niedziela, 14 grudnia 2014

[165] Jacek Getner „Pan Przypadek i Korpoludki”


Wydawnictwo Zakładka,
Warszawa 2014, 234 str.
Ocena: 6/10 Niezła

Wieczna pogoń za pieniędzmi i sławą to pragnienia dość dużej części populacji naszego globu. Trofea ustawiane skrzętnie na półce, droga na szczyt po drabinie kariery w jednej, od lat, firmie to proza życia kilkudziesięciu procent polskiego społeczeństwa. Zaglądając w głąb niejednej korporacji można przekonać się, że nie są oni zwykle zgodną rodziną, pracującą w pocie czoła z takim zaangażowaniem jak maleńkie mrówki w mrowisku. Między szykami pracowników niejednej firmy skrywa się przecież zazdrość, nienawiść i kłamstwa...

Jacek po ogromnym rozgłosie jaki przyniosła mu sprawa wiceministra Urbaniaka staje się jednym z najbardziej pożądanych, a jednocześnie nielubianych osób w kraju. Na dodatek, kiedy u jego boku niemalże zawsze w Zakrapialni pojawia się Małgosia – była-nie-była żona wcześniej wspomnianego Urbaniaka, każdy skrycie ma ochotę znaleźć się na jego miejscu, choć wspaniałomyślnie wielce pogardza zachowaniem niby-detektywa. Detektywa, który uważa się za jasnowidza i pogrywa na nosie policji. Tylko czy ot tak można zrezygnować w środku burzy, która rozpętała się już dawno? Łoś wierzy, że więcej nie będzie musiał śledzić Jacka, ale rzeczywistość staje się inna, gdy na horyzoncie pojawiają się nowe zagadki do rozwikłania.

Pan Getner to człowiek, który ostatnimi czasy niezwykle zaskakuje czytelników. Pokazuje, że można pisać nie tylko przyjaźnie dla serca książkoholika, ale i skutecznie przemieszczając w swej prozie najbardziej zaskakujące powiązania z wielkimi tego świata. O sobie pisze, że prócz pisarza jest scenarzystą i dramaturgiem. Czytającego, który zatraca się w jego lekkim piórze męczy jednak myśl, że mamy nie tylko dwóch Jacków, ale i dwóch detektywów wkradających się w przeróżne środowiska. W końcu Pan Getner to znakomity obserwator świata, który swoimi, często zabawnymi historiami próbuje pokazać nam prawdę o codzienności.

„[...] jest kimś w rodzaju Robin Hooda, który gnębi bogatych ważniaków wywyższających się nad innymi.”*

Mojemu trzeciemu spotkaniu z Jackiem Przypadkiem, zwłaszcza tak szybko następującemu po lekturze bardzo dobrej, drugiej części, towarzyszyła nie tylko ogromna ekscytacja ale i wiele wymagań i oczekiwań. Bardzo chciałam, by niektóre wątki zostały rozbudowane, by nadal nie zabrakło tej iskierki, którą zauważyłam w oglądaniu razem z detektywem świata celebrytów. Wiele mogłam chcieć, jednak nic nie było ode mnie zależne. Mogłam jedynie wierzyć, że ludzie są banalnie przewidywalni :)

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, gdy wyjęłam książkę z koperty, była genialna okładka. Pozornie zbyt prosta i jednokolorowa, dawała wielkie pole do popisu czytelnikowi, który mógł jedynie zgadywać, jakich ciekawostek „z kraju i ze świata” dostarczy nam tym razem Przypadek. Powoli kartkowałam kolejne strony, przyglądałam się detalom. Od razu zauważyłam, jak Pan Getner sprytnie zatytułował kolejne opowieści. Pisarz nawet nie wie, ile tym drobnym gestem sprawił mi radości.
W obliczu korporacji z wiewiórką :)

„A jak się chciało pracować w dużej, międzynarodowej korporacji, to nie ma czasu na takie głupoty jak życie osobiste!”*

Zadowolona, długo nie zastanawiałam się nad rozpoczęciem przygody z „Morderstwem w Orient Espresso”. Przypadek zupełnym przypadkiem (wiem jak to brzmi) trafia do restauracji, w której znaleziony został denat z pałeczką wbitą w splot słoneczny. Główny podejrzany... ugrzązł w maleńkim okienku, a pracownicy korporacji przytrzymani siłą przez właścicielkę, są ogromnie wzburzeni. Brawurowo poprowadzona narracja, dbałość o najmniejszy szczegół działający na wyobraźnię czytającego, sprawiły, że tak jak podkomisarz Łoś, chcemy dorównać Jackowi. Niestety, tak jak policjant – jesteśmy o krok za nim. Mimo to, perypetie gości Orient Espresso, zdolności dedukcyjne i zgoda oraz współpraca (sic!) policjanta z Przypadkiem wprawiają w niemałe osłupienie.

„Historia jest nauczycielką życia. Warto poświęcić jej trochę czasu.”*

Nietypowa sprawa związana z papierosami oznakowana kryptonimem „Zbrodniarz i kara” zdecydowanie zaskoczyła mnie swoją tematyką. W toku śledztwa spodziewałam się jakiś „fajerwerków” w rozwiązaniu bądź zaskakującego obrotu sytuacji w punkcie kulminacyjnym. W historii, która swoją nazwą bardzo przywodziła na myśl powieść Dostojewskiego, była jak dla nie zbyt przewidywalna i za mało ambitna, jak na postać detektywa-jasnowidza, którą wykreował Pan Getner.

Z utęsknieniem czekałam zatem na ostatnią sprawę dla Przypadka, która zyskała miano „Moralności Pana Julskiego”. Przyznam, ze tutaj od początku znów zaczęłam dobrze się bawić. W głowie miałam kilka rozwiązań, typowałam kilka osób, ale tylko dwóch Jacków wiedziało kto wysłał plik. Ta opowieść zyskała na dodatek dużo kolorytu, z racji, że najwięcej, w stosunku to dwóch pozostałych, było w niej wątków kontynuowanych z poprzednich części serii. Poza tym przy opisie zdjęć Julskiego z rybą, skojarzyła mi się tylko jedna osoba. Kto? O dziwo sam Pan Jacek Getner ;)

„- No. Powinni zrobić rezerwat z takimi jak ten Sakowicz.
- Ostatni prawdziwi faceci dla wszystkich prawdziwych kobiet! […] Człowiek by wpadał do takiego rezerwatu i wiedział, że żyje.”*

Moje serce w powoli zaczyna skradać jednak Sakowicz, choć sama nie rozumiałam jego rzekomego uroku. Przez poprzednie dwie części byłam wierna Przypadkowi, ale Małgosia... Ciężko było mi ja polubić, a jak w końcu postać spotkała się z moja sympatią za sprawą sernika.... - sami sprawdźcie, co się stało. Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów – najbardziej zaskoczyła mnie Malwina (która nieustannie myli mi się z Marzeną). Chyba wszystkich zaskoczyła. Łącznie z Przypadkiem, pokazując, że ludzie nie zawsze są banalnie przewidywalni. Ależ mi się podobało to mocne zakończenie!

Wiewiórka miała wyglądać na wystraszoną...
Nie jest to w pełnej krasie gorsza część od pozostałych. Pan Getner przyzwyczaił swoich czytelników do wysublimowanych historii, niemożliwych rozwiązań i zaskakującego oblicza każdej ze spraw. Ta ogromna moim zdaniem przejrzystość i nawet trochę błahość sytuacji w opowieści zatytułowanej „Zbrodniarz i kara” dość mocno zawiodła. Dopiero kolejna sprawa dla Przypadka sprawia, iż czytelnik czuje, że detektyw nie popadł w rutynę i „bierze wszystko, jak leci”. Zdecydowanym plusem jest „Moralność pana Julskiego”, koronująca moment uwagi dla świata wiecznych przepychanek o pieniądze i sławę.

„Żeby nie chcieć niczego zmieniać w swoim życiu, można znaleźć bardzo wiele przyczyn. Pierwszą z nich jest lenistwo, ponieważ dokonanie każdej zmiany wymaga zwykle zrobienia czegokolwiek. Drugą może być konsekwentna niechęć do jakichkolwiek zmian, gdy pewien życiowy constans zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie chcemy stracić. Młodszą siostrą tej przyczyny jest zwykły strach przed tym, co będzie.”*

Podczas lektury miałam chwile zawahania, momenty, w których nieco zawiodłam się na kompozycji kolejnej zagadki. Ta książka zdecydowanie ma mocniejsze i słabsze strony. Nie brak w niej jednak elokwentnych, często trochę bezczelnych i bardzo odważnych komentarzy Przypadka. Mimo to, myślę że warto przeczytać i tą powieść. Tym, którzy nie znają historii, zdecydowanie polecam wszystkie trzy części, a czytelnikom, którzy wahają się czy trzecia odsłona przygód Przypadka nie zniszczy ideału detektywa, zalecam zaryzykowanie. Bo ryzyko czasem się opłaca :)

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości autora - Pana Jacka Getnera, za co serdecznie dziękuję ;)

*Cytaty pochodzą z książki „Pan Przypadek i Korpoludki”, kolejno ze stron: 53, 111, 101, 184, 174.

3 komentarze:

  1. Bardzo bym chciała poczytać książki tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości Pana Jacka, ale mam ją na uwadze. Niemniej, ostatnio brak mi czasu na dodatkowe lektury, gdyż najpierw muszę wywiązać się z moich obecnych zobowiązań czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również 'Zbrodniarz' rozczarował i znudził, ale po wyjaśnieniach autora spojrzałam na tę historię nieco inaczej. Niemniej, i tak 'Morderstwo w Orient Espresso' okazało się dla mnie jedną z najciekawszych historii w całym cyklu :)

    OdpowiedzUsuń

Mały ślad po Tobie = Wielki uśmiech na mojej buzi ;)