Zanim
zniknęłam na jakiś czas z blogowego świata, przeprowadziłam
wywiad z przemiłym Panem Jackiem Getnerem i niezwykle błyskotliwym
obserwatorem otaczającego świata. W swoim czwartym wywiadzie z
kolejnym niesamowitym polskim pisarzem powracam w formie tradycyjnej
– pisanej. Mimo to, chciałabym spróbować wywiadu video po raz
kolejny ;) Przyznam, że, kiedy po raz pierwszy przeczytałam
odpowiedzi Pana Jacka byłam nie tylko zaskoczona i zadowolona. Już
nie mogę się doczekać, kiedy zostanie wydana seria, o której
wspomina autor. Jaka? Przeczytajcie sami ;D
Pan Jacek Getner |
Meme:
Witam serdecznie Panie
Jacku i uprzejmie dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na
kilka moich pytań. Zbiory opowiadań drastycznie różnią się od
powieści, którymi rynek wydawniczy jest wręcz zalewany.
Fundamentalna różnica tkwi w tym, że autor musi mieć nie jeden,
ale kilka pomysłów na fabułę. Skąd czerpał Pan swoją
inspirację? Są to historię wysnute wyobraźnią czy może pisane
życiem?
Jacek
Getner: Niezależnie od gatunku, jaki uprawiam, to inspirację
czerpię zawsze z życia. Ja to życie tylko przetwarzam literacko,
bo jednak nie pisuję reportaży. A jeśli chodzi o te opowiadania,
to właściwie wszystkie te historie zdarzyły się naprawdę. Kilka
z nich zasłyszałem. W niektórych opowiadaniach połączyłem dwa,
trzy różne zdarzenia w jedną historię. Zdecydowana większość
tych opowiadań jest jednak autobiograficzna. Przy czym, zastrzegam,
ja nie przeżywam aż tak wiele, jak mogłoby się wydawać po ich
lekturze. Ja jedynie trochę więcej zauważam. Bo pisarz, żeby
pisać o ciekawych rzeczach, nie musi przeżyć wiele więcej od
innych, musi więcej od nich zauważać. Pięknie ujął to w swoich
„Szkicach piórkiem” Andrzej Bobkowski. „Prawdziwy pisarz to
nie ten, który dobrze pisze – to ten, który najwięcej
dostrzega.” Ta maksyma stała się dla mnie mottem mojego pisania.
Meme:
Tak wiele utworów zawartych w jednej książce może sprawić, że
autor ma możliwość manipulacji nie tylko emocjami czytelnika, ale
również stylem. Niestety bywa też często, że ten język jest
gorszy w poszczególnych opowiadaniach. Jednak Panu udało utrzymać
się równy poziom. Jest na to jakaś recepta? Potrzeba więcej
rozumu czy może serca? ;)
Jacek
Getner: Potrzeba dużo treningu. Każdy zawód wymaga wprawy,
ciągłego doskonalenia umiejętności. Tylko dzięki temu można
dojść do wysokiej formy w jakiejkolwiek profesji. Ja pisze bardzo
dużo, czasem mam wrażenie, że nawet za dużo. Ale dzięki temu
udaje mi się utrzymywać w moim pisaniu „równą formę”
Meme:
Każdy moment z życia ludzi, który Pan opisał, ma w sobie to
„coś”. Jeden poucza, drugi zaskakuje. Czy kiedy zaczynał Pan
tworzyć ten zbiór, było w zamiarze pouczyć czytelnika i
wstrząsnąć nim, pokazując co może się stać w następstwie jego
czynów?
Jacek
Getner: Kilka pierwszych opowiadań powstało z myślą o
konkursie na krótkie opowiadanie, który swego czasu ogłosiła
„Polityka” i Jerzy Pilch, jedno z nic zostało nawet laureatem
tego konkursu („Mój kolega Rainman”). Wtedy nie myślałem
jeszcze kompletnie o tym, że może powstać z tego zbiór opowiadań.
Ale ponieważ ogłoszenie wyników konkursu przeciągało się,
postanowiłem coś zrobić z tymi opowiadaniami. Założyłem blog,
zacząłem je publikować. Ponieważ spotkałem się z bardzo
pozytywnym odbiorem i dużym zainteresowaniem, zacząłem tworzyć
kolejne opowiadania. I po dziś dzień, choć już teraz pisuje te
opowiadania rzadziej, niż uprzednio, staram się, żeby każde miało
w sobie to „coś”. Zaskakiwało lub dawało do myślenia a
najchętniej, gdyby udało się obie te rzeczy połączyć.
Pozycja, którą czytałam |
Meme:
Przyznam, że z trudem byłby wybrać mi jednego osobnego
faworyta wśród tych trzydziestu utworów. Czy Pan ma swoje ulubione
opowiadanie? Dlaczego uważa je Pan za inne, sentymentalne, a może
nawet lepsze od pozostałych?
Jacek
Getner: Chyba za takie ulubione uważam „Brzydką miłość”.
Ale nie dlatego, że szczególnie podoba się mnie, tylko dlatego, że
zauważyłem, że wywiera największe wrażenie na bardzo różnych
czytelnikach. A dla mnie szalenie ważne jest to, jak odbierają mnie
czytelnicy. Na przykładzie tego opowiadania zrozumiałem też po
raz pierwszy, jak warto słuchać opinii sowich czytelników. W
swojej pierwotnej wersji kończyło się ono nieco innymi zdaniami.
Miało wyrażać dokładnie to samo, ale po komentarzach czytelników
zauważyłem, że nie zostałem właściwie zrozumiany. Dlatego
błyskawicznie je poprawiłem i tym razem okazało się, że dobrze
wyraziłem to, co miałem na myśli.
Meme:
Skoro istnieje lider, jestem ciekawa czy wytypowałby Pan również
słabsze ogniwo.
Jacek
Getner: Tak, jest na
pewno kilka takich słabszych ogniw, słabszych zresztą z różnych
względów. Ale nie lubię o nich mówić.
Meme:
Jedna z historii wywołała we mnie jednocześnie zdziwienie, a
zarazem uśmiech. Mi również, tak jak głównej bohaterce
opowieści, zdarza się (ale tylko w wyjątkowych przypadkach)
czytywać zakończenie wcześniej, a potem mówić, że byłam tego
pewna. Dlatego strasznie zaintrygował mnie ten zakręcony thriller,
który „pokonał” Hanię. Wiem, że pisuje Pan też dłuższe
utwory, dlatego nie omieszkam się spytać: Czy istnieje on naprawdę?
Jeśli tak, to: Czy faktycznie jest aż nieprzewidywalny?
Jacek
Getner: Tak, istnieje naprawdę, choć na razie nie ukazał się
on, z różnych względów, drukiem. Myślę, że zakończenie jest
rzeczywiście nieprzewidywalne. Generalnie suspens uczyniłem znakiem
firmowym mojego pisania i bardzo staram się zawsze zaskoczyć
czytelnika na końcu. Niektórzy mają mi to za złe, uważając, że
to zagrania pod publiczkę. Ale ja się tym nie przejmuję, bo całą
swoją twórczość przeznaczam „pod publiczkę”. Nie piszę
bowiem dla siebie, ale dla moich czytelników.
A
sytuacja podobna jak z Hanią powtórzyła się raz jeszcze, tym
razem w przypadku sztuki teatralnej. Przed jej publicznym czytaniem
usunąłem z niej ostatnie zdanie. Po czytaniu zapytałem widzów,
czy się domyślają, jak ono brzmiało. Nie odezwał się nikt. A
gdy je wypowiedziałem na głos, jedna z widzek z radością
oznajmiła, tak jak Hania, „wiedziałam”.
Meme:
Pisarz to również człowiek. Dlatego chciałabym zapytać: Czy
poza pisaniem, które z pewnością stanowi Pana największą pasję,
ma Pan jakieś inne hobby? Czy jest coś co sprawia, że zapomina Pan
o otaczającym świecie?
Jacek
Getner: Przede wszystkim rodzina, moja żona i syn, są moim
największym „hobby”. A oprócz tego wędkarstwo, zbieranie
grzybów i w ogóle wszystko, co pozwala na fajny, aktywny kontakt z
przyrodą.
Meme:
Teraz czas na pytanie dość kontrowersyjne, które zadawałam
już kilku autorom w rozmowach z nimi: Co sądzi Pan na temat
polskiej literatury, a przede wszystkim tego, że czytelnicy chętniej
sięgają po książki napisane przez zagranicznych pisarzy?
Inna z książek Autora |
Jacek
Getner: No cóż, przyznam szczerze, że mam na ten temat od
wielu lat dość wyrobiony pogląd, który obejmuje nie tylko pisarzy
ale również dramatopisarzy. I jest to pogląd niezbyt pochlebnych
dla naszych twórców. Generalnie mam wrażenie, że bardzo często
lekceważą oni odbiorców. Wspierają ich w tym wydawnictwa i
teatry.
Nie
tak dawno byłem na publicznym spotkaniu z właścicielką jednego z
największych wydawnictw, która rwała włosy głowy, że Polska
jest jedynym krajem Europy, gdzie rodzimi autorzy przegrywają walkę
o czytelnika z twórcami zagranicznymi. Narzekała na polskiego
czytelnika, że tak mało zainteresowany jest literaturą krajową.
Sęk jednak w tym, że pierwszy bym jej żałował, gdyby nie fakt,
że to właśnie jej wydawnictwo wydało całe mnóstwo „antyksiążek”
polskich autorów, gdzie najważniejszy była „zabawa z językiem”,
„dekonstrukcja”, „demitologizacja” czyli, ogólnie rzecz
ujmując tzw.: „poziom artystyczny”. Za to ciekawa, sprawnie
opowiedziana, uniwersalna historia schodziła na dalszy plan, albo
jej w ogóle nie było. A żeby zarobić na te „antyksiążki”,
których nie chciał nikt kupować, czy nawet czytać, wydawała
dobrą literaturę zagraniczną, która rozchodziła się w
przyzwoitych nakładach…
Kilka
lat temu z optymizmem patrzyłem na pojawianie się polskich
bestsellerów, które, miałem nadzieję, że odwrócą tendencję.
Ale tak się nie stało, autorzy bestsellerów raczej nie
potwierdzają się w kolejnych pozycjach. I nie wiem, czy ta
tendencja ma szansę się odwrócić, bo polski czytelnik, mam
wrażenie, jakoś bardzo się przyzwyczaił, że polski autor może
napisać coś dobrego tylko na zasadzie wyjątku i z reguły trzeba
go omijać szerokim łukiem. Ostatnio, z wielką radością, ale też
z pewnym rozbawieniem, czytałem blogowe recenzje moich utworów, w
których recenzenci z pewnym zdziwieniem odkrywali, że polski autor
może pisać w sposób przystępny i ciekawy, dobrze opowiedzieć
jakąś historie, zaskoczyć czytelnika. Tak jakby była to
rzeczywiście rzadkość warta podkreślenia. A to przykre. Bo
przecież zanim przyszły dwa noble za poezję, pierwsze dwa były za
literaturę, którą się świetnie czyta…
Generalnie
jest to temat rzeka na dłuższy esej, więc nie ma sensu, bym go
alej rozwijał w tym wywiadzie.
Meme:
I na koniec – Czy w najbliższym czasie planuje Pan wydanie w
wersji papierowej czegoś nowego, dotąd nie znanego, choć w
maleńkiej części czytelnikowi? A może mole książkowe będą
mogły szukać w księgarniach pozycji, której fragmenty były
publikowane na blogu?
Jacek
Getner: tak obecnie pracuje nad czymś, co jest znane niewielkiej
części czytelników. Tworzę coś, czego mi brak w polskiej
literaturze a mianowicie postać genialnego
detektywa. Kogoś na kształt Sherlocka Holmesa i Herculesa Poirot. W
mojej postaci dołożę do dwóch wzmiankowanych panów łobuzerski
urok porucznika Borewicza i irytujący charakter doktora House’a. W
chwili obecnej mam zaprojektowanych czternaście książek, w każdej
z nich mój bohater będzie rozwiązywał trzy zagadki, o mniej lub
bardziej kryminalnym charakterze.
Wszystko
będzie narysowane dość lekką, pastiszową kreską, pod którą
jednak będzie się kryło ważne, ciekawe tło. Uważny czytelnik je
dostrzeże, temu mniej uważnemu nie powinno ono przeszkadzać w
czytaniu
Meme:
Bardzo serdecznie dziękuję Panu, że zgodził się Pan
odpowiedzieć na moje, jakże zawiłe, pytania oraz publikację
rozmowy na moim blogu ;)
Jacek
Getner: Cała przyjemność po mojej stronie ;D
Cieszę
się, że powróciłam do przeprowadzania wywiadów, do pisania i
czytania. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się
przeprowadzić choć jedną rozmowę z pisarzem ;)
Dziś
na blogu zagościła także nowa, bardziej jesienna i już nie tak
„cukierkowa” grafika. Dwa zdjęcia są mojego autorstwa, a
środkowe pochodzi STĄD ;) Nowy wystrój to efekt nowej siły, która
została we mnie tchnięta i motywacji do działania, którą
zawdzięczam nie tylko rodzinie i przyjaciołom, ale też życzliwym
słowom wielu blogerów ;)
Bardzo przyjemna rozmowa. Zadajesz świetne pytania, widać, że sporo czytasz - wiesz czego czytelnik chce się dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńGratuluje świetnie przeprowadzonego wywiadu. Bardzo się cieszę, że mogłam nieco bliżej poznać sylwetkę Jacka Getnera i oczywiście mam wielką chęć przeczytać jego książki, szczególnie ,,Dajcie mi jednego z was''.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. Nie znam twórczości tego pisarza, ale wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuńŚwietna inicjatywa, podziwiam Cię za ten zapał, z którym prowadzisz swojego bloga - nie każdy mól książkowy robi krok poza zwyczajne pisane recenzji, a u Ciebie zawsze dzieje się coś innego - a to posty z cyklu literackich podróży, a to wywiady z autorami. Chapeau bas! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Brzydką miłość" i generalnie oceniam na plus. Jestem ciekawa innych książek Pana Jacka, o ile mi wiadomo, moja ciekawość już wkrótce zostanie zaspokojona :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, jestem pod wrażeniem twojej pracy :) I widzę, że nie tylko ja to zauważam, być może kiedyś twoja pasja przekształci się w coś więcej, sposób na życie? Kto wie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że razem wróciłyśmy do prowadzenia blogów!
"brzydka miłość" przypadła mi do gustu, choć nie gustuję w opowiadaniach. Bardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam co nieco o książce "Dajcie mi jednego z was", mam w planach jej przeczytanie ;)
OdpowiedzUsuń