme: Skoro istnieje lider, jestem ciekawa czy wytypowałby Pan również słabsze ogniwo.

Jacek Getner: Tak, jest na pewno kilka takich słabszych ogniw, słabszych zresztą z różnych względów. Ale nie lubię o nich mówić.

Meme: Jedna z historii wywołała we mnie jednocześnie zdziwienie, a zarazem uśmiech. Mi również, tak jak głównej bohaterce opowieści, zdarza się (ale tylko w wyjątkowych przypadkach) czytywać zakończenie wcześniej, a potem mówić, że byłam tego pewna. Dlatego strasznie zaintrygował mnie ten zakręcony thriller, który „pokonał” Hanię. Wiem, że pisuje Pan też dłuższe utwory, dlatego nie omieszkam się spytać: Czy istnieje on naprawdę? Jeśli tak, to: Czy faktycznie jest aż nieprzewidywalny?

Jacek Getner: Tak, istnieje naprawdę, choć na razie nie ukazał się on, z różnych względów, drukiem. Myślę, że zakończenie jest rzeczywiście nieprzewidywalne. Generalnie suspens uczyniłem znakiem firmowym mojego pisania i bardzo staram się zawsze zaskoczyć czytelnika na końcu. Niektórzy mają mi to za złe, uważając, że to zagrania pod publiczkę. Ale ja się tym nie przejmuję, bo całą swoją twórczość przeznaczam „pod publiczkę”. Nie piszę bowiem dla siebie, ale dla moich czytelników.
A sytuacja podobna jak z Hanią powtórzyła się raz jeszcze, tym razem w przypadku sztuki teatralnej. Przed jej publicznym czytaniem usunąłem z niej ostatnie zdanie. Po czytaniu zapytałem widzów, czy się domyślają, jak ono brzmiało. Nie odezwał się nikt. A gdy je wypowiedziałem na głos, jedna z widzek z radością oznajmiła, tak jak Hania, „wiedziałam”.


Meme: Pisarz to również człowiek. Dlatego chciałabym zapytać: Czy poza pisaniem, które z pewnością stanowi Pana największą pasję, ma Pan jakieś inne hobby? Czy jest coś co sprawia, że zapomina Pan o otaczającym świecie?

Jacek Getner: Przede wszystkim rodzina, moja żona i syn, są moim największym „hobby”. A oprócz tego wędkarstwo, zbieranie grzybów i w ogóle wszystko, co pozwala na fajny, aktywny kontakt z przyrodą.

Meme: Teraz czas na pytanie dość kontrowersyjne, które zadawałam już kilku autorom w rozmowach z nimi: Co sądzi Pan na temat polskiej literatury, a przede wszystkim tego, że czytelnicy chętniej sięgają po książki napisane przez zagranicznych pisarzy?

Inna z książek Autora
Jacek Getner: No cóż, przyznam szczerze, że mam na ten temat od wielu lat dość wyrobiony pogląd, który obejmuje nie tylko pisarzy ale również dramatopisarzy. I jest to pogląd niezbyt pochlebnych dla naszych twórców. Generalnie mam wrażenie, że bardzo często lekceważą oni odbiorców. Wspierają ich w tym wydawnictwa i teatry.

Nie tak dawno byłem na publicznym spotkaniu z właścicielką jednego z największych wydawnictw, która rwała włosy głowy, że Polska jest jedynym krajem Europy, gdzie rodzimi autorzy przegrywają walkę o czytelnika z twórcami zagranicznymi. Narzekała na polskiego czytelnika, że tak mało zainteresowany jest literaturą krajową. Sęk jednak w tym, że pierwszy bym jej żałował, gdyby nie fakt, że to właśnie jej wydawnictwo wydało całe mnóstwo „antyksiążek” polskich autorów, gdzie najważniejszy była „zabawa z językiem”, „dekonstrukcja”, „demitologizacja” czyli, ogólnie rzecz ujmując tzw.: „poziom artystyczny”. Za to ciekawa, sprawnie opowiedziana, uniwersalna historia schodziła na dalszy plan, albo jej w ogóle nie było. A żeby zarobić na te „antyksiążki”, których nie chciał nikt kupować, czy nawet czytać, wydawała dobrą literaturę zagraniczną, która rozchodziła się w przyzwoitych nakładach…

Kilka lat temu z optymizmem patrzyłem na pojawianie się polskich bestsellerów, które, miałem nadzieję, że odwrócą tendencję. Ale tak się nie stało, autorzy bestsellerów raczej nie potwierdzają się w kolejnych pozycjach. I nie wiem, czy ta tendencja ma szansę się odwrócić, bo polski czytelnik, mam wrażenie, jakoś bardzo się przyzwyczaił, że polski autor może napisać coś dobrego tylko na zasadzie wyjątku i z reguły trzeba go omijać szerokim łukiem. Ostatnio, z wielką radością, ale też z pewnym rozbawieniem, czytałem blogowe recenzje moich utworów, w których recenzenci z pewnym zdziwieniem odkrywali, że polski autor może pisać w sposób przystępny i ciekawy, dobrze opowiedzieć jakąś historie, zaskoczyć czytelnika. Tak jakby była to rzeczywiście rzadkość warta podkreślenia. A to przykre. Bo przecież zanim przyszły dwa noble za poezję, pierwsze dwa były za literaturę, którą się świetnie czyta…
Generalnie jest to temat rzeka na dłuższy esej, więc nie ma sensu, bym go alej rozwijał w tym wywiadzie.

Meme: I na koniec – Czy w najbliższym czasie planuje Pan wydanie w wersji papierowej czegoś nowego, dotąd nie znanego, choć w maleńkiej części czytelnikowi? A może mole książkowe będą mogły szukać w księgarniach pozycji, której fragmenty były publikowane na blogu?

Jacek Getner: tak obecnie pracuje nad czymś, co jest znane niewielkiej części czytelników. Tworzę coś, czego mi brak w polskiej literaturze a mianowicie postać genialnego detektywa. Kogoś na kształt Sherlocka Holmesa i Herculesa Poirot. W mojej postaci dołożę do dwóch wzmiankowanych panów łobuzerski urok porucznika Borewicza i irytujący charakter doktora House’a. W chwili obecnej mam zaprojektowanych czternaście książek, w każdej z nich mój bohater będzie rozwiązywał trzy zagadki, o mniej lub bardziej kryminalnym charakterze.
Wszystko będzie narysowane dość lekką, pastiszową kreską, pod którą jednak będzie się kryło ważne, ciekawe tło. Uważny czytelnik je dostrzeże, temu mniej uważnemu nie powinno ono przeszkadzać w czytaniu

Meme: Bardzo serdecznie dziękuję Panu, że zgodził się Pan odpowiedzieć na moje, jakże zawiłe, pytania oraz publikację rozmowy na moim blogu ;)

Jacek Getner: Cała przyjemność po mojej stronie ;D

Cieszę się, że powróciłam do przeprowadzania wywiadów, do pisania i czytania. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się przeprowadzić choć jedną rozmowę z pisarzem ;)

Dziś na blogu zagościła także nowa, bardziej jesienna i już nie tak „cukierkowa” grafika. Dwa zdjęcia są mojego autorstwa, a środkowe pochodzi STĄD ;) Nowy wystrój to efekt nowej siły, która została we mnie tchnięta i motywacji do działania, którą zawdzięczam nie tylko rodzinie i przyjaciołom, ale też życzliwym słowom wielu blogerów ;)

8 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemna rozmowa. Zadajesz świetne pytania, widać, że sporo czytasz - wiesz czego czytelnik chce się dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje świetnie przeprowadzonego wywiadu. Bardzo się cieszę, że mogłam nieco bliżej poznać sylwetkę Jacka Getnera i oczywiście mam wielką chęć przeczytać jego książki, szczególnie ,,Dajcie mi jednego z was''.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wywiad. Nie znam twórczości tego pisarza, ale wszystko przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna inicjatywa, podziwiam Cię za ten zapał, z którym prowadzisz swojego bloga - nie każdy mól książkowy robi krok poza zwyczajne pisane recenzji, a u Ciebie zawsze dzieje się coś innego - a to posty z cyklu literackich podróży, a to wywiady z autorami. Chapeau bas! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Brzydką miłość" i generalnie oceniam na plus. Jestem ciekawa innych książek Pana Jacka, o ile mi wiadomo, moja ciekawość już wkrótce zostanie zaspokojona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad, jestem pod wrażeniem twojej pracy :) I widzę, że nie tylko ja to zauważam, być może kiedyś twoja pasja przekształci się w coś więcej, sposób na życie? Kto wie :)
    Cieszę się, że razem wróciłyśmy do prowadzenia blogów!

    OdpowiedzUsuń
  7. "brzydka miłość" przypadła mi do gustu, choć nie gustuję w opowiadaniach. Bardzo ciekawy wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam co nieco o książce "Dajcie mi jednego z was", mam w planach jej przeczytanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)