piątek, 9 maja 2014

Meme na Salonach, czyli o spotkaniu z Panią Magdaleną Witkiewicz :)

Spotkania autorskie to nie lada gratka dla każdego książkoholika. W swoim dotychczasowym życiu miałam okazję być na paru. Kilka z nich miało miejsce za „mojego blogowego życia”, jednak z braku czasu potraktowałam je trochę po macoszemu. W kwietniu 2013 wspominałam jedynie spotkanie w ramach Wiosennego Pikniku z Książką w pobliskiej bibliotece. Postanowiłam więc wrócić pamięcią i przejrzeć notatki (chyba tylko ja zabieram na takie wydarzenie notatnik) i opowiedzieć Wam o marcowym spotkaniu z niezwykłą gdańszczanką w ramach nowego cyklu: Meme na Salonach.

22 marca, w tydzień po akcji „PrzyTARGaj KSIĄŻKI” na poznańskim Zamku, a w dzień meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk (podróżowałam nawet z kibicami przeciwnej drużyny) postanowiłam wybrać się na spotkanie z autorką, nad której „Balladą o ciotce Matyldzie” wręcz rozpływałam się. Choć podróż wymagała ode mnie zmysłu logistycznego (tramwaje i tak mnie „pokonały”), nie wahałam się ani chwili. Nawet kiedy dotarłam do Galerii Malta dwie godziny przed czasem, nie mając żadnych innych spraw w pobliżu w zanadrzu.

Byłam pierwszą osobą, która pojawiła się na spotkaniu „na obcej ziemi”, jakim to zwrotem określiła Pani Magda spotkanie w Poznaniu. Ten optymistyczny akcent i ogromny uśmiech zapowiadał ciekawe popołudnie. Do rozpoczęcia zebrało się jeszcze kilka osób, inni dołączyli do nas w trakcie. Znalazły się także osoby, które przypadkowo trafiły na spotkanie i przysłuchując się pełnej pozytywnych emocji kobiecie, z zaciekawieniem podeszły bliżej.

Książka z autografem i zdjęcie z Panią Magdą
Podczas wydarzenia toczyły się oczywiście rozmowy o „Pensjonacie marzeń” i „Szkole Żon”, o których wtedy za dużego pojęcia nie miałam. Autorka opowiadała o pisaniu pierwszego w swojej karierze erotyku i o tym, że tworząc taką pozycję „wszystko wolno, nawet w ciążę można zajść”. Pani Magda wspominała także o tworzeniu książki, niezbędnej systematyczności w pisaniu i zaciekawieniu czytelnika już w pierwszych pięćdziesięciu stronach. Było trochę o jej pierwszej pozycji i drodze do sukcesu, a także powieściach, które przyjdzie jej w najbliższym czasie ukończyć, napisać, wydać. Pani Witkiewicz mówiła również o tłumaczeniu jej książek, czyli o tym jak jej "dzieci" ruszyły w świat. Nie zabrakło też dawki śmiechu przy opowiadanych przez pisarkę historyjkach, które na długo pozostaną w miej pamięci.

Dawno nie wyszłam tak zadowolona z księgarni, bo właśnie w Matrasie odbywało się spotkanie. Nie zabrakło oczywiście książki opatrzonej autografem i schowanej do torby oraz zdjęcia z autorką (na którym skądinąd wyszłam dość niemrawo). Po fakcie dochodzę do wniosku, że w odczuciu Pań z wydawnictwa, samej Autorki czy innych osób będących na spotkaniu musiałam wyglądać dość dziwnie, skrzętnie notując co po niektóre słowa pisarki. Jednak nie żałuję tego - „złapałam” kilka ciekawych zdań stanowiących motywację i poprawiających humor, kiedy tak pochmurny dzień za oknem jak dziś.

9 komentarzy:

  1. Zazdroszczę spotkania. Widać, że przebiegło w bardzo fajnej, serdeczniej atmosferze. Zresztą Magdalena Witkiewicz jest tak ciepłą osobą, że nie mogło być inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz doświadczyłam spotkania w księgarni (wcześniej uczestniczyłam w spotkaniach w bibliotece) i było tak inaczej, ale mimo wszystko bardzo, bardzo miło :)

      Usuń
    2. A ja jeszcze nigdy nie byłam na żadnym spotkaniu autorskim, dlatego troszkę ci zazdroszczę :)

      Usuń
  2. Dobrze, że tam pojechałaś i przytaszczyłaś "Szkołę żon" ^_^ W sumie szkoda, że mnie tam nie było, ale ja miałam inną rozrywkę w tym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co moim marzeniem jest spotkać osoby z innej branży :P dokłądnie 6 chłopaków z Kalifornii, którzy będą we Wrocławiu w czerwcu - i tu reklama - LINKIN PARK :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam żadnej książki tej pani, ale wydaje się naprawdę przyjemną osobą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę, bo sama nigdy nie byłam na żadnym spotkaniu autorskim, a Pani Magdalena wydaje się być bardzo miłą osobą :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)